Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pappa dotter

Wychowanie dziecka - na luzie czy dyscyplina :)

Polecane posty

taka tam eeee i tu się nie zgodzę. Mojej leci 7my miesiąc i jeżeli ma jeść za godzinę a my potrzebujemy gdzieś wyjść to idziemy i karmimy po drodze. Ze spaniem też nie ma kłopotu. Nie wyśpi sięteraz to fakt, że trochę pomarudzi, ale potem np. w aucie odeśpi i jest jak nowa. Czasem wydaje mi się, że to rodzice bardziej panikują niż dzieci;) Ale żeby było jasne, ja nie neguje niczyjego porządku dnia bo każdy robi tak jak Mu wygodnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Tak że jak mam wybierać - nienajedzone i niewyspane dziecko na wakacjach i zwiedzanie z takim zmęczonym i głodnym dzieckiem i podziwianie widoków w takiej nerwówce, to wolę siedzieć w domu patrzac się na szafę, ale mając koło siebie zadowolone i śmiejące się w głos, najedzone i wyspane dziecko !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
taka tam - a wiec widzisz, tu jest pies pogrzebany :) Wnioskuje, ze ja chyba duzo mniej zasadniczo podchodze do rutyny i regul. Gdybym myslala tak jak ty, to moi rodzice do dzis nie zobaczyliby mojego prawie dwuletniego syna ;) No i chyba u mnie duze znaczenie ma to, ze ja nie mieszkam w PL i tutaj generalnie chyba luzniej podchodzi sie do wychowania dzieci mimo, ze pierwsza rzecza ktora ucza po porodzie to wlasnie wprowadzenie rutyny i okreslonych godzin na konkretne czynnosci od samego poczatku. Juz nie wnikam w fakt, ze macierzysnki konczy sie jak dziecko ma 3-4 miesiace, wiec takiego malucha oddaje sie do niani czy zlobka i tez jest to tu sprawa naturalna...Takze chyba roznice kulturowe nam tu wyszly :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Endessly, mamo dwójki, zgodzę się z Wami, ze to ja mogę wprowadzać niepotrzebnie takie nerwy u dziecka swoim podejściem i że nic by się nie stało,,jak by i pomarudził i że ja sieję bardziej panikę niż on, może i tak jest, ale dla mnie osobiście po prostu jest lepiej i spokojniej, jak siedzę sobie w swej rutynie i nigdzie się nie ruszam i powoli wprowadzam syna w świat zmieniania rutyny poprzez jakieś sporadyczne wyjazdy na razie, i zwiększam ich ilość im jest starszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Tak, to kwestia kultury, charakteru też na pewno. Ja jestem dość spiętą osobą, która wszystko musi planować, stąd trudniej mi zaakceptować wiekszy luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
taka tam ee- a nie lepiej pojechać na wakacje i po prostu je odpowiednio zorganizować?? Dziecko też potrzebuje zmiany klimatu, pogody, słoneczka. My w tym roku zorganizowaliśmy się na medal- wzięliśmy apartament z kuchnią, zapewniając małej odpowiednie godziny na jedzenie. Sypialnia osobno, więc było miejsce na jej łóżeczko. Nawet raz spała na plaży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
No ja pewnie targałabym rodziców do siebie i nie pojechałabym. Ja jestem gotowa zrezygnować z wielu rzeczy, poświęcić wiele rozrywek, ,możliwości zobaczenia się z kimś ze względu na rutynę syna.W ogóle nie wyobrażam sobie siebie z 2 dzieci ! To bym chyba zakopała się w tych obiadkach i drzemkach a sama sfiksowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Mireczko, u nas tak właśnie jest, obowiązkowo apartamenht z odzielną sypialnią i salonem, z kuchnią, zeby było gdzie dziecko położyć. Nie mówię, da się coś tam zobaczyć, byliśmy już w paru miejscach, ale bywa ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
Mireczka - o wlasnie widzisz, to tez jest bardzo dobry pomysl. MOoe kuzynka tak wlasnie jezdzi odkad jej mala sie urodzila (a zaraz we wrzesniu sknczy 4 lata). Teraz sa wlasnie w Swinoujsciu (mam nadzieje, ze maja ladna pogode) i bardzo sobie chwala takie wyjazdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Ale wkurza mnie np. fakt, że nie mogę wyjść z apartamentu załóżmy o 12 w południe i wrócić o 18 wieczór, tylko 2-3 godzinki i już biegiem na kwaterę szykować obiadek rytualny dla syna:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
