Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pestka dyni

Nie chcę u niego nieszkac :(

Polecane posty

Z natury jestem samotnikiem, nie lubie tłoku i ciągłego zainteresowania moją osobą. Nie lubię pytań co gdzie i kiedy robiłam co kupiłam itd. U mnie w domu mniej wiecej to mam, bo rodzice mnie znają, jednak po slubie mam wprowadzić się do swopjego męża przyszłego i tam jest zupełnie odwrotna sytuacja. Siostry, ich dzieci, ogolnie mnustwo ludzi. Na samą myśl że cały czas ktoś będzie mnie kontrolował i ptrzył mi na ręce, zaczynam mieć wątpliwości:( Ratunku:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze tak a moze nie
wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reerr
a musisz tam mieszkac?nie mozecie czegos wynajac,albo u Ciebie mieszkac?ja tam bym w takiej syt.nigdy nie wprowadzala sie do rodziny meza:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam!mam identycznie w czerwcu bierzemy slub i nie wiem gdzie zamieszkac u mnie w domu sa ciekawscy ciagle pytaja co gdzie jak dlaczego,a u narzeczonego w domu tesciowa ciagle by mi patrzyla na rece i jeszcze jego siostra z dzieciarami non stop tam przesiaduje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkanie z teściami to masakra. z rodzicami zresztą też. chyba człowiek po to bierze ślub, że założyć własną rodzinę i odejść od rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reerr
nigdy nie mieszkalabym z tesciai,lepiej od razu zaczac na swoim ale wlasnym,a tak apropo..po co brac slub i dalej siedziec u rodzicow:O ?lo matko,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie nie ma warunków, mieszkam w bloku, mój pokój jest mały, a pozatym ojciec alkoholik i bardzo chcę się od tego wyrwać. Wynając...bardzo bym chciała, jednak mój przyszły uważa że sobie nie poradzimy z dwóch małych penji. Teoretycznie mamy mieć całą górę dla siebie, ale póki co mieszka tam jego siostra ktróra się buduje i ma nam (kiedyś w końcu) ją zwolnić. Ja niewiem, nie lubie dzieci, drażnią mnie i męczą a tych bachorów jest tam od cholery :( Wachałam się co do ślubu, chciałam poczekać aż ta góra się zwolni ale wyszło jak wyszło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My np.przez kilka lat chcemy mieszkac z rodzicami i w tym czasie sie budowac bo bez sensu byloby placic raty kredytu plus czynsz za wynajete mieszkanie,w domu to w domu a u tesciow tez nie chce mieszkac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, nie da się zaczynać wspólnego życia od kredytów, zadłużania... Niewiem co mam robić, jestem przerażona bo to juz za 3 tyg. a ja nawet nie zaczęłam przenosić swoich zreczy. Mój przyszły nie widzi w tym żadnego problemu. A ja wariuję, jestem cholernym samotnikiem a tak pełno ludzi i jeszcze babka z alchajmerem;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My tez mamy cala gore u narzeczonego,ale mimo wszystko wole sie przemeczyc kilka lat w jednym pokoju niz miec nerwice przez rodzine narzeczonego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reerr
pestka--bardzo nieciekawa sytuacja,bedziesz sie tylko u niego meczyla,ale skoro chcesz sie wyrwac z domu to wydaje mi sie ze to bedzie z deszczu pod rynne,ja tam bym wolala wynajac mimo wszystko i byc razem niz codzien meczyc sie z rodzinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierze,identyczna sytuacja jak u mnie,tesciowie mieszkaja z babka ktora codziennie umiera i kaze wolac ksiedza,tam ciagle przesiaduje siostra narzeczonego z bachorami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem że będę się meczyła dlatego ejstem przerażona tym wszystkim. Żeby chociaż ta góra była wolna to juz inaczej, siedze w pokoju i nikt mi tylka nie zawraca. Też bym chciała wynając ale moj uważa że to bez sensu wydawać tak pieniądze. Niewiem, jeszcze ędzie tak ze uciekne sprzed tego ołtarza;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"dokładnie, nie da się zaczynać wspólnego życia od kredytów, zadłużania..." lepiej zacząć wspólne życie od