Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Pechowiec7

Zostawiła dla innego, nie wiem czemu i dlaczego się zmieniła

Polecane posty

Witam wszystkich. Pierwszy raz pisze tutaj, może gdy wyrzucę z siebie to co mnie gryzie, poczuje się lepiej i może przy odrobinie szczęścia pomożecie mi zaznać nieco spokoju. Ale zacznę od początku. Około półtora roku temu poznałem strasznie fajną dziewczynę przez wspólną znajomą. Ja lat 23, ona prawie 18 więc tylko pięć lat różnicy. Na początku pisaliśmy na gg ze sobą (dzieliła i nadal dzieli nas odległość 500 km). Żadne z nas nie planowało niczego...sami wiecie, ot zwykła rozmowa koleżeńska.Po trzech miesiącach przerodziło się to w pewien rodzaj przyjaźni. Dzielenie się sekretami (nawet najważniejszymi), zaufanie i to co w przyjaźni najważniejsze. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy wracałem z praktyk żeby tylko z nią popisać bo tak jak i ja miała poglądy na temat miłości że dobremu człowiekowi to pod górę itd. Dziewczyna wierząca, zajmująca się domem, bardzo rodzinna i mało imprezująca i ja tak samo. Możecie sobie to wyobrazić, gdy dwójka ludzi nieco podobnych staje się sobie bliskich. I wtedy nagle któregoś dnia padło hasło ode mnie "uważaj bo się zakochasz' i jak to w przewrotnym życiu bywa...no stało się. Ale dziewczyna mądra, nie chciała chodzić przez esa czy gg... ale była okazja. Był u niej półmetek/połowinki. No to oczywiście że nie miała z kim iść to się zaoferowałem. Było świetnie... no i jak wiecie zeszliśmy się. Heh...pierwszy pocałunek wygrałem w karty...bo pomyliła buziaka z całusem ^^. No ale dalej z tą historią. Wiecie. Związek na odległość 500 km. Widzieliśmy się co 2 miesiące, ale w tym okresie czasu mieszkaliśmy praktycznie ze sobą 2 tygodnie zawsze. Więc widzieliśmy się tyle ile widzą się często pary. No i związek funkcjonował bo i ja i ona jeździliśmy do siebie...zależało nam na sobie. Jej rodzina była bardzo za mną, a także moja za nią... po prostu związek cud-miód. Robiłem wszystko, romantyczne kolacje, spacery, zawsze dbałem żeby było ciekawie (i nie tylko kiedy się widzieliśmy. czasami nawet też coś zabawnego wysłałem i ona też). No ale jakoś po 5 miesiącach tego związku (po jej 18-nastce w kwietniu) zaczepił ją taki gość "łukasz" na facebooku bo mu wpadła w oko. No oczywiście okłamała mnie skąd go zna, ale potem się przyznała i sprawy nie było. Zwyczajny strach głupiej dziewczyny. Ale po tym wydarzeniu wszystko zaczęło się sypać (olewanie mnie kiedy przyjechałem i pisanie z nim esków...a to jednak było 500 km. no ale rozwiązałem to rozmową z nią) Wtedy pojawił się znajomy tego gościa o ksywce "grunwald". Gość zaczął wyciągać moją byłą na rower...i wszędzie. No i biegała z nim. Kontakt nam zaczął się urywać. Nawet cały maj byliśmy na zerwaniu ale ja czekałem cierpliwie...byłem dobrym partnerem co zrobił WSZYSTKO i to twierdziły nawet przyjaciółki tej dziewczyny które mnie pocieszały po zerwaniu jej... jak jedna stwierdziła "czasami gwiazdka z nieba nie wystarczy" więc też sytuacja zabawna. No i ok..wróciła do mnie pod koniec maja, w czerwcu była ze mną i nawet przyjechała więc raczej jej zależało. I wtedy pojawił się kolejny "łukasz" -.- inny kretyn... gruby dres z autem. No i zwyczajnie "stał jej się bliski". Doceniam że najpierw ze mną zerwała, ale wodziła mnie tydzień za nos po zerwaniu zanim jej kuzyn powiedział że ona już jest z innym... i jak powiedział mi z kim to myślałem że wyjdę z siebie bo wielokrotnie w rozmowach zapowiadała mi ze śmiechem że to tylko "łukasz" i w życiu z nim by nie była... no i tak już zostałem. Od 9 miesięcy jak ona z nim jest, dalej mam głupią nadzieję że on z nią zerwie... po prostu mimo tego jak nie fair się zachowała po prostu ją kocham i mogę to powiedzieć szczerze. Widzę jednak że jest szczęśliwa...a przynajmniej tak twierdzi bo mam z nią dalej kontakt. Sprawa się dobrze toczy...jak ona będzie wolna jej kuzyn i najbliższa przyjaciółka powiedzą mi o tym. Ale od 9 miesięcy jest happy. Zostawiła mnie na lodzie za to że byłem kochającym i dobrym facetem. Sam fakt jak zdradziła moje uczucia jest dla mnie czymś absurdalnym...przyjaźniłem się z nią, znałem ją doskonale jak ktoś kto z nią mieszkał, wykorzystałem wiedzę terapeutyczną bo właśnie to studiuje. I po prostu nic... nie rozumiem za co mnie tak potraktowała. Nie chodzi o seks, bo wiem że była dziewicą kiedy z nią byłem a nie nalegałem na nią kiedy mówiła nie (choć teraz nie łudzę się że pewnie jest inaczej...cóż nie byłem prawiczkiem więc nie mam prawa wymagać dziewic). Po prostu pomóżcie zrozumieć...jak ktoś inteligentny, porządny, chodzący do kościoła, rodzinny o ciepłym charakterze może się tak zmienić nagle bez powodu... nawet jej rodzina i przyjaciółki nie wiedzą co się stało... po prostu wygląda jakby mi ktoś kobietę którą kocham podmienił na jej zły duplikat :| no i co mam zrobić skoro ją dalej kocham? Nie mogę się narzucać bo jest szczęśliwa... i czy w ogóle gdyby chciała wrócić powinienem dać jej szanse skoro nigdy nie była zła tylko może czasowo zwariowała? Help... (aha i pytałem jej dlaczego zostawiła ostatnio. Stwierdziła że nie pamięta bo "wtedy tyle na głowie było")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×