Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pioootr

nowoczesna kobieta a finanse w związku

Polecane posty

Gość Pioootr

Ostatnio zastanawia mnie dość selektywne podejście Polek do zagadnienia feminizmu i tego co należy się nowoczesnej kobiecie. Żeby było jasne, jak najbardziej jestem za równouprawnieniem i nigdy nie miałem z tym problemów a związek dla mnie polega właśnie na partnerstwie. Jednak bardzo dziwi mnie podejście dużej części Polek, uważających się za nowoczesne kobiety, do kwestii finansów. Bardzo często w tym zakresie jak ognia unikają partnerskich relacji i mimo, że nie mówią tego wprost to ich czyny dają jasno do zrozumienia, że odpowiedzialność finansowa leży na facecie a ich pieniądze służą w dużej mierze na ich wydatki. Piszę nie tylko na podstawie swoich doświadczeń ale także licznych obserwacji czy rozmów ze znajomymi. Nie mówię tu oczywiście o sytuacji w której kobieta nie dokłada się do kosztów życia ale raczej w kontekście poważnym inwestycji czy realizacji planów na życie np. zakup mieszkania. Jakie macie zdanie na ten temat i jak wygląda ta kwestia w Waszych związkach? Czy to tylko polska specjalność czy podobnie wygląda to też w innych europejskich krajach? Będę bardzo wdzięczny za odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w znanych mi związkach kobiety na równi z mężczyznami partycypują w kosztach utrzymania i inwestycji ;) a że z zasady mniej zarabiamy to już inna historia :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgodzę się z tym, że wiele kobiet selektywnie podchodzi do feminizmu :) ale to już chyba reguła, że zasady naginamy do siebie, a nie na odwrót do feminizmu podchodzę sceptycznie, każda płeć ma własną specyfikę, więc nigdy nie będziemy identyczni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiemtak
jeżeli mężczyzna potrafi utrzymać dom i kobietę to nie zawraca sobie głowy takimi pytaniami. Jeżeli jego sytuacja jest trudniejsza i nie ma takiej mozliwości to problem wyskakuje. Osobiście uważam, że w tzw. dorosłym życiu mężczyzna powinien udźwignąć temat, natomiast w czasie nauki, studia, liceum - panna nie powinna oczekiwać że chłopak będzie brał na siebie obowiązek płacenia za wszystko. Jednak kiedy stajesz się dorosły musisz dać radę bo w przeciwnym wypadku nie możesz się ożenić i płodzić dzieci. Po prostu nie stać Ciebie aby brać taką odpowiedzialność bo chyba nie chcesz aby tatuś i mamusia utrzymywali w nieskończoność. Tak to wygląda wg mnie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojbiadawambiada
powiemtak-----------> od razu widac, ze napisala to wygodnicka baba :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piootrek
do powiem tak i co ja mam Tobie odpowiedzieć. hmmmm Obawiam się, że w takim wypadku chyba nigdy nie dorosnę i nie będzie tu miało znaczenia czy będę miał tysiące, setki tysięcy czy miliony. Może oczekując partnerskich relacji z kobietą oczekuję za dużo? Tak przynajmniej można wnioskować z Twojej wypowiedzi ale mam nadzieję, że nie wszystkie kobiety tak na to patrzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piootrek
chętnie poznałbym jeszcze inne wypowiedzi. Zapraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refforma_..
pogadam z toba jak pokazesz najpierw chooja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieładnie
Z moich obserwacji wynika, że większość kobiet wybiórczo pojmuje partnerstwo. Chcą się realizować w zyciu, rozwijać karierę, dzielić obowiązki w domu po równo, ale same od siebie niewiele chcą dawać. Maja duże wymagania co do partnera od siebie wymagając niewiele. To takie rozpuszczone księżniczki, które uważają, że samą obecnościa i to że "kochają" partnera, załatwiają wszystko. Mają buzię pełną feministycznych hasełek ale jesli chodzi o fakty to najlepiej usamodzielnienie się wychodzi im jak wprowadzą się na gotowe do faceta a zarobki wystraczają na kosmetyki i ubrania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dojrzałakobieta 12345.