użerania się z teściami :D kredyt przynajmniej scala związek na najbliższe 40 lat :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona_ona_ona, cieszę się że ktoś mnie tak dobzre rozumie. Ja z zawodu ejstem fizjoterapeutką, z takimi osobami mam do czynienia na codzień ale skoro mam to w pracy to nie chcę tego jeszcze w domu:( wariuję już:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rowniez w twojej sytuacji bym ci odradzila mieszkanie z tesciami,przeciez teraz sa kredyty nisko oprocentowane dla mlodych malzenstw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wynajmijcie coś, nawet najtańszego ale "swojego". Moze jakaś starsza osoba wynajmie pokój za niewielka oplata, w zamian za opiekę, zakupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro jestes fizjoterapeutka to chyba nie zarabiasz az tak zle ?napewno stac was na wynajecie chociazby kawalerki choc ja jestem zdania ze jak mam placic np 1000 zl za mieszkanie to wole placic ta kwote jako rate kredytu a miec swoj domek nie za duzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osobiscie też odradzam sobie mieszkanie razem, ale co ja poradze? on nie chce, szkoda mu kasy albo neiwiem czego. Mówilam ze sie boje, ze nie bardzo chce tam mieszkać ale nie dociera nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona_ona_ona za kilka lat Ty będziesz matką rozwydrzonych bachorów. Siostra Twojego faceta i jej dzieci mają większe prawo do przebywania w domu Twoich teściów od Ciebie. Oni są rodziną, Ty jesteś obca. Nie rozumiem po co się tam wprowadzasz skoro wszystko Ci przeszkadza. Trzeba sobie było poszukać faceta z własnym mieszkaniem, nie byłoby problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swobodna georginia
Młodzi na etapie docierania się powinni mieszkac osobno. To jest najważniejszy czas te pierwsze tygodnie i miesiące a nawet lata małżeństwa. Nawet kosztem gorszego standartu trzeba o to walczyc. Ja bym nawet odwołała czy przełożyła ślub, byle tylko móc po slubie wprowadzić się do własnego OSOBNEGO gniazdka. Dopoki młodzi nie okrzepną, mieszkanie z rodziną raczej im zaszkodzi. Młode małżenstwo jest jak swiezo wylany beton. Lepiej by nikt po nim nie biegał, bo ślady zostaną na zawsze. Postaw ultimatum. Nawet za cenę zostania starą panną. Jesli mąż tego nie rozumie to myslisz, ze zrozumie Cie po slubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"przeciez teraz sa kredyty nisko oprocentowane dla mlodych malzenstw" gdzie? bo na pewno nie w Polsce. zresztą z marnej pensji i tak nie będą w stanie spłacać 2,5 czy 3,5 tys. kredytu. doradzałabym raczej coś wynająć. lepsza kawalerka we dwoje niż wielka chata z rodzinką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajatojajaja
ludzie hajtaja się, a potem i tak sa na garnuszku rodziców!!!!! żenujące!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jaa przed ślubem zamieszkałam z moim , na poczatku wynajmowaliśmy, potem pzyszedł czas na ślub i rok po nim kupilismy mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja sie wlasnie tam nie wprowadzam,a ja rozumie dzieci balagania krzycza itd ale one sa szczegolnie rozpieszczone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reerr
swobodna georginia ma racje lepiej pomeczyc sie i byc razem na swoim ale nigdy z rodzina,jesli facet tego nie rozumie to swiadczy tylko o tym ze nie traktuje powaznie Ciebie i slubu i tak naprawde nie dorosl do dojrzalych decyzji,nie zgadzaj sie nigdy na zycie w tym domu z cala jego rodzina,to jakas patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mgr ekonomii od wczoraj = a czy ja jestem blacharą jakąs żeby czatować na faceta z własnym m? zastanów się co Ty mówisz. Cały czas o tym myśle, czasu zostało mało. Dziękuję za odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sa kredyty niskooprocentowane dla mlodych malzenstw wiem bo moja siostra z mezem taki wzieli i placa ponad tysiac miesiecznie i mieszkaja w Polsce do tego maja drugi kredyt rodzina na swoim!trzeba tylko chciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nijubziu
