Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smallgirl

Jakie to uczucie, gdy sie widzi swoje dziecko po raz pierwszy?

Polecane posty

Gość alaaa ma kotaaaaaa
Miałam cc dziecko przynieśli po 7 godzinach...pierwsze "wrażenie" ? Nie wiedziałam jak się zachować, co zrobić , jak do Niego mówić. Nie byłam jakoś szczególnie poruszona, nie przemawiało przeze mnie ogromne uczucie...po prostu miałam dziecko i tyle. Kochałam od samego początku ale to co czuję do tego szkraba teraz jest niczym w porównaniu z tym co było na początku. Ta miłośc we mnie kiełkowała aż rozkwitła i jest tak wielka , że trudno to opisać. Skłamałabym gdybym napisała, że to co czuję teraz czułam zaraz po po porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stodola wawaaaa
irmina twoja coreczka sie nazywa? wow gratuluje odwagi i podziwmian ze nie pognalas za moda dżesik i julek :) ładne imie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stodola wawaaaa
duzo mam mowi otwarcie o tym ze nie kocha sie tak samo 4 tyg plodu ani noworodka jak juz takie roczne czy 3 letnie dziecko... bo jest je za co kochac wtedy, chociaby za te usmiechy . Duzo mam to opisuje ale jak ja napisalam to bylo źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stodola wawaaaa
i nie chodzi mi tu o regółke ze kochac trzeba za cos a nie pomimo wszystko bo ona jest bez sesnu... wieksza miloscia napawasz do kogos z kim przebywasz, usypiasz itd niz ruszajacy sie brzuch. iczywiscie to piekne ale bez przesady zaeby porównywac to z miloscia do córci np 5 letniej malełej mądrej niuni. ogolnie zauwazylam ze male coreczki wywieraja na mamach wiecej emocji niz synowie. dlatego chyba bo kobiety marza o córkach ale niestety nie kazdej jest dane doswiadczyc macierzysnstwa majac córunie czego wspolczuje takim kobietom bo przy corkce kobieta kwitnie,ahhh dlugo by pisac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak urodziłam synka to nawet nie spojrzałam czy to chłopak, uwierzyłam położnej i męzowi na słowo! :P ogólenie byłam w wielkiej euforii że to już! a jak córcię urodziłam to wydała mi się brzydka i śmierdząca hehe no niestety ten sluz i maż nie jest zbyt aromatyczna ehhe ale jak ją umyli i przywieżli na salę po porodzie to już pieknie pachniała :D i wtedy się zakochałam, także u mnie była miłość w obu przypadkach za drugim wejrzeniem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że do wszystkiego trzeba dojrzeć, nawet do miłości do dziecka. Do narodzin córci przygotowywałam się, kupowałam jej ciuszki, szykowałam łóżeczko, wózek... Drżałam przed każdą wizytą u lekarza... Byłam bardziej świadoma tego, co sie wydarzy, co mnie czeka. Z synkiem było inaczej... Nie mogłam przystosować się do tego, że jestem matką, bałam się tego... Pewnie też i z tego powodu miałam depresje poporodową. Po kilku miesiacach byliśmy juz bardzo zżyci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stdoła ma rację miłość przychodzi z czasem, kiedy wiąrze się z przebywaniem ze sobą, z wydarzeniami jakimiś opczywiście malucha w brzuszku też sie kocha ale chyba nie tak mocno, ja to w sumie dopiero uzmysłowiłam sobie tak do końca, że jestem mamą jak już byłam w domu z dziećmi i musiałam sobie radzić z rozkrzyczanym noworodkiem tak naprawde ciąza to pikuś, po porodzie to dopiero się zacznie! hehe ale i tak jest pięknie! macierzyństwo odmładza! bardziej niż kremy! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też miałam cesarkę,ale zobaczyłam dziecko po tym jak syna zważono,podwiązano pępowinę i owinięto,pokazano mi go-anestezjolog był chętny na pokazanie mi go ;) przy mnie założono nam numerki i zabrano,mnie poszyli i gdy zawieźli na salę to czekał tam mój facet z maluchem :) co do tej miłości to hmm nie wiem co napisać,bardzo się cieszyłam gdy zaszłam w ciąże,nie potrafię określić tego co czułam w ciąży,zależało mi bardzo na tym maluszku,martwiłam się o nie,jak je zobaczyłam to się poryczałam ze szczęścia, a czy go kochałam od pierwszych wspólnych chwili to nie wiem,bo ciężko to w słowa ująć ;) ale wiedziałam że jest to moja najbardziej upragniona istotka na świecie :) a dzisiaj kocham go ponad wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zavanga
