Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agnieszka19887

znowu mnie zostawił i poszedł spać obrażony na cały świat:(

Polecane posty

Gość nie polubie cie
To nie żaden kryzys, moim zdaniem po prostu jesteście niedobrani. Kryzysem nie można nazywać braku szacunku ze strony męża do żony! Ja sobie nie wyobrażam, zeby moj ukochany na mnie krzyknął a co dopiero mnie zwyzywał- nawet nie przechodzi mi to przez myśl! Jesteśmy razem ponad 3 lata i ślub nie jest nam na razie do niczego potrzebny, z czym tu się spieszyć? Od jakiegoś czasu ze sobą mieszkamy i to na razie starczy. Niestety moim zdaniem w Waszym wypadku jedynym rozwiązaniem jest rozwód. Skoro Ty się męczysz, nie ma możliwości rozmowy z tym człowiekiem to co tu jeszcze robić? Czekać do śmierci aż się zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie polubie cie
A pomyślałaś o tym, jak bardzo unieszczęśliwiacie dziecko żyjąc w takiej patologii? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lebbe
to sobie myśl, że musisz żyć z tym człowiekiem "dla córki", a ona niech sobie patrzy, jak się codziennie kłócicie. wiesz, co z tego wyniknie? córka znajdzie sobie później takiego samego faceta, albo będzie miała taki uraz do facetów, że będzie od nich uciekać jak najdalej. po co go błagasz? już chyba bardziej nie możesz się poniżyć. nie pisz, że odchodziłaś od niego, bo odejście = niewracanie do tej osoby, a Ty ciągle jesteś w tym samym domu, a on traktuje Cię tak jak wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurczę nie chcę się użalać nad sobą ale nie wiem co robić boje się on mi zawsze powtarzał że nie poradzę sobie bez niego i chyba w to uwieżyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurczę nie chcę się użalać nad sobą ale nie wiem co robić boje się on mi zawsze powtarzał że nie poradzę sobie bez niego i chyba w to uwierzyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arek656
Może i ma rację. Jesteś jeszcze młoda, masz duuuuże szanse aby znaleźć drugiego człowieka który będzie Cię szanował i wynagrodzi Ci te obelgi. Błądzić jest rzeczą ludzką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie polubie cie
niestety Agnieszko przypominasz mi moją mamę. Moja mama od lat jest uległa wobec ojca, który może nie jest jakimś strasznym tyranem, ale często okazuje jej brak szacunku, jest wobec niej chamski i ma ją gdzies, a ona dalej łasi się jak piesek, przynosi panu obiadki, śniadanka, wstaje codziennie rano o 5 żeby mu zrobić jedzenie do pracy.... Jeśli chcesz żeby tak wyglądało Twoje życie to współczuje Tobie a zwłaszcza córce. Samo nic się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem że to głupie ale boję się że do końca życia nie pójdę już do komuni ani spowiedzi tak boje się też tego co ludzie powiedzą boję się tych spojrzeń a tym bardziej że mieszkam w nie dużej miejscowości wiem że to głupie ale tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie polubie cie
Matko, dziewczyno, nie wierzę, że masz 23 lata :O Boisz się co ludzie powiedzą? To sobie gnij z tym człowiekiem do końca życia, no bo co ludzie powiedzą na rozwód?! Boże, 21 wiek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie polubie cie
Niestety zaczynam dostrzegać, że dziecko w tym wszystkim najmniej Cię obchodzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama też miała nie łatwe życie z moim ojcem zero szacunku wyzwiska a często nawet podnosił rękę na mamę i też była uległa i musiała robić wszytko tak jak chciała tata do końca nie miała odwagi nic z tym zrobić mój tata nie żyje od 2 lat. zawsze powtarzałam że nigdy nie będę tak żyła jak moja mama że nigdy sobie na takie coś nie pozwolę a tu masz babo placek moje życie wygląda bardzo podobnie no z tym że jeszcze nigdy mnie nie uderzył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :-(( :-))
