Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość są może takie

Są tutaj mamy, które gdyby mogły cofnąć czas nie zdecydowałyby się na dziecko?

Polecane posty

Gość piszę na pomarańczowo bo,
Ale ja kocham moje dziecko. Co nie znaczy, że nie kocham siebie. Załatwienie kogoś na 2-3 godziny, jak któraś wyżej napisała nie rozwiązuje sprawy. Tu chodzi o to, że życie mi się zmieniło. Niby wiedziałam, że tak będzie a jednak szok jest tak wielki, że drugi raz nie zdecydowałabym się na dziecko. Drugiego nie chcę z całą pewnością. Sama przed sobą wstydzę się tego. I dlatego tak anonimowo... Myślałam, że tylko ja mam takie myśli, ale jeśli jest choć jedna kobieta, która ma podobnie jak ja to znaczy, że nie jestem walnięta. W parku na spacerze dziecko pośpi a ja poczytam.... Taaaaa, własnie o taką wolność mi chodzi. ktoś zapytał, czy do końca życia chciałabym mieć tę swoją wolność? No i chyba tak, właśnie tak bym chciała. Może za późno się zdecydowałam na to dziecko. Nie wiem sama jak można kochać swoje dziecko nad zycie i jednocześnie żałować, że się je ma. Ja kocham i żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem jedną z nich
Ja wlasmie o tym pisze, że mimo jest te uczucie do dziecka, dba sie o nie jak najlepiej, nawet z ust sobie moge odebrac aby skrzat miał, i jestem w tej grupie matek co NIE wyładowuje swoje frustracje i zniechęcenie na dziecku, a wiem ze niesety i bywają takie jędze i zołzy ktore pastwiią się nad bezbronnym dziekiem,chocby i wiecznym krzykiem(dla mnie takie zachowanie jest wtedy karygodne i to jeszcze jak),i moje dziecko naprawde nie odczuwa tych negatywnych emocji i rozdraznienia,umiem zacisnąc zęby. Każdy sie zachwyca jaka ona słodziutka, malutka, ładniutka,mały łobuziak, a ja sie wlasnie jej tymi cechami nie podniecam.Jak tesciowie wzieli ją na 2 tyg do siebie to nie wpadalam w histeryczną rozpacz ze kransala nie ma, nikt mnie nie ciągał za włosy w zabawie fryzjera,,nikt rano mnie nie budził wsciskając sie na chama do łozka pod koldre do mnie,nikt nie chodzil mi po plecach kiedy jeszcze spie,nikt podczas kapieli nie wylewał prawie wszystką wode pozawanne uczac sie pływac w wodzie po kolana,i wiele innych sytuacji ktore mnie irytują,i nie tesknilam za tym , nie tłumilam swojej zlosci w srodku, wtedy mialam apetyt a tak to wiecznie nie chce mi sie jesć.Mimo że NIGDY krasnalkowi nie okazałam i nie okarze swojej irytacji macierzyństwem to jednak to nie dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie zaluje ale...
dziecko sie kocha nad zycie ale.. no walsnie, zaluje sie tej wolnosci, tego slodkiego nicnierobienia tylko siedzenia i czytania ksiazki, zakmniecia sie w pokoju na kilka godzin, wyjscia gdzie sie chce i na ile sie chce.. tyle w temacie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zaluje tej decyzji
jedna z niewielu w moim zyciu, ktorej szczerze zaluje. Mimo, ze to bylo planowane. I w sumie nawet nie chodzi o to, ze mi dziecko dalo popalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też żałujęęęęęee
i nie wiem po co mi to było. Jestem na 18 lat uwiązana do dziecka. Zero wolności, tylko obowiązki i odpowiedzialność i wypruwanie zył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O kurcze blade....
