Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Back to black

Czego żałujecie?

Polecane posty

Gość to mi też.............
Nie przyjaźn damsko- męsaka nie jest możliwa. Wcześniej tutaj napisałam ,że mam podobną sytuację jak Kotka. Tyle ,że ja nie miałam wątpliwosci co do jego uczuć. Ale do rzeczy. My na początku byliśmy przyjaciółmi. Jednak po czasie on się zakochał potem mimo iż się broniłam przed tym jak mogłam popłynęłam I ja....;) Prędzej czy później któreś się zakocha...albo jeszcze gorzej(jak w moim przypadku) zakochają się w sobie nawzajem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
Naiwnosci - ja mam inne podejscie, naprawde dobro do mnie wraca. Zalezy tez jak do tego podchodzisz, czy oczekujesz czegos w zamian, czy robisz cos "z laska" czy z potrzeby serca. Ja wiele razy ludziom w zyciu pomoglam (co prawda w malych sprawach, nie jakies wielkie poswiecenia) i tez duzo dobrego mnie spotkalo. Wrecz jak mam zly dzien, albo zla passe w zyciu to wyznaje zasade, ze trzeba ja przerwac i sama wychodze z czyms dobrym do ludzi i naprawde w przeciagu kilku godzin spotyka mnie cos dobrego, np. zadzwoni do mnie znajomy z ktorym dawno nie gadalam, znajde pieniadze na ulicy. Dobro nie zawsze wraca od tej samej osoby, czasem z innej strony i w innej postaci no i moze nie dziala idealnie jak rachunek - zrobie 5 dobrych rzeczy to 5 do mnie wroci, ale ogolnie moge powiedziec, ze to dziala :-) Jedna mam taka kumpele, ktora jest dosc wyrachowana i tylko bierze od innych, na niej co prawda sie zawiodlam, ale coz, bywa. Zdystansowalam sie do niej ale nie zmienilam podejscia do swiata. Z tym facetem, ktory mi sie sni, to jest juz za pozno. Napisze wiecej, ale wieczorem, teraz troche jestem zabiegana no i musze miec nastroj na grzebanie w mojej mrocznej przeszlosci i rozpamietywanie dramatow ;-) Co do przyjazni damsko-meskiej, widzisz, zazwyczaj jest jakis podtekst. Czesto z jednej tylko strony, czasem nieujawniany, ale zazwyczaj jest. Rzecz ktora mnie smuci: zdarzalo mi sie miec przyjaciol-facetow, naprawde bardzo dobrych i w momencie gdy wiazali sie z jakas dziewczyna i ta zaczynala naciskac na zerwanie ze mna wszelkich kontaktow oni zazwyczaj to robili. Albo bardzo je ograniczali. To rozczarowuje, bo wiele nas laczylo, swietnie sie gadalo, spedzalo razem czas. Moge zrozumiec jakies zmniejszenie czestotliwosci kontaktu, ale calkowite zerwanie... A napisz cos wiecej o tej sprawie, moze bedzie latwiej sie ustosunkowac :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa z podlubelskiej wsi
niczego nie żałuję, jestem sprytną, prostą i głupią babą, doskonalę się w tym im jestem starsza i coraz mi lepiej. Ludzie o moim charakterze nie mają czegos takiego jak refleksje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
Spokojnie, gdybym chciala "zagarnac dla siebie" to zrobilabym to przed nimi ;-) Jak bardzo takie dziewczyny musza czuc sie niepewne w zwiazku i zakompleksione zeby nie moc nawet zniesc, ze ich facet rozmawia z inna kobieta :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paradoksalnie więc czekam na nastrój. ; ) No właśnie przez ten podtekst chyba straciłam takiego przyjaciela, bardzo dobrze się dogadywaliśmy, ja byłam i w sumie jestem sama, ale on miał dziewczynę i w miarę jak im się zaczynało psuć(nie z mojej winy, żebyście mnie nie zlinczowali), on się od niej odsuwał i niestety my się zbliżaliśmy, wczesniej jakoś udawało mi się kontrolowac tą znajomość, żebysmy byli na stopie przyjacielskiej tylko i wyłącznie, ale wszystko zaczęło się psuć, zaczeliśmy się zbliżać do siebie, w sumie jak się widzieliśmy to zachowywaliśmy się jak dzieci, chyba nawet nasi znajomi zaczęli to zauważać, ale niestety nie my. W końcu podczas jednej z wielu rozmów, bo zwykle w nocy gadaliśmy godzinami, wyszedł temat takiego podtekstu i 'drugiego dna' i wszystko się pozmieniało i pokomplikowało. Zaczęliśmy