Droga Agnieszko jak czytam to wszystko co piszesz to przypomina mi sie moje zycie. Mojego ukochanego kiedyś mężczyznę znałam 5 lat i pobraliśmy się. Poznałam go mając 17 lat i był moja pierwszą miłoscią. Po 4 latach małżeństwa urodził nam się syn. Mąż cieszł się ogromnie ale coś się zmieniło. Moje zycie zaczęło wyglądać zupełnie tak jak Ty opisujesz swoje. Poszedł wtedy jesscze na studia , dziś wiem że tylko po to by w wekendy nie bywać w domu. Kiedy syn miał 3 lata odeszłam od niego, dostalismy rozwód o dziwo na pierwszej sprawie. Dziś mój syn ma ojczyma, który kocha go ogromnie z wzajemnością. Powiem Ci droga Agnieszko jeśli nie widzisz szansy na powrót do normalności, do miłości z jego strony wez sprawy w swoje ręce. Bo może być tak, że kiedyś córka już dorosła kobieta powie Ci "mamo dlaczego na to wszystko pozwalałaś" A myślę że "szczęśliwa"" mama jest jeszcze lepszą mamą bo wtedy częsciej usmiecha się do swojego dziecka.:-) pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie polubie cie
U mnie to zadziałało odwrotnie- widząc swoją mamę całe życie nauczyłam się jaka powinnam być w związku, żeby mieć szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie polubie cie
Tak, zrobisz wszystko? Ale boisz się zmienić dla niego życie, bo ważniejsze jest co ludzie powiedzą, sama to napisałaś... Więc skoro pozwalasz by Twoje dziecko żyło w takiej rodzinie i boisz się zmienić tę sytuację, to sama widzisz jak to wygląda... Sama jak piszesz dorastałas w podobnej rodzinie więc wiesz jak to jest, chyba nie chcesz fundować tego ukochanemu dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponoć piekna
Cos ci powiem. Wyszłam za maz majac tez 19 lat. Przeszłam piekło z moim mezem i powiem ci jedno, kiedyś latałam za nim jak pies aby tylko nie był zły, ale jemu i tak zawsze cos nie pasowało, chosbym robiła nie wiem co. W pewnym momencie cos we mnie pękło, cos sie zmieniło. Przestało mi zalezeć. Widocznie kazdy człowiek ma jakaś tam granice wytrzymałosci. Zaczęłam olewac te jego fochy ktore były na porzadku dziennym, poprostu miałam dosc. I powiem ci....pomogło...role sie odwróciły, ale nie nie ciesze sie z tego bo go juz nie kocham. Zabił swoim debilnym zachowaniem moja miłosc i nie boli mnie juz nic co złego powie chociaz juz bardzo zadko. Taze zwiewaj czym prędzej, albo licz sie ztym ze przrestaniesz go kochac....tak czy siak xle ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lebbe
pewnie za bardzo nie znasz się na psychologii, więc podpowiem, że jeżeli chcesz coś zmienić, to nie myśl "nie chcę, żeby tak wyglądało moje małżeństwo" tylko "chcę, żeby wyglądało tak, a tak". Wszystkie zdania z "nie" to zdania destrukcyjne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lebbe
Wiecie ,że kiedyś poszłam do szkoły i zapomniałam podpasek ,a miałam wtedy obfity okres . I klapa całe spodnie miałam we krwii , po prostu straszne prawda , wypytałam wszystkich nauczycieli czy mogą mi pożyczyć podpaski . Nikt nie miał więc kupiłam chusteczki chigieniczne i włożyłam do zakrwawionych majtek. Nic to mi nie pomogło . gdy wracałam do domu biegłam ile sił w nogach do sklepu po podpaski . W domu wszysko powiedziałm mamie ,a ona poweidział ,że to dla mnie nauczka !! Od tego czasu nosze całe opakowanie podpasek!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja już nie wiem czy to miłość bo czy można jednocześnie kogoś kochać i czasami tak bardzo nienawidzić z całej duszy można????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lebbe
spoko, to nie mój post tam wyżej, ktoś ma dobrą zabawę ;) niekoniecznie żyjąc w związku trzeba cały czas kochać, ale najważniejsze to szanować partnera i być jego przyjacielem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :-(( :-))
