Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nesia

TERMIN MARZEC 2012

Polecane posty

Hehe a nie pochwaliłam się Wam chyba, co ostatnio czytałam :) Hehe odpowiedź prosta "I Ty możesz mieć superdziecko". Prosty przekaz ważnych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do pobytu malzonka w czasie porodu ja mam spore watpliwosci, slyszalam ze duzo facetow potem ma wstret do sexu... sama nie wiem moze to tez zalezy od tego ile zobaczy. jest mozliwosc aby byl i nie patrzyl na krwawe egzekucje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie może wypowie sie jakas kobitka która ma już "wprawe" co widac a czego nie widac tzn. ile widzi facet podczas porodu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mojej kolezanki maz podobno nic niewidzial,nawet pepowiny nie przecinal. powiedzial ze sie go zapytali czy chce zobaczyc wychodzace dziecko to grzecznie odpowiedzial ze nie:) no ale caly czas byl przy zonie. sama nie wiem jak to wyglada w praniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zalezy gdzie stoi. Zazwyczaj stoi za Twoja glowa. Wiec latwo sie domyslec co widzi, a czego nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A przy pierwszym dziecku maz na chwile wyszedl, a jak wrocil to widzial mnie z przodu bo wchodzil i ja akureat parlam wiec widzial wszystko.Ale wtedy nic Cie nie obchodzi co kto widzi. A maz jak kocha to moze widziec wszystko i nic nie powinno sie miedzy Wami zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym wsteretem do sexu to wielka bzdura. Skoro maz nie chce Cie widziec jak rodzisz Wasze dziecko bo mu to obrzydzi Ciebie to chyba nie wiem co to za maz i gdzie jest jego milosc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie ja nie jestem przekonana czy jak kocha to powinien widziec i akceptowac sprawy tak intymne. ja przy moim M jakos nie depiluje sobie pach nie wspominajac o innych rzeczach. choc z drugiej strony taki porod moze trwac godzinami i fajnie zeby ktos bliski byl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wolałabym sama urodzić, o ile to będzie w prywatnej klinice, natomiast w państwowym szpitalu nie wybieram się bez męża. Oboje jesteśmy tego zdania :) Chociaż decyzję pozostawiam małżonkowi, bo to też jego dziecko i jeżeli ma taką potrzebę bycia przy porodzie, to ja pozwalam, ale nie namawiam. Ja po opowiadaniach kuzynki, której mąż był przy porodzie z kamerą i potem nabrał wstrętu do sexu, to jestem na nie, a jeżeli tak to tylko i wyłącznie może stać za głową :) No ewentualnie jak go by poprosili to jeszcze przeciecie pępowiny wchodzi w grę :P Natomiast opowiadania kolegów, którzy byli przy porodzie i nie widzieli za dużo, ewentualnie pępowine przecinali, są bardzo pozytywne. Nie wiem czy nie przekonują męża i czy on tego nie chce przeżyć. A ja? Ja chyba dam radę sama urodzić dziecko. Natomiast myślę, że po będę potrzebowała żeby mąż przy nas był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj kolega co wlasnie stal za glowa, bardzo ma mile wspomnienia.mowil ze niesamowite przezycie i namawial mojego M. mysle ze to w miare dobre rozwiazanie, trzeba to przemyslec. a wybieracie sie na szkole rodzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jotka79 masz dużo racji, ale są różni faceci. Moja kuzynka twierdzi, ze przez to że jej mąż był przy pierwszym porodzie, nie dał rady z nią się kochać przez kolejne miesiące. Ja do końca nie wiem jak to było, ale moim zdaniem musiało im się nie układać, bo on zaczął ją później zdradzać, a nie wydaje mi się żeby to była wina obecności przy porodzie. Widocznie ma taki kurewski charakter :) Natomiast nie znam innych mężczyzn, którzy by widzieli akcję porodową. Znam kilku, którzy byli w sali, ale "nic" nie widzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kajaka31 ja się wybieram na szkołę rodzenia. Eulalio może Ty masz jakies doświadczenie ze szkołą rodzenia w Białymstoku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to chyba tez zalezy od faceta, ale moj nalezy do tych co