taka tam - o kurcze, powaznie mowisz? Ale wiesz, mi sie wydaje, ze ty troche sama wyolbrzymiasz kazda rzecz. Wiesz, przepraszam cie, bo nie chce cie urazic, ale to jak piszesz troche mnie dziwi, ze az tak mega zasadniczo i "po wojskowemu" podchodzisz do dziecka. Ja np. za 2 miesiace zostane mama po raz drugi i juz naprawde nie moge sie doczekaz az corcia sie urodzi, choc wiem, ze dzieci dadza mi popalic na poczatku tak, ze w piety mi pojdzie ;), ale strasznie nie moge sie doczekac i mysle, ze dam sobie rade. Bardziej boje sie innych rzecz jak np.tego, czy bede umiala kochac oboje dzieci tak samo mocno, ale to juz temat na inna rozmowa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
No może i za bardzo zasadniczo, nie neguję, ale tak mi wyszło w praniu, inaczej nie umiem. Może jestem starej daty, bo jak pogadam z teściową np. czy babkami w tym wieku, to one jednogłośnie twierdzą, że z takim dzieckiemto się nie da jeździć, że dopiero, jak ma 2-3 latka matka ma większy luz i może gdzieś się ruszyć na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
A kochać , to z tym nie miałabym problemu, w ogóle nie bałabym się takich rzeczy jak to,czy rodzeństwo się pokocha, jak ja będę podchodzić do 2 dziecka, dla mnie to pikuś, mnie jest tylko trudno zorganizować tą stronę techniczno -logistyczną. Z dwójką takich kilkulatków to owszem, nie ma problemu, ale 2 latek i noworodek -to bym chyba padła. I już sam fakt bycia w ciąży mając niespełna 2 latka w domu.Technicznie dla mnie nie do ogarnięcia,tym bardziej że mąż jest raczej z tych, którzy mało pomagają w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
taka tam ee..- to masz problem, bo Cię to wkurza:) Staraj się to zmienić. Mnie nie wkurza rezygnacja z części własnych "zachciewajek", może dlatego, że w życiu się wyszlałam, pozwiedzałam to i mogę "osiąść" na dupie te dwa, trzy lata:) A z tym lataniem, żeby zrobić obiadek- my się z mężem wymieniamy, albo przynosimy małej na plażę- tylko u nas problemów z jedzeniem nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Wiecie, ja czuję takie psychiczne obciążenie, że wszystko jest na mojej głowie, że to ja wszystko muszę mieć pod kontrolą, bo nikt za mnie tego nie zrobi.Gdyby mąż był taki, że np. wyręczy mnie na pół dnia i zajmie się małym od A do Z, to też by było inaczej zwiedzać sobie na takich wakacjach, ale jak każdy posiłek i wszystko na mojej głowie, a mąż nawet nie umie syna podejść tak, zeby zjadł, to jest ciężko.Mąż nie umie tej technicznej strony ogarnąć, on jest bardziej od strony spędzania z synem czasu, bawienia, kochania go, ale myślenie o posiłkach,drzemkach i kupkach to moja broszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
Moja mama tez nam sie dziwi, ze z malym tyle jezdzimy :) Ale ja do mlodych mam nie naleze (za miesiac stukna mi 32 lata), wiec wiekowa pani juz ze mnie :p, stad mysle, ze moze dlatego mam duzo cierpliwosci i jakas taka swobodniejsza jestem, niz bylam wczesniej. Wiesz, moj syn jest taki kochany (odpukac, zeby mu cos nie odbilo ;) ), ze ciaza przy nim to zaden problem, stad mysle i mam nadzieje, ze z noworodkiem do kompletu bedzie dobrze, choc na pewno ciezej niz teraz, bo wiadomo jak absorbujacy jest noworodek. Jednak siedzac z synem w domu (pracuje na pol etatu 3 dni w tygodniu, 3 dni w firmie i pol dnia przed komputerem w domu i wtedy synek jest rowniez w domu) czasem sa momenty, ze sie po prostu nudze, bo on bardzo duzo sam soba sie zajmuje, bawi sie, uklada klocki, bawi sie w ogrodku. Jednak oboje wiemy, ze jak pojawi sie malutka to musimy synkowi poswiecic duzo dodtakowej uwagi, zeby nie byl zazdrosny, chociaz on juz tak czeka na siostre, ze mam nadzieje, ze bedzie dobrze i wszyscy szybko sie odnajdziemy sie w nowej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Mirko, może źle się wyraziłam, ja nie czuję się źle z tym, że z czegoś rezygnuję dla syna,wiem, o co Ci chodzi, ja uważam podobnie jak Ty, że jak ma się dziecko, to normalne jest, że rezygnuję często z siebie na rzecz dziecka. A z tym wkurza to chodzi mi o to, że są koleżanki, co mówią, że spędziły pół dnia na placu zabaw, albo cały dzień na wędrówce i ja się zastanawiam,"a gdzie w tym miały czas na spanie, na jedzenie dziecka, na przewijanie, przebranie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Jedna znajoma teraz jak jest lato co rusz mi gada, że "o, dziś 8 godzin byliśmy na spacerku", i ja się w myślach chwytam za głowę, "co ona z tym dzieckiem robiła na tym dworze tyle czasu, co jadł, gdzie , co ona robiła ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