Też myślałam ""co ludzie powiedzą"',,,ale jakież było moje zdziwienie kiedy od wielu usłyszałam "dobrze zrobiłaś kobieto"". co prawda co niektórzy patrzyli kręcili głowami(z reguły plotkarskie oczka dewotek) ale wiesz co, mało się tym przejmowałam. Jak już zrobiłam pierwszy krok nie cofnęłam się ani na milimetr. A z czasem dowiedziałam się od tych właśnie kręcących głowami wiele o moim już wtedy ex mężu. Bo wszak ściany mają uszy. Kocham swojego syna i zrobiłam to właśnie dla niego by mial normalny dom i żeby wszedł w swoje dorosłe życie znając najważniejsze zyciowe wartości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-(( :-)) a czy miałaś oparcie w rodzinie? ja mam i to mocne ale nie chcę być dla nikogo ciężarem jak od niego odejdę to będę musiała wrócić do mamy wiem że ona nas przyjmie wiele razy mi to powtarzała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym osobiście pojechała
z mojego niewielkiego, za to dość dotkliwego doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że faceta nie poznasz nawet po 10 latach nie zamieszkawszy z nim. Też byłam głupia, brzydka i gruba, też wszystkie dziewczyny były lepsze, ładniejsze, więcej warte.. A było to już przed ślubem - do którego na szczęście nie doszło :) Pomieszkawszy z gościem 3 miesiące widziałam tyle rzeczy, których nie sposób było zauważyć mieszkając osobno. Rozwalał swoje pieniądze, kontrolował moje wydatki !! chociaż to ja ze swego wynagrodzenia płaciłam rachunki, robiłam remont etc.. Uważał, że skoro zarabiam więcej, to logiczne, że ja opłacam. Dla niego związek oznaczał siedzenie 7 dni w tyg po 7 godzin przy komputerze i granie w gry online. Jakakolwiek próba nawet wynegocjowania wspólnego posiłku przy stole kończyła się porażką. Zero szacunku - były momenty, że wykazywał troskę - nie powiem, że nie było - ale generalnie nie warta byłam dla niego nic. Zawsze najgorsza, najgłupsza, najbrzydsza i najgrubsza. A teksty, że jestem głupia i mam się nie odzywać, to norma codzienna.. Rozumiem Twoje uczucia, i współczuję Ci strasznie. Na mamę chyba nie masz co liczyć wsparcie, bo skoro sama tak żyła to dla niej taka egzystencja to norma. Spróbuj jakieś wsparcie emocjonalne uzyskać wśród rodzeństwa - oni znają Twego męża, widzą rzeczy, których Ty czasem nie widzisz - będzie Ci łatwiej, niezależnie od decyzji, jaką podejmiesz. Jeśli zaś chodzi o to , co gadają ludzie - o mnie mówią, że jestem stara panna, bo mam 27 lat i jestem sama; i że pewnie nikt inny mnie nie zechce (bo to, że to ja odeszłam dla świętego spokoju nie ma znaczenia). Wisi mi to, bo zawsze sobie ludzie muszą jakiś temat w moim mikro miasteczku znaleźć. A chodzenie do komunii, spowiedzi..Wiesz, że od czasu jak odeszłam od ex-a nie byłam w spowiedzi, a minęło już półtora roku ? Też mi z tym średnio wygodnie, bo człowiek jakieś tam sumienie ma, ale jakby tak spojrzeć logicznie - czy Bóg (nie Kościół) będzie bardziej szczęśliwy, a Ty świętsza, jeśli będziesz przez całe życie poniżana, poszturchiwana, a z czasem być może i bita? Jeśli będziesz sama, nie ma przeszkód, żebyś chodziła do spowiedzi i komunii tak w ogóle. A na ścisłość można się postarać o unieważnienie małżeństwa- szczególnie jak jego powodem była ciąża, wychodziłaś za mąż w młodym wieku, kiedy nie wiedziałaś w co się pakujesz, albo małżonek cierpi na jakieś schorzenie psychiczne i o tym Cię nie poinformował.. Wszystko jednak kosztuje - jak to w Kościele...nic nie ma za darmo, z tego co słyszałam, przywrócenie sobie czystej karty w Kościele to jakieś 15 tyś... Tylko czy to jest uczciwe ? Bo mi się zdaje, że nie bardzo, szczególnie ze str kościoła - jakby byli równi i równiejsi, których stać na taki proces...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×