Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Blanka1100

Życie potwierdziło, że 19-letnia panna młoda to 27-letnia rozwódka

Polecane posty

Gość Blanka1100

Właśnie się dowiedziałam, że moja znajoma z lat szkolnych się rozwodzi. Klasyk: ślub w wieku 19-lat (bez wpadki), mieszkanie z teściami, własny dom niewykończony przez ciągłe kłopoty młodych z pracą (albo słabopłatna albo na czarno albo jej nie było). Szkoda mi dziewczyny, bo bardzo ją lubię, mam wiele miłych wspomnień z dzieciństwa z nią związanych. Dorastałyśmy razem. Zawsze patrzyła na świat przez różowe okulary, "jakoś to będzie, bo my się kochamy i po co czekać". Teraz dziewczyna z małym dzieckiem ma przekichane i zero wpsarcia w rodzinie (osobna historia). Piszę o tym ponieważ jej historia to klasyk. Już na "dzień dobry" związek miał wszelkie przesłanki ku temu by się rozlecieć z hukiem. Przykre to wszystko, ale im więcej widzę takich przykładów tym bardziej uświadamiam sobie jak życie potrafi być przewrotne. Mam wrażenie, że takich przypadków jest wokół mnie z miesiąca na miesiąc coraz więcej. Dziewczyny nie mające jeszcze 30-stki, wchodzące w małżeństwo "z rozpędu", z "wielkiej miłości". One po latach nie poznają swoich mężów, łąpią się za głowę w jakie bagno się wpakowały, nie rozumieją jak to się stało, a dla osób postronnych pewne rzeczy są często oczywiste od samego początku. Przykre, śmieszne, straszne, wszystko razem... Darujcie sobie posty o nie wtrącaniu się w cudze sprawy. Nie piszę tego by poprawić sobie samopoczucie, że mnie to nie dotyczy. Nie wtrącam się, ale obserwować co się dzieje mi wolno. Mnie przeraża klasyczność tej sytuacji, powielanie schematu, "zabawa w tworzenie rodziny" gdy nie ma minimum podstaw ekonomicznych do jej tworzenia i perspektyw na zmianę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jbhjbu
nie pocieszaj sie tak tym rozwodem, bo wziecie slubu w wieku 30 lat nie gwarantuje, ze nie bedzie rozwodu za 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjhfdg
czemu cię to przerażą?!! To się nazywa życie. Życie nie polega na tym by szlo wszystko gładko jak po maśle, czasem potrzebne są zwroty akcji by życie miało smaczek. Nie oceniaj wszystkiego tak pochopnie i daj przeżyć życie każdemu, tak jak mu pisane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twims
Wiesz, różnie to bywa. Znam pary, które wcześnie wzięły ślub, pomieszkiwały u teściów, miały problemy finansowe a mimo to ich małżeństwa trwają. A znam też pary, które mimo tego, że pobrali się po 30tce, mając ustabilizowaną sytuację finansową, mieszkanie itp jednak nie potrafią stworzyć stabilnego związku i szybko się rozchodzą. Nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjhfdg
dokładnie nie ma reguły i śmieszne jest doszukiwanie się tu jakiegoś schematu. Nie ma go, to zależy od wielu czynników czy para przetrwa czy nie i zwykle to co widzą inni nie ma wiele wspolnego z prawdą prawdziwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdddf
i tak wiekszosc sie porozwodzi i wiek tu nie ma nic do rzeczy, wg mnie bardziej liczy sie szacunek do siebie, to czy sypilai ze soba przed slubem, czy mieszkali razem. jak mieszkali na kocia lape to raczej szacunku nie bylo niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli nie mieszkali to na rozwodzie może widnieć uroczy powód "różnic niemożliwych do pogodzenia". Fakt faktem, związki które są fajne za młodu niekoniecznie muszą się sprawdzać w dorosłym życiu z pracą (lub jej brakiem), kredytem i dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to bardzo ciekawa
teoria , ponieważ ja wzięłam ślub w wieku 18 lat a mam obecne 34 i nadal jest na ze sobą dobrze. Myślisz , że w wieku 40 lat też coś takiego może się nie przytrafić? A podam Ci jeszcze przykład mojej koleżanki. Wzięli ślub po 7 latach związku a po 1 roku rozwód. Na rozwody nie ma reguły. Tyle ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bombilla
mam skończyłam 23 lata, niedługo będzie nasza pierwsza rocznica ślubu(wszystko bez przymusu, a z miłości chcieliśmy przypieczętować nasze uczucie), przed ślubem byliśmy 8 lat razem, teraz jakby nie patrzeć leci nam 9 rok i to tez mi nie gwarantuje ani rozwodu, ani życia w szczęście Bez sensu jest ten topik, bo przecież nie da się przewidziec życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helga33333
Tak kurwa, bo ta historia jest taka sama jak wszystkie inne, wszyscy wychodzący za mąż w wieku 19 lat mają tak samo... Weź się puknij!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgaga20
