Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Korekk

Miłość na studiach

Polecane posty

Gość Korekk

Czy podobał się wam kiedyś ktoś ze studiów lub byliście związani z kimś kogo tam poznaliście? Jeśli tak, napiszcie jak to wspominacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiczek z warszawy
piszesz książkę miłosną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Nie. Po prostu zakochałam się w gościu z roku, no i tak się zastanawiam, czy jest sens wiązać się z kimś ze studiów? Dla mnie życie uczuciowe i studia to zupełnie dwie odrębne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Mi serce szybciej bije na widok chłopaka z roku, ale oboje jestesmy w związkach. A Ty jestes wolna? Dlugo tak masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Czwarty miesiąc będzie. Jestem w nim po uszy zakochana. Nie znam go jednak zbyt dobrze, tylko od czasu do czasu jakiś nikły kontakt. Oboje należymy do osób dość spokojnych, trzymającących się z boku, no i stąd trudniej nawiązać bliszą znajomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Ale zawsze mozna wykorzystać pretekst związany ze szkola zeby zagadac:) to dobrze, ze siedzi na uboczu bo latwiej do niego podejść. A myslisz, ze sie mu podobasz? Jesli byl kontakt to Ty go nawiązywałas czy on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Tak, jestem wolna. On chyba też. Tyle, że mam opory przed wchodzeniem w bliższe kontakty z powodu tego, że boję się reakcji ludźmi z roku. Nie jestem zbyt lubiana na studiach, więc ktoś mógłby mu o mnie coś naopowiadać bzdur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gadatliwa..
czy Ty już kiedyś tutaj nie zakładałaś topiku:P?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Na ogół to on zagadywał. Kiedyś nawet wymieniliśmy się numerami, choć do dzisiaj żadne z nas nie zadzwoniło. Nie wiem kim dla niego jestem, bowiem to prawdopodobnie introwertyk i trudno poznać po ni to, co naprawdę czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
A dlaczego nie jestes lubiana? Skoro pozostali cos o Tobie mówią, to on to juz pewnie wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Tak, już raz zakładałam. Chodzi ciągle o ten sam problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Masz nr, zbliża sie sesja napisz i zapytaj o jakies egzaminy lub materały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Chodzi o to, że jestem strasznie aspołeczna i mam potężne trudności w nawiązywaniu kontaktów. Ludzie na roku prawie ze mną nie gadają, a od mojego kolegi wiem, że mają mnie za dziwaka i milczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Heh, dobrze kojarzysz. :) Miałam zagadać do niego w piątek, siedział nawet na tej samej ławce, ale oczywiście na sam jego widok odebrało mi mowę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Jestem taka sama jak Ty :D też siedze sama i jesli z kims rozmawiam to tylko jak ta osoba rozpocznie rozmowę. Nie lubie obcych i w sumie drażnią mnie ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Musisz sie przełamac i zagadac innego wyjscia nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Ja też obecnie jestem sama na roku. Tzn. mam koleżankę w sąsiedniej grupie, która bardzo mnie lubi, ale poza nauką brakuje nam wspólnych tematów. Wcześniej trzymałam się z takim jednym facetem, który ma opinię dość ekscentrycznego i świrniętego, świetnie się razem czuliśmy, ale obecnie jest na dziekance i nie mam nikogo do towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
No i tak to wszystko wygląda. Co prawda gość wygląda na kogoś kto ma dupie opinię śmietanki towarzyskiej, ale boję się, że sam dostrzegł we mnie coś, co sprawiło, że mnie nie polubił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Inna sprawa, że nie wiem jakby to było gdybyśmy np. się spiknęli i czy długo by to wytrzymało. Studia to jednak jedne wielkie emocje - kolosy, egzaminy, sukcesy, ale i porażki, wspólni znajomi...Jeśli ktoś był kiedyś w związku z osobą z roku, niech napisze o swoich wrażeniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ofraaas
