Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przed wyborem:-(

Mój mąż rozpatruje dziecko w kategorii wydatków...

Polecane posty

Gość przed wyborem:-(

Póki co stoimy przed wyborem: mieć dziecko, nie mieć dziecka. Ja póki co nie jestem na to psychicznie przygotowana, więc odkładam tę decyzję już dość długo (ja 28 lat, mąż 33, 10 lat razem) i póki co instynkt się jeszcze nie odezwał, ale zakładam opcję, że w końcu zapragnę dziecka, tak jak wszystkie znane mi kobiety. Dziwi mnie natomiast i denerwuje postawa mojego męża. Na każdym kroku próbuje zniechęcić mnie do macierzyństwa, przedstawiając ile to wszystko kosztuje. Ostatnio byliśmy na grillu i znajome rozmawiały o wózkach, że może X-Lander, a może Quinny Buzz, kiedy mąż usłyszał, że te wózki kosztują 1.600- 2.700, to aż złapał się za głowę. Dla niego nawet 1.000 za wózek, to jakaś kosmiczna suma, mimo że zarabia 2 x tyle. Potem temat zszedł na foteliki, że te po testach zderzeniowych kosztują 500-1000 zł, nie uwierzył, w domu sam sprawdził w necie i powiedział: i ty jeszcze chcesz mieć dziecko. Wczoraj byliśmy w centrum handlowym, zobaczył body za 25 zł, śpioszki za 36 i dresy za 55 zł, powiedział: i ty chcesz to wszystko kupić razy kilka. Powiedziałam: dziecko można tanio ubrać w lumpku, to stwierdził: moje dziecko w używkach chodzić nie będzie, a na nówki mnie nie stać. Gdzieś tam usłyszał, jakie są miesięczne koszty pieluch, kosmetyków, mleka modyfikowanego, to jak to podliczył z zabawkami, ubraniami, to mu wyszło 500 zł na sam początek, a potem przy słoiczkach, zdrowych produktach, chudym mięsku 1.000 zł. Ostatnio w tv zobaczył chore dziecko i usłyszał kwoty, jakie rodzice potrzebują na leczenie i powiedział: mam nadzieję, że nie będziesz chciała mieć dziecka. Już nie wspomnę o prezentach,l które kupuję chrześniakowi, on twierdzi, że w życiu nie byłoby go stać na kupienie tych wszystkich fischer price i innych firmowych zabawek za 100-300 zł, oczywiście razy kilkanaście. Co o tym myślicie? Stwierdził: gra niewarta zachodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksiezniczka na ziarnku grochu
moj maz ma takie samo podejscie do sprawy,krotko stwierdza ze mam uzywac pieluch tetrowych-prac,wozka nie bedzie-bede nosic dziecko w nosidelku,i ze nic wiecej nie jest nam potrzebne i tez jest przerazony wydatkami,a dziecko w drodze i juz blisko a on nie chce do sklepow jechac,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zeby dziecko na kase przeliczac. wspolczuje takiego meza. materialista jakis. tylko nie wspominaj mu ze dziecko na studia pojdzie bo w psychiatryku wyladuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flaffffffffffffffffffik
troche sie nie dziwie.jak uroki macierzynstwa poznal najpierw od strony finansowej.moze za malo rozmawiacie. moze on nie zdaje sobie sprawe ze ojcostwo i macierzynstwo to taka piekna rzecz.ze to cos wiecej niz same wydatki .pokaz mu jakie sa tego piekne strony.bo sa.i to cale mnostwo.jestem przekonana ze jak juz maluch przyjdzie na swiat to wszytsko sie zmieni.a poza tym kto powiedzial ze dziecko musi miec nowy wozek,nowy fotelik.mozna kupic dobre i uzywane za niewielka cene. a twoj maz niech sie zastanowi .czy chce nowe czy zeby bylo taniej.za nowe trzeba zaplacic.na uzywanych mozna zaoszczedzic i to czasem calkiem niezle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×