No wiec jednak niektóre z was żałują tej decyzji. Nie mówię tu o tęsknocie za dawnymi czasami ale za żalem co do tego że ma się dziecko. A przecież bez niego byłoby tak pięknie. W niektórych wypowiedziach widać wyraźnie że tak właśnie myślicie. Ja nie wierzę w to że da się kochać dziecko i jednocześnie żałować że się je urodziło. Nie ma takiej opcji. Tak jak pisałam wcześniej można tęsknić za utraconą młodością i wolnością ale nie można myśleć o tym że by nam było lepiej bez dziecka. Jeżeli ktoś ma takie myśli to coś jest nie tak z tą miłości. Bo miłość powinna być bezkompromisowa i bezwarunkowa. Na tym polega miłość. Nie oznacza to że jesteście złymi matkami, broń Boże. Ale oznacza to że jesteście rozdarte wewnętrznie, nie macie wparcia, nie macie dobrych i wyrozumiałych znajomych, nie macie oparcia w partnerze, rodzicach. Może nie jesteście spełnione życiowo. Może przetłaczają was problemy. Wiem że czasami nie ma prostych rozwiązań ale trzeba się starać i pracować nad sobą. Trzeba szukać wyjścia i starać się polepszać świat wokół siebie i samego siebie. Nie wyobrażam sobie żyć 18 lat z moim dzieckiem żałując że je urodziłam. To jest totalna porażka. Nie rodzicielska ale życiowa. I jeszcze jedno - piszecie że chciałybyście mieć przez całe życie tą wolność którą miałyście przed dzieckiem. To znaczy brak obowiązków,imprezy, znajomi, wypoczynek... Musicie jednak pamiętać że człowiek się starzeje i wszystko się zmienia. 40latka ma inne potrzeby niż 20latka, starzeje się umysły, zmieniają się potrzeby, zmienia się ciało. Wszyscy wokół maja dzieci. Rzadko kiedy rozumieją bezdzietne małżeństwa. Nie jest łatwo zestarzeć się bez dzieci. Nie jest łatwo utzrymać sens życia bez dzieci. Wykonalne ale nie mniejsze wyzwanie niż opieka nad dzieckiem. Wydaje mi sie że żyjecie trochę marzeniami i wspomnieniami o wiecznej młodości, wolności piękności i miłości... ale każdy wie że nie ma takiego życia. Życie trzeba brać za rogi i cieszyć się z tego co się ma albo walczyć o to by było łatwiej/ lepiej. Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. A oddałybyście za swoje dziecko życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubie,ale nie kocham,m,
fajny temat, ja lubie moje dziecko, dobrze je traktuje,nie bije, nie krzycze, ale nie kocham,i widze ze nie ja jedna , "O kurcze blade .."sie zapytała:......A oddałybyście za swoje dziecko życie?... Odpowidam: Nie oddalabym swojego zycia za syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to się zgadza w 100%
popieram powyższą wypowiedź A tak w ogóle to co wy myślałyście rodząc dzieci? Myślałyście że będziecie żyć jak przed dzieckiem? Nie rozśmieszajcie mnie. To świadczy o braku inteligencji. Któraś pisze że podrzucenie dziecka komuś na 2-3 godziny nie rozwiązuje sprawy??? Jak chcesz więcej wolnego to wynajmij nianie. wtedy będziesz miała tyle godzin ile chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to się zgadza w 100%
ja bym oddała bez zmrużenia oka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to się zgadza w 100%
a miłości się człowiek uczy tak jak napisała 'o kurcze blade' czasem może pomóc w tym psycholog, czasem leki, czasem bliższe relacje z dzieckiem, czasem pomocna dłoń kogoś z zewnątrz życie bez miłości jest straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydaje mi sie,ze jestescie
jeszcze młodymi matkami.a kazda zmiana jest stresujaca . U jednych to trwa dluzej , moze i 5 lat.Ale dzieci rosna blyskawicznie,stwarzaja sie zupelnie inne relacje, dziecko sie ma przecietnie przez 60 lat - nikt mi nie powie, ze to tyle lat niewoli! Ten stresujacy rok, dwa, pięć, bardzo szybko mija, potem wyglada to kompletnie inaczej- już sie "odcina kupony" oczywiscie zalezy od tego, ile sie w to najwczesniejsze wychowanie wlozyło. Ja mam juz dorosle dzieci i teraz sa wyłacznie plusy -no i fantastyczne wzbogacenie zycia! A i pracowac sie zdazyło, i podrózowac i uzywac życia - wiec spokojnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszę na pomarańczowo bo,
