Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pappa dotter

Wychowanie dziecka - na luzie czy dyscyplina :)

Polecane posty

Gość ludzieee
nina, jeśli to się sprawdziło u Twojego męża, taki zdrowy luz, to może i u Twojego syna się sprawdzi, oby...choc ja bym się bała ewentualnych konsekwencji takiego wychowania, bo uważam, że rodzic, to nie kolega, filmy dla dorosłych nie bez kozery są dla dorosłych, a nie też dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Jak obserwuję tych niby zwolenników luzu, takiego chorego, to mam wrażenie, że oni zapominają po co są rodzice, że nie tylko skarbonką są...bo skoro dziecko samo decyduje o wszystkim, a rodzice tylko za to płacą, wykonują to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
ja mam dwulatkę. I tak, jeśli o porze jej kąpania leciał teleturniej to go nie oglądałam- nie było dla nas z mężem wielkim wyrzeczeniem dopasować nasz rozkład dnia do, jak to nazywacie, rutyny córki. Jestem pewna, że właśnie dzięki temu jest taka jaka jest:) Jak wróciłam do pracy bez problemów została z opiekunką, która przejęła po mnie te schematy. Małe dziecko potrzebuje stabilizacji, potrzebuje wiedzieć kiedy jest pora na jedzenie, kiedy na zabawe, kiedy na spanie. I nie wydaje mi się śmiesznym poinformować babcię, żeby myła ręce. Moje dziecko dzięki takim instrukcjom ma dziś nawyk mycia rąk przed jedzeniem, po ubikacji, po spacerze. A znam dzieci, które się drą jak mają umyć ręce. No chyba, że to istotne- ważne, zeby dziecko było szczęśliwe:) Tylko, że tą szczęśliwość dziecko może przypłacić np. robakami, które nie bez powodów lekarze nazywają chorobą brudnych rąk. Mnie się osobiście wydaje, że osoby pokroju Aniołka, nie są w stanie zaakceptowac, że mają dziecko, które zmieniło im życie. Usiłują życ tak jak dawniej. A to zawsze jest ze szkodą dla dziecka. Aniołek ma dopiero półroczniaka, więc wydaje mi się, że na efekty takiego "luzu" przyjdzie jeszcze czas. Sama znam taką parę, która z miesięczniakiem wybrała się w góry- mała miała katar i kaszlała- ale co tam, oni nie będą przez nią zmieniać planów. Skończyło się szpitalem :( Także ja jestem przeciwna luzowi. Dziecko przede wszystkim powinno znać hierarchię, powinno mieć stabilizację w domu. Tyle ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
A ja nie uważam za przesadę tego, że ktoś pod godzinę robi wszystko z dzieckiem,Ty też autorko myślę, że źle to interpretujesz.Jeśli dziecko ma swoje pory stałe na jedzenie, spanie itd, to nic dziwnego, że jak jest 19 i robi się marudne, trzeba rzucić wszystko, np. jedzoną własnie kolację i iść położyć dziecko spać.Co to za przyjemność, wcinać tę kolację, widząc, że dziecko już domaga si e położenia spać. U nas np. jest tak, że jak za późno pozbieram synka do spania, to w ogóle nie zje mi kaszki czy mleka na noc, bo jak jest bardzo śpiący, nie chce już nawet jeś, tak że jak jestemy u kogoś w gości, to musimy też pod godzinę szybko wracać do domu, żeby na czas go nakarmić i położyć spać. Co do spaceru o 11 i o 16, - a może oni po prostu dopasowują spacer pod rytm dnia - snu i karmienia ? Skoro o 11 padał deszcze, to później o 11.30 może nie było sensu im wychodzić, bo wolą wyjść, jak dziecko jest świeżo najedzone i wrócić na karmienie ? A następny dopiero o 16, bo może chcieli wyjść dopiero po drzemce dziecka czy po obiedzie ? Ja nie widzę tu nic dziwnego, dziecko domaga się swoich pór jedzenia, spania, a takiemu małemu nie da się wytłumaczyć, że "poczekaj jeszcze godzinkę, aż mama zje kolację". Mnie właśnie drażnią rodzice, którzy