Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SamotnaKarolina:(

Ciągle sama....niby z kimś się spotkam od czasu, ale to nie to

Polecane posty

Gość SamotnaKarolina:(

Codziennie to samo... Jest przed osiemnastą. Wracam do domu, po drodze jeszcze wpadnę do sklepu po coś do jedzenia. W moich oknach ciemno. Czy jestem zdziwiona? Nie. Jak mogłoby być inaczej skoro swoje cztery kąty dzielę jedynie z moją samotnością... Nie mam nawet żadnego kota, psa ani nawet rybki, to z troski o zwierzęta bo pewnie umarłyby z samotności. Ja nie umieram. Staram się jakoś trzymać przy życiu. Mam dobrą pracę, która od jakiegoś czasu stała się całym moim życiem (i w gruncie rzeczy jedyną rozrywką odskocznią od samotności). Nie sądziłam, że będzie mi tak ciężko. Pochodzę z małego miasta i jak to z reguły bywa znam tam prawie wszystkich. Przez całe swoje życie pracowałam tam, mieszkałam, spotykałam się ze znajomymi, rodziną. Dostałam ofertę pracy w innym mieście w dużej firmie. Przyjęłam, bo chciałam coś zmienić. Przeprowadzka, nowi znajomi, rozstanie z chłopakiem, nowe życie... Wszystko stało się już normalne. Poznałam okolicę, zaliczyłam kilka imprez, czasami odwiedzają mnie przyjaciółki z mojego miasteczka... Taki przyjazd jest dla mnie jak święto. Ostatnio nawet byłam w ciężkim szoku, bo przyjechała do mnie przyjaciółka, która zresztą ma klucze od mojego mieszkania i było mi tak jakoś inaczej jak wróciłam z pracy. Weszłam do domu, gdzieś tam w tle słychać było radio, zapach kawy na moje powitanie, później wyjście na kolację, imprezę, rozmowa do bladego świtu. Fajnie. Tak jest tylko czasami-jak robimy sobie takie „nasze, babskie święto. Było mi smutno jak musiała wracać do domu, do swojego chłopak. Położyłam się i pomyślałam, że na co dzień nie chciałabym takiego życia, nie wiem jak to określić, ale takiego beztroskiego...trochę studenckiego... Wszystko się we mnie zmieniło. Skończyłam studia, zaczęłam drugi kierunek (a w planach mam nawet trzeci). Plany na przyszłość mam sprecyzowane. Wiem czego chcę, ale zawodowo. Nie wiem czego chcę prywatnie. Owszem, muszę przyznać że mam nie małe powodzenie u mężczyzn. Ale i tak większość wieczorów spędzam w pojedynkę z własnego wyboru. Nie potrafię się zdecydować na kolejny związek. Dużo czytam o samotności, jej obliczach, tym jak potrafi być jedynym „towarzyszem człowieka w wielu sytuacjach. Nie wiem cz moja samotność wynika z lenistwa i umiłowania do wygody... Cały dzień spędzam w domu. Nie mogę powiedzieć, że sama ze sobą się nudzę, bo tak nie jest. Doskonale bawię się sama ze sobą, ale ileż można? Czy może być człowiekowi jednocześnie źle i dobrze w swojej samotności? Nie wiem czy bardziej brakuje mi faceta czy przyjaciela. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że chyba jednak ten drugi. Nie wiem czy znowu potrafię dzielić z kimś mój świat, moje łóżko, moją łazienkę, kuchnię. Czy znowu będę potrafiła się z kimś liczyć i iść na kompromisy. Czy stałam się już starą zgorzkniałą panną? Czy Wy też tak macie? Nie wiem dlaczego Wam o tym napisałam, ale trochę zrobiło mi się lżej Dziękuję za uwagę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aevin
może to desperacja (?), albo ostateczność, ale na czacie czasem można poznać kogoś ciekawego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×