Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bazyl_ja

nie sprząta,nie zarabia,kocha?

Polecane posty

Gość cis-mol
im dłużej czytam wszystkie wypowiedzi tym mam większy mętlik w głowie. Być może rzeczywiście za dużo wymagam od swojego faceta, zapominając o plusach naszego związku. Faktem jest, że prawie w ogóle nie robi niczego z prac domowych, ale też nie ma do mnie pretensji jak zrobi się jakiś większy bałagan. Nic nie gotuje, za to zawsze pochwali moją kuchnię (chyba że rzeczywiście coś mi nie wyjdzie). Nie angażuje się przy dziecku, które póki co jest bardzo małe, ale też nie stara się forsować swojej wizji opieki i wychowania. Leni się i ma do roboty dwie lewe ręcę, ale tylko od czasu do czasu wspomina czy bym może nie poszukała sobie pracy na pół etatu (on w tym czasie ponoć zająłby się dzieckiem). Mogłabym tak jeszcze szukać plusów naszego związku, ale czy same powiedzcie czy generalną zaletą drugiej osoby, która zawala niemal wszystkie apsekty wspólnego życia jest to, że on nie ma do Was pretensji? To jest stagnacja, jakiś chory brak marzen i ambicji, balansowanie na granicy funkcjonowania na znośnym poziomie, z coraz większą niestety tendencją do opadania. Stąd mój ciągły dylemat - czekać i jeszcze dawać szansę, czy stanąć wobec konieczności znacznie trudniejszego życia (w moim przypadku zostanie samotną matką), ale nie iść z drugą osobą na dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem nie wiem nie wiem.niby nic konkretnego w moim, w Waszym przypadku, ale jednak jak dla mnie poważnego. myślałam że to ja tak mam, a okazuje się że tyle osób tak żyje. godzić się na przeciętność? ile razy jeszcze wychodzić z inicjatywą nie czując jej z drugiej strony?czy ktoś to rozwiązał w jakiś sensowny sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345wróbelek12345
:) jeśli rozstanie się kwalifikuje do sensownych sposobów to ja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Dziewczyny, to o czym tu piszemy jest wielowatkowe. Jest mi trudno ogarnac to moim malym umyslem - tez mam metlik i czacha mi dymi, tym bardziej ze juz nie jedna noc nad tym przemysliwialam. Chyba o to chodzi w tej dyskusji : jak zmotywowac faceta/meza do osiagniecia czegos w zyciu i pomoc osiagnac mu sukces (??) ? Jak wymagac od niego, a nie godzic sie tylko na jego rutynowe jak to cis nazwala funkcjonowanie i isc naprzod? I nie cofac sie! Jak to zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Innymi slowy kolokwialnie piszac jak chlopa zmusic zeby sie wzial do konkretnej roboty. Bo ja wam powiem ze owszem niech i posprzata ugotuje ale i tak docelowo prace domowe spoczna na barkach kobiety plus do tego dojda jeszcze obowiazki przy dzieciach.Tak bylo jest i bedzie. Chodzi mi o to ze w tym wszystkim niech sie postara dobrze chociaz zarobic aby baba nie musiala tyrac po calych dniach+prace domowe o ktorych pisze. Zeby stac bylo dana rodzine na lepsze zycie, na wiecej niz jedna pare butow na pol roku,na wakacje, na nie liczenie kazdego grosza codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jol jol jol
Zeby wyjsc ponad przecietnosc tak ktos ladnie to opisal. Do Bazyl: piszesz ze moze wyjsciem jest pozwolic kazdemu z osobna zyc po swojemu? Czyli ja sie staram, ja mam plany, ja dzialam w tym i tym kierunku, a on ze nic nie robi taki widocznie ma plan na zycie. Nie czepiam sie meza, nie zadam niczego, on mnie tez - bo kazdy zyje po swojemu. Nie ma klotni, nie ma pretensji jest zgoda. Tez tego probowalam bo myslalam ze jest to jakis sposob.Jak wychodzily roznice zdan to moim koronnym argumentem bylo:przeciez ja ci nic nie mowie i wtedy kazde szlo w swoj kat, maz nie wiedzial co powiedziec. Po pewnym czasie po 1 wymieklam po 2 widzialam po mezu jak sie przestalam nim interesowac ze jest jakis taki smutny... ze mnie nie obchodzi (albo mi sie tak wydawalo) A poznalam to po tym ze na grila przyszli siostra z mezem (podobne maja problemy) i siostra sie nie powstrzymuje, opierdziela swojego meza zeby sie do roboty wzial itd (takie dogadywania) a moj maz taaakie oczy (ja sie nic nie odzywam) i widzialam po nim ze poczul taka zazdrosc ze ja tak jemu nie mowie, ze go nie motywuje,ze pozwalam mu byc przecietniakiem, ze chyba go zdalam na straty, jesli jego to i nasz zwiazek.A najlepsze jest ze widzialam po reakcji szwagra ze nie byl zalamany tekstami swej zony, wrecz jakby sie cieszyl ze ona mu tak gada, ze w ten sposob chce zrobic z niego prawdziwego faceta zarabiajacego na byt.Po tym all doszlam do zwiazku ze pozwolenie na zycie z osobna to nie najlepsze wyjscie. Ze facet sie pogubi zostanie z reka w nocniku jak sie go nie bedzie pchac do przodu. I za pare lat w wieku 45 lat dzieci mu powiedza a cos ty ojciec takiego w zyciu zrobil? Taka ignorancja wiec moze przyniesc jeszcze gorsze dlugoterminowe efekty niz ciagle wtracanie sie (ktore z kolei prowadzi do klotni). Reasumujac z tej mojej rozprawki wynika ze nie po to czlowiek zyje w zwiazku malzenskim zeby zachowywac sie jak w zwiazku a nie jak obcy ludzie. Tylko jak zniesc te klotnie, spory jak sie juz wszystkiego odechciewa i chce sie w koncu spasowac?? Skoro ja sie moge samorealizowac to czemu on nie moze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cis-mol
ja też miałam ostatnio okres kiedy wzięłam na wstrzymanie wszystkie swoje pretensje i próby zwrócenia mu uwagi, że dużo rzeczy jest nie tak. I co? W kwestii naszej sytuacji finansowej nic się nie zmieniło (czyli długi rosną coraz większe), w kwestii prac domowych - niby zaczął porządkować swój odwieczny bałagan, ale nie skończył, więc w zasadzie bez zmian, w kwestii opieki nad dzieckiem - łaskawie od czasu do czasu wniesie mi wózek na piętro i zajmie się kwadrans dzieckiem. Zatem przemilczanie nie przyniosło żadnych efektów, wręcz przeciwnie - on to odczytał jako przyzwolenie na życie po swojemu. Jol jol jol - pytasz się jak zmotywować faceta do osiągnięcia czegoś w życiu. Mój facet jest bardzo zmotywowany - marzy mu się mega sukces, ekstra pieniądze i nie wiadomo jaka kariera. Nie dociera tylko do niego, że aby to osiągnąć trzeba wziąć się do pracy, zaczynać coś a przede wszystkim kończyć i cały czas pracować. A on, jak na lekkoducha przystało, myśli że to wszystko nagle którego dnia na niego spłynie z nieba. Myślę tylko, że nawet jeśli tak się stanie, mnie już przy nim nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×