Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ananika

Szukam wolnego pana koło 40..do partnerkiego związku

Polecane posty

" 10:21 [zgłoś do usunięcia] Ananika Etam,nudzisz,już to samo przed chwila pisaleś w topiku "40 i sama"...Daj sobie już spokój z ta wazeliną,nuda" Pisałem tam bo to inny temat:P.A jestem nudny jak flaki z olejem jak typowy naukowiec bywa w typowy sposób nudny jak np. Albert Einstein:D.A teraz moge ponudzić o chemii albno o fizyce:D?Do tego też mogę ponudzić o astrologii albo o medycynie:D.Do tego mam najważniejszą zalete naukowca-interesuję się tym co może sie przydać:classic_cool:. "yasta Max, cudo piosenka i jaka prawdziwa(nie chce mi się czytac całergo topiku, odnoszę sie do poczatku .CUDO!!!" Ale o jaką chodziło bo to nie była 1 co w tym temacie wpisałem:O?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fachowcy czy tez naukowcy "od wszystkiego"-są przeważnie do niczego......;) Mistrzu-a może tak jedna,konkretna dziedzina?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jan stęchły
ja uważam że autorka jest starym capem :classic_cool: :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belerofront
no i jak casting ananka? coś widzę, że brak apsztifikantów:), daj se na luz, tu nikogo nie znajdziesz, ja też próbowałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yasta
Max, chodzi o piosenkę "kochanka naszym najlepszym przyjacielem jest":):).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
Ananika napisałaś tak: "Pisać to jedno A jaka jestem w realnym życiu-to dwa Z wieloma osobami byc może dobrze nam sie rozmawia,wydaje nam się że to samo czujemy,myślimy,idealnie-ale większy czas spędzony z kimś weryfikuje to...i często sa to porażki i rozczarowania....niestety ..." Ja myślę że może i jesteś fajna ale z tego co piszesz, starasz sie być zbyt idealna, zbyt wymagająca, szukasz Twojego ideału - i to Twój problem - dlatego jesteś sama. "taka fajna, taka ładna" a ciągle sama - więc pomyśl że problem leży po Twojej stronie. Twoje związki po czasie się rozpadają... czyli: - jak opadną różowe okulary - jak okaże się że partner też ma trochę wad - jak okaże się że nie Wszystko Ci w nim odpowiada a znając nauczycielską naturę, masz temdencję do WYCHOWYWANIA czego mało który facet lubi... z jednej strony niby logicznie piszesz... miłość, wartości.. itd ale zaraz po tem piszesz jak istotny jest sex jedno z drugim się wyklucza - jak chcesz budować związek w oparciu o wartości to na początku o seksie trzeba by trochę jakby zapomnieć z kolei z mojego i doświadczenia moich znajomych wynika, że ludzie prawdziwie i GŁĘBOKO kochający się (mam tu na myśli kochający się bez względu na dobre czy złe chwile, bez względu na wady czy zalety partnera) pięknie dopasowują się i w seksie... bo MIŁOŚĆ łączy ich tak ściśle że nie pragną tylko swojej satysfakcji - pragną DAWAĆ siebie partnerowi i jeśli dwie strony tak siebie głęboko kochają to i w seksie problemu z dopasowaniem nie ma. Jeśli Miłość jest dla Ciebie - UCZUCIEM - to możesz mieć problemy z dopasowaniem seksualnym partnera i możesz mieć problem z zaakceptowaniem niedoskonałości partnera, bo uczucia się zmieniają i tak Twoje uczucia wygasają z czasem okazuje się że to nie było TO. jeśli zaś Miłość jest dla Ciebie - Czymś Głębokim, czymś ŚWIADOMYM - wówczas - jakia kolwiek niedoskonałość partnera nie jest w stanie zniszczyć waszego związku i zubożyć seksu. Możesz się wówczas powściekać na partnera, ale kochając świadomie i głęboko będziesz w stanie przeżyć piękną miłość. i jeszcze jedno mężczyźni też potrafią pięknie i głęboko kochać tyle że na początku trzeba dać im czas na miłość- - kobieta szybciej się zakochuje i szybciej odkochuje - mężczyzna zakochuje się wolniej za to dłużej... kwestia taka żeby stan zakochania - przerodził się w miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
