czy pytać o przedłużenie umowy?

przyjęto mnie do pracy bez znajomości, bo miałam dobre kwalifikacje. Na rozmowie od razu uslyszałam /nie pytałam wtedy o to/, że jeśli mi nie przedłużą umowy to nie będą musieli się tłumaczyć dlaczego. Pracowałam bardzo intensywanie, z ciągłymi nadgodzinami (na rozmowie powiedziano mi na początku, że nadgodzin nie będzie dużo). Niedługo kończy mi się umowa. Jestem dość tanim pracownikiem (inne osoby za porównywalny nakład pracy otrzymały w tym czasie 800-1000zł.netto więcej). Co byście zrobili? Czy pytanie o to ma sens? Albo inaczej -co zostanie lepiej odebrane, jeśli spytam czy jeśli odpuszczę?

no bez przesady, pytaj! Kutrcze to chyba tylko w Polsce ludzie pracują do ostatniego dnia trwania umowy wstydząc się zapytać czy zostanie ona przedłużona:(

ale nie chcę, zeby myśleli, że coś chcę tym pytaniem udowodnić :o i i tak nie uwierzę w to, co mi odpowiedzą.:/ Dla pozoru zapytać? Cokolwiek usłyszę nie ma w sumie znaczenia, tylko chyba wypada zapytać. Ale jak zapytam to się będę czuć jak naiwniak jakiś :/

oni mi nie powiedzą prawdy :( Czuję to.... ech:( Wyciagnęłąm jakieś okropne zaległości, ale widzę, że mnie tu nie zostawią. Ja tu nie mam żadnych pleców....

Jak głosowalaś na PO to powiem tak-dobrze Ci tak!!!! A jak nie to masz przesrane jak każdy w Polsce!!!!!!!!

dbaj o swoje interesy, pytaj bo to normalne, że chcesz wiedzieć czy masz szukać innej pracy czy nie, ja zawsze moim pracownikom już po 2 mcach pracy na okres próbny mówiłam, czy przedłużamy umowę czy nie, tak jest uczciwie, dla mnie i dla tej osoby

ale ja jeszcze mam 22,5mies.do końca umowy

Zapytać zawsze możesz. przeciez nie pytasz dlaczego tylko czy przełużą Ci umowę w razie czego, będziesz miala trochę czasu na znalezienie innej pracy

*2,5

tylko, że ja nie uwierzę w odpowiedz twierdzącą ...

a czy nie bywa tak, że szef sam proponuje taką rozmowę?

nie wiem czy takie pytanie ma sens, skoro tak ciezko pracowalam, a moja prace krytykowal publicznie przelozony i dopiero jak tupnelam noga (jak juz odwalilam paromiesieczna harówkę) dopiero wtedy mi odpuszczono. Nie wiem czy w ogole warto tu na cokolwiek liczyc skoro od początku moja pozycja w grupie jest żadna dzięki przełożonemu.

vvvvv

zastanów się, czy chcesz tam nadal pracować. Z Twojego opisu wynika, że atmosfera i relacje z przelozonym nie są najlepsze.

zmienilo sie tylko tyle, ze kierownictwo poprzyznawalo sobie nagrody i powyjezdzalo na urlopy:o

jest sezon urlopow, wiec siedze jako zapchajdziura do zastepowania chociaz wszyscy sie poumawiali poza mna na zastepstwa i nikogo nie bede zastepowac tak naprawde. Jedyne uzasadnienie mojej obecnosci w dziel jest takie, ze kieronik musi miec komplet podwladnych zeby miec dodatek... ...musze szukac pracy czuje/

ja pitole. Ludzie, ktorzy nie maja polowy moich studiow pokonczonych (moja poprzedniczka dzieki firmie ma zaczete i finansowane) zarabiaja ode mnie wiecej a ja tego tu nigdy nie zarobie. Natomiast jak strace te prace to nigdzie juz nie znajde, bo kto mnie wezmie po budzetowce gdzie pierdze w stolek, i musze sobie wymyslac zajecie, bo mnie izoluja od wszystkiego.... ....mam zgryz z ta praca:(