autorko ja postawiłabym sprawę jasno i jednoznacznie - chcesz ślubu, to potem wynajmujemy chatę, nawet małą ciasną kawalerkę i tam spokojnie i skromnie przemieszkamy, dopóki góra w domu twoich rodziców się nie zwolni. nie wprowadzałabym się pod presją, bo to tylko zniszczy wasz związek. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
Obawiam się, że czeka mnie podobny dylemat. My co prawda na razie nie myślimy o ślubie, ale mój narzeczony (niby w żartach) ciągle powtarza, że mam się przyzwyczajać do jego mieszkania, bo będziemy tam razem mieszkać. Taaa.....z jego matką, siostrą i siostrzeńcem - w 3 pokojach. Chyba zwariował. Póki co nie myśle o tym, ale wiem na pewno, że się nie zgodzę. Dlatego Cię rozumiem i moja rada - za wszelką cenę znajdźcie jakiś kompromis, bo bedzie Ci bardzo ciężko. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem moją historię
wzięliśmy z mężem ślub gdzie on zaczynał dopiero pracę na zlecenie i za grosze i oboje byliśmy jeszcze na studiach. Fakt faktem, mieliśmy pewne oszczędności które zachomikowaliśmy na studiach i stać nas było na ślub i małe wesele. Nie chcieliśmy mieszkać z rodzicami, u męża w bloku był młyn mieszkało 7 osób łącznie z nim, ode mnie trzeba było dojeżdżać i to się nie opłacało w żaden sposób. Zamieszkaliśmy na stancji ze znajomymi też nas to kosztowało niewiele. Potem niestety ci znajomi pokończyli studia i nie stać nas było na opłacanie całej stancji ani na samodzielną kawalerkę więc postanowiliśmy sie wprowadzić do rodziców męża. Jedna siostra w międzyczasie stamtąd wybyła i znów zostałoby 7 osób na 3 pokoje. Oczywiście miało być tymczasowo ale przeciągnęło się do 2,5 roku Nie byliśmy przekonani do tego pomysłu ale uzgodniliśmy że płacimy im co miesiąc pewną kwotę i sami sobie gotujemy, sami sprzątamy i tak dalej. Oczywiście mówię od razu że tu właśnie jest największy problem, jak ludzie próbują sobie ułatwić życie i dzielą się z kimś obowiązkami, wiem bo siostra męża ze swoim mężem tam mieszkali w tym samym czasie co my wtedy i w końcu teściowa się zbuntowała że tylko ona ma gotować i tylko ona kupować jedzenie, zresztą nie dziwię się jej wcale. Między nami a teściami nie było problemów, ale tu powiem że męza miałam całkowicie za sobą. Od samego początku nie było czegoś takiego że on mi mówi że nie widzi problemu gdzieś gdzie ja go widzę. Ani jednej rzeczy nie zbagatelizował i jak trzeba było poszedł się dogadać z rodzicami. Ja dogadywałam się ze swoimi w ten sam sposób. Moi rodzice budowali dom z myślą o tym żeby dzieci miały gdzie mieszkać. W tym czasie mieszkali z babcią mamy. Babcia była z typu takich że facet ma pracować a kobieta ma się zajmować dziećmi i mu nadskakiwać. I oczywiście mama była złą zoną bo nie chciała, a nawet nie miała siły nadskakiwać ojcu, bo przecież też pracowała i zawodowo i przy budowie domu i jeszcze przy dzieciach. Mama mówi że do tej pory mimo że wyprowadzili się od babci 25 lat temu, nie może ojca oduczyć tego do czego babcia go wtedy przyzwyczaiła przez 3 lata. Mówi że budowali duży dom ale teraz uważa że żeby małżeństwo dzieci miało się udać to najlepiej jak mieszkają oddzielnie. Wracając do nas. Mieliśmy zamieszkać z teściami, oszczędzać coś na mieszkanie, szukac mieszkania wyprowadzić się w końcu i jak to wyszło? Otóż okazało się że jak mamy więcej kasy na siebie to nagle zwiększyły się potrzeby, głównie mojego męża. Jak żeśmy ciułali to starczało nam jeszcze jakieś grosze na odłożenie, a jak zamieszkaliśmy z rodzicami jemu już nie było żal wydać kasy na jakiś obiad na mieście co wiadomo kosztuje i to nie mało po przeliczeniu. Okazało się że nie tylko nie wystarcza jego pensja ale tez i debet. Z mojej strony okazało się że nie mogę znaleźć pracy, trafiłam w końcu na staż to parę stówek się zaoszczędziło czasami, ale też przecież były koszty i dojazdy i inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×