Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agniesia123333

Czy tak umiera miłość?Tak zaczyna się te prawdziwe zimne i nieczułe życie?

Polecane posty

Gość agniesia123333

Byłam pewna, że mnie to ominie, że zawsze będziemy się kochać, szanować i wspierać nawzajem. Sądziłam, że on będzie dla mnie zawsze wszystkim co mam, z wzajemnością. I na początku tak było, co dzień sielanka, patrzenie sobie w oczy i razem w wspólną przyszłość. Wspieraliśmy się nawzajem. Potem pojawiło się dziecko w naszym życiu, niespodziewanie ale miałam wrażenie, że jest tylko lepiej. Do dziś pamiętam łzy w jego oczach gdy pierwszy raz trzymał w ramionach syna. A teraz... Obudziłam się ostatnio ran i z przykrością stwierdziłam, że to nie jest moje życie, że ktoś mi podmienił męża, ogólnie cały dom. Nawet nie wiem kiedy staliśmy się sobie całkowicie obcy. Mijamy się w drzwiach, w pokojach, rozmawiamy tym co trzeba (czyli rachunki, zakupy) i to wszystko. On po pracy albo idzie coś robić do garażu i przy samochodzie albo zamyka się w pokoju z miną 'nie przeszkadzać!". Obowiązki domowe z biedą ujdą, czasami zrobi coś przysłowiowo na odpierdol ale jakoś to idzie.Gorzej z dzieckiem bo jak go zostawie sam na sam z synem to wracam i nie wiem co mam robić bo zastaję głodnego i obesranego po pachy dzieciaka bo jemu nie chciało się wstać i 'odcedzić' małego na kibel. Do seksu też się nie pali. A mi już się nie chce wychodzić z inicjatywą aby potem dostać 2 minuty i 40 sekund pańszczyźniany. W naszym związku nie ma już emocji, żadnych. Nawet kłótni nie ma. Kilka dni temu zwierzyłam się mojej ciotce, lubię ją i w ogóle a ona mi na to, że to normalne, że miłość szybko przechodzi, zostają przyzwyczajenia, obowiązki i czas się z tym pogodzić. Jesteśmy ze sobą ponad 5 lat. Nie poznaję jego, siebie. Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scampi
powiedziec mu to, co tu napisalas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my mamy 10 rocznicę w tym roku
i nam nie przeszło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas to samo....przykre
co raz czesciej mysle by odejsc-my rowniez jestesmy 5 lat po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sgfbhjkm
my jesteśmy razem 1,5 roku mamy dziecko a znamy sie całe życie juz nie rozmawiamy nie ma sexu niczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rfkerojkoil
Tylko 5? ja mam 10 lat tak po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to znam
tez 5 lat po ślubie i bez szalu. Tak bym to ujęła. Tyle ze mój w domu pomaga, dziećmi się zajmuje. Złego słowa pod tym względem powiedzieć nie mogę. Ale zeby tak super sex albo jakieś większe uczucia w stosunku do mnie to raczej nie ma szans. Przyzwyczajenie, obowiązki, odpowiedzialność, rodzina, jakaś tam miłość pewnie też ale nie zakochanie nie romantyzm nie wielkie uczucia. Szkoda. Czasem tęsknie za takim zauroczeniem i motylkami w brzuchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsdsds
wiadomo, ze dzieci zwiazkowi nie pomagaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My jesteśmy ze sobą ponad 6 lat. Córa urodziła się 5 lat temu jak miałam 18 lat. Jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi :) On jak tylko ma wolne to zawsze mam śniadania do łożka i ogólnie jest super. Wydaje mi się zatem, że to nie zależy od tego ile się jest ze sobą a od tego jak się dba o związek... Moja siostra jest mężatką 22 lata- lepszego małżeństwa w życiu nie widziałam- wpatrzeni w siebie jak takie 16 letnie gnojki :D Moi rodzice z kolei byli kiepskim małżeństwem... brak czułości, rutyna, kłótnie, straszenie wyprowadzkami itd a teraz na starość im się odmieniło i NAWET ostatnio mój tata klepną mamę po tyłku :P ( oboje mają 65 lat :P). Myślę, że na dobry związek nie ma jednej reguły... trzeba po prostu pracować całe życie nad tym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pslaaaaaa
