Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Alauda

Odejść czy nie odejść?

Polecane posty

Mam męża od prawie dwóch lat i roczną córeczkę... Ostatnio z mężem w ogóle nie potrafimy się dogadać ciągle się kłócimy on ostatnio zaczął mnie nawet popychać, nawet kiedy trzymam córcię na rękach... Przed chwilą zrobił mi awanturę, bo za wolno kanapki mu robiłam do pracy, ale sytuacja jest bardziej złożona... Może opiszę, po porodzie miałam problemy z dojściem do siebie, nawet położna i lekarz stwierdzili, że wyjątkowo ciężko przechodzę połóg, a nie jestem typem "cherlaka" i chyba od tego się zaczęło, mój mąż nie potrafił zrozumieć, że ostatnie na co miałam ochotę to seks, szczególnie, że sprawiał (seks) mi bardzo duży ból. Poza tym większość czasu spałam razem z dzieckiem i dochodziłam do siebie przez co dom trochę zapuściłam. Ostatnio pisałam pracę dyplomową przez co znowu dom był trochę zapuszczony, a męża zaniedbałam seksualnie i mimo, że postanowiłam się poprawić, kochamy się średnio co drugi dzień, czasem codziennie, a dom doprowadziłam do ładu, co rusz jest jakaś awantura, mam już tego wszystkiego serdecznie dość. On też nie jest bez winy, od pewnego czasu "dzień bez piwa - dniem straconym" i wszystko byłoby w porządku gdyby kończył na jednym, ale zwykle są to 2-3 i potem już robi się nieprzyjemny... Powiedziałam mu, że dla mnie to żadna przyjemność kochać się z nim kiedy czuć od niego alkohol, skutek był taki, że się obraził a efektów nie ma... Nie chcę żeby moja córeczka wychowywała się w domu gdzie panuje nienawiść i złość, chciałabym się z nim jakość dogadać, bo w końcu to ojciec mojego dziecka, ale ostatnio łapię się na tym, że już nie mówię "my", "nasze dziecko", tylko "ja", "moje dziecko"... Boję się jak sobie poradzę sama, nie mam pracy, bo jestem z dzieckiem w domu, nie mam też możliwości, żeby ktoś się nią zajął gdybym poszła do pracy. Macie może jakieś sprawdzone sposoby jak trafić do faceta, żeby znowu zaczął chcieć przebywać w domu, nie podnosił niepotrzebnie głosu, nie groził, tutaj muszę się przyznać, że ja też nie panuję już ostatnio nad sobą i wrzeszczę, może ktoś mi podpowie jakieś metody, żeby szybko się uspokoić... i co w ogóle z tym wszystkim mam zrobić, trwać w związku i próbować go ratować, czy dać sobie spokój i poświęcić córeczce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfdssfsdfds
z mężem się wszystko ułoży... miałam to samo, ale się ułożyło... takie jest życie moja droga i nie zawsze jest pięknie... pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alalalalawerd
zastanów się co czujesz do niego ? ok seks jest ważny ale przeciez nie decydujący ! przemyśl to obiektywnie na spokojnie postaraj pogadać z mężem -w spokojnej nie nerwowej atmosferze bez wyrzutów ( w stylu bo ty ....)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irmina ZZ
słuchaj a czy facet pomaga ci z dzieckiem interesuje sie toba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze chciałabym w to wierzyć, że wszystko się ułoży, ale to już się tak długo ciągnie, że powoli tracę nadzieję. A porozmawiać z nim próbuję od dwóch tygodni, już wszystko sobie obmyśliłam, uśpię córcię, zrobię dobrą kolację, już nawet układam sobie w głowie, co chciałabym mu powiedzieć tylko czekam na dobry moment, teraz mąż pracuje na nocną zmianę, więc lipa, ale może w przyszłym tygodniu się uda... Tłumaczyłam mu kilka dni temu, że przecież się staram, że chyba widać efekty, prosiłam, żebyśmy dali sobie czas na zmiany, że zastosujmy metodę małych kroków... ale na razie nie ma efektów ciągle urządza mi awantury, ciągle o takie same bzdety i wydaje mi się czasem, że robi z igły widły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, pomaga, interesuje się, szczególnie jak ma cel (czyt. seks) ale po chwili coś mu odbija i zaczyna czepiać się np. tego, że miałam mieć kanapki gotowe minutę temu, bo przecież on JUŻ miał wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lollercoaster