Z takich związków nigdy nic nie wychodzi. Osoby trzecie wszystko spieprzą na amen i nawet wielkie uczucia ochłoną pod wpływem codziennych spraw. Sama np. nie wyobrażam sobie, żeby mój facet był świadkiem moich porażek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Co wy mówicie, przeciez duży procent małżeństw poznaje sie w szkole lub na studiach. To swojemu facetowi nie mowisz o porażkach? Co za roznica czy jest tego świadkiem, czy usłyszy to od Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
No tak, masz rację, ale ja mimo to przeżywałbym to tak samo jak Ofraas. Wiadomo, kwestia dystansu do siebie. Mnie najwidoczniej nadal go brakuje. Raz musiałam wejść z tym "moim" na egzamin i tak się głupio czułam, że zaczęłam się jąkać przy profesorze (chociaż byłam wyuczona na blachę). Co prawda udało mi się wtedy zdać, ale stres był niesamowity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Osobiście wolę, żeby mężczyzna tego nie widział na żywo. Mogłabym potem się porównywać z innymi ludźmi na swoją niekorzyść. Inna sprawa, że lepiej mieć osobne towarzystwo. Na studiach rzadko kiedy nawiązują się prawdziwe przyjaźnie. Za dużo tam plotek, osądzania po pozorach typu dobre stopnie = bycie inteligentnym. W głębi duszy nie zgadzam się z tego typu ocenianiem ludzi i cierpię, kiedy ktoś odbiera mnie za głupkowatą jedynie dlatego, że mam problem z mówieniem lub zawalę jakiś egzamin. Stąd też znajomości nawiązuję jedynie poza uczelnią. Tam mogę pokazać się jako osoba ciekawa, mądra, łatwiej mi się też otworzyć. Szkoła, a potem uczelnia zawsze powodowały we mnie depresję, spadek poczucia wartości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochebeznadzieja
Bo inaczej jest kiedy zalezy ci na kims z kim nie jestes, a inaczej w związku. Ja np jesli odnoszę jakas porażkę to chce zeby moj ukochany byl przy mnie zeby mnie przytulić i pocieszyc. No a przy tym który mi sie podoba moze bym sie stresowala. No i postanowiłas co zrobic? Spróbujesz jednak zagadac? Postaraj sie jeszcze przed wakacjami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
Możliwe. Do tej pory nie byłam jeszcze z nikim w związku i dlatego mogę jedynie snuć domysły jak to wygląda. Co do tego faceta, to trudno mi dokładniej coś zaplanować. Już tyle razy się starałam coś z tym zrobić, ładnie się ubrałam, ale co z tego, skoro wszystko kończyło się fiaskiem. Ostatnio widziałam go z dwiema koleżankami i było mi przykro, bo one są znacznie pewniejsze siebie i na pewno lepiej mu się z nimi gadało niż ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korekk
W sumie nie dziwię mu jakoś zbytnio. Ja też na ogół lepiej czuję się z osobami bardziej wygadanymi. Jak był mój kolega z ławki, to znacznie więcej się odzywałam, bo mieliśmy podobne tematy, problemy i poczucie humoru. Natomiast osoba, która milczy, może i intryguje, ale budzi obawy. Za dużo razy na studiach i w szkle przejechałam się na ludziach, więc stąd moja izolacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ofraaas
Jestem na tym samym zakręcie życiowym co ty, moja droga. Studia zwichrowały mi psychikę, ale i uświadomiły lęki. Dlatego uważam, że uczelnia to najgorsze mijsce na zawiązywane bliższych więzi. Tam zawsze człowiek będzie oceniany przez pryzmat jakichś durnych wyznaczników typu oceny, a większość osób nawet nie próbuje zbliżyć się do ciebie. Gdyby tak miał mnie osądzać mój wybranek, to z miejsca byłabym nieudacznikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ofraaas
Kto chciałby bowiem cichą introwertyczkę, która nie chlubi się ciągle nowymi znajomościami i sukcesami? Dla tej całej elitki to zawsze będę nudziarą. Dobrze, że chociaż moi znajomi tak nie sądzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×