Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość córunia_zawsze_mała

Nadopiekuńczy rodzice - czy to również Wasza zmora?

Polecane posty

Gość córunia_zawsze_mała

Jako dziecko byłam przekonana, że nie mogłam trafić lepiej. Kiedy słyszałam od koleżanek, że one mają obowiązki w domu, albo że same rozkładają sobie kanapy do spania to po prostu przerażałam się na samą myśl o czymś takim. Ja nie miałam obowiązków, ale nie mogłam też chodzić tam, gdzie koleżanki (np na basen mama mnie nie wypuszczała, żebym się nie utopiła przypadkiem). Mama okryła mnie wielkim parasolem ochronnym, nawet kąpała mnie jak byłam już dużą dziewczynką, a wszystkie koleżanki same już to robiły od dawna. Ubierała, karmiła, często krytykowała moją nieporadność. Miała do mnie żal, że nie jestem taka samodzielna jak koleżanki, ale nie rozumiała, że sama tak mnie wychowała. I teraz córunia ma 25 lat, skończyła studia i jest kompletnie niesamodzielna. Prawa jazdy nie zrobiłam, bo mama już widziała oczami fantazji, jak ginę w wypadku. Zrobię je jak tylko znajdę normalną pracę. Pływać próbowałam się uczyć jako dorosła osoba i średnio to wyglądało. Mama "chroniła" mnie przed światem, w którym ja muszę żyć :) Zrobiła z dziecka niedorajdę, a teraz nie pomoże mi znaleźć pracy, bo sama nigdy nie pracowała poza domem, żeby zawsze mieć mnie na oku. Tata też nie pracował poza domem, więc znajomości nie mam żadnych, a rynek jest jaki jest. Do tego nie umiem walczyć o swoje, nie umiem się "pchać", strasznie jestem cicha i nieśmiała. Wydaje mi się, że matki, które nie zajmują się dziećmi, nie krzywdzą ich tak bardzo jak nadopiekuńcze. Bo tamci muszą być samodzielnie i często wyrastają na bardzo zaradne osoby. A dzieci nadopiekuńczych matek? Nic nie potrafią załatwić, mimo dorosłego wieku są często jak małe dzieci. Nie uczą się na swoich błędach, gdyż matki nie pozwalają im błądzić i żyć po swojemu. Tak bym chciała od niej uciec, tylko nie mogę znaleźć dobrej pracy. I była tu przed chwilą aby mnie skarcić za jedzenie zimnych ziemniaków (przyniosła mi obiad, chociaż mówiłam jej, że później sobie odgrzeję bo nie jestem jeszcze głodna). Ona nawet ustala godziny moich posiłków. Dramat.... A co najgorsze, ludzie nie lubią takich dorosłych dzieci nadopiekuńczych rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedynaczka? Też tak miałem, ale mnie akurat w tej kwestii pomogła moja aspołeczna osobowość, przez który przegrywam życie i do końca życia będę sam. Nie pozwoliłem sobie wejść na głowę chociaż ta chora umysłowo kobieta (piszę tak bo mnie przed chwilą wkurwiła) usilnie stara się wejść mi na łeb mimo że mam 24 lata. Dajmy na to tydzień temu przyjechałem do domu z miasta w którym studiuję, założyłem słuchawki, słucham muzyki, ona wchodzi do mojego pokoju i się pyta co będę jadł. Odpowiedziałem normalnie że "nic" a ona swoje "dlaczego", "po co", "na co", "zjedz coś", "co dzisiaj jadłeś", kazałem jej się odwalić i skończyło się awanturą. Czy też inny przypadek kiedy lepiej wiedziała niż ja czy mi koc będzie potrzebny czy nie na stancji. Skończyło się też awanturą, ale ja tego pierdolonego koca nie wziąłem. Ta baba jest chora umysłowo. Ciągle gada i zrzędzi, ze wszystkiego robi problemy. Wczoraj przyjechałem do domu i co? Już czy kurtkę od deszczu przywiozłem bo deszcze mówią. No ja pierdolę, jak mnie wkurwia takie coś. Odpowiedziałem jej że gówno ją to obchodzi i moja dupa a nie je będzie mokła jeśli owej kurtki nie przywiozłem. I tak jest zawsze. Kurwa, przyjadę do domu to są same awantury z tą chorą umysłowo babą. I oczywiście to ja jestem psychopatą w jej mniemaniu, a co ciekawe z tatą który mi nie zrzędzi nad łbem bez przerwy i nie wpierdala się do