Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrozpaczona1616

Moja mam choruje na ZBIERACTWO, co robić?

Polecane posty

Gość zrozpaczona1616

Mam 17 lat, wstydzę się swojego domu i swojej mamy, nie wiem czy można powiedzieć że jestemy biedni bo moja mama zarabia ok 2,5 tysiąca a mieszkamy same (ojciec nie mieszka z nami i nie bardzo się interesuje). Problem polega na tym, że moja mama pracuje w makro, przynosi stamtąd przeterminowane produkty spożywcze i chemie gospodarczą. Ona uważa że to nadaje się do jedzenia, fakt nie śmierdzi, wyglada dobrze, jeszcze nigdy mama sie nie struła ale przecież po coś producent nadaje datę przydatną do spożycia nie? mama ma w zwyczaju wszystko zbierać, ona uważa że wszystko może się przydać, wstydzę sie zapraszać znajomych bo w domu meble stare, bo ona uważa że jeszcze się nadają, śmierdzi stechlizna, mogłabym bez końca wymieniać jej zachowania. Rozmowy do niej nie docierają, ona nie widzi w tym poroblemu. Niby mamy telefony, komputer, i inne wartościowe rzeczy ale meble i inne rzeczy domowego użytku to porażka, Gdy ona jest w pracy a ja wróce wcześniej ze szkoły to po cichu wyrzucam te pierdoły ale to nic nie daje bo ona i tak przynosi nowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona1616
mamy pełno ręczników ale ona ciągle używa takich które już się nadają do wyrzucenia, bo tamte są "nowe", maja około 10 lat (nie były używane bo "są nowe"), ja ręczniki sobie kupiłam sama. Jak zjemy coś z plastikowego pojemnika to ona je myje i chowa bo mogą się przydać. Jasne, każdy czasem zostawia sobie jakieś pojemniczki ale ona ma tego tyle, ze głowa boli. Kiedy staram sie z nią stanowczo porozmawiać ona mówi, że będę sobie rządzić jak będę na swoim, ale na razie nie mam na to żadnych perspektyw, bo wszystko co gdzieś zarobie lub dostane od mamy muszę wydawać na rzeczy typu ręczniki, nowa pościel, firanki. itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam niecałe 17 lat, gdzie mam się niby wyprowadzić? rozmowy nic nie dają, już jej mówiłam że się wstydze itp Ona wychowała się w rodzinie średniej zamożności, ale były to czasy kiedy wszystko było trudno dostępne i ludzie robili użytek z rzeczy do innych celów. Ona nie widzi w tym nic wstydliwego bo za jej czasów tak się robiło. Tylko, że czasy się zmieniły, rodzice moich znajomych poszły z czasem a ona jakby staneła w miejscu pod tym względem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdesperowana synowa
W takim razie nie pozostaje Ci nic innego jak tylko zaakceptowanie takiego stanu rzeczy. Bedziesz starsza, zalozysz wlasna rodzine i bedziesz miala taki dom jak Ci odpowiada. Jedyna rada jaka moge Ci jeszcze udzielic to taka zebys sobie zbierala pieniazki i kupowala cos co moze jakos poprawic wyglad mieszkania. Wiem ze to trudne i niesprawiedliwe bo to nalezy do obowiazkow Twojej mamy zeby zapewnic godne warunki do zycia no ale skoro sytuacja tak wyglada to coz... Moze jak zobaczy ze Ty wkladasz pieniadze w mieszkanie to sie troche zreflektuje. Trzymaj sie dziewczyno i nie zalamuj sie. Znajomi jesli prawdziwi to zrozumieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak robię, suszarka do ubrań miałą poprzerywane pręty powiązane prowizorycznie drutem "bo jeszcze się nada", uzbierałam kase i kupiłam nową. Panele w pokoju kupiłam sobie sama, łóżko tak samo, sama sobie wyremontowałam pokój, kupiłam lampy, i karnisz, z trudem uprosiłam ją żeby kupiła mi meble. Tylko że jak znajomi idą na imprezę czy do kina to ja nie idę bo odkładam każdy grosz. Mam tego dosyć, czasem nawet zdarza mi sie celowo coś tak zepsuć żeby nie dało się tego naprawić żeby musiała kupić nowe bo normalnie wstyd nawet listonosza wpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naana