Blanka1100... mowisz o dziewczynach przed 30 bioracych slub z rozpedu. To wedlug Ciebie najlepiej wychodzic za maz po 30? Ja rowniez jestem zdania, zeby nie brac slubu za wczesnie. 21 lat to jest dla mnie wciaz malo, no ale przed 30 to juz na pewno chce miec meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
głupia jesteś to nie reguła. Nie da się napisać recepty na miłość. Ślub po 30stce nie zagwarantuje ci że za 5lat ty nie zostaniesz tematem nowego, podobnego topiku... Ślub przed skończeniem szkoły to głupota, ale co z tego... Nikt ci nie zagwarantuje szczęścia. A tamta dziewczyna przynajmniej nie bała się zaryzykować, brakowało jej tylko rozsądku, albo mądrych rodziców ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Może niezbyt precyzyjnie napisałam. Mówię o dziewczynach które przed 30-stką mają już rozwód na koncie lub w toku, a powychodziły za mąż zaraz po maturze albo i bez niej. Jasne, że życie to nie sielanka i na nic zdaje się tu prosta matematyka, że po 30-stce to już po grób, cud, miód i malina, ale ja naprawdę widzę wokół siebie coraz więcej przykładów gdzie wszystko rozleciało się z hukiem, a fakt, że weszło się w małżeństwo "z rozpędu" bynajmniej nie pomógł. Często był jedną z głównych przyczyn nie powodzenia. Proza życia przerasta taką 19-latkę, która swoją wizję małżeństwa kształtowała na podstawie telenowel produkcji południowoamerykańskiej. Nagle odkrywa, że mężowi jest wygodnie z mamusią pod jednym dachem, że lodówka sama się nie zapełni, a tak bardzo chciały być dorosłe i mieć życie jak żurnala. Faceci tych dziewczyn to w ogóle osobny temat. Książkę można napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka od 19 roku życia
to ja i nadal nią jestem :) Właśnie obchodzimy 7 rocznicę ślubu :) Jesteśmy szczęśliwi (z dala od rodziny) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
I jeszcze jedno. Przeraża mnie jak często małżeństwa tych dziewczyn to powielanie błędów ich matek. Beznadziejni ojcowie albo ich brak. Jak często zarzekały się, że "ich dom będzie inny" i jak często stworzyły dokładnie taki dom jaki pamiętały z dzieciństwa. Błędy, kubek w kubek, takie jak u mamusi. To mnie też przeraża i zastanawiam się czy przed pewnymi schematami naprawdę nie da się uciec? Czy jesteśmy skazani na powielanie błędów rodziców, budowanie tak samo ułomnych związków uczuciowych? Facetów tak samo mocno niefajnych ich ojcowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no oficjalne statystyki mowia to samo ludzie, ktorzy pobieraja sie ok 20 maja znacznie wysze szanse (statystycznie) na rozwod niz osoby, ktore pobieraja sie po 30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Znam jeszcze przykłady młodziutkich dziewczyn, które powychodziły za mąż za facetów starszych powiedzmy o 6-10 lat. Wszystko na zasadzie: "Wyszłam za mąż, a teraz mąż niech na mnie zarabia, teść/rodzice kupią mieszkanie, a ja będę na pierwszym roku studiów chwalić się koleżankom obrączką na palcu." Inni za taką dziewczynę myślą, inni ją utrzymują, trzymają z daleka od prozy życia, często mąż "lepi", kształtuje taką dziewczynę tak jak mu wygodnie, a ona się temu poddaje, nie mając często świadomości tego co się z nią dzieje. Relacja "nauczyciel-uczennica" w najgorszym tego słowa znaczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Te dziewczyny często nie zaprzątają sobie głowy tym co będzie jutro, szybko zachodzą w ciążę, bo starszy o 6-10 lat mąż chce już mieć dzidziusia. Na rynek pracy wchodzą mając lat 30-ści albo i wcale. Uzależnienie ekonomiczne i mentalne od męża z wypłatą i teściowej wychowującej jej dziecko. Taka dziewczyna często nie zna swojego prawdziwego JA. Nie miała szansy się dowiedzieć kim tak naprawdę jest, czego chce i nie wie, że wiele może osiągnąć SAMA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam takie przemyslenie
A ja znam świetnie dziewczynę,która wyszła za mąz mając 18 lat, a jej mąz miał 19. Wszyscy pukali się wtedy w czoło.W ciązy nie była.Wszyscysię z nich smiali, ledwo skończyli szkołę przecież.... Teraz ma 30 lat. Jest piękną kobietą. Mają dwoje odchowanych dzieci, piękny dom, fajną pracę i wciąż się bardzo kochają. Wszyscy wokół im zazdroszcza....I jak to sie ma autorko do twojej teorii? Tu nie idzie o wiek, a o ludzi, jacy są, kim są.... Generalizowanie nie ma sensu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marilen