poza tym śmieszy mnie jedno - od razu skreśliłaś jednego z Panów, gdy powiedział że jest prawiczkiem :) zastanawiam się dlaczego miało by Ci to przeszkadzać skoro niby pragniesz storzyć stabilny związek ... przecież seks jest jedną z potrzeb fizjologicznych ludzkiego organizmu tak samo jak jedzenie, spanie i inne :D urawiania seksu więc nie trzeba się uczyć - uczy się wspólnie reakcji własnego ciała, ciała partnera, doskonali się sztukę miłosną... jeśli facet ma do Ciebie wielkie serce i jest prawiczkiem to nie znaczy że nie będzie potrafił Ciebie wspaniale pieścić :) z kolei każdy facet dla którego nie będziesz zbyt wiele znaczyła - nie ważne czy prawiczek, czy super kochanek - jak będzie chciał przelecieć po prostu przeleci .... i też będziesz nie zadowolona ;) stąd mimo Twojego wieku wyczuwam w Tobie pewną niedojrzałość.... jak to się mówi do prawdziwej miłości trzeba dojrzeć (a nie tylko dorosnąć) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiewióraaa -ale sie rozpisałaś.....;) Miłość.....to nie tylko uczucie...sex..... Wiem o tym... Ale jeśli słyszysz kocham..i sama kochasz....żyjesz z kimś razem.....macie plany....i wychodzi zdrada...to zabija ona wszystko....Im bardziej sie kochało,tym bardziej sie cierpi..........Miłość dojrzała mówisz....?zdradę wybacz?....żyjesz jakby nigdy nic i nadal ufasz?.....Nie da sie tego opisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
zazwyczaj zdrada jest oznaką braku miłości - wybaczyć można dla swojego komfortu, pożegnać bez złości i poszukać takiego co pokocha :) zdradę tylko jedną bym wybaczyła i pozwoliła ze sobą zostać - gdyby mój facet uczestniczył w przymusowym "integrowaniu" pracowników w dużej korporacji... popił by sobie solidnie i jakaś namolna baba by go wykorzystała.. (bo wiem że są takie, które odpuścić nie potrafią i zwinnie pijanego chłopa wykorzystają dla swojej satysfakcji) z drugiej strony... prawie 95% zdrad ma swoją przyczynę i tak wewnętrznie dla samej siebie warto się nad tym zastanowić i wysnuć pozytywne wnioski na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
tak rozpisałam się - jak typowej kobiecie lekko mi to przychodzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaki zawód wykonujesz wiewióraaaa?:) wiesz,nie wiem czy zdrada jest wyrazem braku miłości..Mój były miał taka teorię...że facet kocha kobietę-a jesli cos zrobi na boku,to nie zdrada,to taka tylko chwila,to tylko sex,i nadal kocha swoja kobietę...że faceci seksu nie rozpatrują w sferze "zdrady"-tylko chwili przyjemności..... I mówił,że nie ma wiernych facetó,że wierny to chyba tylko gej...że jesli jesz to samo to ci sie z czasem znudzi...i tak z kobieta stała partnerką,że trzeba czasem sobie urozmaicić...i kocha sie dalej swa kobietę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
:) i dałaś się wciągnąć w tą jego terorię? ;) pisałam że 9% zdrad ma swoją przyczynę ale jest jeszcze te 5% zdecydowana mniejszość że choćbyś nie wiem jak piękną i wspaniałą kobietą była, wytrawną kochanką i wogóle... to w myśl teorii Twojego byłego... trafiła ci się zdrada. możesz współżyć z partnerem: - z ciekawości - dla potwierdzenia swojej wartości - dla sportu - dla zabawy - dla zdobycia doświadczenia - lub Z MIŁOŚCI i teraz tylko od Ciebie zależy jaką opcję wybierzesz w życiu - co Cię będzie satysfakcjonować, gdzie jest to czego pragniesz - jak już to odkryjesz - zaczniesz poszukiwać odpowiedniego dla Ciebie faceta. Najpierw trzeba zrozumieć siebie i swoje pragnienia i oczekiwania żeby móc poszukiwać kogoś kto tym oczekiwaniom odpowiada - logiczne ;) Masz wątpliwości co do stwierdzenia: "jak kocham - nie zdradzam" ? to temat rzeka... ale warto się zagłębić nad tym czym jest miłość nie UCZUCIE ale MIŁOŚĆ - jeśli to zrozumiesz - stanie się to i dla Ciebie logiczne...