Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nikttakiii

Czuję się jak gówno. Nie mogę już znieść samotności

Polecane posty

Gość nikttakiii

Tak tylko piszę. Spędziłam miły piatek i sobotę z młodymi małżeństwami. Wśród nich ja - samotna baba po 25. roku życia. Nie wiem, co ze mna nie tak, ale nigdy nie będę w żadnym związku i wiem o tym. Nie znoszę, jak cos mi przypomina o moim byciu nikim. O byciu dziwakiem, który tylko chodzi do pracy, wraca z niej i nie ma się do kogo odezwać. Zaczynam pić, bo chce, zeby czas minął jak najszybciej. Żałosne. Chyba nigdy nie czułam się tak podle. Gdybym teraz umarła, byłoby to wybawienie. Nie wiem, po co to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja rozumiem , że chcesz umrzeć przez brak faceta - u kobiet to jedna oznaka normalności :classic_cool: - jednak nie musisz się tak czuć , gdyż bardzo dużo kobiet ma tak samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten co wie.
trzeba miec nasrane we lbie zeby bedac samej wpieprzac sie na jakies imprezy a parami :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
No ale to moja rodzina! tj. mój brat organizował. Miałam go olać, bo jest szczęsliwy i zakochany?:o Staram sie nie przenosić swoich frustracji na innych. W sumie większość ludzi jest w związkach. Musiałabym nie wychodzic z domu. Ale teraz mi smutno i bardzo przykro. Byłam w związku jako szczeniak, ale wtedy to nie są takie związki, że z kimś mieszkasz, gotujesz, śpisz, uprawiasz seks, drapiesz go po plecach, wracasz do niego po całym dniu pracy itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
Dzięki, nie mam ochoty na poznawanie prawiczków:/ Ja już nie jestem dziewica i pewnie i tak w oczach kafeteryjnych prawiczków to czyni mnie kurwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
Nie. Nie wiem, na co mam ochotę, wiem na co nie mam... Spałam z kimś tylko raz. To nie był prawiczek. Ale było fatalnie. Strasznie. Od tej pory nigdy tego nie zrobiłam, mimo że oczywiście mam tam jakieś swoje potrzeby. Wiem, że nie chciałabym nigdy więcej trafic na człowieka, który źle potraktuje mnie w łóżku, w seksie. I mam takie prawo. Ja też nie mam doświadczenia, nie wiem, co robić, jak mogę kogoś dotknąć, nie umiem... nie sądzę, żeby ktoś bez doświadczenia potrafił mnie zadowolić, ale także ja jego. I tyle. Poza tym temat nie jest o seksie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
No wiedziałam, że nikt nic nie poradzi. Sama nie wiem., co mozna radzić:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartek87
A mi wyniotowac sie chce jak widze kolejna desperatke ktora placze ze jest samotna. Mam 20 pare latek jestem przystojnym bojsem o ktorego juz pare babeczek zabiegalo ale wole sobie nie komplikowac zycia i przy mnie jest tylko moja prawa lapka... Jestem samotny? Bo jak tak to sie dowiaduje o tym dopiero teraz hehe i nie jest mi z tym zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Master2
"nie sądzę, żeby ktoś bez doświadczenia potrafił mnie zadowolić, ale także ja jego. I tyle." Aha, czyli Ty nie masz doświadczenia, więc facet koniecznie musi mieć. Ale jak facet nie ma doświadczenia, to jest skazany na jego wieczny brak, bo żadna nie będzie chciała mu tego doświadczenia dać. To trochę jak z doświadczeniem zawodowym. Pracodawcy wymagają od kandydatów jakiegoś tam doświadczenia, ale żaden nie chce umożliwić komuś zdobywanie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sumie zenujace to jest
jak laska idzie do lozka z jakims typem, da sie wydymac, on ma radoche, ona zwichnieta psychike na reszte zycia :o normalni ludzie to poznaja siebie nawzajem i razem ucza seksu i tak samo z kazda inna sfera zycia zreszta zwiazek tez pewnie od razu chcialabys miec gotowy wracasz z pracy, narzeczony robi wszystko tak jak ty chcesz, potem uprawiacie seks w ktorym on ciebie zaspokaja i zasypiasz szczesliwa i spelniona :D a zycie jest takie, ze do takich rzeczy dochodzi sie dluga praca, poswieceniem dla kogos i kompromisami, ludzie sie docieraja i ucza siebie a nie, przychodza na gotowe cos mi mowi, ze nie bez przyczyny twoj stan jest taki jaki jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