Cos w tym na prawde jest. Bo czlowiek jak mlody to glupi, a czasem nawet i jak stary to tez glupi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten przyklad z 18 etnia panna mloda przypomina mi podobne gadki w stylu - moj dziadek od 16 roku zycia pali papierosy a dozyl 90 :D Pewnie, ze sa rozne przypadki, wyjatki Ale istnieje pewna tendencja i statystyki sa na to dowodem Slyszalam o tym juz z roznych zrodel, mozecie sprawdzic statystyki Istenieja wyjatki, ale dla mnie pobieranie sie w wieku 18 lat jest najczesciej szalenstwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Często też takie młode mężatki zamieszkują ze swoimi facetami dopiero po ślubie. I nagle odkrywają, że widywanie się raz w tygodniu, gdy oboje są pachnący, wydepilowani i inne takie pierniczenie o Szopenie w blasku księżyca... to jednak nie jest to samo co przebywanie ze sobą 24 h na dobę. Nagle się okazuje, że ukochany nie spuszcza wody w kiblu, a ukochana umie ugotować tylko wodę na herbatę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj czepiacie się
Autorka przedstawiła swoją obserwację, przecież nie napisała, że tak się dzieje w 100% przypadków. każdy z nas żyje wśród ludzi i widzi różne sytuacje, więc nasze obserwacje nie są lepsze, ani nie obalają spostrzeżeń autorki. Ja też widzę wokół siebie różne pary: widzę małżeństwo znajomych, którzy znają się od 15 roku życia, ślub wzięli w wieku 25, teraz mają 30, fajne dziecko (z wpadki, ale poślubnej), własne mieszkanie bez kredytu, w miarę satysfakcjonujące prace. Byli swoimi jedynymi partnerami i na razie (a są ze sobą 15 lat!) im to działa bardzo dobrze. Z kolei inna znana mi licealna para o podobnym przebiegu znajomości (poznanie w wieku 16, ślub w wieku 24) skończyła inaczej - rozwód w wieku 27, bez dzieci na szczęście. Fakt jest faktem, że większość znanych mi (ze szkoły, studiów, rodziny) par, które wzięły ślub z powodu ciąży jest już po rozwodzie. Rekordziści zaczęli się rozwodzić tuż po urodzeniu dziecka, czyli jakieś 5 miesięcy po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Kiedy te moje koleżanki chodziły na pierwsze randki-ja nawet o randkach nie myślałam. Kiedy ja jestem w pierwszym naprawdę poważnym związku-one są już po rozwodach. Kiedy ja myślę o małżeństwie i macierzyństwie-one ten etap dawno już przerobiły. Chyba każdy ma swój wewnętrzny zegar. Ja kiedyś frustrowałam się, że mój tyka znacznie wolniej, ale teraz widzę, że może to i lepiej. Coś za coś. Mnie ominął etap miłości a'la gimnajum, trzymanie się za rączki w wieku lat 13 i historie rodem z Bravo i Popcornu. Mając prawie 30-lat jestem inną osobą niż 10 lat wcześniej. Widzę na własne oczy, że małżęństwo to nie pierdu pierdu Esmeralda. Staram się być bacznym obserwatorem i wyciągać wnioski z cudzych błędów co nie znaczy, że swoich nie popełniam. Człowiek 30-letni, w większości przypadków, ma łatwiejszy start w małżeństwo. Więcej przeżył, czegoś się dorobił, trochę się wyszumiał i nie ma juz potrzeby dorównania koleżankom ze szkolnej ławy. 30-latek nie daje się już tak łatwo lepić jak plastelina swojemu partnerowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arlequin_soupirant
Jedynie przymiotem sfrustrowanych ludzi jest ocenianie i poniżanie innych. Twoje wypowiedzi brzmią, nie jak obiektywna ocena sytuacji, ale jak lament 30-latki, która nic nie osiągnęła.Podpieranie się własnym doświadczeniem w tym wieku to mało, może jakbyś miała lat 60 to byłoby coś, a co do statystyk, to na studiach profesor zawsze powtarzał, że, jeżeli chcemy kogoś okłamać to najlepiej użyjmy badań statystycznych. Z badań naukowych jasno wynika, że kobieta ma największe szanse na urodzenie zdrowego i silnego dziecka między 18 a 25 rokiem życia, później już trzeba zacząć się martwić... I co jest złego w tym, że mężczyzna zarabia na kobietę? Chyba lepsze dla wychowania dziecka jest to, że kobieta ma cały dzień, żeby się nim zajmować, a nie oddaje dziecka opiekunce, albo do żłobka itd. Dzięki stałemu kontaktowi z matką, dziecko może się prawidłowo rozwijać, a wychowanie dziecka nie trwa miesiąc, ani dwa, tylko lata. Powinnaś też wiedzieć, że jeżeli za długo będziesz na macierzyńskim lub wychowawczym, to każdy normalny pracodawca Cię zwolni i też będziesz uzależniona finansowo od męża, czy też kogoś innego. Nie można powiedzieć, że istnieje jakikolwiek niewłaściwy moment, na małżeństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Mój idol to Egoist_31.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wie Lebny
"Z badań naukowych jasno wynika, że kobieta ma największe szanse na urodzenie zdrowego i silnego dziecka między 18 a 25 rokiem życia, później już trzeba zacząć się martwić..." Nie wszystkie pary chca miec dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Jestem starą panną po 30 i nie mam dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×