nie lubi krwawych historii, nawet ryby by nie wypatroszyl, tatara tez nie zje:) ja jeszcze sama nie wiem, ale borac pod uwage dobro naszego malzenstwa jakby co to wole sie "ponudzic" sama na sali porodowej. ale jeszcze zobacze, temat na razie u mnie otwarty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szatynka, zastanawiam sie nad tym, glownie z powodu M bo on panikuje ze nie bedzie wiedzial jak dzieciaka wziasc na rece... moze go ta szkola troche uspokoi:) a pozatym to napewno dobre miejsce aby poznac inne ciezarne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też temat otwarty, aczkolwiek nie bedę na pewno namawiać męża. Chcę żeby to była jego decyzja. Powiedział mi tylko, że nie zostawi nas samych, jeżeli będę musiała urodzić w państwowym szpitalu i dla mnie jest to ok. A wybieram się do bezpłatnej szkoły rodzenia na Warszawskiej. Chodziły tammoje koleżanki i chwaliły sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiedzialam istnieja tez bezplatne, musze poszukac w Trojmiescie, moze tez takie tutaj mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe mój też kiedyś panikował i bał się brać dzieci na ręce, ale mój szwagier i potem jego brat przygotowali go do życia w rodzinie wciskając mu swoje kilkudniowe dzieci na ręce :) Doszedł do wniosku, że jeżeli oni sobie poradzili, to on też poradzi :) Z kolei u mnie to jest tak, że nie wiem czy mąż będzie mógł ze mną chodzić do szkoły rodzenia. Jeszcze nie dowiadywałam się ile razy tam trzeba isć i z jaką częstotliwością, jednak mój mąż ma taką pracę, ze nie może się sobie wyrwać o każdej porze. Najlepsze by były spotkania w niedzielę lub sobotę popłudniu, no ale nie od nas to zależy. Mówiłam mu, że jak nie będzie chodził to go zapiszę na szkołę rodzenia online - oczywiscie w żartach i wyobraźcie sobie jego minę jak po wpisaniu w googlach wyskoczyła mi taka szkołą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez pierwsze słysze o bezpłatnej szkole rodzenia...pewnie u mnie nie ma.ale ja ide na bank .to i tak nie jest duzy wydatek u mnie kosztuje 120zł 8spotkan 1,5 godz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wam napiszę tak: jeszcze zanim zaszłam w ciążę pracowałam z samymi facetami i kiedyś jak sobie poimprezowaliśmy to rozwiązały się im języki:) ci idealni na co dzień mężowie psioczyli na swoje żony, że ich na poród zaciągnęły, że to taka "głupia" moda, że owszem- oni to chętnie przetną pępowinę ale przy samym porodzie- jak się kobieta drze, męczy, stęka z bólu- to nie mają ochoty być.. jotka79- z tym sexem to wcale nie taka wielka bzdura i miłość nie ma tu nic do rzeczy- poród dla kobiety jest traumatyczny a co dopiero dla faceta.. myślę,że tak jak ze wszystkim-jeden facet to i nawet poród sam mógłby przyjąć a inny zwyczajnie zemdleć (jak mój;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki Szatynka! widze ze to niestety tylko dla mieszkanek Gdanska, a jestem zameldowana w Gdyni. Poszukam czegos w Gdyni. co do porodu to trzeba uwazac bo rzeczywiscie mozna wywrzec presje na facecie, nawet jak sie z tego nie zdaje sprawy. a oni napewno chca byc dzielni i pomocni. to sprawa indywidualna i napewno nie kazdy facet moze nabrac wstretu, ale jednak takie przypadki sie zdarzaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny,ja rodziłam z mężem i mój mąż był i jest happy,że był przy porodzie,że widzial jak jego dziecko przychodzi na świat,byl i jest dumny z siebie,wszystkim się chwalił.Kilka dni temu też mi mówił,że on idze ze mną rodzić.To jest bardzo indywidualna sprawa,a z sexem nie mielśmy potem problemu,powiem tak:,że on chciał za jakś tam czas po porodzie a ja się bałam,że będzie mnie bolało itd. To,że był przy mnie przy porodzie to mi bardzo pomogło,bo jak dostawałam bóle brzuszne,to doktorka kazała mu ,aby mnie mocno tulł do siebie,a jak dostawałam krzyżowe to kazała mnie mocno masowac po krzyżach.Nie wiem jak komu,ale mne to przynosiło ulgę-moment bóli przynajmniej u mnie nie był długi. Co do szkoły rodzenia to ja nie