Nakryłam teścia na romansie.

Nie mojego teścia, bo moi teściowie już dawno nie żyją. Zresztą mam męża 12 lat starszego i "z odzysku", ale nie o tym. Mojego męża poznałam przez przełożonego w pracy (facet starszy o 25 lat ode mnie) a mój mąz to jego kuzyn. Mój szef to teraz jakby moja rodzina. Ma dwoje dzieci, i to właśnie teścia jego syna nakryłam na romansie. Wszyscy mieszkamy w niedużym mieście, a poza tym teść ma firmę, w której pracuje połowa miasteczka. Znam go jedynie z widzenia, jakoś nie mam okazji się z nim widywać. On też mnie raczej wtedy nie kojarzył, bo jak wyszłam za mąż to rodzina mojego szefa była wielce oburzona, ale mniejsza o to. No i właśnie byłam na szkoleniu w innym mieście, siedzę z jakąś poznaną na kursie kobietą w barze i patrzę a tam owy teść z taką młodą dupą. Chłop ma 60 lat a tu taka młoda ruda dupa przy nim. Oczywiście mnie nie widział. Nikomu o tym nie mówiłam. Zresztą to nie moja sprawa. I dzisiaj byliśmy u mojego szefa na grillu i był jego syn z żoną i oczywiście przyszli też jego teściowie. I w między czasie wyszła gadka na temat różnicy wieku w związku. Bo dla niego czyli owego teścia nie do pojęcia jest związek z tak młodą kobietą (czyli mną). Miałam już powiedzieć o tej rudej lasce, ale szkoda mi jego żony. Bardzo sympatyczna kobieta. Póki co powiedziałam jedynie męzowi. On twierdzi tak samo jak ja, aby nie wtrącać się.