wszystkiego to nie pamiętam kiedy się kłóciłem, od lat się z nim nie pokłóciłem. Ta baba jest chora psychicznie. :O Dziękuję, za uwagę, musiałem się wygadać bo mnie ta baba już zdążyła dzisiaj wkurwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedziel, więcej szacunku dla matki! On się zwyczajnie o ciebie martwi a Ty taki niewdzięczny jesteś. Oby mój syn nigdy taki nie był :o:o:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dupie mam jej martwienie się. Do niej jest mówić tyle co do ściany. Czy jak powiem że nie biorę jebanego koca to tak ciężko to zrozumieć za pierwszym razem? Czy jak mówię że nie będę jadł to tak ciężko to zrozumieć za pierwszym razem? Jakby do niej docierało normalnie jak do człowieka co się jej mówi to bym się tak o niej i do niej nie wyrażał. Ale każde "nie" powiedziane do niej w normalny sposób kończy się pół godzinnym wykładem że to ona ma racje a ty jesteś idiotą który sam nie wie nawet czy jest głodny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też jestem taką córeczką
trzymaną pod kloszem, masakra po prostu :o jestem totalnie niesamodzielna, ciągle kontrolowana przez matkę :o i sama nawet nie potrafię sobie butów kupić, jak kupiłam jakieś i matka je skrytykowała to poszłam oddać i na następne zakupy poszłam z nią...i to sama z własnego woli, już nie potrafiłam się postawić i powiedzieć, że chcę te buty, bo one NAPRAWDĘ przestały mi się podobać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córunia_zawsze_mała
Tak, moje zakupy też są krytykowane, ale w tej kwestii już jej nie słucham. Wszystko co kupię jest brzydkie, więc jej nie pokazuję nawet :) A problem Niedziela też znam dobrze, tylko moja nie dość, że zrzędzi i wie lepiej, to zawsze postawi na swoim (nie chcę koca - i tak mi go zapakuje ona sama, nie chcę jeść - i tak mi przyniesie). Zwariować można z taką matką, zwłaszcza jak się ma tyle lat. Szkoda, że nikt nie zwrócił mojej mamie uwagi, kiedy byłam jeszcze mała. Teraz to już jestem taką kaleką życiową, mimo że staram się wszystkiego uczyć, niektóre rzeczy wychodzą mi słabo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córunia_zawsze_mała
A podczas rodzinnych uroczystość nie mogę przy niej pić żadnego alkoholu. Wg mamy po lampce wina będę pijana, więc jak biorę to wino i nie dopiję (pójdę np do wc) to ona bierze kieliszek i wypija za mnie. Ale zazwyczaj rekwiruje zanim wypiję chociaż łyk. No tak, 25 lat to jeszcze nie jest pełnoletność dla mojej mamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 0ktawia prawdziwa
Niestety, mam tak samo... a może nawet gorzej. Hm... ryczeć mi się często przez to chce :( Nawet nie mogę wyjść z koleżanką na działkę bo moja matka już widzi tam sodomę i gomorę . :O a wcale tak nie jest... też mam 25 lat , a w dzieciństwie nawet nie jeździłam na wycieczki klasowe :O jak połamałam sobie obie nogi (to było 6 lat temu) , to do dzisiaj w kłótniach muszę wysłuchiwać to od niej, że mam teraz pamiątkę do końca życia za brak rozumu... też nic do niej nie dociera, nie ma mowy o sprzeciwie, ja nie mam znajomych bo nie mogę i tak z nimi nigdzie wyjść, do domu też zapraszać nie mogę, itd... nawet mi sie pisac nie chce bo to po prostu jest kompromitujące co każe mi robić i czego zabrania.... jestem po prostu traktowana jak 8letnie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama też była trochę nadopiekuńcza, ale nie zgodziłam się na to ;) Prawo jazdy zrobiłam już dawno, bo marzyłam o niezależności, w planach mam przeprowadzkę. Mimo, że również doświadczyłam tego parasola ochronnego, to sama się z niego wydostaję, i wszyscy są zadowoleni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzice byli wspaniali, wcale nie