chodziłam,doktorka na sal porodowej mi powiedziała,że jak będe dostawać bóle parte to mam nabrać duuuuużo powietrza do przepony i pchać potem z całej siły kiedy mi położna powie przyj.Ja oczywiście nabiwrałam powietrze ale do ust,nie umiałam zatrzymać go w przeponie;)doktorka z cierpliwością pokazała m chyba z 4 razy co i jak i załapałam o co chodzi:) Wazne jest ,aby się nie skupiać w miarę możliwości na bólu tylko słuchać co mów doktorka,przyć kiedy każe i nie krzyczeć w niebogłosy po mimo to,że boli,bo krzycząc traci się siłę,nie prze kiedy potrzeba,wszystko się przedłuża na niekożyść dziecka i naszą. Dziewczyny poród boli,ale da sie to wytrzymać,nie bójcie się porodu! Ja bym dzisiaj już poszła rodzić,dla mnie wiecej stresu i bólu jest teraz,aby nie stracić dzidzia,aby urodzić całe i zdrowe. Ja nie robie badań prenatalnych itp,bo gdyby nawet nie daj Panie Boże było coś żle to ja nie czuję się na słach usunąc ciąże.Ja jestem straszną panikarą/zle jest mi z takim charakterem/ i potem chyba nie poradziłabym sobie sama z sobą. Co do plamienia o którym pisałam wcześniej,jak narazie mam czysto tylko troche brzuch i krzyze czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki przepraszam za błędy i zjedzone literki,ale mój komp to już ruina po atakach przez mojego synka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okokokok! Racja, rzeczywiście dolargan dożylnie a w maseczce podtlenek, zupełnie pomyliłam - dzięki za czujność :) kajaka31 - ja byłam totalnie przeciwna mężowskiemu udziałowi, właśnie z tych względów o których piszesz! Uważałam, że nie bez powodu facetów się przez wieki wypraszało, we wszystkich kulturach i szerokościach geograficznych, że poród to taka intymna tajemnica, cud okupiony cierpieniem i że powinnam sama, by dla męża zostać nadal księżniczką a nie rodzicielką, by czar nie prysł, itd. Ale mój się naprawdę uparł, mówił, że nie mogę go pozbawić tej chwili, że on chce by jego ręce powitały dziecko na świecie. Wreszcie przekonał mnie tym swoim uporem. Stał przy wezgłowiu, dołu nie pozwoliłam oglądać - choć położna go zapraszała! Loarra - z tym oglądaniem wszystko można ustalić - u mojej przyjaciółki mąż był na początku, na samą akcję został wyproszony i wrócił by przeciąć pępowinę. U nas naprawdę wszystko super, pożądanie nie zgasło ani na chwilę a Ł. do dziś opowiada o porodzie ze wzruszeniem. Ale u mnie było naprawdę przyjemnie podczas porodu, żartowaliśmy, śmialiśmy się - dzięki znieczuleniu to wszystko wyglądało i przebiegało spokojnie i super. Nie wiem, czy tak samo byłoby bez? Remolacia ma rację, że faceci między sobą trochę inaczej o tym opowiadają, ja też mam samych facetów w kancelarii. Myślę, że napewno najważniejsze jaka motywacja przyświeca facetowi, żeby sam chciał i nie dla mody, dlatego że inni, tylko żeby czuł się na siłach i tego pragnął. Mam wrażenie, że najgorzej to wsiadać ojcu na ambit, albo go przekonywać, prosić. Wrażliwość też miewają różną, ale wśród znanych mi ojców, żadem kobiety po porodzie nie zmieniał. Do szkoły rodzenia chodziliśmy oboje - zajęcia były raz w tygodniu po godzince, także szatynka84 może mąż jakoś się wpasuje - btw dzięki za obiektywne spojrzenie na powstały spór. Marghi dobrze, że plamienia ustąpiły - ja też słyszłam, że takie odrobinę brunatne mogą się pojawiać (chociaż ja nie miałam ani przy pierwszej ciąży ani teraz) oby nie były czerwone i połączone z bólem. Buziaki dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eulalia! Dopiero teraz odpaliłam link - piękna piosenka, nie słyszałam jej wcześniej, ach ten Krajewski!!! Dzięki za tę nutkę i dobre słowo - muzyka łagodzi obyczaje :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Marcóweczki przy pierwszym porodzie mąż być nie chciał, argumentował to tym, że nie chce widzieć jak cierpię - wyszło inaczej. Poród był długi i przed samą akcją wędrował ze mną po korytarzu a jak sie zaczęło to jakby z rozpędu wszedł ze mną na salę i... został. Przetrwał to i do dziś wspomina że bez niego nie dałabym rady, w czym