Jeszcze raz zaznaczę, że kocham swoje dziecko. Bo chyba niektorzy nie umieją czytać. A wynajęcie niani też nie rozwiązuje problemu, bo tu nie chodzi o 2, 5 czy 8 godzin wolnego od dziecka. Tu chodzi o wolne życie. A jak ktoś słusznie napisał jestem uziemiona na 18 lat. Nie wiedziałam, że po urodzeniu dziecka będę tak właśnie będę czuła. Tak jest i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość precz ze szmatamiiii
ja mam sąsiadkę, co się kurwiła tłukła i tłucze dalej, wrobiła chłopaka w dziecko,ponieważ ciąża trwała 12 miesięcy, teraz babki wychowują dziecko. Wiecie co, takie szmaty winny być wywożone jak Jagna na furze gnoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vaademecum plus
akurat to co napisala "ja jestem jedną z nich " te zachowania corki ,ktore wymienila w swoich postach to przeciez mała nawiązuje więź dotykową z matką i to dla mnie było by to przyjmne, a ją wkurzajają te zachowania dziecka,dziwne bo to naprawde nie jest nic zlego ze corka tak z mamą chce miec kontakt fizyczny i emocjonalny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bryymbrym brym
ja kiedystak niezabardzo do dziecka podchodzilam, teraz ma 10 lat i jest naprawde dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śląsk
kurcze nie rozumie tego. Wiem ze czasem dziecko daje tak popalić ze na się dość wszystkiego ale żeby mówią ze się żałuje? Tu chyba problem tkwi w myśleniu. Zamiast rozpamietywac co było myślcie co będzie. Dostrzeżcie plusy dzieci a nie ciągle minusy. Chyba nie dojzalyscie do roli matki. Jak tak was czytam to mam wrażenie ze emocjonalnie zatrzymałyście się na etap 17- 18 letniej nastolatki i kto tu za bzdury pisze ze nie można z dzieckiem dłużej gdzieś posiedzieć, oczywiście ze można gdy raz się dziecka nie wykąpie nic mu się nie stanie ja z przyjaciółkami często organizuje grila w lato 2 moje kompanki maja dzieci a 2 nie. Taki gril to same plusy i dla mnie i dla dziecka. Córka wyszaleje się z rówieśnikami na świerzymy powietrzu do samego wieczora a potem wszystkie dzieci padają jak muchy więc kładzie się je do jednego pokoju a w drugim są ploty, winko, i pogaduchy przez pół nocy. Jak widać można jeśli się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lja niemogeee
n niestety 17-18 latki też mają dzieci, nawet 14 latku już mają, nie przyszło ci do głowy, kurestwo się szerzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pisze na pomaranczowo
rozumiem cie, twoje odczucia sa normalne, tez mialam pierwsze dziecko w tym wieku i byla to taka zmian w moim zyciu,ze nie moglam sie pozbierac. czulam sie jak niewolnik i wobraz sobie moje przerazenie, gdy dziecko mialo 5 miesiecy a ja nagle zaszlam znow w ciaze ( po wielu latac starm), Ale mysle,ze adrenalina i burza hormonalna , ktora sie dzieje w ciazy "uratowala mi zycie', bo dala strasznego kopa. i potem szło z gorki, z dnia na dzien coraz lepiej, odnalazlam sie w tym , zorganizowalam, nie stracilam nic z zycia, a zyskala mnostwo. Nie waro si buntowac, trzeb zobaczyc plusy, bo są! to jak zmian miejsca zamieszkania, pracy - tylko silnieksze. Im dzicko starsze, tym ciekawiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupie gadanieee
nie narzekaj, że ci było źle, bo jak zaszłaś za 5 miesięcy w olejną ciąże to nie było żle, mnie jak było źle to moje dziecko ma 15 lat i nie mam kolejnego dziecka, "żrę" prochy ile wlezie aby nie mieć drugiego. nie rozumiem tych kobieto co narzekają a rodzą dziecko za dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xzxxzz