taka tam eeee - a to faktycznie teraz rozumiem dlaczego. Moj maz jest niemalze druga matka dla syna. Wie co maly je, jak je i kiedy je, kapie go, ubiera, zmienia pieluchy i wszystko przy nim robi (jak jest w domy oczywiscie i w miare potrzeby, bo nie ukrywam, ze wole robic wszystko sama :p, jednak czasem mu ustepuje, bo sie zlosci, mimo ze duzo pracuje, a do tego regularnie wyjezdza) i powiem ci, ze gdybym nie miala oparcia w mezu jesli chodzi o opieke nad dziecmi to chyba faktycznie nie zdecydowalabym sie na drugie, bo wlasnie tez nie wiem jak dalabym sobie rade zupelnie sama z dwojka maluchow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bezstresowe wychowanie to porazka rozna takie male diably, jak cos zbroi trzeba karac !! -- Biura Nieruchomości Rzeszów - www.iangroup.net - Mieszkania Rzeszów - www.iangroup.net

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
No widzisz, to mój mąż nie. Nie żebym go krytykowała, kocham go, jest super facetem, ale po prostu został tak wychowany, że facet siedzi i tylko czeka aż żona mu poda obiad pod nos. Nie ugotuje nic sam, nie posprząta, nie nakarmi dziecka, nie przewinie, nie wykąpie. Matka go nauczyła, że kobieta robi wszystko w domu. I owszem, jak mu się pokaże palcem, że "weź to zrób, poukładaj, umyj naczynia", to zrobi, widzę, że w miarę swoich możliwości się stara, ale po prostu ma 2 lewe do takich rzeczy, to sama widzisz, jak to jest, jak wszystko ma się na głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
I tak go już trochę sobie wychowałam i robi to czy owo, ale to jest raczej drobna pomoc w stylu pościelenia łóżka, zmycia naczyń, popilnowania dziecka, nie mam tak, że ja usiąde, a mąż zrobi obiad, nakarmi dziecko itd, o nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
A jak ma się taką pomoc od męża, to ma się 2 razy więcej wolnego czasu czy czasu na myślenie o czymś innym niż tylko karmienie i przewijanie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
No tak, to prawda. Moj mial 3 rodzenstwa i w sumie szybko wszyscy zostali nauczeni, ze sami sobia maja robic kanapki, ze w domu maja sprzatac na zmiane (mieli dyzury), jak byli juz w szkole sredniej czy na studiach to czasem na zmiane gotowali obiady, stad wszyscy w sumie w domu wszystko robia. Kurcze, a ja zamiast pracowac siedze dzis caly dzien na kafe :), ale w sumie spokojnie jest, okres urlopowy, wiec gdzies tak poltorej godzinki jeszcze i zmykam po synka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam eeee
Wiesz, mój też ma braci, ale niestety ich mama, moja teściowa miała taki model, że ona wszystko robiła i to był błąd, nie uczyła ich ogarniania samemu przy sobie i gotowania. Czasem ja z tego względu też spieram się z teściową, dla której niepojęte jest np., że żona nie zrobi wszystkim w domu kolacji i nie poda pod nos czy obiadu, że jak upiecze ciasto, nie pokroi wszystkim i nie poda pod nos.Czy że jak jest zupa i naleje się mężowi, to jak mąż chce więcej, to ma żona nalać mu dokładkę, zamiast on sam sobie ma nalać. U niej było tak,że matka gotuje, potem podaje pod nos, potem zmywa po jedzeniu itd.I tak się takie wychowanie utrwaliło. Nie jest to jakieś straszne dla mnie, bo mąż ma wiele innych świetnych cech, ważnych w byciu razem jako małżeństwo, no po prostu muszę znosić tę jego wadę i błąd wychowawczy teściowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
taka, a mi się wydaje, to ta Twoja lekko przesadna systematyczność wynika jednak z cech charakteru ;), mam znam nie jedną mamuśkę, której mąż prawie nie pomaga w domu i przy dziecku, ale mamuśka ma gdzieś czy obiad jest, czy posprzątane ;), po prostu inny typ człowieka ;) Dla mnie to facet może nie pomagać w domu, choć lepiej żeby pomagał...ale to żeby nie zajmował się dzieckiem, nie bawił się z nim, to już nie do wybaczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Nawet nie chodzi tylko o to, że odciąża matkę w zajmowaniu się dzieckiem, ale chodzi w dużej mierze o więź emocjonalną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee
Trzeba uważać na przegięcia w każdą stronę, bo one mogą stresować dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×