W sumie to jest wtórny problem. Nigdy nie byłam z nikim w związku, nie umiem się otwierać przed ludźmi. Kiedy byłam nastolatka chorowałam na depresję i nerwicę. Miałam wiele problemów w domu, np. jedno z moich rodziców nadużywało bardzo długo alkoholu, były awantury, przemoc psychiczna, nie mogłam nawet nigdy zaprosić nikogo do domu. Wtedy nie myślałam o chłopakach, myślałam o tym, żeby uciec albo umrzeć. Kiedy w końcu udało mi się wyrwać, okazało sie, że nie mam juz chyba innych marzeń... Przez tyle lat chciałam po prostu być sama i nie wysłuchiwac tego wszystkiego, nie patrzeć i nie przejmowac się. Kiedy się udało, po prostu nie wiem, co ze sobą zrobić. To nie jest tak, że mam bóg wie jakie wymagania. Ja się po prostu wstydzę siebie, tego, że jestem żałosna, nie umiem w ogóle nawiązać normalnych relacji z nikim. A jesli chodzi o seks, wiem, że to żałosne. Ale kiedy masz 26 lat i nigdy z nikim nie byłeś, wiesz, że juz nie będziesz. Mogłam albo spróbować - jak każdy mam spore potrzeby, byłam ciekawa, myślałam, że może to mi jakoś pozwoli się przełamać, albo zostać dziewicą już zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikttakiii - nie jesteś żałosna i nie masz powodów, by się siebie wstydzić, choć to siedzi Ci "pod skórą", to jest coś, co weszło w Twoją podświadomość i niszczy Cię od wewnątrz. Ale to wszystko nie jest Twoją winą. To Ty zostałaś skrzywdzona. To Ty miałaś traumatyczne przeżycia w najważniejszym dla rozwoju własnej świadomości. Ale te przeżycia nie wynikały w żaden sposób z Twojej winy. Ten jeden z Twoich rodziców nie dawał Ci tego, co każdemu dziecku jest potrzebne do rozwoju, dawał Ci przeciwieństwo tego. Nie możesz się o to obwiniać, że sobie z tym nie poradziłaś, bo w momencie kiedy ten proces się zaczął byłaś dzieckiem, które ze swej natury, nie może się bronić. A kiedy od małego nie może się bronić, też nie może sobie wykształcić pozytywnych odruchów obronnych. Potrzebujesz pomocy osoby, która jest w stanie taką mądrze udzielić. Takiej, która pomaga w procesie powrotu do samej siebie, taką, jaką jesteś tam w środku, w zakamarku, który ukryłaś bardzo głęboko, nawet przed sobą samą. I obawiasz się ten zakamarek odsłonić na światło dzienne. Wstydzisz się siebie, bo boisz się, że ta Ty tam w środku zostanie odrzucona, niezaakceptowana, wyśmiana i że to będzie boleć jeszcze bardziej. Dzieciństwo nauczyło Cię unikać bólu próbując się od niego odgrodzić, zamknąć w skorupce. Ale będąc w skorupce też odgradzamy się od tego, co w życiu piękne. Od tego, co w nas samych piękne. Na pewno masz takie rzeczy. Ale boisz się ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sumie zenujace to jest
no i o to mi chodzi wlasnie zenujace jest takie "wyjscie", po ktorym tylko tracisz poczucie wlasnej wartosci jeszcze bardziej, nie potrafie zrozumiec, czemu praktycznie kazda dziewczyna w takiej sytuacji musi popelnic ten blad zeby to zrozumiec, jakby to nie bylo oczywiste na pewno jestes wrazliwa osoba z wieloma problemami przez przeszlosc, wierz mi, ja cos o tym wiem i wiem jak trudno po tym sie buduje normalne relacje, ale nie potrafie zrozumiec jak mozna dowalac sobie w ten sposob a rozumiem bo podobnie moje zycie wygladalo, wiem co to samotnosc i niemoznosc nawiazania potem zwyklych zdrowych relacji, do tego stopnia, ze uwazam ze zwiazek ze mna to krzywda dla drugiej osoby, mimo ze glupota, brzydota ani niczym innym nie raze szukaj normalnych ludzi, albo przynajmniej takich ktorzy cie zrozumieja i przed ktorymi mozesz byc soba i sie otworzyc a nie takich ktorzy cie przeleca nic o tobie nawet nie wiedzac albo przed ktorymi udajesz