CZY TO JEST FAIR ZE MAZ LUB NARZECZONY LUB CHLOPAK ZABRANIA KOBIECIE CZEGOS?

no bo tak...ja juz nie znosze mojej sytulacje...gdzie sie nie obejrze to mam do czynienia z jakimis maschilistami...a na pierwszym miejscu jest MOJ CHLOPAK!!!!!!! dla niego kobieta. -powinna nie pic za duzo a nawet wogole bo to jest dziwne(czyli nawet na urodzinach lub miedzy przyjaciolmi ON moze pic do woli a ja nie) -on moze palic a ja nie -on moze se wypic beze mnie z kolegami a ja bez niego z kolezankami nie -NIE MOGE POWIEDZIEC PRZY LUDZIACH ZE NIE UMIEM GOTOWAC''A TAKA JEST PRAWDA'' BO DLA NIEGO TO SIARA O.O -on moze sam chodzic na wszelkie urodziny lub zabawy u kolegow JA NIE!(po urodzinach mojej kumpeli ze studjow na ktore nie byl zaproszony na nastepny dzien OBRAZONY wyszedl sam z kolegami) -nie moge rozmawiac z nikim o seksie lub sprawach porno nawet z przyjaciolkami bo mowi ze to go obrzydza (ale tak naprawde chodzi mu o to zebym nie rozmawiala lub porownywala innych facetow,lub podziwiala innych facetow) a on kurwa moze -on nie musi poslugiwac sie pralka a ja musze sie nauczyc -on nie musi wiedziecjak samemu sobie wyprasowac ubrania a ja tak ....................................................wiecie co,przeciez bycie z facetem to jest kompletna tortura...nie rozumiem z czego oni biora wszystkie te zakazy lub rozkazy...gdzie jest napisane co kobieta ma lub nie ma robic...przeciez to jest absurdalne i bez sensu...jak takiemu przemowic do rozumu...oczywiscie ja zawsze robie co chce ale musze wysluchiwac jego gderania ze jak to,ze kobiecie nie wypada,ze to,z e tamto...a jak to jest u was?