sie na siebie wkurzac, że żadne z nas nie potrafi się co do tego ustosunkować, poza tym on cały czas był ze swoją dziewczyną. W końcu mieliśmy się spotkac i to wszystko co jest między nami wyjaśni, ale stchórzyłam, odwołałam to spotkanie, a on wyjechał. Teraz nie mamy ze sobą kontaktu i to by było z tej przyjaźni. Z dziewczyną już chyba nie jest, poza tym związek z nim nawet nie był by możliwy z kilku powodów, więc teraz został żal z jednej i drugiej strony, i poczucie winy. W ciagu dalszym mamy wspólnych znajomych, którzy raczej nie wiedzą do końca co jest grane. Hm, skomplikowaliśmy to wszystko strasznie. A co do przyjaciółek facetów, hm, nie mam nic przeciwko jeśli sa to trochę ograniczone kontakty, miałam kilka przejść z byłymi takimi 'przyjaciółkami', nie skończyło się zbyt dobrze, za żadnym razem, więc raczej stąd moje trochę już ograniczone zaufanie. ; p Więc stąd moja luźna refleksja na temat przyjaźni, ale może u kogoś się udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość użałowane chwille
Żałuję, że nie mam odwagi i siły kilku spraw zakończyć...żałuje, że zadowoliłam się namiastką czegoś, ale dopiero po czasie to zrozumiałam...żałuje, że nie miałam tej mądrości wcześniej...mam cały czas przeczucie, że pomimo tego, iż tkwię w związku, w którym kocham, to gdzieś jest dla mnie ktoś...z zupełnie innej bajki...że będę w związku, z którym się spełnię...tak na maksa...do utraty tchu...kurwa, tak często mam to przeczucie, że aż żałuję, że jeszcze się nie spełniło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
ooo jak miło, że jest Was tu tyle:) Back to black: kupiłam tę sukienkę:) i czekam dnia kiedy będę mogła się w nią ubrać:) a to już niedługo... a co u mnie?? hmmm... dzień jak rozpoczął się wspaniale to zakończył się okropnie:( znowu kolejna kłótnia z mężem... mam już dość!!! o jeśli mogę dodać coś odnośnie przyjaźni damsko-męskiej... wydaje mi się, że zawsze jest jakieś przyciąganie, nie oszukujmy się, jeżeli facet jest przystojny i ma w sobie "to coś" co danej kobiecie się podoba ona za wszelką cenę będzie próbowała się z nim spotykać... oczywiście biorę pod uwagę jedynie tych wolnych... ja bym nigdy nie weszła "buciorami" w czyjeś życie. kiedyś Back to black napisała, że jeżeli ten obecny facet, z którym się jest byłby prawdziwą miłością to w innym nie byłoby możliwości się zakochać?? jakie macie podejście do tego?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żalowanie tego czego się nie zrobiło,albo tego co się zrobiło w mojej ocenie nie ma najmniejszego sesnu Przeszłość należy zostawić za sobą należy tylko nauczyć się z niej wyciągać wnisoki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
Predatorka a co z przyszłością?? to jest chyba większy dylemat niż przeszłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
Predatorka, masz duzo racji i chcialabym tak. Ale ja mam dosc melancholijna nature, niestety wracam do przeszlosci czesto. Moze nie do konca tez jestem szczesliwa i stad te rozmyslania co by bylo gdyby. Wiem po prostu, ze moje zycie mogloby wygladac inaczej i chyba lepiej gdybym pewnych spraw nie pozawalala. Back to black, Ale rozpatrujesz tego faceta tylko w charakterze przyjaciela, rozumiem? Dlaczego nie masz z nim zadnego kontaktu? Bo zazwyczaj sie ma, wiesz, internet, fejsbuki. Jesli sprawa "lezy Ci na watrobie" to moze po prostu do niego napisz, pogadaj, jesli dobrze sie rozumieliscie, to moze po prostu pojdzie gladko. Jesli Ci glupio to poczekaj do swiat, jak ja :P Zyczenia mozna zawsze wyslac i wyczujesz, jesli nie ma ochoty niczego z tym robic to nie odpisze lub odpisze zdawkowo. Jesli tez o tym mysli to pociagnie temat, nie zostawi tego tak po prostu. Kotka, co do Twojego pytania: i tak i nie. Bo z jednej strony by nie bylo, bo kochasz, bo on powinien byc jedyny, druga polowka i tak dalej. Ale z drugiej strony, ludzie sa