że nie można kochać kogoś i zdradzać. tak w ogromnym skrócie - pomyśl - czy Miłość to egoizm?? jeśli uważasz że nie - to czym jest zdrada? - zaspokojeniem SWOJEJ przyjemności, SWOJEJ ciekawości, ZASPOKOJENIE SWOJEJ POTRZEBY - więc czym jest? - jest EGOIZMEM ktoś kto zdradza nie zwraca uwagi na Ciebie więc jak może Ciebie kochać? piszesz że bolała Cię zdrada? - jak kogoś kochasz to czy ŚWIADOMIE zadajesz mu ból ranisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
garbate aniołki...;) tez kiedyś tal myślałam jak Ty,wyleczył mnie były..... No to jaki Twój zawód wiewióraaaa ?:) widze że masz tyle czasu co nauczyciel teraz w wakacje;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wewiory:) wielkie dzieki za te wypowiedzi bo dales mi do myslenia i znalezlem niechacąco rozwiazanie swojego problemu hmm :) dzieki wielkie:) przedtem uczestniczylem w tych rozmowach a teraz stałem się uczniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
Ananika mój zawód raczej niczego w temacie nie wnosi - ale dla zaspokojenia Twojej ciekawości - jestem pracownikiem HR - więc nie jestem nauczycielem. poza tym co oznacza "też tak kiedyś myślałam jak Ty ale wyleczył mnie mój były" ? albo się ma WARTOŚCI albo nie :) jak sama nazwa wskazuje "WARTOŚĆ" to coś wyjątkowego co nie powinno być zmienne jak chorągiewka na wietrze - w przeciwnym wypadku jaka to "Wartość"? obecnie ludzie mają wręcz manię - oszukiwania SIEBIE SAMYCH i wymyślania nowych filozofii życiowych i nazywania tego MIŁOŚCIĄ przez duże M. Moje wartości są dla mnie nie zmienne. - i tyle w temacie swoją drogą Ananika - piszesz że szukasz stałego partnera - czy w takim razie skoro Twój były wyleczył Ciebie z prawidłowego podejścia do miłości - teraz pragniesz twojemu przyszłemu wybrankowi zafundować "skarbie kocham cię ale zdradzam, bo to tylko potrzeba fizjologiczna"? ;) do Anfy - jestem "ona" - wiewióra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie tak wiewióra,to nie partner,ale ja bedę mieć problem...aby nauczyć się komuś zaufać....że są też inni faceci... potrzebuję czasu....on leczy rany....wartości niezmienne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vsabhjknm,
Ananika podpowiedz nam prosze ,jaki nauczyciel stosuje tyle wielokropek co ty w ostatnich swoich wypowiedziach?:D A moze to jest jakis nowy program oswiaty?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz poszli roochac sie
na kamerkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi na kamerkach tylko na maila
przecież samotna po 40 tce nauczycielko w kamerkę się nie zmieści:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
Ananika ale po co aż tak drastyczne do tego podchodzić - po co się uczyć ufać? :) Wcale nie musisz uczyć się komuś ufać, ale musisz nauczyć UFAĆ WE WŁAŚCIWYM CZASIE WŁAŚCIWEMU FACETOWI - skąd wiadomo że to właściwy? - Czas to pokazuje - bo najlepiej weryfikuje tych nie właściwych kandydatów, sami odpadają ;) - wystarczy tylko że będziesz wiedziała na jakiego faceta czekasz, szukasz - faceci tak jak i kobiety są RÓŻNI - jest tylko kwestią Twojej selekcji jakiego sobie wybierzesz, jakiemu pozwolisz ze sobą spędzać czas, a może i życie. Tak - czas najlepiej leczy rany - gdy człowiek sam wyciąga ze swoich niepowodzeń dobre wnioski na przyszłość i tym samym zamienia porażkę lub przykrość jako lekcję życia, które przecież nie zawsze jest różowe :) Każdy skończony związek to niesamowita lekcja siebie samego, swoich zachowań, swoich pragnień i tego czego od życia oczekujemy, czego chcemy a czego nie. Jeśli popatrzysz