Jako dojrzała i doświadczona (3 małżeństwa) kobieta uważam, że w obecnych czasach nie ma powodu aby jedna dorosła osoba utrzymywała drugą dorosła sprawną zdrowa osobę (wyjątek - urlopy wychowawcze kiedy dzieci są małe). W pierwszym małżeństwie nie pracowałam - urlopy, ale zycie różnie sie toczy i każdy człowiek powinien byc niezależny dla jego własnego dobra. Najlepiej tez jak małżonkowie maja odrębne majątki lub sciśle określone własności (np. mieszkanie, samochody itp)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ściśle określone własności, żeby dało się podzielić przy rozwodzie? :D nie wszyscy tak rozumują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piootr
oddzielne majątki to w naszym kraju bardzo trudny temat. Choć osobiście uważam, że intercyza to bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie biorąc pod uwagę lawinowo rosnącą ilość rozwodów. Oczywiście przy tym temacie pojawia się pytanie gdzie miejsce na miłość? ale problem jest poważniejszy mało kto w naszym kraju porządkuje sprawy formalne. Przykładem są testamenty które mało kto spisuje włącznie ze mną a jest to jednak standard w wielu krajach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bhjbvhjbtwrvrt
ako dojrzała i doświadczona (3 małżeństwa)" hahahhahahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dojrzałakobieta 12345.
Ludzie powinni byc ze sobą bo tego chcą a nie bo trzyma ich np. wspólne mieszkanie itp. Wcale nie jestem wyemancypowana kobietą. Podobał mi sie tradycyjny model rodziny, ale niestety babom sie w głowach poprzewracało i same sobie wg mnie pogorszyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oddzielne majątki są bezpieczniejsze pod względem prawnym. weźmy hipotetyczną sytuację. jest żona i mąż. mąż ma siostrę. siostra bierze kredyt, mąż żyruje. siostra nie spłaca. bank/komornik zajmuje dochody i własność męża. jeśli jest wspólny majątek - może i ze wspólnego. jeśli oddzielny, to tylko męża. tak samo w przypadku kar nałożonych choćby przez Urząd Skarbowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
małzenstwo w swoich obowiazkach posiada pewnie zapis. wzajemne wspieranie się. Mało tego ten obowiazek nie wygasa po np separacji wiec rozdzielnosc majątkowa nadaje tylko formalny sens odpowiedzialnosci ludzi dorosłych samych za siebie i swoje decyzje finansowe:) Mam rodzielnośc majątkową i mam osobne konta ale kiedy jedno z nas jest w gorszej finansowej sytuacji wspieramy się wzajemnie bez rozliczania kto na kogo ile wyłozył ;) Ponadto musze uptrzedzić że jesli nie macie mieszkania i np zdobywacie takowe w trakcie zwiazku pomimo rozdzielnosci majątkowej mieszkanie jej nie podlega ewentualnie kazde kolejne dodatkowo zakupione ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piootrek
re-min-ka ale Ty dobrze życzysz ludziom... ja od siebie dodam, że zanim zdecydują się na ten kredyt na 40 lat niech porównają w dowolnym kalkulatorze kredytowym wariant na 40 lat i na 20 lub 15 i sprawdzą łączny koszt kredytu, udział części kapitałowej w racie i na koniec wysokość samej raty. Gdybym był ministrem edukacji wprowadziłbym do szkól średnich podstawy ekonomii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piootr
życzę? w którym miejscu? to był żart :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mał@