ma trochę racji bo mój próg bólu jast tak ustawiony, że jak mówiłam położnej że boli ta spojrzała na ktg i stwierdziła że to nawet nie 1/3 skali bólu partego. Był cały czas ze mną i trzymał mnie za ręke i czasmi lekarz prosil by podtrzymał nogi bo wrzeszczałam w niebogłosy, i nie słuchałam lekarza. Razem daliśmy radę! Bardzo żałował że nie pozwolili mu przeciąć pępowiny ale Maluszek nie płakał (przez moje darcie sie był niedotleniony) i lekarz szybko chciał sprawdzić czy wszystko jest ok. Mąż był przy tym jak go ważyli, mierzyli badali mamy zdjęcia od pierwszej chwili jak sie pojawił na świecie. Ile widział na porodzie? tego do końca nie wiem ale na nasze pożycie to nie wpłynęło, bardziej ja bałam sie jak to będzie po porodzie niż on. Jka będzie tym razem czas pokarze. Ale wiem że jak będzie mógł to pójdzie ze mną i mnie wesprze jak wtedy. A dla chłopaka podoba mi się jeszcze imię Filip. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, dzisiaj jestem totalnie niewyspana i to nawet nie kwestia budzenia sie w nocy a głupich snów o tym, ze straciłam maleństwo :( nie wiem skąd takie durne sny...obudziłam się strasznie przestraszona i nie chciałam zasypiać już do rana :( rano wyciągnęłam sobie zdjęcie z USG i patrzyłam na moją fasolkę kochaną :D za tydzień mam kolejną wizytę i mam nadzieję, ze wszystko będzie dobrze, rano jak wstałam chwycił mnie nawet skurcz i mąż się śmiał, że maleństwo wybija mi z głowy głupie sny ;) idę się może zdrzemnąć jeszcze...bo oczy mi sie same zamykają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dużo piszecie :) ładnie wesoło i gwarno przynajmniej :D a ja Wam coś powiem ... do porodu nie zaciągłam męża ... sam chciał iść ze mną ... jak sie zaczły skurcze cieszył sie :) bo pierwsze wyszły na KTG późniejsze liczył ze mną z zegarkiem w ręku ... jak mu powiedziałam że ma jechać do domu powiedział że zgłupiałam chyba ... i został ... poród trwał 18 godzin z czego on biedny mój żon ... był tylko na 1 snickersie przez cały boży dzień ... aż mi go szkoda . Poród nie wyglądał na idealny ... straciłam przytomność mąż sie popłakał jak odzyskałam świadomość ! Takiego mam męża :) dumna jestem ... :) I widział jak sie męcze trzymał za rączke raz go opierd.. że za mocno mnie trzymał za ręke :P .. raz nawet sie na niego zżygałam ... prosiłam pieprzoną położną o nerke a ona mówi że na porodówce nie ma nerek i ... wychyliłam sie na bok i sie zżygałam na mojego mężusia ... biedny pożygany siedział jeszcze ze mną potem do ost chwili aż mnie wzięli na CC . Pod prysznic ze mną chodził lał gorącą wodą po plecach masował plecy ... szkoda mu mnie było mówi to codziennie ! ... I jak tylko sie urodził nasz syn przez CC sam go mył i ważył :) Jak odeszły wody śmialiśmy sie bo było ich dużo ... :) W tej chwili nadal jestem dla niego sexowna bzykamy sie czasem jak para nastolatków i gówno prawda że facet inaczej patrzy na kobiete jak jest przy porodzie ! Na mnie patrzy dojrzalej i z przeżyciami jeszcze bardziej nas to ze sobą związało :) a podczas porodu dali mi takie dawki leków znieczulających i w tym oksytocyne dolargan i mase innych leków w tym znieczulenie do kręgosłupa i 8 dawek głupiego jasia bo ryczałam jak mnie cięli i wyciągali dziecko ! :D na leki jestem uodporniona i moje dziecko też bo miało 10 na 10 po 18 godzinach porodu i po podaniu oksyocyny i dolarganau :) ja mam swoje doświadczenie drugi raz taka głupia nie będe ! Znieczulenie ogólne podczas drugiego porodu cc :) I BRZUSIO MI URÓSŁ W KOŃCU :D aha i też nie będe robić ani prenatalnych ani innych jakże skomplikowanych badań bo szkoda mi kasy ! 450 zł to dużo ... wole na konto se wrzucić :) Zresztą ciut bolkuje mnie spłata kredytu zakup dla mnie samochodu i właśnie prawo jazdy robie 1400 zł .... Do końca roku czeka mnie remont mieszkania musze podzielić pokoje żeby Mikoś miał swój a my z dzidziolem będziemy :) marzec link dalej nawala jak sie go wkleja na moje konto do stopki automatycznie coś nawala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×