olewają ten rytm dnia, a nie zjadł, to zje za 2 godziny, albo siedzą o 21 wieczorem z płaczącym dzieckiem w gości, nie patrząc, że to dziecko od 2 godzin powinno być już u siebie w domu po jedzeniu i spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Jak nie miałam dzieci, też wkurzało mnie jak jedno kuzynostwo urywało się o 19 z każdej imprezy u nas, bo oni muszą iść dziecko wykąpać. Nie rozumiałam, dlaczego choć raz nie mogą wyluzować. Jak doczekałam się własnego dziecka, zrozumiałam , o co chodzi i sama biegnę o 19 -20 do domu. Na luz i takie otwarte podejście do posiłków, wieczornego mycia itd. przyjdzie czas, jak dziecko będzie starsze, ale niemowlę potrzebuje stałego rytmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Ja to też ciągle słyszę teksty typu, a za mały jeszcze jest na to, czy tamto...;), a później rok za rokiem, nadal za mały :D i nagle jet taki 10 latek, który nikogo się nie słucha, nie ma szacunku do nikogo i jest dramat :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Ja się zgodze z mireczką, że takie wyluzowane mamy chyba na siłę próbują sobie udowodnić, że nic się nie zmieniło,że dziecko nie będzie im wywalać życia do góry nogami, nie potrafią dac z siebie na tyle empatii i miłości, zeby poświęcić się dla dziecka i np. odejść od kolacji i iść je wykąpać czy położyć spać. Tak, za wcześnie. Każdy wiek ma swoje prawa i roczniaka nie można traktować jak 10-latka i na odwrót. Ja moje dziecko w każdym jego wieku inaczej wychowuję, inaczej traktuję różne sprawy wraz z wiekiem, na wszystko przyjdzie czas. A w niemowlęctwie jest właśnie czas i miejsce na rutynę i stałe pory na to czy tamto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
za wcześnie żeby 2 latek miał w miarę stały rytm dnia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
taaka, nic nie rozumiesz, czytasz dosłownie...są rodzicie dla których 5 latek jest za mały żeby sam jeść, żeby swoje zabawki posprzątać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Nie tylko w niemowlęctwie jest czas na rutynę, właśnie później to jest ważniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Uważam że nie ma sensu udawać mega super rodziców i czasem warto zostać dłużej na imprezie u znajomych, tym bardziej że mając dziecko małe, raczej co tydzień się nie chodzi na coś takiego...to właśnie jest uczenie dziecka elastyczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
A tym bardziej, jak są warunku u znajomych ku temu żeby położyć dziecko w oddzielnym pokoju, to czemu nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
ludzieee- mały niemowlak i tak nie zrozumie, że przetrzymując go 2 godziny u znajomych i nie kładąc go spać, podczas gdy on trze oczy i płacze, uczysz go elastyczności, dla niego liczy się tylko to, że chce teraz jeść i spać i matka która to ignoruje jest na moje zimna i ma gdzieś potrzeby dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Ale dla niejednego niemowlaka ma znaczenie, gdzie śpi. Dziecko przyzwyczajone do swojego łóżeczka nie zaśnie Ci spokojnie gdzieś indziej, a poza tym jaki jest sens kłaść wieczorem u znajomych dziecko spać, a potem je wybudzać nocą, by je od tych znajomych zabrać ?Skoro mówimy o wieczorze, to chyba wieczorem dziecko powinno pójść spać w swoim łóżku na całą noc ? A nie w środku spania go budzić , bo mamusia już zechciała wracać do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
No ok, jak mówimy o dziecku szczególnie do pół roku, no ale też jestem przeciw ciąganiu takich małych dzieci po jakiś większych imprezach...ale i tak uważam, że właśnie trzeba uczyć elastyczności, no ale to już starsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