nadopiekuńczy, ani nie zbyt rygorystyczni, ani nie pozwalający na zbyt wiele. Od dziecka mówili że należy mieć wykształcenie i przed 20 trzeba opuścić dom rodzinny i iść na swoje. Ojczyma ( bo mój biologiczny tata umarl gdy byłam mała) z początku nie lubiłam ale teraz bardzo go szanuję. Małgosia i Asia założyły rodziny i są przykładnymi żonami, mają dobre prace, mi niestety w życiu uczuciowym się tak dobrze nie ułożyło ciągle czekam na idealnego mężczyznę 3 razy się rozwodziłam ale sama na siebie zarabiam udało mi się ukończyć studia. O moim pożal się bracie nie wspomnę bo on opuścił Polskę. Rodzice są świetni i bardzo ich kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehhh myślałam patrząc na wszystkich znajomych, że tylko ja tak mam ..... to jest jakas tragedia !!! Mam 24 lata studiuje, pracuje, ale niestety mieszkam dalej z rodzicami. Każde wyjście kończy się awanturą a gdzie idziesz ? a po co? w nocy to tylko wychodzą takie i takie, a my nie po to Cie wychowywaliśmy, zebyś po nocy się szlajała...... Do 22 masz być z powrotem. Na wakacje po roku pracy umówiłam się ze znajomymi że pojedziemy w góry, ale oczywiście jest afera bo to bedzie cały tydzień no i jak tutaj mnie kontrolować...., nawet kiedy wychodzę zagrać w piłke żeby się odstresować od pracy to jest źle bo "ona znowu gdzieś idzie" ...nie raz to mi się aż beczeć chce z tej bezsilności bo ani argumentami ani niczym tak ma być i koniec. Skup sie na studiach i na pracy. Chciałabym realizować swoje marzenia a nie ich a mam wrażenie że właśnie tak sie dzieje ! Przynajmniej się wygadać mogłam!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaaaaa
No nie, nas jest spore grono. To taka polska mentalność, dużo rodziców jest ciut za bardzo opiekuńczych. Sama znam kilka takich osób, ale większość z nich nie widzi problemu i słucha mamy przez całe życie. Mój 40 - letni sąsiad rozwiódł się z żoną przez toksyczną mamę, teraz jest sam i dalej mieszka z matką. Ona kontrolowała ich wydatki, obserwowała, komentowała co źle robią itd. To jest paranoja. Ja też nie mogłam jeździć na wycieczki szkolne bo mama się martwić o mnie musiała. Raz pojechałam tylko na taką kilkudniową, ale to dlatego, że błagałam rodziców prawie cały rok. Był okres po studiach, kiedy chwilowo nie miałam pracy i siedziałam w domu. Jak wyszłam ze znajomymi na piwo to od razu było "ona cały czas gdzieś łazi, nie wiadomo z kim". A to było tak, ze wyszłam raz na miesiąc i o to wielka afera. Ech, nie chce mi się gadać, ta matczyna troska będzie się ciągnąć za mną całe życie.Nawet jak mamy już nie będzie na tym świecie to podejrzewam, że i tak będę czuć strach przed nią podświadomie. Dzięki niej nie mam za grosz poczucia wartości i jestem kompletnie niezaradna życiowo. Nie wiem, czy można z tym wygrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u are not alone
Ja mam teraz 19 -lat . Mam młodą mamę, bo urodziła mnie w wieku 17-18 lat . I w sumie byłam dzieckiem spod klosza...;/ Cały czas bała się że zrobię to co ona, zostanę matką zbyt wcześnie... Nie pozwalała do 18 mi wychodzić na imprezy... teraz pozwala ale pod ciągłym kontrolowaniem mnie, paranoja dalej traktuje mnie jak swoja 'małą córeczkę' Lubie spędzac z nią czas, jesteśmy sobie bliskie nawet bardzo, ale mam już po dziurki w nosie tej jej nadopiekuńczości, chce żebym jej o wszystkim mówiła co robie, co mam zamiar robić... 