kogos innego niz jestes bo to jest droga do nikad a kazdy myslacy i czujacy czlowiek jest cos wart, nikt nie ma idealnego zycia i kazdy jakies przejscia ma, tylko staraj sie z wlasnych doswiadczen wyciagac wnioski i szukac osob ktore tez to potrafia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Staram sie nie przenosić swoich frustracji na innych. W sumie większość ludzi jest w związkach." a myślisz, że związek gwarantuje szczęście? większość ludzi jest w byle jakich związkach i wracając do domu, gdzie czeka marudna baba/wkurzający facet czują się gorzej, niż ty wracając do swojego świętego spokoju. jesteś jeszcze młoda i masz mnóstwo czasu na spotkanie kogoś fajnego i zakochanie się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sumie zenujace to jest
i tak jak re-minka mowi, te zwiazki sa jakie sa, ludzie czesto siebie nie znosza z czasem, ale z daleka to wyglada jak bajka a to szare zycie, ludzie z problemami, roznej natury, niektorzy nad zwiazkiem i soba pracuja, inni nie, a to wlasnie chodzi o to, ze to co jest duzo warte nigdy nie jest za darmo i latwo nie przychodzi, a autorka taka postawe zdaje sie miec, ze po prostu chce, czy moze chcialaby, ale nie zasluguje na to a zasluguje kazdy kto sie o to stara, wlasnie ta praca nad soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuvcvb
nawet nie znam słów, jak się poczułam jak to przeczytałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kiedy byłam nastolatka chorowałam na depresję i nerwicę. Miałam wiele problemów w domu, np. jedno z moich rodziców nadużywało bardzo długo alkoholu, były awantury, przemoc psychiczna, nie mogłam nawet nigdy zaprosić nikogo do domu. Wtedy nie myślałam o chłopakach, myślałam o tym, żeby uciec albo umrzeć." teraz prawie wszyscy mają depresję, nerwicę i fobię społeczną, więc się nie rozczulaj. to są choroby cywilizacyjne i wstyd ich nie mieć :classic_cool: tak samo mnóstwo ludzi miało w domu mniejsze lub większe problemy. idealnych rodziców miało chyba naprawdę niewielu ludzi, jeśli w ogóle można być idealnym rodzicem. masz pracę, masz gdzie mieszkać, co jeść, znajdź sobie jeszcze jakieś hobby, a miłość może kiedyś przyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
Hm, ale właśnie chodzi o to, że nie umiem szukać innych ludzi. Nie wiem, dlaczego i co takiego jest we mnie. Tak naprawdę nie mam żadnych przyjaciół. To nie chodzi nawet o mężczyznę, bo ja nie umiem być za bardzo "kobieca", seksowna, jakaś uwodzicielska. Jestem po prostu takim potworkiem:) więc raczej sie nigdy nie przełamię do żadnego związku i wiem o tym. Gdybym kogos lubiła, wcale bym nie chciala z nim być i niszczyć mu życie, bo życzyłabym mu czegoś lepszego niz ja... Po prostu chciałabym, żeby ktokolwiek mnie lubił i potrzebował. Żebym chociaż miała z kim w weekend wyjść z domu, porozmawiać. A nawet moi rodzice mnie nie znoszą. Pewnie kochają, ale mnie nie lubią. Kiedyś byłam bardzo towarzyską osobą, potem miałam przerwę na drobne kłopoty "techniczne", mimo wszystko miałam jakichś znajomych. Teraz najczęściej siedzę sama w domu, ewentualnie mogę wyjść sobie na miasto, ale sama. Bardzo rzadko gdzieś wychodzę z ludźmi. Czasami wychodzę sama do jakiegoś klubu, żeby nie siedzieć sama, tylko pobyć wśród ludzi. Ale to dziwne... Wcale nie czuję się lepiej, a jak zaczyna mnie podrywać jakiś niedoruchany kretyn, wszystko mi się przypomina i mam ochotę umrzeć. Ale też mam pretensje do siebie, i tak - czuję się jak szmata i bardzo żałośnie, kiedy nachodzą mnie takie myśli, żeby jednak iść gdzieś, poznać kogoś, bo dałabym wszystko, żeby tylko móc się do kogoś przytulić. Czuję, że znowu mam depresję i jestem w coraz gorszym stanie, np. potrafię płakać tak w ciągu dnia, bez powodu, sama tego nie zauważam, ciągle w zasadzie mam łzy w oczach i myślę o tym, że nie chcę żyć. Zachowuję się jak dziwak:o Mam jakieś skierowanie do psychologa, ale wstydzę się tam iść i opowiadac o wszystkim, wiem, że się tam rozkleję i to będzie straszne... No i nie wiem, gdzie iść, bo mało jest psychologów z NFZ, a na prywatnego mnie nie stać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak sie niby poczulas