taka, nie ma co przesadzać, jak będzie zmęczone to zaśnie i znajomych i nic mu się nie stanie jak czasem go w nocy wybudzisz, nie ma co tak chuchać i dmuchać, bo później będzie dym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Starsze to już co innego , im starsze, tym coraz mniej uwiązania od tych stałych pór spania czy jedzenia, bo starsze to już przede wszystkim nie śpi w ciągu dnia i łatwiej gdzieś na dłużej się wybrać, poza tym starsze, mówiące dziecko już zrozumie wiele, jak mu się wytłumaczy, a niemowlak nie zrozumie , bo kieruje się tylko tym, że mu teraz zimno,ze głodny, ze chce spać.Stąd często konieczność takiej rutyny co do minuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
ja was mogę jeszcze bardziej zaskoczyć- My, do roku nie chodziliśmy na imprezy do znajomych :):) Robiliśmy sobie z mężem "wychodne"- czasem on szedł na piwo z kolegami, czasem ja. Zresztą teraz nie bierzemy córki na jakies wesela albo imprezy. Jeździmy razem na imprezy rodzinne i wracamy tak, żeby mała zasnęła w samochodzie. Tak szczerze to nie widzę w tym dziwnego. Teraz nie ma już sztywnych ram kąpieli czy pójścia spać- wiadomo, ze w lato idzie spać później, jak ma dużo wrażem w ciągu dnia widac po niej kiedy zaczyna się "układać". Je obiadek po drzemce popołudniowej- czasem o 2, czasem o 3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
No to zależy jak kto podchodzi, dla mnie nie ma opcji targać dziecko wieczorami, kłaść, wybudzać, bo to i dla dziecka stres i dla rodzica, bo dziecko potem płacze, grymasi, jest nieznośne, przynajmniej z moim tak jest i ta ruryna działa na nas o wiele lepiej niż luz, dziecko jest szczęśliwsze, weselsze, łatwiej się zorganizować niż w takim nie wiadomo co jak w rosyjskiej ruletce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
No ja też jestem przeciwna ciąganie dziecka do 2 lat wszędzie i każdej porze, ale też nie ma co przeginać i trzymać w domu, bo znam i takich, co na swoje podwórku mało wychodzą z dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Nie, no oczywiście, dla mnie też nie ma tragedii, że wyjdę pół godziny później, czy że zje zamiast o 14, o 14.30, ale mam to wszystko jakoś ułożone i dopasowuję się pod potrzeby dziecka,obiad nie jak dziecko zacznie wyć że głodne, tylko jest stała pora, między 14 a 15, jakieś 3,5 godzinki po 2 śniadaniu. I obojętnie co robimy, to jak przychodzi pora jedzenia idziemy jeść.Przecież tu też chodzi o to, by dziecko jakoś dobrze dodżywiać, dbać o jakiś bilans żywieniowy, a nie jeść co bądź i gdzie bądź i nie ważne o jakiej porze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Najważniejsze żeby zachować zdrowy rozsądek :). A jestem przeciwnk\a ciąganiu dziecka do 2 lat wszędzie, nie tylko z uwagi na dziecka, czy własną wygodę, ale też wiem, że takie dziecko potrafi byś uciążliwe dla otoczenia, starsze oczywiście też, ale jak jest umiejętnie wychowywane, to już da się mu dużo wytłumaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