"Im bardziej Puchatek tam zaglądał, tym bardziej Prosiaczka tam nie było" A im bardziej się starasz dogodzić, tym bardziej on wybrzydza. Płaszcz się przed panem i władcą dalej, a zobaczysz, gdzie Cię to zaprowadzi. Co to ma być, że minuta opóźnienia kanapek i zostajesz objechana??? :O To chyba powinien być ostatni raz, kiedy zrobiłaś mu kanapki, nieprawdaż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobił o to taką awanturę, że obudził mojego brata który mieszka za ścianą i takie "akcje" są na porządku dziennym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak chyba będzie szczególnie, że jak mieszkał u swojej mamusi to potrafił sobie kanapeczki sam robić, ale na ten temat usłyszałam, że po to przecież ma żonę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za wsparcie... Już ochłonęłam i idę spać, bo od rana córeczka będzie wymagała opieki, jak ktoś jeszcze był w podobnej sytuacji to proszę niech napisze jak to się skończyło, albo jak mam sobie z tym wszystkim poradzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczoraj miałam urodziny
Alauda, rozmemłałaś się, a Twój mąż jeszcze bardziej. Typowe zachowanie ludzi, którzy już osiągnęli cel -małżeństwo i zapominają, że zawarcie związku to pierwszy etap, dalsze muszą sobie sami wypracować. O związek muszą walczyć obie strony. Prawie 2 lata w małżeństwie i taki kryzys? a co będzie po 5-7-9 latach? Rozwód? A dlaczego nie robicie wspólnie kanapek, popijając herbatkę, śmiejąc się i żartując? Kiedyś tak pewnie było. ale skończyło się narzeczeństwo i już żadna strona nie musi.. Nie usiłuj mu niczego zabraniać, ale na spokojnie powiedz mu, że w tym małżeństwie jest Ci źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zinnka
Wg mnie ty chcesz na sile, aby bylo dobrze. Tyle tylko ze nadskakiwanie mezowi nie jest wcale dobra metoda. Po urodzeniu dziecka nie mialas ochoty na sek? Ok i on to powinien uszanowac, bo to normalna reakcja. Zapuscilas mieszkanie? A gdzie on byl wtedy, gdy ty pisalas prace dyplomowa? On nie mogl sprzatac? Raczek nie ma takze do zrobienia sobie kanapek? Malzenstwo to partnerstwo. Nie jestes jego sluzaca, tylko zona. Ty masz obowiazki, ale on takze. Do tego pije....wiesz, takie codzienne picie to najlepsza droga do wpadniecia w alkoholizm. Na twoim miejscu nie zgodzilabym sie na to. I do tego jego agresja...to tez moga byc skutki picia. Na twoim miejscu ja bym sobie powaznie z nim pogadala (nie mow ze nie masz kiedy, dziecko mozna podrzuc bratu, ktory jest za sciana!!!) , a jak to nic nie da pomyslalabym o odejsciu. Inaczej twoje zycie bedzie wygladac tak, jak wyglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No porozmawiam, tylko chciałam żeby to się odbyło jakoś spokojnie w miłej atmosferze a nie podrzucić dziecko bratu i się streszczać, w ciągu dnia nie ma takiej atmosfery, którą wieczorem da się stworzyć... Niestety mój mąż pracował ostatnio na nocną zmianę, ale teraz postaram się coś zaaranżować i z nim poważnie porozmawiać... Niech się, kurcze, określi, albo wóz albo przewóz! Jeśli nie zacznie się starać to nas straci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×