ja mimo iz mam dziecko , mało kiedy ciesze sie z macierzynstwa to jednak ciesze sie ze nie usunelam, a mialam taka mozliwosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikotele
Trudne pytanie w temacie, bo ja mam z jednej strony takie uczucia, jakby z jednej strony był żal, że po co mi to wszystko było, czuję się czasem taka zniewolona, podobnie,jak tu jakaś koleżanka napisała,czasem cofam się myślami do czasów, kiedy byłam sama i mogłam robić to, co akurat w danej chwili mi pasowało i mi tego brak i tak się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej mając tamte "wolne" czasy. Ale z drugiej strony myślę nawet o 2 dziecku, a moje pierwsze dziecko kocham nad życie i nie umiem się z nim rozstać np. na cały dzień. Nie ma opcji, żebym ja oddała dziecko np, na weekend dziadkom i żebym czuła się szczęśliwa, nie potrafię. Wszystko, co robię, robię z myślą o dziecku, chucham, dmucham, no jest absolutnym nr 1 w moim życiu. Czuję, że go ( syna ) kocham, nie zniosłabym jego krzywdy i chyba padło tu pytanie, czy oddałabyś życie dla dziecka, to odpowiadam - TAK. Jego dobro i zdrowy rozwój i szczęście jest dla mnie najważniejsze. Ale jak pisałam wyżej, jednocześnie nie raz się zastanawiam, czy oby ja się nie przeliczyłam ze swoimi możliwościami i czy ja oby nie powinnam być bezdzietna , czy mi by nie było lepiej bez dziecka ? Jak bym miała odpowiedzieć na pytanie z tematu, to odpowiem tak: Gdybym wiedziała, ile to wyrzeczeń, ile stresu, nerwów, charówki, zniewolenia i pracy z takim dzieckiem, to kto wie , czy bym się starała o dziecko.A muszę zaznaczyć, że dziecka bardzo pragnęłam i starałam się zawzięcie przez kilka lat.No ale wtedy nie wiedziałam, jak to naprawdę jest. Wiadomo, człowiek nie mający dzieci zdaje sobie sprawę, że z dziećmi to nie tylko róż i słodycz, ale też ciężka praca, ale jednak takie teoretyzowanie to co innego niż stanąć przed faktem dokonanym. Gdybym miała odpowiedzieć na to pytanie z tematu z perspektywy posiadania teraz mego syna, to odpowiem, że nie, nie chciałabym cofnąć czasu i go nie mieć, bo jest dla mnie wszystkim i choć nie raz mnie irytuje i denerwuje i stresuje, to bardzo, bardzo go kocham, mam tyle miłości do niego, że aż myślę, że pęknę czasem. No ale jednocześnie jest uczucie, że tak ogólnie, że z dzieckiem jest ciężko i że jednak czasami bywa dużo fajniej będąc samemu, ma się po prostu czas myśleć o sobie, swojej wolności i swoich planach czy potrzebach, a z dzieckiem nie ma na to czasu. No i myślę o drugim dziecku - tyle we mnie sprzecznych myśli.Chcę i nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszę na pomarańczowo bo
NIGDY nawet do glowy mi nie przyszło aby usunąć. Syn jest oczekiwanym dzieckiem. Pierwsze myśli: po co? przyszły pod koniec ciąży. Potem było tylko gorzej. Choć dzidzia cudowna, to praca nad nim, niewyspanie, moje zmienione ciało ( byłam w szoku jak duży brzuch zostaje po porodzie, bo skąd niby miałam to wiedzieć?, pisali też że brązowa linia znika po porodzie a ja mam ją do dziś!!!), jego płacz, brak możliwości wyskoczenia do sklepu po chleb itd., itd. spowodowaly, że wcale się nie cieszę macierzyństwem. Dużą rolę odgrywają tu też opinie jakie to macierzynstwo jest cudowne, wspaniałe - jakie się czyta w wywiadach i ogląda w tv. Nikt nie mówi, że to Harówa. Jedyną znaną mi osobą, która powiedziała, że było naprawdę ciężko była p. Martyna Wojciechowska. Czy powinnam się leczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikotele
piszę na pomarańczowo - a kochasz sweoje dziecko ? Czujesz, że je kochasz, że chcesz dla niego jak najlepiej ? Bo ja też mam takie odczucia, że to straszna harówa i nie mogę żyć normalnie mając małe dziecko,ale jednocześnie kocham nad życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikotele
