Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lemba31

Moja wina/ ropad związku

Polecane posty

Gość lemba31

Witam, Wystawiam ten temat, choć wiem że będzie kontrowersyjny. I część mało inteligentnych i mściwych osób będzie m nie obsmowowywać. W skrócie: Wspólnie z moim partnerem rozbiliśmy jego małżeństwo. Standardowa sytuacja- Ona wredna, egoistyczna żona, która miała głęboko gdzieś rodzinę, ciągłe wyjazdy dziecko pod opieką teściowej, zero zainteresowania życiem rodzinnym, brak czystych ubrań, nie lubiła gotować itd, On- sfrustrowany życiem rodzinnym mąż popada w pracoholizm ( co powoduje jeszcze większe konflikty) przez co nie jest romantyczny, kochający swoje dziecko, nigdy źle nie wypowiadał się o małżonce. Ja- "zła kobieta", pojawiam się w momencie kryzysu, który trwa przez całe właściwie małżeństwo, z kilkoma dobrymi momentami, samotna, pragnąca miłości, on nie ukrywa, że ma rodzinę, sprawy posuwają się za daleko, nie możemy tego zakończyć ( po wielu nieudanych próbach) wyrzuty sumienia, poczucie wny, telefony sfrustrowanej żony i teściowej... koniec kilka lat później ( i to przestroga dla osób, które są na początku tego dramatu) roziedli się, mieszkamy razem, ona w nowym już kilkuletnim związku, my szczęśliwi ale samotni ( jego rodzina odsunęła się od nas, warnkiem powrotu do rodzinnego gniazda jest poorzucenie mnie) Jego dziecko mnie lubi i akceptuje ( mimo,że było nastawiane przez matkę i babkę, do tej pory zresztą tak jest) bardzo dobry kontakt z ojcem. Do sedna: pytanie do ludzi inteligentnych i obiektywnych, po przejściach, bo inne wypowiedzi będę omijać, czy udało Wam się uzyskać akceptację matek, rodzin swoich partnerów po wielu latach? Czy po urodzeniu dziecka coś się zmieniło w ich podejściu do Was? Do osób z natręctwami i mściwych: możecie rzucać kamieniami Zapraszam i dziękuję za wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdfdfdfdfdf
Ojojoj jaka ty jestes inteligentna szok. Mądra kobieta nie wpieprza się do łózka zonatego, tylko jak juz to wlasnie pomaga mu naprawic ten związek. Ale nie martw sie, na 100% wasz związek też rozwali jaaks szmata za 10 lat 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ty sie dziwisz ze rodzina
cie nie akceptuje, jak mozna akceptowac dupodajkę szmatę? chyba sama w to nie wierzysz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemba31
No tak, wulgarność nie zna granic na złe forum trafiłam. Powiem Wam tylko tylę, życzę Wam żebyscie miały na tyle zdrowego rozsądku kiedy Wam się cos podobnego przytrafi i spotkacie fascynującego człowieka, który będzie odwzajemniał Wasze uczucia. Życzę Wam abyście miały na tyle siły żeby zakończyć taką znajomość. Łatwo jest kogoś osądzać. Ja nie napisałam wątku, abyście mogły ujawniać swoje wynaturzenia, napisałam go, aby się tu wypowiedziały osoby, które mają podobne doświadczenia. Swoją winę znam, płacimy za to każdego dnia, żyjemy poza rodziną, nie możemy przyjmować komunii, nie mamy dostepu do żadnych sakramentów i żyjemy w ciężkim grzechu. Więc nie musicie mnie uświadamiać. Za 10 lat może być różnie, nie znam swojej przyszłości i nie wiem co będzie. Może będzie dobrze, może źle. Może będziemy się nadal kochać, może się rozstaniemy.. Nikt tego nie wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hiskhajsnc,
ja też jestem w podobnej sytuacji. Z tym, że wiem co ta kobieta przechodziła.. w moim poprzednim związku, to ja zostałam porzucona dla innej kobiety, byliśmy zaręczeni, dzieci nie mieliśmy, ale partner mnie strasznie oszukiwał.. Natomiast później to ja rozbiłam związek, ale nie myślałam że do tego dojdzie, bardzo się zakochałam, on też.. Z tym,że on swojej żony nie oszukiwał, odszedł od niej i rozwidli się w szybkim zastraszającym tempie, mimo mojej ogromnej miłości do niego, nie wiem czy weszłabym w to wszystko jeszcze raz. Zal mi jego żony, chociaż szybko ułożyła sobie życie z kimś innym. Rodzina też przez nas wiele przeszła, ale każdy odpowiada za swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okjkhjh
Ja pracowałam u żony mojego męża. Spoliczkowała mnie gdy dowiedziała się o nas. Mieli córkę, z którą była wyprowadziła się za granicę, więc nie ma z nią kontaktu. po 5 latach rodzice nas zaakceptowali, i moi rodzice wybaczyli mi to co zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×