Ja tam kochalam swoje dziecko od samego poczatku, jeszcze jak "byl" tylko dwoma kreskami na tescie :D Nie znaczy to, ze cwierkalam nad nim, ciumkalam (co to za wytwor slowny? ;-) ) ale kochalam. To byla (i jest) jedyna w swoim rodzaju milosc, inna niz do rodzicow, meza. Nie mocniejsza ale inna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajdubajadula
W zasadzie stodoła chyba źle ujęła swoją myśl, bo rzeczywiscie może jej chodziło o cos innego-kocha się za coś- to trochę na dziecinnym poziomie. Dorosły człowiek , odpowiedzialny i któremu zadziałała oxytocyna nie ma chyba wizji pokocham dziecko za COś- miłość jest bezwarunkowa i to chyba jest dojrzałe. za coś -kochają dzieci w swoim egoistycznym swiecie, wynikającym z ich fizjologii :) kochająca matka to darząca uczuciem bezwarunkowo. myślę, że faktycznie co innego jest nosić w brzuchu a ujżeć na żywo, chyba człowiek jest tak zdezorientowany, że sam nie rozpoznaje uczuć, to pewnie naturalne. Myślę, ze wszystkie kobiety kochają prawdziwie też juz brzuszki ale swiadomosć tego chyba faktycznie przychodzi po pwenym czasie. ja jestem w 8 tyg ciązy i powiem tak, jak zobaczyłam 2 kreski byłam najszczęśliwsza na swiecie, bo jestem w pełni świadoma, że chcę dzieciątko. Ale moje uczucia faktycznie są juz w tej chwili nie do opisania.... czuję ekscytacje tematem ale czy to już taka miłość? wiem, że pragnę i jest to początek jakiejś nowej drogi, jakiejś nowej więzi, nowej znajomości?! ;) hmmm... ciekawe, ale pragnę zachowac potem obiektywizm, ale to juz chyba zostawię hormonom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stodola wawaaaa
tak czytam i powiedzcie gdzie te dzieci zabierali wam z sali porodowej, kto je zabieral? nie mogl ojciec dziecka osobiscie go miec, i zawiesc na sale poprodowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stodola wawaaaa
bjbubjbjbj ładnie mnie usprawiedliwołas, dla mnie oczywsite bylo ze stwierdzenie :dziecko kocha sie za cos; bedzie jako przenosnia... bo nie chodzi nam tu o kochanie dziecka jak dostanie 5 a jak nie doatnie to juz nie.. no litosci... ale co poniektóre juz mogły sobie posiupac i pokazac jakie to kochaja i to tak prawqdziwie z uczuciem swoje 5 tyg polody... ehhh :) ale ok kochajcie albo raczej piszcie tak na kafe zeby lepiej wypasc niz te co kochaja prawdziwie dopiero po jakims czasie od urodzenia "wlasnie za cos" ":P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak gadacie o tym wielkim uczuciu do dzieci które urodziłyście pogadamy za 30 lat tak nap[rawde piszecie do uczuciu do samej siebie ile z was popełni niewybaczlane błędy ile z was skrzywdzi swoje dziecko ilu z was dziecko bedzie nieszczęsliwym dorosłytm człowiekiem tak jak ja jestem a moja matka nadal twierdzi że mnie bardzo kocha tylko czemu tyle zła od niej dostałam szanujcie swoje dzieci zawsze i wszędzie4 jeśli chcecie by były naprawdę szczesliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stodola wawaaaa
ojj bujbubjbjb za tą znajomośc to zaraz tu Cie zjedza..." przeciez to milosc matczyna a nie znajomosc , jak mozesz!!!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajdubajadula
dla mnie to cos w rodzaju znajomości:) przecież nie zna się tego małego indywidualisty :) ja czuję obecnie, że mój płodek jest kims odrębnym, nie jest nawet moją własnością będziemy sie uczyć siebie nawzajem, może on mnie nawet nie polubi hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mloda mamusia 24
Ja tez kochgalam swoje dziecko jak jeszcze bylo we mnie,ale ta prawdziwa milosc jaka jest miedzy matka a dzieckiem splynela na mnie jak juz bylam w domu z synkiem,nie wyobrazalam sobie nawet chwili zebym mogla go zostawic.Milosc matki do dziecka jest niesamowita,bezinteresowna i szczera do bolu,tak przynajmniej jest w moim przypadku.Daje mi popalic po nocach a ja go nosze na rekach i caluje i powtarzam jak bardzo go kocham :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas taka mila chwila....