przez pryzmat czegoś pozytywnego będzie Ci łatwiej nie zamykać się na ludzi, być otwartą, cieszyć się życiem ale zawsze trzeba też kierować się rozumem i nie od razu każdemu szybko ufać. Ja np. widzę to w ten sposób - świetnie się stało, że coś tak płytkiego i beznadziejnego się skończyło, (bo było płytkie gdy facet uważa zdradę za element miłości) może szkoda tylko że tak późno a nie wcześniej.Nie byliście dla siebie stworzeni Wasze nadzieje i wizja wspólnego związku nie pokrywały się. Dzięki temu masz nadal szansę na szczęście na znalezienie partnera, który będzie dla ciebie odpowiedni nie tak jak ten poprzedni przez którego wylała byś zapewne morze łez. i to jest właśnie wielce pozytywny aspekt - nadal masz otwarte drzwi i szansę na szczęście :) do Anfy - nie pomyślałam tak o Tobie ani w 1 sek - raczej że faktycznie jakiś wątek musiał mocno przykuć Twoją uwagę przez co nie zwróciłeś uwagi na nie istotne detale - w każdym razie cieszę się że przypadkiem mogłam pomóc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiewióraaa hm mam pytanie bardzo mnie zaciekawily twoje wypowiedzi, hmm czy twoja praca ma zwiazek z wypowidziami, sa bardzo trafne i bardzo obiektywne az mnie to zastanawia kim jestes... kobietą to juz wiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm..wiewióra:) Ty to jakąś wiedzę tajemną masz w branży sklejania poobcieranych serc....;) Hm...tak czy owak..."wazon" zawsze będzie już niestety sklejony.....nigdy nie będzie taki jak nowy....Jestem przekonana,że wiesz o czym mówię......Tak wyglądamy "ludzie" po przejściach.... Wiadomo,większe doświadczenie....i lepsze poznanie samego siebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
Ananika - Całe szczęście i z całą pewnością ośmielam się stwierdzić że serce to nie wazon ;) i mino to że nieraz boli, mimo że nieraz przykro, wszystko wraca do normy :) tzn. serducho jest jak najbardziej w całości i potrafi bić szybko i gorąco dla tego kto nim ponownie poruszy :) nic się nie zaczyna sypać - wręcz przeciwnie ;) jest na to sposób - przestać się użalać nad sobą, znaleźć pozytywne strony i wyciągnąć mądre wnioski na przyszłość z tego co "już za mną", dalej z radością cieszyć się życiem i absolutnie "nie wrzucać wszystkich do jednego worka" - Jest wielu na prawdę wspaniałych mężczyzn, którzy mają wielkie serducha i też szukają i też nie jedna im na uczuciach zagrała. Jesteś kobietą więc odpowiedz sobie szczerze sama na to pytanie - czy na prawdę sądzisz, że nawet za jakiś czas... może za 5 lat kiedy być może będziesz już miała męża albo gdy przytulisz do serca Twoje własne dziecko będziesz rozpamiętywać to coś w czym tkwiłaś?? czy dalej będziesz miała chęci rozpamiętywać kogoś dla kogo nie byłaś na tyle wyjątkowa by Cię nie zdradzić? - widzisz masz wybór możesz płakać nad tym do końca życia i żyć żalem do kogoś kto już dawno o Tobie nie myśli albo otworzyć się na miłość i znaleźć swoją drogę w życiu pełną radości, nowych wyzwań :) oczywiście - otworzyć się na miłość - nie oznacza "ufać ślepo" ;) No i Ananika nie doklejaj sobie tej etykietki "ludzie po przejściach" - po co Ci to? już sama nazwa jakoś tak gasi apetyt na życie ;) A ty jesteś dopiero na jego progu :) Anfy Dla mnie obiektywizm jest bardzo ważny - staram się go jak mogę zachowywać bo gdy go brak - łatwo kogoś skrzywdzić, a co do Twojego zapytania - moja praca - nie ma związku z tym co tu piszę :) Może moje wypowiedzi są trafne dlatego, że trochę było mi dane poczuć Życie na własnej skórze, :) ale jak to się mówi "co cię nie zabije - to cię wzmocni" - zgadzam się z tym twierdzeniem absolutnie :) co nie oznacza że wszystko spływa po mnie jak po kaczce, ;) ale jestem zdania że wszystko w życiu można przeżyć. Bardzo istotne jest to by po każdym "ciosie" wyprostować się i iść dalej przez życie, a nie wyłożyć się i leżeć, zawsze trzeba trochę przemyśleć, wyciągnąć wnioski, zauważyć swoje błędy i starać się ich więcej nie popełniać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podczytujee
