Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SaNGwinKa

Co sprawia, że dana osoba zaczyna budzić sympatię?

Polecane posty

Gość SaNGwinKa

Czyli jakie cechy liczą się jeśli ktoś chce osiągnąć sukces towarzyski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do juan de marco
musisz byc ładna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i zgrabna
,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
W to nie wątpię. Pytam o to dlatego, że ponoć sprawiam wrażenie niezbyt sympatycznej i z tego, co zauważyłam, raczej odpycham niż przyciągam do siebie innych. Nigdy ludzie nie garnęli się do mnie za bardzo, nigdy też nie byłam nigdzie zapraszana. Tyczy się to również płci przeciwnej. Mam co prawda kilku dobrych kolegów, ale większość facetów patrzy na mnie bez większego entuzjazmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcde12345
A ja też nie wzbudzam sympatii choć jestem ładna i nie wredna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Ogólnie moje życie towarzyskie to porażka. Często nie mam z kim wyjść wieczorem, pogadać. Ludzie nie zabiegają o znajomość ze mną, zupełnie tak jakbym miała w sobie coś odrażającego. Przykro mi z tego powodu, tym bardziej, że faceci chyba sądzą podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liczy się
atrakcyjność, pewność siebie, ciekawa osobowość, otwartość :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
I wiecie co? Nieraz oglądam na fejsbuku fotki różnych ludzi i zazdroszczę im. Mają swoje ekipy, mogą poszaleć. A ja? Co będę na starość wspominać, pytam się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Mnie tej pewność siebie brakuje, niestety. Jestem typem nieśmiałej introwertyczki, nie jestem zbyt wygadana. Prywatnie oczywiście jest zupełnie inaczej, ale pierwsze wrażenie może rzutować na dalszej chęci poznania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
I tak to wszystko wygląda. Ludzie z jakiegoś powodu nie ciągną w moją stronę. Każdy rozmawia ze mną tylko formalnie, mało jest za to tych, którzy nie zrażaliby się moim początkowym chłodem. Za niedługo wyjeżdzam na studia magisterskie do innego miasta, będę prawdopodobnie mieszkać w akademiku, więc dobrze byłoby nad tym jakoś popracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Bardzo prosiłabym w związku z tym o jakieś rady. To dla mnie spory problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Fiku - strasznie mnie pocieszyłaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cddcd
zainteresowanie rozmowca!!! nic nie sprawia bardziej ze czuje sie komfortowo w towarzystwie danej osoby niz to ze jest znakomitym sluchaczem, zainteresowanym tym co mowie, zaangazowanym w rozmowe ze mna pokazujac gestami, mimika twarzy, patrzeniem w oczy. oto sekret. ja sama taka jestem w stosunku do innych. zawsze z uwaga wysyluchuje drugiej osoby, zadaje pytania(oczywsicfie w granicach przyzwoitosci i dobrego taktu) angazuje sie w jej sprawy, na tyle na ile mi pozwala... jestem bardzo lubiana i towarzyska. usmiecham sie duzo (ale nie sztucznie, przychodzi mi to naturalnnie) no i jestem zawsze soba, nie gram nikogo, jestem w pelni soba zawsze i wszedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Ja na ogół jestem dobrym słuchaczem, ale z drugiej strony nieśmiałość robi swoje, nie czuję się zbyt swobodnie, kiedy mam z kimś rozmawiać w cztery oczy. W grupie zresztą też nie lepiej. Patrzę na innych i przytakuję, ale trochę brakuje mi luzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Staram się dbać o siebie, ciekawie się ubieram, mam swoje pasje, ale ludzie jakoś nie chcą mnie bliżej poznawać. Faceci tak samo. Traktują mnie jak powietrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cddcd
Patrzę na innych i przytakuję, ale trochę brakuje mi luzu. no a ludzie to wyczuwaja wiesz?? dlatego nie czuja sie do konca komfortowo z toba. mysla sobie ze skoro ty nie ejstes wyluzowana przy nich to chyba ich nie lubisz albo to z nimi jest cos nie tak...wiem bo kiedys tez taka bylam. no i ostatnio moj kuzyn ktorego nie widzialam x lat powiedzial mi ze kiedys nie bylam taka gadatliwa i w ogole i ze chyba go nie lubilam:) a ja go uwielbialam ale bylam tak niesmiala ze ledwo z siebie cos wydusilam., no a ktos kto tego nie rozumie odbiera to jako antysympatie...co za bezsens co? ogolnie wiem co czujesz i wiem jak to boli...taka niesmialosc paralizuje cale zycie...nie wiem co ci poradzic...na pewno to ze z wiekiem powinno sie poprawic..w moim przypadku byl to wyjazd za granice gdzie musialam duzo gadac z ludzmi i jakos tak sie przelamalam, uwierzylam w siebie i po powrocie bylam juz calkiem inna osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cddcd
ale nie ukrywam tez ze wiek odegral tu duza role...dorastajac, dojrzewajac czlowiek relatywizuje pewne sprawy, dystansuje sie, wartosciuje na to c mniej i bardziej wazne w zyciu. ja np przestalam martwic sie co powiedza inni na moj temat, dalam sobie luzu, zaczelam byc soba i paradoksalnie ludzie zaczeli do mnie lgnac (gdzie keidys tez ode mnie uciekali)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ccddccdd
