Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość amaretja

W dniu slubu nie byłam pewna czy robię dobrze.. Chciałam uciekać sprzed ołtarza!

Polecane posty

Gość amaretja

A więc historia zaczyna się słabo ;) I rzeczywiście dzisiaj raczej bym za niego nie wyszła. Dzisiaj, czyli w moim wieku z moimi przemyśleniami i doświadczeniem. Co wtedy myślałam? Że jest fajny, że mnie kocha (raczej kocha, ale czasem mnie wkurza, bo chodzi z kolegami na imprezy zamiast pisać mi miłosne smsy), że umie mnie rozbawić, a że nie wygląda jak brat pitt to trudno. Że nie podziela moich zainteresowań (sportu) tylko woli swoje (muzykę), że mimo iż jest baaardzo inteligentny i ma świetny, dobrze rokujący zawód to jest mało ambitny w przeciwieństwie do mnie. Wkurzał mnie trochę jego flegmatyzm. Ja byłam szaloba. Ale co tam. Lubię go. Kocham - przecież tak mu mówiłam. Kierowało mną mnóstwo sprzecznych emocji. Mnóstwo wątpliwości. Byłam bardzo młoda (miałam 22 lata), chciałam się jak najszybciej wyprowadzić od rodziców, usamodzielnić, pokazać im, że jestem coś warta. To wszystko mogło się skończyć tak naprawdę już rok później. Z takim podejściem, z tyloma niepewnościami dzisiaj uważam, że było 90% szans na niepowodzenie tego małżeństwa. Dzisiaj nie oceniam siebie. Taka po prostu wtedy byłam. Tak wtedy myślałam. Jak pewnie nie jedna dziewczyna w wieku 22 lat z podobnym podejściem do życia, czyli: "wszystko już teraz, od razu!!". 22 lata to nie jest dobry wiek na zyciowe decyzje. Zaręczyliśmy się jak miałam 21 lat, a on 23. Znaliśmy się przed zaręczynami jakieś 3 lata. A mimo to.... Mieliśmy fuksa! :) Niedługo nasza 10 rocznica ślubu i dzisiaj już wiem, że to ten jedyny. Uczyłam się tego każdego dnia od momentu ślubu. Z roku na rok zaczynałam go tak na prawdę kochać, żeby dzisiaj móc to powiedzieć z absolutną pewnością. Przez te 10 lat nie zawiodłam się na nim ani razu (nie liczę oczywiście takich bzdetów w tylu: "zapomniał wyrzucić śmieci" ;) ). Wiem, że mnie kocha, że ja kocham jego. Wiem, że chcę się z nim pomarszyć, zestarzeć i umrzeć. Przeszliśmy w tym okresie bardzo wiele: śmierć w najbliższej rodzinie, jego poważny wypadek i chorobę. Moją cięzką chorobę, która ciągnęła się rok. Narodziny naszej dwójki dzieci i moja depresja po każdym porodzie, oraz w kryzysy małżeńskie w tym samym czasie, dwa kredyty hipoteczne (jedno meiszkanie na kredycie sprzedaliśmy, żeby brać drugi kredyt i nie mieliśmy wtedy gdzie mieszkać) ;) Nieustanną pracę, dążenie do wspólnych celów. Okazało się, że mamy mnóstwo wspólnych zainteresowań, o których przed ślubem nie mieliśmy pojęcia. On - nie wiem, czy tylko w moich oczach, czy na serio - się zmienił... stał się fanem sportu i bardzo przystojnym facetem :) Czasem mi mówi, że to "ja go wyrobiłam" bo zaczęłam pomagać mu np w wyborze ubrań, czy gonić do fryzjera co miesiąc, ale ja myślę, że tego wcześniej nie doceniałam. Tego, jakiego mam przystojniaka w domu. Jest idealny. Dzisiaj, już w wieku 33 lat wiem, że wyszłabym za niego z absolutną pewnością, że to ten jedyny. Nie mam wątpliwości. Kocham jego i jego wady :) A jak było u was? Czy śluby przed 30 rokiem życia w ogóle mają sens? dużo się czyta o tym, że najlepsze jest pomeiszkanie ze sobą kilka lat i uprawianie seksu, żeby się "sprawdzić". Ja natomaist na podstawie swoich i moich przyjaciół doświadczeń uważam, że pomieszkanie ze sobą czy seks to nic. Najlepszym testem jest wspólna choroba i narodziny dzieci. Niestety ludzie się w takich sytuacjach nie zawsze odnajdują razem. Ale jak wiadomo - taki test jest niemożliwy do wykonania. Tak więc moim zdaniem NIE DA się tego przed ślubem ocenić. Można sobei coś założyć, mieć nadzieję, że się ułoży. Ale pewności nie ma chyba nigdy. A kto wie? Może w wieku 43 lat będę tu pisała jeszcze coś innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęściarana maxa
Też jestem szczęściarą .Męża poznałam w liceum .Na chwilę drogi nasze się rozeszły ,bo uczylismy się w innych miastach.Po 7 latach ślub ,potem dzieci i tak minęło nam 30 lat wspólnego życia .Szczęśliwego życia .Teraz przeżywamy drugą młodość a męża kocham każdego dnia bardziej .Nam się udało .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Najlepszym testem jest wspólna choroba i narodziny dzieci." Tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amaretja
Ale byłaś pewna tak od dnia ślubu? Nie mieliście nigdy kryzysów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Me Here Now
amarjeta A ty czytac umiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amaretja
No ale co?? Dziewczyna pisze tylko o szczęśliwym życiu. Nie wspomniala o swoich watpliwosciach czy kryzysach. A tego wlasnie ciekawa jestem. To ze sie poznali w lo a potem rozeszli to nie kryzys. Pewnie wcale nie byli wtedy parą. Nie wynika to z jej wpisu. O co ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam też 22 lata jak
wyszłam za mąż :) Tylko, że ja akurat byłam pewna męża. On miał 26 lat, razem byliśmy wówczas 4 lata. Różnie się układało, były potem problemy i z pracą i ze zdrowiem, ale zawsze byliśmy jak jedna silna drużyna, zawsze się wspieraliśmy, mimo problemów, czy chwilowych kryzysów. Dzisiaj już 13 lat po ślubie jesteśmy i mamy 4 letnie bliźniaczki. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulisiaaaa
amaretja "Że jest fajny, że mnie kocha (raczej kocha, ale czasem mnie wkurza, bo chodzi z kolegami na imprezy zamiast pisać mi miłosne smsy), że umie mnie rozbawić, a że nie wygląda jak brat pitt to trudno....." ".... że mimo iż jest baaardzo inteligentny i ma świetny, dobrze rokujący zawód to jest mało ambitny w przeciwieństwie do mnie. Wkurzał mnie trochę jego flegmatyzm. Ja byłam szaloba. Ale co tam. Lubię go. Kocham - przecież tak mu mówiłam. Kierowało mną mnóstwo sprzecznych emocji. Mnóstwo wątpliwości." O matko! jakbym czytała swoje myśli... teraźniejsze... Za rok ślub. Nie jestem pewna, ale w głębi serca chcę tego. Twoja historia podniosła mnie na duchu. Dzięki! napisz coś jeszcze ciekawego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×