tylko ludzmi. Mija zauroczenie, pierwszy etap intensywnej chemii (no niestety, jak sie dlugo ze soba jest, mieszka razem, codzienne sprawy, obowiazki i problemy nigdy nie bedzie tak ja na etapie randkowania i fajerwerkow). I spotykasz tego drugiego, z ktorym jest iskrzenie, ktory jest tajemnica, rozumiecie sie doskonale, nie ma tych problemow i przyziemnych spraw. Kazda z nas chce troche tego zauroczenia, magii, scen jak z filmu a nie jak z serialu Klan. Czesc kobiet ma tez taki charakter, ze ciagnie je do zlych facetow, wiaza sie z tymi, ktorzy wydaja sie dobrymi mezami, ojcami a na boku pragna romansu ze Zlym chlopcem (o czym pisala Back to black) i co ja na sobie tez obserwuje. Faceci zreszta tez tak maja, chca opiekunczej, dobrej zony a ogladaja sie za mlodymi laskami czesto o wulgarnym, wyuzdanym wygladzie, bo takie jest pierwotne przyciaganie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
Paradoksalnie: najgorsze jest to, kiedy nie chce się, aby to minęło... ja nie mogę teraz powiedzieć mu, że już się nie spotkamy, w takiej sytuacji w jakiej on jest:( nie mam serca... :( jeżeli czytałaś od początku to wiesz ocb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeszłość często jest niestety naszym największym dramatem. Uhh. Tak, przyjaciela, tylko i wyłącznie, nie ma tu mowy o niczym więcej, ze względu na różne czynniki. Kontaktu nie mamy, bo nie chciałam żeby to zaszło dalej, on pisał, ale właśnie to ja odpowiadałam tak 'zdawkowo', dał sobie spokój, wiem, że zachowałam się trochę jak dzieciak rozwiązując tak tą sytuacje, ale człowiek się uczy na błędach. Teraz tak głupio mi do niego pisać, poczekam do świąt. ; p A tak na serio, pewnie się jeszcze niedługo spotkamy ze znajomymi, więc wtedy zobaczę jak się sytuacja rozwinie. Kiciu, a jesteś pewna, że ci zależy na tym drugim? Bo może jest ci go żal, że wypadek, że on taki biedny, że musi wydobrzec, że napisał w tak ciężkiej chwili. ; >

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
A co do mojej sprawy, nie rozpatruje jej juz w kategoriach naprawy, raczej po prostu nie daje mi ona spokoju, lapie sie na mysleniu, sni mi sie, mam czasem w sobie jakis taki smutek. Dlaczego? To chyba ta moja dziwna natura, ze mysle co by bylo gdyby, ze trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie. To jest tez to, ze z nim laczylo mnie cos wyjatkowego, wiele wspolnych spraw, jestesmy do siebie pod wieloma wzgledami podobni, jego nadal stac na to, zeby czasem napisac mi cos milego, zyczenia, gratulacje, pochwale za moja prace (on sie zajmuje czyms podobnym, wiec docieraja do niego informacje o moich "dokonaniach" ze tak powiem). Raczej o tym nie rozmawiam, wiec moze w tym temacie to z siebie wyrzuce, moze ktos ma podobne doswiadczenia a moze po prostu sama to sobie wewnetrznie uporzadkuje i bedzie mi latwiej zamknac albo chociaz to zrozumiec... A czemu sie do niego nie odezwe? To juz raczej zamkniete, on jest w zwiazku i to juz od dosc dawna. Ja od tego czasu tez spotykalam sie z kilkoma facetami, miedzy innymi z jego przyjacielem. Rok od tego glupiego zerwania zaczelam spotykac sie z facetem, z ktorym on nas zapoznal...wtedy to jakos jeszcze bardziej mnie meczylo i moze moglam jeszcze cos zrobic, bo on byl sam i nie minelo az tyle czasu. Zblizenie sie do jego przyjaciela tez pozwolilo mi wiele rzeczy zrozumiec,on powiedzial mi, ze M. jeszcze dlugo za mna tesknil, ze naprawde mnie kochal, ze to sie bezsensownie skonczylo. Tak wiec potwierdzilo sie, ze oboje czulismy to samo przez dlugi czas, zadne nie zrobilo pierwszego kroku. Kiedy to uslyszalam to zaczelam tak naprawde sobie wyrzucac, co zrobilam, bo wczesniej myslalam szczerze mowiac, ze jemu az tak nie zalezalo. Ale wtedy co mialam zrobic? Napisac, ze moze sprobujemy od nowa, ale wiesz spotykam sie z Twoim przyjacielem, spalam z nim, troche nawet ze soba mieszkalismy? Zreszta zaczelo mi zalezec na tym drugim, ale to byl zupelnie inny zwiazek, ktory juz sie zakonczyl, nadal jestesmy przyjaciolmi, ale to byl bardziej romans...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