My jesteśmy 6 lat po slubie, 9 razem. Miłość bez fajerwerków ale nie ogólnie nie mogę aż tak narzekać. Szanuje mnie, kocha, stara się żeby było dobrze, w domu pomaga, z dziećmi się pobawi. I chce się kochać przynajmniej co drugi dzień. Jest inaczej niż kiedyś ale życie jest inne. My dorośliśmy. Już nie jesteśmy tymi nastolatkami.. Mamy dzieci, obowiązki, rachunki, zmartwienia finansowe ale w codziennej prozie życia, niby rutynie staramy się by siebie nie zagubić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddsss
wszystko zalezy na kogo sie trafi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamamama27
agniesia123333 jeju jak to czytam to jakbym sama to napisała!!! mam dokładnie to samo - tyle że my się jeszcze kłócimy... była super miłość, romantyzm itd wzloty i upadki, ślub i dziecko - jak się pojawiło było super - mąż dumny, zachwycony itd teraz mały ma 10 m-cy i cos się popsuło.. jest stres, zmęczenie - ciągłe licytowanie kto jest bardziej zmęczony i kto co ma robić - maluszek jest bardzo żywy i opieka nad nim potrafi być wyczerpująca, ciężko coś zrobić choćby sensownie zjeść: a ja ciągle jestem sama, w nocy wstaje, w dzień robie ile zdołam, wieczorem padam: o seksie to on może cośtam chce ale dla mnie mógłby nie istnieć, rzuciłam nawet tabletki anty że to może przez to ale narazie poprawy nie widać - a jak już jesteśmy razem w domu to on by chciał spać i odpoczywać a ja żeby mi cokolwiek pomógł i jest kłótnia i znów zostaje z małym sama a on coś grzebie zły... czasem już niemam siły... czuje że nikt sie mną nie interesuje, jak już coś to widzą dziecko itd a niepamiętam żeby ktoś zapytał o mnie - czy mi coś pomóc itd męza bardziej pasjonuje mycie auta niż myślenie co ja czuje i potrzebuje... smutne to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale przecież miłość powinni pielęgnować oboje partnerzy, a nie tylko facet. Nie bronie facetów, ale w niektórych związkach kobiety zamiast narzekać powinny zrobić sobie rachunek sumienia - zastanowić się kiedy ostatnio mówiłyście miłe, ciepłe slowa do swoich mężów, że ich kochaja, kiedy ostatnio witały ich radośnie gdy wracali z pracy, gdy budzili się rano, kiedy były kocicami w łóżku itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawtona
Trzeba pilnować tego "ognia". Jak tylko zaczyna przygasać, to drwa dołożyć ;) Ja jestem z mężem w sumie 14 lat i nie narzekam. Fakt, dostawałam częściej kwiaty dawnej, ale za to teraz hmmm spełniamy się w innym aspekcie ;) Teraz się zorientowałaś, to dobrze, będzie trzeba to jakoś przywrócić a nie narzekać. Z pewnością łatwo nie będzie, ale może głupio to zabrzmi ,trzeba zacząć od siebie, bo facet to raczej pierwszy nie wyjdzie z inicjatywą, bo po prostu tego wszystkiego nie postrzega, tak jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dvsfrgvs
nad zwiazkiem trzeba pracowac cale zycie:) belik- dziewczyna nie zalozyla tematu pod tytulem, pochwal sie etc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fikafika
mamamamama27 u mnie jest dokładnie tak samo, tylko maluszek troszkę starszy, no i jutro 3 rocznica ślubu..... chyba ostatnia wspólna. Nie wiem co się stało z naszym związkiem, ale nasza miłość umarła. Czasami w prawdzie są fajne chwile, ale niestety trwają bardzo krótko. Jest 2 dni dobrze, a potem mój mąż nie odzywa się do mnie tydzień i tak w kółko. Najgosze, że on zachowuje się tak jakby celowo szukał powodów do kłótni. Już nie mam siły z nim żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość och ach bleeeh
U nas do niedawna bylo tak samo, mamy 1,5 rocznego synka, od roku mniej wiecej jest ta,jak u Ciebie, nie wytrzymalam w koncu i po powrocie do pracy poznalam kogos, mielismy 3 miesieczny romans,ktory sie zakonczyl,bo nie kmoglam dluzej zyc w klamstwie,ale co z tego,skoro dalej w tym tkwie....kazdego dnia rozwazam odejscie,ale boje sie byc samotna matka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fikafika
Ja jestem juz na tyle zdesperowana, że zaczynam mysleć, że lepiej byłoby być "samotną matka" niż mieć męża zgreda. Czuje się tak starszanie zmęczona psychicznie, że na mysl o powrocie z pracy do domu, płakać mi się chce. Najchętniej zabrałabym mojego ukochanego synusia i zniknęłabym gdzieś na zawsze..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×