Może i mądrze piszesz jednak jest to tylko takie pisanie dla pisania które nijak ma się do rzeczywistości. Tak jak nie każdy ma predyspozycje aby zostać pilotem tak i nie każdy będzie w stanie podnieść sie z kolan kiedy życie daje kolejnego kopniaka. Psychika , osobowość, to kim jesteśmy i jak patrzymy na świat przekłada się na to jak na takie sytuację reagujemy Nie da ot tak pstryknąć palcami założyć różowe okulary i powiedzieć sobie: Od jutra będę inny/inna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiewióraaa-z przyjemnością się Ciebie czyta,ale są kwestie z którymi nie mogę się zgodzić. „Całe szczęście i z całą pewnością ośmielam się stwierdzić że serce to nie wazon i mino to że nieraz boli, mimo że nieraz przykro, wszystko wraca do normy tzn. serducho jest jak najbardziej w całości i potrafi bić szybko i gorąco dla tego kto nim ponownie poruszy nic się nie zaczyna sypać - wręcz przeciwnie „Wazon to przenośnia.Ja najbardziej serce jest tak kruche i delikatne jak on. Ślady przemocy psychicznej goją się trudniej i gorzej niż przemocy fizycznej. To „serce nie zawsze wraca do normy,chyba że komus tak się tylko wydaje.Często ktos może być w efekcie niezdolny już do związku,albo potrzebować pomocy psychologa,psychiatry. Psycholodzy porównują wazon do człowieka na swoim życiowym starcie,nie rys,delikatny,mogą być w nim kwiaty w wodzie. Z czasem życie może spowodować zadrapania,a nawet może pęknięcia,często już mogą w nim stać kwiaty,ale tylko sztuczne,bez wody.I jak ktos tutaj pisał przede mną to wszystko zależy od wielu innych czynników dziedzicznych,biologicznych,psychicznych,społecznych. „No i Ananika nie doklejaj sobie tej etykietki "ludzie po przejściach" - po co Ci to? już sama nazwa jakoś tak gasi apetyt na życie A ty jesteś dopiero na jego progu Niestety,czy to jest modne czy nie,czy się to komus podoba czy nie,taka jest prawda.Każdy na początku swego życiowego startu-ma ideały,marzenia odnośnie wspólnego życia.Łatwiej wtedy wejść w pierwszy związek i zbyt wiele niczym się nie martwic na zapas.Później życie samo wiele rzeczy weryfikuje,i sprawia iż często nawet podświadomie-nie zdając sobie z tego sprawy,w kolejnym związku wykorzystujemy wcześniejsze doznania,doświadczenia.Może to iśc w dobrym kierunku albo złym.To zależy na ile potrafimy wyciagać wnioski i na ile mamy trzeźwy osąd sytuacji-co dobre co złe,co warto tym razem zmienić,a z czym wyluzować i dać sobie spokój. Ludzie po tzw. Przejściach mogą okazać się fantastycznymi dojrzałymi partnerami, albo wręcz odwrotnie zamęczać druga osobę swoją nieufnością,egoizmem,itp.-wyniosionym po poprzednim związku. Jeśli dziecko się oparzy gorącym żelazkiem,to następny raz już go nie dotnie, a jeśli nadal będzie takie dotykać i nie będzie „po wcześniejszych przejściach mysleć-to nadal będzie bolało. Ludzie po przejściach są bogatsi o mądrość życiową,z której skorzystają,albo nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj,znowu polecą gromy;) nauczycielka i takie literówki wali :) za "dotknie" i takie tam-przepraszam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