pewna może nie, ale w mojej sytuacji ciągłych kłótni z mężem, awantur... wiesz ja na to nie zasłużyłam niczym... jestem dobrą żoną: posprzątane, ugotowane, poprane, wszystko jednym słowem, a on tego nie docenia... owszem zdarzają się wieczorne wyjścia z przyjaciółkami, ale chyba tego każda kobieta potrzebuje... on też nie raz na piffko z kolegami... rozmawiałam dziś z nim... przez telefon, ale rozmawiałam... ucieszył się, że zadzwoniłam:) a w domu mam wieczny smutek... zero uczuć no chyba, że tylko tych złych:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
Kotka, ale czy to tylko to, ze nie mozesz mu w tej sytuacji powiedziec, ze sie nie spotkacie, czy cos wiecej? Badz ze soba szczera, nie usprawiedliwiaj sie, to litosc czy po prostu bardzo Ci na nim zalezy? Back to black, to dobrze, ze bedzie okazja sie spotkac, moze sie wszystko wyjasni :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
Kotka, to czemu jestes z mezem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
a poza tym wiem ,że gdyby nie było tego wypadku dalej byłoby jak było... nie powiedziałabym STOP! chyba się uzależniłam... może on daje mi to czego nie daje mi mój mąż... czyli ciepła, szczerej rozmowy, nie pyta, nie wymaga, ja mu się tłumaczyć nie muszę... on mi... wiesz, ale ja to lubię... może to moja zła natura i zaraz mnie obrzucicie od najgorszych, ale ON MI SIĘ OKROPNIE PODOBA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! kiedyś ktoś mi powiedział, że z tej samej mąki chleba nie ulepisz... może jest w tym troszkę prawdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
właśnie problem w tym, że ja chce poczekać, aż on z tego wyjdzie, żeby znowu móc się spotykać... tak, tak, tego chcę... jest mi okropnie, bezczelnie wręcz, przed moim mężem, ale za to jak mnie traktuje nie mam żadnych wyrzutów sumienia... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
Paradosalnie pomyśl chwilę to znajdziesz odpowiedź co do mojej sytuacji... czemu młoda kobieta mająca męża CHAMA dalej przy nim trwa?? bardzo prosta odpowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paradoksalnie po częsci cię rozumiem, tez mam troche taką melancholijną naturę i chyba nawet za często łapię się na myśleniu co by było gdyby, w sumei chodzi mi tu o mój ostatni związek, który zakończył się tez raczej bezsensownie, nie była to nasza wina, chociaż mam do niego żal, że się poddał. Paradoksalnie - skoro łączyło cię z nim coś wyjątkowego to na pewno tego nie zapomnisz, możesz tylko próbować być szczęśliwa z kimś innym, na pewno nie znajdziesz drugiej takiej relacji, ale pewnie znajdziesz inna, może lepszą, to co było sprawi, że ją docenisz, taka nasza natura, że często unosimy się dumą nie w tym momencie kiedy trzeba, bywa i tak. ; Kotko, ja bym ci radziła poczekać z tym drugim facetem, zobaczyć jak się potoczy jak on wydobrzeje, nie chodzi mi, żebyś z niego rezygnowała, to tak jakbys świadomie rezygnowała ze szczęścia przecież, ale po prostu, żebyś była pewna, że to co czujesz nie jest przez ten wypadek. A to, ze ci się podoba to nic złego, przemawia tylko na jego korzyść. ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
no tak... pomijając mój smutek chciałabym powiedzieć, że takiego CIACHA (jak mówi dzisiejsza młodzież szkolna) to nie widziałam:) ale to tak na marginesie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