drogi piootrze może ja opowiem ci jak to wygląda u mnie mam 26 lat dwa lata temu spotkałam mojego partnera kiedy się poznaliśmy oboje pracowaliśmy w bardzo szybkim tempie zamieszkaliśmy ze sobą. po kilku miesiącach mój mężczyzna stracił pracę więc zostały moje zarobki z których jakiś czas nas utrzymywałam i nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. musielismy sobie wiele odmawiać ale nie miałam problemu z tym że to "moje" pieniądze są wydawane na wszystko wręcz cieszę się że to przeżyliśmy bo to bardziej mi uzmysłowiło że w związku nie ma moje twoje ale zawsze nasze. teraz jesteśmy zaręczeni w przyszłym roku bierzemy ślub pracę mamy obydwoje i ze względu na to że chcemy zaoszczędzić na podróż po europie w ramach tej poślubnej no i małe przyjęcie to jego wypłatę wpłacamy na konto a za moją żyjemy. pieniądze leżą w domu nikt sie nie musi tłumaczyć na co bierze i po co tylko powiedzieć po prostu że się wzięło i tyle. większe wydatki typu kupno telewizora czy sofy itp planujemy razem wspólnie zastanawiamy się czy nas na to stać czy nie czy trzeba coś odłożyc czy nie. i chociaż nie jesteśmy jeszcze małżeństwem to tak sobie myślę że ani księżniczką nie jestem ani nikim podobnym skoro postanawiam z kimś być to dlaczego mamy się dzielić i chować pieniądze przed sobą chyba takie zachowanie właśnie wywołuje rozpad związku bo już z góry zakładamy że "co będzie jak on nas zostawi" ale fakt faktem mam dużo koleżanek które żyją na utrzymaniu mężczyzny a za swoje pieniądze kupują tylko sobie ubrania kosmetyki itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piootr
mał@ drogi piootrze może ja opowiem ci jak to wygląda u mnie mam 26 lat dwa lata temu spotkałam mojego partnera kiedy się poznaliśmy oboje pracowaliśmy w bardzo szybkim tempie zamieszkaliśmy ze sobą. po kilku miesiącach mój mężczyzna stracił pracę więc zostały moje zarobki z których jakiś czas nas utrzymywałam i nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. musielismy sobie wiele odmawiać ale nie miałam problemu z tym że to "moje" pieniądze są wydawane na wszystko wręcz cieszę się że to przeżyliśmy bo to bardziej mi uzmysłowiło że w związku nie ma moje twoje ale zawsze nasze. teraz jesteśmy zaręczeni w przyszłym roku bierzemy ślub pracę mamy obydwoje i ze względu na to że chcemy zaoszczędzić na podróż po europie w ramach tej poślubnej no i małe przyjęcie to jego wypłatę wpłacamy na konto a za moją żyjemy. pieniądze leżą w domu nikt sie nie musi tłumaczyć na co bierze i po co tylko powiedzieć po prostu że się wzięło i tyle. większe wydatki typu kupno telewizora czy sofy itp planujemy razem wspólnie zastanawiamy się czy nas na to stać czy nie czy trzeba coś odłożyc czy nie. i chociaż nie jesteśmy jeszcze małżeństwem to tak sobie myślę że ani księżniczką nie jestem ani nikim podobnym skoro postanawiam z kimś być to dlaczego mamy się dzielić i chować pieniądze przed sobą chyba takie zachowanie właśnie wywołuje rozpad związku bo już z góry zakładamy że "co będzie jak on nas zostawi" ale fakt faktem mam dużo koleżanek które żyją na utrzymaniu mężczyzny a za swoje pieniądze kupują tylko sobie ubrania kosmetyki itp Ważne, że wasz "system" odpowiada Wam obojgu :) a dużo masz takich kolezanek? Zastanawia mnie jak dużo jest kobiet, które tak na to patrzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nowoczesna kobieta powinna być niezależna finansowo, a finanse w związku to kwesta dogadania między partycypantami wspomnianego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uoiyuygiy
autorze, jesteś za równouprawnieniem - rozumiem że gotujecie (czy gotowałbyś) ze swoją kobietą na zmianę, prał, prasował- tak z ręką na sercu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piootr
uoiyuygiy autorze, jesteś za równouprawnieniem - rozumiem że gotujecie (czy gotowałbyś) ze swoją kobietą na zmianę, prał, prasował- tak z ręką na sercu? Odpowiadam bez ręki na sercu(utrudnia to pisanie) ale szczerze. Nie gotuję i nie piorę ale wypełniam inne obowiązki domowe. Mamy ustalony podział obowiązków domowych który odpowiada nam obojgu i go realizujemy. Tak jak pisałem wcześniej jestem zwolennikiem partnerskich relacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vtg -a rtp