też się z tym spotkałem. też nie umiem czasem słowa wykrztusic, jeszcze one on one to luz, ale w większej grupie...albo dosiadywanie się do ludzi, mam z tym problem, oni gadają a ja nie chcę wyjsc na buraka który się wbija na jana do grupy. i potem ktoś mi mówi " czemu się do nas nie dosiądziesz? nie lubisz nas?" ale mnie to wnerwia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Coś w tym jest. Nie umiem zatrzymać rozmówcy przy sobie, zainteresować go sobą. Mam wrażenie, że ludzie biorą mnie za kogoś zupełnie innego niż jestem w rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ccddccdd
autorko - a próbowałaś , no wiesz...nawiązywac kontakty po pijaku. bo jak w stanie wskazującym nie mam w ogóle problemów które mam na codzień. jak jest u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Dla przykładu przywołam wam pewną sytuację. Otóż mniej więcej pół roku temu siedziałam sobie na uczelnianym korytarzu. W pewnym momencie usłyszałam :"Na kogo czekasz?" Uniosłam wzrok i patrzę: facet, w którym podkochuję się od jakiegoś czasu. Odpowiedziałam grzecznie, że wybieram się po wpis do dr X, a on mi na to, że też. Zaczęliśmy więc gadać. Wszystko było fajnie, wziął nawet mój nr i już miałam nadzieję, że będę mogła go bliżej poznać. Niestety kilka dni później zobaczyłam go z daleka i tak mnie wcięło, że nie podeszłam, choć stał sam i wydawał się spoglądać w moją stronę. Od tego czasu chłopak przestał ze mną gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Też pierwsza nie podejdę, chyba że znam kogoś na tyle dobrze, żeby wiedzieć jak zareaguje na mój widok. Jak siedzi większa grupka, to nie wiem, czy mam do nich podejść, czy też raczej usiąść w kącie. Mam obsesję na punkcie tego, że się będę narzucać. Po pijaku rzeczywiście jest łatwiej, wiem to po moich eskapadach z kumpelą, kiedy to udało nam się dość szybko znaleźć resztę kompanów, ale przecież nie będę za każdym razem sięgała po kielicha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cddcd
Od tego czasu chłopak przestał ze mną gadać. no bo pomyslal ze masz go gdzies..mnostwo mialam podobnych sytuacji...moj chlopak az nie moze w to uwierzyc ze bylam kiedys tak niesmiala. on sam nie jest i nigdy nie byl. natomiast moj brat osiemnsatoletni jest dosyc niesmialy i za kazdym razem gdy moj probuje z nim zagdac tpo brat sie rumieni i odpowiada polslowkami..., w pewnym momencie bart (moj facet) zaczal mi sie zalic ze moj brat go nie lubi...ile musialam sie natlumaczyc ze wcale tak nie jest, ze brat go uwielbia tylko ze jest niesmialy..ech z trudem ale chyba zrozumial i uwierzyl..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cddcd
autorko a powiedz czy masz dobre relacje z rodzicami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Pewnie tak. Chyba stwierdził, że go nie lubię i z tego powodu teraz jest taki chłodny w moim stosunku. Próbowałam załagodzić sytuację, np. kiedy raz natknęłam się na niego w autobusie, zapytałam o to, co słychać, a on wypalił, że nic nowego i przestał się odzywać. Tak jest do teraz. Tylko cześć i cześć. Czasem czuję na sobie jego wzrok, ale kiedy się spotykamy i dajmy na to, jest jeszcze trzecia osoba, to on całkowicie skupia uwagę na niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ccddccdd
a ja się właśnie przez to rozpiłem. już chyba można powiedziec , że jestem uzależniony bo po 2 dniach abstynencji czuję, że znów muszę wypic żeby z kimś na luzie pogadac:( najgorsze jest właśnie to,że na trzeźwo mają mnie za mruka. mam taką kumpelę, super babka z którą często wracam z uczelni i ona mnie co chwila szturcha i "no czemu się nie odzywasz, gniewasz się o coś?". a ja kurczę chciałbym pogadac, czasami jak ona coś mówi to mam fajną ( tak myślę ) odpowiedź i wiem, że byśmy się śmiali, ale nie mogę się zebrac, żeby powiedziec co mam na myśli. no chyba że mam wcięte, wtedy to się nie "gniewam" i nie "focham". aż dziw , że się nikt nie kapnął skąd zmiany w moim zachowaniu. sorówka , że tak długo kto to przeczytał zasługuje na herbatnika :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Hm, średnie. Bardzo ich kocham, wiem, że się starają, ale momentami są nadopiekuńczy, chcą mi na siłę układać życie i uchronić od błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SaNGwinKa
Mnie też mają za mruka. Aspołeczna, sztywniara, odludek, dziwadło - to tylko niektóre z określeń, za pomocą których mnie oceniano. Dużo osób myśli, że zadzieram nosa, ale prawda jest zupełnie inna. Ja po prostu jestem nieśmiała, wstydzę się ludzi. Owszem, z wiekiem jest pod tym względem nieco lepiej, lecz i tak odstaję od przebojowych gaduł. No i chyba mam jakiś dziwny wyraz twarzy, skoro nawet moja dobra kumpela przez pewien czas nie odzywała się do mnie, a kiedy w końcu zapytałam, co się dzieje, powiedziała: "myślałam, że się gniewasz i było mi głupio". Zatkało mnie totalnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×