Kotka, dzieci, finanse? Wiem, ze latwo mowic, ale nie ma sytuacji bez wyjscia, moze warto cos zmienic w swoim zyciu nim bedzie za pozno i bedac stara kobieta naprawde bedziesz miala czego zalowac ale juz tylko zalowac, bo czasu sie nie cofnie... Back to black, no wlasnie ja tez bylam zla, ze sie poddal, ze nie probowal zabiegac i do mnie wrocic. Do czasu rozmowy z jego przyjacielem. A czemu ten zwiazek sie nie udal? Zamknelas juz ten temat, czy myslisz, ze jeszcze cos moznaby zrobic? Ja mam nadzieje byc szczesliwa z kims innym i to byc na tyle szczesliwa zeby zapomniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
widzisz jak łatwo odgadnąć... muszę poczekać jak ON wydobrzeje, wtedy zadecyduje... jestem jeszcze młoda... nie chcę stracić życia na ciągłe kłótnie... moja znajoma doradziła mi, aby wyrzucić męża z domu, do mamusi, żeby zobaczyć czy będzie mu zależało... nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie...?? finansowo dam radę, o tym nie myślę... chyba jestem w KROPCE............................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
No ja bym starala sie zrobic jakis krok. Nie wiem, czy go wyrzucic, bo nie znam w sumie Twojej sytyacji, ale cos zrobic powinnas. Czasem tak tkwimy w beznadziejnej sytuacji, ale czas leci, lepiej nie bedzie i problemy sie same nagle pewnego pieknego dnia nie rozwiaza. Musimy zawalczyc o swoje zycie i swoje szczescie :-) A ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
25

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
No to mysle, ze masz jeszcze czas zeby cos zmienic i powinnas jak najszybciej to zrobic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalona kotka
dziękuję Wam, że jesteście:) będę Was informować co i jak, no jakby nie było zasłużyłyście:) przeczytaniem moich smutków i chyba się Wam należy:) ja już uciekam... jak zwykle jutro zajrzę:) dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paradoksalnie
dobrej nocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO NAPALONEJ KOTKI
Zadam ci kilka pytań bo to bardzo istotne 1. Czy ten facet o którym piszesz wyznał ci swoje uczucia? 2. Czy coś wiecej was łączyło? 3. Ile jesteś po ślubie? 4 Jesteś pewna ,że ten drugi chciałby ciebie na zawsze? A teraz małe podsumwanie. Piszesz teraz ,że mąż cię źle traktuje itp itd. Nie gniewaj się ale jest takie powiedzenie"widziały gały co brały" A ty teraz zauroczyłaś się w innym kolesiu i odrazu mąż się zły zrobił. Z racji Twojego wieku sądzę ze jesteś niewiele po slubie a już chcesz zrezygnować z małżeństwa? Marzysz o facecie który tak naprawdę nigdy NIE POWIEDZIAŁ ,że coś do Ciebie czuje??????????? Wybacz ale to dziecinne.Małżeństwo to sztuka kompromisu również trzeba dać sbie czas na tzw"dotarcie się" Wiele związków na początku ma kryzys trudno im się odnaleźć w nowej sytuacji jednak się nie rozwodzą przy pierwszej lepszej kłótni. A teraz druga sprawa. Moim zdaniem "ty dałaś ciała" a teraz całą winę zwalasz na męża. Gdybyś nie poznała kogoś innego byłabyś w tym związku nadal. Przecież tak niedawno jeszcze byliście parą sama chciałaś tego ślubu i nie uwierzę ,że przez krótki czas twój mąż zmienił się w potwora. Miej na tyle odwagi i przyznaj się szczerze ,że teraz główna przyczyna twojego niezadowolenia to fakt ,że poznałaś innego. Uważasz ,że on cie rozumie itp? sądzę ze twój mąż też cie rozumiał na początku. I myślę ,że nawet gdybyś odeszła do tamteg po krótkim czasie zauroczyłabyś się kimś innym. Po prostu przyznaj się sama do swojego błędu i niedojrzałości a nie zwalasz winę na innych. A co do tego faceta o którym piszesz- NJPIERW upewnij się jakie sa jego uczucia. Bo może traktuje cię w sposób wyjątkowy ale widzi w Tobie tylko koleżankę . I wydaje mi się ,że tak własnie jest. Gdyby cię kochał po prostu by ci o tym powiedział. Więc nie bądz naiwna! A i jeszcze jedno dzisiaj przeczytałam wypowiedz psychologa cytuję" Nieprawdą jest ,że za nasze nieudane i nudne życie są odpowiedzialne inne osoby . I chociażby tą drugą osobę zamienić na inną to ona nie będzie układała nam życia tak jak my sobie tego życzymy. Także problem niezadowolenia jest głównie w nas!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×