A ja mam juz dorosle dzieci,bywalo roznie byly spiecia miedzy nami,bo to raczej jest nieuniknione,ale molosc do nich nie zmienila sie nadal sa moim najwiekszym skarbem i kocham je tak samo gdy byly malutkie. Mloda mama24 slicznie opisalas swoje uczucie do dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość palukla
Pierwsza myśl, że będe sięstarać być taką dobrą mamą jaką była moja mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulga że już po wszystkim. Zdziwienie, że taka duża córcia mi się udała. Wzruszenie. Irytacja, bo mnie cerowali i nie mogłam sobie nad nią spokojnie pociumkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iaa.eee.
Ja nie moglam uwierzyc jak ja zobaczylam pierwszy raz. Polozyli mi ja na piersi i nadal nie moglam uwierzyc ze trzymam swoje dziecko. Dotarlo do mnie chyba po kilku dniach. Kocham ja nad zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mogłam sie nadziwic ze
córka jest piekna jak lalka, dlugi rzesy, loki, piekna cera. Za to synek był tak szkaradny,ze budził litosc- jak pomarszczony powazny staruszek,potem sie wszystko wyrównalo i oboje byli tak samo ładni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgfgfg
A ja to w ogóle niczego szczególnego nie czułam. Byłam zmęczona długim porodem i cesarką. Chciałam mieć święty spokój a wiedziałam że teraz będzie dopiero męczarnia (i była, zresztą od razu musiałam się zajmować dzieckiem). Byłam nieco rozczarowana że nie spłynęła na mnie jakaś miłość po zobaczeniu dziecka, ani zresztą potem gdy karmiłam (karmienie powoduje skurcze i krwawienia a to boli bo wspomaga oczyszczanie się macicy i dróg rodnych). Pomyślałam jednak że trzeba czekać i czekałam, dłuuugo. Żałowałam że dziecko nie jest podobne do mnie i że nie jest ładniejsze. A poza tym to praca przy dziecku, praca i jeszcze raz praca - nie było czasu na uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie w ciąży niestety dominującym uczuciem był strach o dziecko- straciłam pierwsze, a i tu zagrożenie było realne. Ja w czasie porodu byłam chyba w niezłym szoku. Ja wyciągnęli małego i położyli mi na brzuchu, moja jedyna myśl to było: "dlaczego on jest rudy?". Nie skojarzyłam tego z zakrwawionymi nogami i fotelem... Potem zamieszanie przy szyciu, mąż stał i pilnował małego jak go ubierali a ja chciałam po prostu jak najszybciej zjechać z porodówki. Na poporodowej trzymałam małego i dalej nie docierało do mnie co się dzieje, a może to śmieszne- byłam przekonana że moje dziecko powinno inaczej wyglądać. Byłam nastawiona na potówki i czerwoną, pomarszczoną skórę, a mały był gładki i różowy, ale miał strasznie spiczastą głowę i spuchnięty jak bokser nos... Byłam strasznie zmęczona, przed porodem miałam praktycznie nieprzespaną noc- bo miałam kilka mocnycvh skurczów i siedziałam i czekałam czy coś ruszy, drzemkę w ciągu dnia przerwała mi rodzina, i po prostu miałam dość. Nastraszyli mnie że dziecko spadło z wagi (aż 150g- teraz wiem że to norma) i że jak się robi za długie przerwy w karmieniu zaraz po porodzie, dziecku może spać cukier i może zapaść w spiączkę. Synek miał żółtaczkę i był przez to strasznie senny, a ja się ciągle denerwowałam że nie je. Byłam otępiała, i prawdziwy przypływ jakiś normalnych, macierzyńskich uczuć był później, jak już się siebie nauczyliśmy. Teraz mały ma 3 m-ce, zostałam z nim sama na 2,5 tyg, bałam się że będę się czuła zupełnie uwiązana- a wcale nie, wrzuciłam na luz, nie śpieszę się, karmię go i ciągle odrywam się od książki żeby go pogłaskać po głowie, po nóżkach... Wstaję rano do niego a on szczerzy do mnie takie gołe dziąsła... Zaczyna "gadać", robi się z niego świetny człowiek a ja już ogarniam życie poukładane na nowo :) I tak, teraz się