Tak sobie czytam co piszecie i musze powiedziec, ze dla mnie osobiscie az takie uwazanie na czas i robienie wszystkiego z zegarkiem w reku to troche ekstremalne zachowanie. Ja z moim synem wyjezdzam gdzies dalej odkad skonczyl pol roku (jak pisalam wczesniej - gdzies dalej mam na mysli do rodzicow 700km), jak mial 10 miesiecy pierwszy raz lecial samolotem 4,5 h i naprawde mimo, ze naprawde popieram rutyne i okresleone pory na orkeslone czynnosci to sa momenty i sytuacje w zycie, kiedy uwazam, ze reguly mozna zlamac, bo uwazam, ze dziecko przez to uczy sie elastycznosci. Teraz majac w domu niespelna dwulatka (konczy w srode) mam w domu wspanialego facecika, ktory jest bardzo latwym w obsludze chlopczykiem i modle sie o to, zeby jego siostra choc w polowie taka byla :) (nie liczac pierwszych tygodni po porodzie, bo tu akurat mam nadzieje, ze coreczka bedzie spokojniejsza :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
mama, no dokładnie zgadzam się, o tym pisałam odnośnie elastyczności ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
No z małym dzieckiem nie da się wszedzie wybrać, bo co to za impreza z dzieckiem, jeśli a to po 5 minutach się nudzi, a to za chwilę musi zjeść deser, a to przewinąć, a to spać. Nie raz lepiej już zostawić malucha jakiejś babci czy opiekunce i sobie wyjść na luzie z mężem samemu wiedząc, że dziecko ma należytą opiekę według swojej rutyny, a my mamy swój luz na imprezie. Choć nawet i o to czasem ciężko bo jak siedząc na imprezie pomyślę,że mały mi się o 6 rano obudzi, to nie mam najmniejszej ochoty siedzieć u kogoś na urodzinach do 2 w nocy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Czasem rutynę trzeba złamać, ale ja takich dni nie lubię, czuję się wtedy zdezorganizowana, a dziecko mi marudzi, niewyspane, nie chce jeść.To ja czasem wolę nigdzie nie wyjechać, byle mieć spokój i zadowolone dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
taka, no rozumiem różnie ludzie mają, tym bardziej że masz jeszcze maleństwo, ale powoli uelastyczniaj, z życzliwości to piszę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Bo dziwnie też wygląda 4 latek, który ma mocno wpojoną rutynę, świetnie się bawi na jakieś imprezce z rówieśnikami i nagle zaczynazaczyna wyć, bo on już powinien o 20 spać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
No i zaznaczam, że to moje własne dziecko domaga się takiej rutyny, jak ja stosuję, bo tak dziecko jest szczęśliwsze. I właśnie nie raz charakter dziecka wymusza na nas takie uwiązanie, bo inaczej , jak nie stosujemy rutyny lub choć raz ją złamiemy dziecko zaraz szaleje, nie je, nie śpi, nic się nie da przy nim zrobić. Są dzieci, co wszędzie wszystko zjedzą, nie ważne, czy są w samolocie, czy w domu w krzesełku, czy na wyspie Bora Bora pod palmą, a sa takie, które obiad np.zjedzą tylko w wybranym pokoju mieszkania, na leżaczku i przed telewizorem, a jak byłby w tym momencie w samolocie, nic by nie zjadł.I gdzie tu takiemu rutynę łamać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
a ja tą uciężliwością dla otoczenia się w ogóle nie przejmuję :) Moze dlatego, że moje dziecko po prostu nie jest uciążliwe. Ale genralnie jestem przeciwnikiem męczenia dziecka. Dla mnie takie jeżdzenie wszędzie z maluchem jest właśnie męczeniem. Dlatego my zagraniczne wakacje planujemy dopiero w następne urlopy- jak mała będzie miała trzy lata. Też ktoś może napisać, że poświęcamy się dla dziecka. Przed ciążą było nurkowanie, wyjazdy na motocyklach w dłuugie trasy. A dla mnie, np. to nie jest poświęcenie:) Stara jeszcze nie jestem, więc sobie odbiję jak mała będzie większa i np. będzie mogła zostać z dziadkami na tydzień. Teraz nie wyobrażam sobie jej zostawić a jakoś nie wyobrażam sobie jej na łódce, wśród butli:) Tak więc podsumowując temat: dopóki rodzicom odpowiada to w jaki sposób wychowują swoje dziecko, nie widzą sensu analizować ich zachowania pod kątem własnego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×