podczytujee :) to co piszę - ma się do rzeczywstości tak że NA WSZYSTKO W ŻYCIU niestety trzeba zapracować i faktycznie niczego nigdy nie osiągniesz pstrykając palami. ;) To co tu pisałam to moje własne spostrzeżenia życiowe, którymi się po prostu z Wami podzieliłam :) NAUCZYŁAM SIĘ sama nie chować głowy w piasek, moje wartości się nie zmieniają wraz z modą ;), wiem czego od życia chcę. A gdy mnie ktoś zrani staram się choćby w sercu szybko przebaczyć i da się to zrobić - gdy się ma świadomość tego jak ogromną krzywdę wyrządza się samemu sobie pielęgnując w sobie żal, ból, złość albo nienawiść... wszystko to uderza tylko w samą siebie przez co stajesz się tylko bardziej rozgoryczona i nieszczęśliwa. Przecież Twoje życie to Twoja sprawa - i tylko w Twoich rękach i tylko od ciebie zależy co z nim zrobisz. W jeden dzień nigdy nic nie przyjdzie. Ja wolę jednak wybaczyć, zapomnieć wstać i iść przed siebie poznając nowych ludzi i cieszyć się życiem. To czym się teraz z Wami dzielę mi też nie przyszło szybko i przez pstryknięcie ;) "Życie składa się z 10% tego, co nam się przytrafia i w 90% z reakcji na to, co nam się przytrafiło" - czy to nie jest prawdą? Masz więc wybór żyć dniem poprzednim lub jutrzejszym - ja wolę patrzeć w przyszłość - bo skoro wiem, że każde cierpienie kiedyś mija - bo nic nie trwa wiecznie więc skoro tak się dzieje po co na siłę samemu sobie je przedłużać - w ten sposób sami siebie krzywdzimy bardziej niż sytuacja czy osoba która była przyczyną bólu. Od jutra inna nie będziesz - ale od jutra albo nawet od dziś możesz zacząć zmieniać swoje podejście do tzw "porażek" a wymaga to niestety pracy nad samym sobą ale moim zdaniem warto :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiewióraaa
Ananika - dobrze wiem, że z wazonem to była przenośnia ;) ale ja bym serca do wazonu jednak nie porównywała ze względów o jakich już wcześniej pisałam :) podajesz tu argument: "Często ktos może być w efekcie niezdolny już do związku,albo potrzebować pomocy psychologa,psychiatry." a czym jest wizyta u nich - niczym innym jak zmianą podejścia do problemu?? :) psycholog czy psychiatra rozmawia z Tobą i przez tą rozmowę, stara się zmienić dwa czynniki Twoje podejście do problemu i Twoje podejście do życia.. Jeśli nie masz choroby psychicznej to tzw "doły" leki farmakologiczne nie wyleczą - co najwyżej doraźnie lepiej się poczujesz przyjmując je.. albo bardziej ospała, obojętna itd..więc jeśli się nad tym zastanowisz głębiej, to psycholog, psychiatra ROZMOWĄ wyciągają ludzi z "dołków" - zmieniając ich podejście do problemu bo przecież czasu cofnąć nie mogą i też po tabletkach, choćby nie wiem jak doskonałych problem pozostanie jeśli Ty się nie zmienisz :) Co do drugiej sprawy - odnośnie ludzi po przejściach - :) nie wiem jak to ująć bo nie chciała bym opisywać mojego życia, ale powiem tak - było mi dane poczuć cierpienie na sobie i to nie jeden raz (i nie mówię tu wyłącznie o o aspektach damsko - męskich), ale nie złamałam się, cokolwiek się wydarzyło jest dla mnie szczególne - pamiętam ale nie rozpamiętuję, jest szcególne - bo "moje" i mogę powiedzieć że stanowi to dla mnie pewien piękny wymiar tego co było w moim życiu trudne i bolesne, coś szczególnego i bardzo osobistego - po prostu trudno to wyrazić słowami :) dlatego właśnie nigdy bym nie chciała mieć etykietki "kobieta po przejściach" - swoje w życiu poznałam i MIMO WSZSYSTKO nadal mam ideały, marzenia nadal cieszę się życiem - jedyna różnica taka że jestem trochę mądrzejsza niż kiedyś ;) Jeśli więc uważacie, że prościej jest sobie "przykleić" sobie taką "etykietkę" i że łatwiej wam tak iść przez życie martwiąc się, smucąc, pielęgnując żal, gorycz, złość, niechęć, rozpamiętując wkółko i rozdrapując rany po bólu które tym sposobem nie mają szans się zabliźnić to zależy tylko od Was. To czym się podzieliłam - nie było książkowe, ale moje własne - możecie więc skorzystać lub nie - nikogo nie namawiam ja w każdym razie wybrałam opcję na życie bardziej pogodną i bardziej wygodną dla mnie samej :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×