Heh... W teorii: Mamy wspólny budżet, do który składa się z wpłat moich i dziewczyny. Założyliśmy, iż z tego powodu ze zarabiam więcej, moja wpłata będzie procentowo większa. Budżet ten wykorzystujemy na rachunki, żywność, mieszkanie - rzeczy wspólne. Reszta kwoty, która nam zostaje jest do własnej dyspozycji. Z tego powodu, ze obydwoje mielismy mozliwosc dodatkowej pracy, kasa z tego szla do wlasnej dyspozycji lub/i na wspólne inwestycje. To raczej zdrowe podejscie tak mi sie wydaje... Moi rodzice oboje pracowali, wiec do mnie to naturalna kolej rzeczy... System mieli w miare podobny... Praktyka.... nigdy tego nie zweryfikowalismy, rozeszlismy sie, zanim wprowadzilismy to w zycie... PS: byla bardzo nowoczesna kobieta - pomysl wspolny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trudno mi sobie wyobrazić,żeby
kobieta nie poszła do pracy (może poza okresem macierzyństwa),chyba,że mąż jest naprawdę bardzo bogaty,chociażby dlatego,żeby zostawić coś dzieciom na start życiowy,jeżeli już się je zrobiło.Niemniej jednak ciężar utrzymania rodziny zawsze w większym stopniu będzie spoczywał na facecie,a obowiązków domowych na kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trudno mi sobie wyobrazić,żeby
Jeżeli mają np.interes przynoszący kilkanaście tysięcy miesięcznie,to niech się wysili facet i go prowadzi a kobieta niech się relaksuje.Sytuacja w której on zarabia 4-5 tysięcy i oboje żyją z takiej pensji i jeszcze robią dzieci,jest niewyobrażalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trudno mi sobie wyobrazić,żeby
bez dzieci to w sumie jeszcze czemu nie,czy każdy musi je mieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vtg -a rtp
teraz powiem ci chyba odwrotnego... w skrócie - para z wieloletnim stazem, planuja wspolna przyszlosc, dziewczyna dosc niezalezna - zosia samosia, koles (notabene tez ma na imie Piotr, mam nadzieje ze to nie ty :P) - uwaza ze jako facet musi utrzymywac partnerke. Historie trzeba podzielić na dwa rozdziały: Przed ich wyprowadzką i po. Przed: Majac stary samochod - zawsze po nia jezdzil do pracy - po zakupie nowego usłyszała: "nie bede jezdzil po ciebie, kto mi da na paliwo, a po drugie turbina mi sie zagrzeje" - czyli MOJ samochod - wiec zaczęła wracać sama - jedynie wyjatkowe sytuacje. Po czasie, fakt, auto mu sie zapsuło... ale teraz to już był ICH samochód - oczywiscie chcial od niej pozyczyc na naprawę. W okresie, kiedy zdecydował sie wyprowdzic z nia, miala okazje otworzyć firme i: "to TWOJA sprawa, TWOJA firma" a i najlepsze "nie mam zamiaru dopłacać do TWOJEGO interesu" - oczywiscie z powodow niezaleznych i nie tych jej pomysl upadł. ten ostatni tekst slyszala wielokrotnie - jest dosc przeciebiorcza, wiec ma milion pomyslow. oczywiscie na remot mieszkania musiala dać - bo to ICH mieszkanie - heh prawie uczynil ja wspolwlascielka Po wyprowadzce: oczywiscie jezdzi po nia do pracy, jest na jego utrzymaniu mieszkanie - jej wypłata wystarcza na jej rachunki, fajki, wazne potrzeby... Aż mnie korci go zapytać - juz nie masz problemow dopłacac do WASZEGO zycia?? złośliwość Swoja droga - moim zdaniem koles wymyslil niezle z tym mieszkaniem. Moim zdaniem - utrzymanie na siłe jej przy sobie - dziewczyna przed wyprowadzka chciała zerwać - mieszkanie jest dla niej szansa na poprawe . Dlaczego utrzymanie - bo co ma zerwać... gdzie pojdzie, do rodzicow, kiedy zaadaptowali jej pokoj na sypialnie ? Sama sie nie utrzyma na własnym (bez niego )mieszkaniu, a nie ma koleżanki ktora by zamieszkała z nia - dzielac sie kosztami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×