cieszę macierzyństwem a miłosć do dziecka jest zabarwiona tylko czułością, czasem strachem o jego zdrowie, niczym więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialam cesarkę i pokazali mi małą zaraz po zważeniu itd, cieszyłam się że jest już po i tym że wszytsko jest ok, że dziecko zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedna noc skurcze zaczely mi sie o 4 rano, potem druga noc bezsenna juz w szpitalu, o 7 rano urodzil sie synek i nawet nie czulam sie zmeczona. najpierw wzieli go na bok aby go wytrzec i bylam strasznie ciekawa jak wyglada, oboje z mezem sie poplakalismy. a potem jak mi go podali to nie moglam uwierzyc ze to moje :D pierwsze dni to byl jakis szok, wszystko takie nowe, nie wiem co czulam prawde mowiac. dbalam o niego, troszczylam sie, karmilam ale nie do konca chyba do mnie docieralo ze to moje dziecko. teraz z perspektywy czasu wiem ze kocham bardziej moje dziecko teraz niz jak byl jeszcze w brzuchu. dwoch kresek prawde mowiac nie kochalam, jeszcze nie docieralo do mnie ze tam w srodku naprawde jest dziecko ;) , potem jak juz bylismy na usg i pozniej jak zaczelam czuc ruchy to kochalam go ale to jest inna milosc. ta wlasciwa przyszla szybko ale pierwsze dni to pamietam tylko niedowierzanie ze to moje dziecko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle sie naczytałam, że po cc jest sie otumanionym i nie zainteresowanym dzieckiem to jak mnie już cieli to myślałam tylko o tym czy też będę taka,czy mi ją chociaż na chwilke pokażą,dadzą przytulić,pogłaskać ;) stodola wawaa co do tego kochania za coś kogoś i nie chodzi tu tez o dziecko....myśle, ze kocha sie mimo wszystko jak ktoś tu już pisał ;) że jest sie dla tego kogoś zdolnym poświęcić jak tylko się da :) jak córeczke coś meczyło,jak ją bolał brzuszek to wolałam żeby już mnie bolało niż ją ;) a tak poza tym czy ja napisałam, że poczułąm miłośc po dwóch miesiącach? a właśie że nie,tylko ,że jak córka miałą 6 tygodni to sie prawie popłakałam jak zobaczyłam pierwszy,świadomy uśmiech :) kochałam ją od początku, nawet jak jeszcze nie wiedziałam czy będzie dziewczynka czy chłopiec to nie mogłam sie doczekać kiedy przytule moją małą kruszynkę :) a z czasem coraz bardziej ją kochałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cecylia galerani ani ani
do stodola wawaaaa: ja pier.dole, głupszego tekstu nie czytałam jeszcze kocha się za coś? nie... kocha się po prostu a jak ty pokochałaś dziecko po czasie to chyba jakaś czarownica z ciebie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stodoła wawaa - ty chyba jakieś poczucie winy masz, że z taką zażartością przekonujesz tych, co są inni niż Ty, że Cie śmieszą. A mnie tacy jak Ty wcale nie śmieszą - bo wiem, że są normalni, po prostu inaczej reagują, mają inne emocje jak ja i już. Ja się bałam, że nie poczuje nic do dziecka po narodzinach synka, choć już w ciąży kochałam go bardzo. Wydawało mi się to niemożliwe, ale ponieważ we wszelakich książkach pisali, że tak często jest to sie nastawiałam na chłód emocjonalny. A była euforia i miłość od pierwszego wejrzenia. Ale rozumiem, że inni maja inaczej i wcale mnie to nie dziwi. WIĘCEJ TOLERANCJI. p.s jak na usg w 16 tc lekarz nam powiedział, że bedzie dziewczynka chyba, to byłam rozczarowana, bo chciałam chłopca. I mam chłopca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacórusi
ja płakałam ze szczęścia nie mogłam w to wszystko uwierzyć czułam się spełniona i szczęśliwa pomimo tego że byłam ufajdana w gównie(za pózno lewatywa podziałała) i zwijałam sie z bólu bo rodziłam 8 godz. to był to cud nie do opisania. dopiero po tygodniu dostałam depresji ale jakoś przez to przeszłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×