1 chłopaka mialam jak miałam 16 lat, w sumie zabroniła mi się spotykać z nim, mówiąc że mam się zając szkołą a nie chłopakami, że na to mam czas... no i przez nią się z nim pokłóciłam, a naprawdę go lubiłam, i na złość mamie powiedziałam jej wtedy żeby dała sobie spokój bo i tak już z nim spałam, TO BYŁ ZART ze złości oczywiście, ale tym sobie przegięłam u niej do reszty, zaczęła się wydzierać, powiedziała ze koniec ze wszystkim, i że już mi nie wierzy... mówiłam jej że żartowałam, powiedziała mi że takie dziecinne zachowanie powoduje że będzie mnie traktować jak dziecko... Wtrąca się we wszystko ;/;/ wszystko musi wiedziec, mam jej pisać smsy kiedy wroce gdzie z kim jestem, 5 lat temu wyszla za maz, myslalam ze zluzuje przez to troche, ale ona swojego meza wciaga w ta dziwna nadopiekunczosc wobec mnie, jak jej nie ma mam mowic wszystko zupelnie obcemu facetowi... NIC mi sie nie układa przez moja matke ;/ !! mam juz tego dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corka nadopiekunczej matki
Masz 19 lat, więc niedziwne że się jeszcze martwią o Ciebie... Ja mam 25 lat i tak samo się martwią, i to jest dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ja mam powiedziec? Chca zainstalowac kamery w moim domu.oczywiscie na zewnatrz chociaz juz zaczeli wymyslac ze moze tez do srodka.oczywiscie na balkonach( zebym czasem nie wyszedl na papierosa,nawet swobodnie siedziec sie niebedzie dalo)pod pretekstem zeby sie nikt nie wlamal przez balkon.i bedzie oczywiscie kamera przy wejsciu tez pod pretekstem zeby bylo bezpiecznie a ja dobrze wiem co planuja.wyjdzie ze wyjde wywalic smieci np po 22 a tu wyjdzie ze jak np przyjada z jakiejs wycieczki to zaraz wyskocza z tekstem co robilem o 22.to jest poprostu chore.jeszcze jak slysze ze maja podsluchy.podsluchow raczej nie maja ale ze maja dyktafony to wiem(do pracy sie przydawaly czy jakos tak)raz zdarzylo mi sie wrocic 0 w 23 do domu,RAZ,pierwszy raz w zyciu wyszlem z domu wieczorem cos porobic i po tym pierwszym razie dostalem niezly opierdIel,tata niechcial mnie wpuscic do domu,chcial nawet numer do rodzicow znajomych z ktorymi bylem!jeszcze po glowie dostalem.a to tylko niewiele z tego wszystkiego.wyjada,to niewiem czy mi podsluchow nie zostawili czuje sie nieswobodnie we wlasnym domu.przez pol roku mnie oszukiwali ze sie przeprowadzam(z 3miasta do wroclawia).straszni ludzie,naprawde ale musialbym napisac kilka stron zeby to ktos zrozumial.18 lat i wyfruwam z tego domu bo ta cala sytuacja jest chora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 37, i mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 24 lata, tez mam to samo. Oni się nie ogarną, nie liczcie na to, musicie wsiąść sprawy w swoje ręce inaczej bedą was niszczyć dopóki nie umrą a wtedy Wy tez umrzecie bo będziecie tak niezaradni...to jest takie smutne kiedy dziecko nie czuje wsparcia swoich rodziców...zdrowego wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miszka gość
Czytam i standardowo mam dają vu. Mam ponad 30 lat i przyjeżdżając do rodzinnego domu, z własna juz rodzina, słyszę od ojca: Patrz i ucz sie jak matka robi. A na każde niewzięcie czegokolwiek z domowej spiżarni czy czegokolwiek z domu, pada: niemiła księdzu ofiara, w porządku. To najdelikatniejsza wersja... Pozdrawiam, zawsze może byc jeszcze gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście pokolenie ZERO, najgorsze w historii. Tylko jojczyć umiecie i oskarżać rodziców o nadopiekuńczość lub brak opieki. Odpowiednich rodziców dla was nie ma, bo jesteście chyba nieudani i tyle. Weżcie się za siebie, bo rodzice wiecznie żyć nie będą i same skargi nie odmienią waszego życia, no chyba że chcecie z życiem skończyć? Zwijacie się zamiast rozwijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Załóżcie klub dzieci toksycznych rodziców i jarajcie się jak to was skrzywdzili opiekując się wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i stała się cisza. W końcu ktoś powiedział jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×