Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiocha state of mind

Czy zamożni rodzice powinni pomagać swoim dzieciom?Tak czy nie?

Polecane posty

Gość wiocha state of mind

Co sądzicie o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdds
Nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maturks4
"Zamożni" i ci "inni" powinni dać dzieciom podstawy na miarę swoich możliwości: WYKSZTAŁCENIE. A potem niech się dziecina dorabia na własny rachunek, to wtedy doceni to co ma. Nawet gdyby miała odziedziczyć rodzinną firmę, to tym bardziej - niech zaczyna od stażysty i to jeszcze któremu dają nieźle popalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiocha state of mind
A czy powinni kupic mieszkanie,jak ich na to stać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie :p powinni nic dzieciom nie zostawiać a przed przejściem na emeryture zlikwidować swoje firmy, pracowników wylać na zbity pysk a cały majątek przehulać na emeryturze :D Oczywiście że powinni pomagać :) a potem dzieci pomogą swoim dzieciom i się wyrówna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klasklas
Jak się ma możliwość to dlaczego nie pomagać swoim dzieciom? Pieniądze do grobu zabierzecie? Pomożecie swoim dzieciom a na starość Wam pomogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xcvdfcvxcv
nie wolno pomagać,chyba że w ograniczonym zakresie, pomóc wziąć kredyt na mieszkanie, albo dokładać sie do rat jak zabraknie. Jak rodzice o wszystko zadbają to wyrasta czlowiek niezdarny i średnio inteligentny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xcvdfcvxcv
dzieci trzeba kochać mądrze, dobrze wychować ,dać wykształcenie, niech samo dochodzi do wszystkiego, no chyba że do niczego nie doszło do 30, bo w tym kraju mozna sobie flaki wypruć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyjawiem?
Opinie są różne. Moja ciotka na przykład wychodzi z założenia, że obowiązkiem rodziców jest pomaganie dzieciom na tyle ile się da, jeśli one tej pomocy chcą. I tak z mężem oszczędności, które mieli spore dali jednemu synowi. On się wybudował. Dla drugiego syna wzięli kredyt i kupili mu mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psiema1
Temat założony dawno ale na pewno aktualny. W mojej rodzie od pokoleń można powiedzieć wygląda to tak. Dzieci się "wychowuje". Wychowuje jako słowo ma tu ogromną definicję i nie będę się tu rozpisywał jak konkretnie to wygląda w naszej rodzinie ale utkwiło mi w pamięci np że w każde wakacje się pracowało u rodziców za marne grosze (można powiedzieć kieszonkowe). W ten sposób rodzice wykształcali w nas wartość dla pieniądza. Później i tu już różne przykłady: studia jeśli chciałeś się uczyć (to było zapewnione przez rodziców) bądź pomoc w znalezieniu pracy. Następnie schemat był dosyć podobny, znalezienie partnera owocowało, że rodzice dokładali powiedzmy połowę na mieszkanie a drugą połową czyli kredytem obciążony był człowiek wchodzący w życie. Mieszkanie przeważnie ekskluzywne zaznaczę ! Nie którzy pracowali na etacie i to był ich sposób na życie a niektórzy (większość) otwierali swoje przedsiębiorstwa i tu mili kolejny wielki zastrzyk pomocy od rodziców. Ku schyłkowi sił rodzice podejmują decyzję o emeryturze i oddają pozostały majątek dzieciom, które najmniej osiągnęły i zostawiając sobie nie wielką część majątku (na czarną godzinę) wybierają sobie dziecko (przeważnie które najlepiej się powodzi ) i "oddają się " w jego opiekę. Gwarantuję, że niczego im tam nie brakuje. Teraz ktoś napisze Ich wszystkich było na to stać!! Zgadza się !!! Nie mogę zaprzeczyć ale głęboko wierze a nawet jestem pewny, że stać ich dzięki temu systemowi. Obserwuję ludzi (przykład bardziej społeczny), rodzina w wynajętym mieszkaniu, 10 lat po ślubie, ojciec zaczyna pić ponieważ nie stwierdza że 10 lat pracuję i nic z tego nie ma ( znajduje sobie taką rozrywkę co nie znaczy że jak kogoś rozgrzeszam). Resztę życia na zasiłkach w ciągłych konfliktach ze wszystkimi. Dzieci z tej rodziny dostały przykład i większość pójdzie w ślady rodziców (jako przerywnik mały żart, szukasz żony - przetestuj teściową). Takie są fakty. A może wystarczyłaby pomoc rodziców nawet niewielka ( 50 000 zł) i ten chłop, Ich syn, ojciec i głowa rodziny, zamiast pić wybrał sobie mieszkanko i zajął się spłacaniem kredytu. Miałby cel w życiu i tlącą się nadzieje na lepsze jutro a najważniejsze że miałby świadomość że ten płomyk w nim nigdy nie zgaśnie bo w ciężkich chwilach ktoś pomoże. I uratowaliśmy jedną rodzinę przed patologią a także jej potomstwo :) To jest właśnie moje zdanie. Zaznaczę jeszcze tylko że w wyżej wymienionym schemacie konflikty (większe) rodzinne praktycznie nigdy nie występowały a jeżeli chodzi o sprawy majątkowe, choć dzieci nie dostawały równych sum nikt pretensji nie miał ponieważ wszyscy byliśmy pewni, że każdy dostał tyle ile potrzebował (ten kto dostał najwięcej najmniej trafnie układał swoją przyszłość więc nie było powodów żeby zazdrościć) Dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×