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikttakiii
Dobra. Nie chce już tu nic pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sumie zenujace to jest
haha to jak czytanie o sobie i zyczenia komus czegos lepszego niz ja daj spokoj z ta szmata, to bylo po prostu glupie, sama sobie tym dowalilas jeszcze bardziej, bo to normalne ze szukasz mimo wszystko jakiejs bliskosci, tylko ze wybralas najglupsza z mozliwych drog, a szmata to ktos bez zadnych zasad moralnych, a nie osoba szukajaca bliskosci co do psychologa, to sprobuj, idz i rozklej sie wlasnie, to jest wlasnie takie miejsce gdzie mozesz to zrobic, moze wyniknie z tego cos dobrego dla ciebie, bo twoja depresja inaczej bedzie sie poglebiac, samotnosc sama nie przeminie i jeszcze gotowa jestes powtarzac bledy zeby oszukiwac sama siebie i te samotnosc wlasnie i jest tak wlasnie, ze ludzi samotnych jest wiecej, tez chca miec kogos do przytulenia i tez moga miec problemy z nawiazywaniem zwyklych relacji po prostu rob to w jedyny mozliwy sposob - badz soba, ale nie odpychaj ludzi, jesli potrafilabys do tego sie otworzyc, umiec rozmawiac z czasem o swoich problemach (w czym wlasnie psycholog moglby ci pomoc) to juz w ogole byloby dla ciebie latwo cos w zyciu zmienic a taka potrzebe bedziesz czula coraz mocniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zachowujesz się jak dziwak. Depresja jest chorobą, tak jak grypa. Gdy masz grypę idziesz do lekarza, gdy boli Cię ząb idziesz do dentysty. Bo oni mają wiedzę, by pomagać. Podobnie jak psycholog. To, że wstydzisz się iść do psychologa, boisz, że się tam rozkleisz ja sam osobiście rozumiem. Nie miałem takich przeżyć jak Ty, miałem całkiem fajne dzieciństwo (ale moi rodzice mieli podobnie jak Ty, i myślę, że niejako "echo" to się w drobnym stopniu przenosi na mnie, jaki to wywarło wpływ). Moje problemy to są jakieś duperelki, czuję, że w pewnych rzeczach jestem taki "zablokowany" i z tym mi źle. Ale też obawiam się właśnie tego samego o czym piszesz. Podejrzewam, że masz podobnie - boisz się przy innych okazać słabość. Twoje trudne dzieciństwo nauczyło Cię, że musisz zachowywać się jak silna, niezniszczalna, że tego "się" od Ciebie oczekuje. Że tylko tak potrafisz się ochronić. A opowiedzenie o tym, co Cię boli, pozwolenie sobie na naturalne łzy, to dla Ciebie odsłonić się, pokazać słabość. Tego się boisz, to Cię przeraża. Ale podejrzewam też, że gdzieś tam za tą barierą czujesz, że tego potrzebujesz. Ja się nie odważyłem pójść, więc to tylko moje wysnute "mądrości", ale jestem przekonany, że to trudne przełamanie się, ale bardzo często niezbędne. By to wszystko mogło zacząć spływać z duszy. Poszukaj tych psychologów na NFZ, wiem, że to nie łatwe, że to taki naturalny opór, ale pozwól sobie pomóc. Zasługujesz na szczęście. Tylko nie wiesz, jak sobie na nie pozwolić. Nie poddawaj się, bo zawsze tli się światełko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnich..............
kim jesteś autorko, znajdź odpowiedź to znajdziesz sens a jesteś kimś więcej jesteś boską istotą, duchem, w tym tymczasowym ciele, która jest tutaj żeby się uczyć w tym życiu i kolejnych potraktuj to jako SEN w którym się czegoś uczysz bo tak właśnie jest czy oglądajac film w kinie jest mądre sie przejmować tym co się dzieje na ekranie, płakać, bać się? przyjmij postawę obserwatora, nieśmiertelnego ducha który obserwuje to życie będąc w tym ciele i sie uczy, i w ten sposób staje sie doskonalszy kiedyś się obudzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fredddd
moze poszukaj zonatego,sa wdzieczni,dyskretni i hojni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×