Mi trudno powiedzieć, czy ja się cieszę, czy nie. Po prostu kocham i czuję, że chcę tą istotą zająć się tak jak umiem, ale czasem męczy mnie to macierzyństwo i to bardzo. Łażę nie raz nerwowa, sfrustrowana, nie mam sił, by zająć się dobrze sobą. No takie paradoksalnie sprzeczne uczucia - kocham dziecko i jednocześnie wkurza mnie ta harówa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszę na pomarańczowo bo
Tak, kocham. Już wyżej pisalam, że dziecko jest chciane, dlugo oczekiwane i bardzo kochane. Nigdy nie zrobiłam nic co mozna uznać za zniecierpliwienie. Daję z siebie naprawdę dużo dla dziecka. Jest wspaniałym bejbisiem. Żal mi tylko tamtego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikotele
Mi np.bardzo doskwiera to,że ja nie potrafię nic zrobić tak jak kiedyś, np.nie mogę swobodnie wybvrać się do znajomych, czy zaprosić znajomych do siebie, czy nie mogę wyjechać na pełnym relaksie na wakacje, nie mogę spędzić spokojnego wieczoru, bo wszystkie te czynności i wydarzenia dominuje opieka nad synem. Jak przyjdą goście, to tylko mi przeszkadzają, bo dziecko biega zaciekawione i nawet nie chce zjeść normalnie,jak mam gdzies iść do kogoś, to wszystko trzeba organizować pod tryb dnia dziecka, urywać się z wizyty po godzinie , dwóch, bo a to czas spać już, a bo to nie zjadł nic z wrażenia u tych znajomych i musze go w domu nakarmić, no takie pierdoły. Wakacje podobnie, ani się ruszyć na żaden wypad całodniowy, bo dziecko musi spać, zjeść, i nie da rady z wózkiem telepać się przez 10 godzin w górach np. No zniewolenie czuję w wielu aspektach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszę na pomarańczowo bo
Rikotele - dokładnie. Widzę, że wiesz o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikotele
Piszę na pomarańczowo - to ja też dużo z siebie daję i wszystko robię pod potrzeby syna i bardzo go kocham, dziecko też do mnie lgnie, tuli się, czuje się szczęsliwe. Mi właśnie tylko żal tej beztroski, która była kiedyś, jak byłam sama, nie żałuję , że jest syn, żal mi tylko tego,co mogłam robić wcześniej, a czego teraz nie mogę robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkuukułeczkaaaaa
Żałuję z całego serca tej ciąży. Noszę w sobie tyle żalu, tyle rozczarowania..... Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym do tego nie dopuściła. Jestem w 9 tygodniu ciąży. Każdy mówił, że wątpliwości miną, kiedy zobaczę małego człowieka na USG, pokocham go już na całe życie. Owszem było to niezapomnane preżycie zobaczyć bijące serce. Nie byłam wstanie pohamować łez. Kocham to dziecko jakoś na swój sposob. Ale nigdy nie będzie to miłość bezgraniczna. Dziecku nie wyrządzi nikt krzywdy, bedzie najedzone i ubrane najlepiej jak tylko potrafie. Nie chce dziecka ale to mój problem, a niechęć i zdrowy rozsądek to dwie różne rzeczy. Chciałam byc matką ale to nie mój czas... choć właściwiwe trudno określić jaki 'czas' byłby właściwy. Wszystko się zmieniło od czasów ciąży. Mąż nie chce się ze mną kochać. Nie dba o to. Nie ważne ze nawet nie widać brzucha, nie ważne że nie chciał tego robić jak byłam juz 4 wtyg. Czuje się jak zwykla krowa dojna do urodzenia i wykarmienia dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rikotele
Mam teraz nadzieję, że jak dziecko podrośnie i będzie przedszkolakiem, to zniewolenie się zmniejszy i będzie można wszędzie zabrać syna tak jak takiego małego dorosłego i już nie będzie takiego uzależnienia od kupek, pieluch, podgrzewacza do herbatki, od spania w ciągu dnia i płaczu itd. Marzę już o jakichś porządnych wakacjach, oczywiście nie samemu, bo umarłabym z tęsknoty za synem, ale żeby poszedł z nami już na nogach, bez wózka, zjadł z nami rybkę w barze, posiedział na plaży, żeby już rozmawiał, no żeby był większy. Niemowlęctwo mnie już bardzo męczy.Choć już nie jest niemowlakiem, tylko kilkunastomiesięcznym szkrabem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×