Co uważacie o mojej nauczycielce bilogii?

Dodam że to nie prowokacja ani nie żart. A chodzi o to, że moja naucyzcielak z biologii w ramach nauki przedmiotu opowiada nam histroie o swoim synu (chłopak w naszym wieku) o jego nerwicy oraz (!) np. problemach z napletkiem czy to czymś które miał w dzieciństwie (mając chyba 3latka) podczas których ona mu musiała to masować i (UWAGA) on się wtedy podniecał! Mówiła to apropo tematu o jakiś chorobach narządów płciowych (nir żżeby tak od czapy)

up

na szczęście dawniej nie było takich nauczycieli :)

HMM jest polowa wakacji a ty o szkole myslisz ?

nie, przypomniało mi się to bo przeczytałam pewien topik

@żona-swojego-męża Są wakacje, temat o napletkach i masowaniu członka jest akurat jak ulał IMHO :D (ironia wybaczcie)

przeciez to opisal ktos inny :o

Ja natomiast chodze do liceum dla doroslych i tam matematyczka tez jest niekompatybilna. Gdyby nam zadala pytania na egzamin zaliczeniowy np : po kim nosila ubrania , dlaczego nie lubi swojej siostry albo czemu jej corka nadal jest sama to by cala grupa dostala po piatce. Ale twoja psorka juz przesadza , zeby o napletkach gadac dzieciakom na lekcjach to trzeba byc niezle rozwalonym. A lubiana jest wogole?

To moja nauczycielka od matmy z podstawówki wymięka - przez całą lekcję gadała jak to jej tatuś miała jakieś tam historyjki, jak to się jej źle żyło za komuny, jak to jej synkowie coś tam robili, co to ona z klasą w liceum nie robiła.

ona nie byla ani nielubiana ani lubiana, tak srednio

Hehe i taki przyklad nauczyciele daja.