Jak ja Cię dobrze rozumiem! Przeżywałam katusze mieszkając z rodzicami, było to samo, co u Ciebie, tylko x2 bo, oboje mają tą manię. Mojej najlepszej przyjaciółki nie wpuścilam nigdy do domu NIGDY przez ponad 10 lat naszej przyjaźni. Po prostu było mi wstyd. Stare graty po dziadkach - jescze dobre, sterty ubrań z ciucholandów - to się przerobi, tamto sie przyda, plastikowe kubeczki po jogurtach, sterty starych gazet - do przeczytania na kiedyś. U Taty jescze gorzej, pudła po kazdym sprzęcie, ktory kupił, ksiażki, notatki jescze z czasów jego studiów - nie do ruszenia, części samochodowe, stare kable, i to wszystko poupychane po szafkach albo na wierzchu w pudłach. Masakra :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keep the faith.
16:33 [zgłoś do usunięcia] Matka ma swoje życie A ty jesteś głupia! Jak ci coś nie pasuje to się wyprowadz i zyj po swojemu. Ty idiotko każesz się siedemnastoletniej dziewczynie wypracowadzac z domu? Ona ma mieć normalny dom i możliwości funkcjonowania i nauki a nie blakać się po wynajmowanych mieszkaniach uzależniając się co gorsza od wysiłków by zdobyć na to pieniądze. Widzę że doszczętnie już skretyniałaś. Zauważyłem że na tym forum jest niezwykle często właśnie taka odpowiedź typu nie podoba Ci się to się wyprowadz. Wszystkie durne idiotki i kretyni jacy snują takie mądrości to najczęściej ludzie jacy w rzeczywistości nie znają prawdziwego ciężaru życia lub są już skrzywieni i mają za sobą takie ucieczki od problemów. Ona jest za młoda by w ten sposób robić. By się puszczać na tak głębokie wody. Autorko. Trudno orzec czy to klasyczną syllogomania jest ale z tego co się orientuje to jest zaburzenie obrazowo nerwicowe. Tu jest ten aspekt gromadzenia różnych często nieprzydatnych rzeczy...nie bardzo wiadomo co u nas w takich sytuacjach robić ale być byłoby dobrze abyś spotkała się np z jakimś psychologiem lub przychiatrą by skierował się na właściwy tor pomocy Twej mamie. Po tu trzeba pomoc. Inaczej nie wyjdzie z tego i może się to zaostrzyć. Pozdrawiam i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naana
keep the faith ja nie dałam rady pomóc moim rodzicom, po prostu się wyprowadziłam, mam własną rodzinę. Niestety, jest coraz gorzej. W ogóle już nie sprzątają, te sterty nagromadzonych przedmiotów pokrywa warstwa kurzu i brudu. Koszmar. Zaproponowałam mamie delikatnie, że posprzątam, przynajmniej sterty papierów, gazet, gazetek reklamowych to powiedziała, że musi je jeszcze przejrzeć, żeby nie wyrzucić czegoś ważnego. Nie mam do nich siły i nie mam już nadziei, że coś się zmieni. Czy w ogóle można coś zrobić, gdy chory nie chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Mag
Moja mama ma tak samo. Nie zapraszam znajomych do domu, od jakiegoś czasu spotykam się z pewnym facetem, jest coraz poważniej i aż mnie zimny pot oblewa na myśl, że mógłby przyjść do naszego domu. Do listonosza wychodzę na kletkę schodową. Jest mi wstyd. Moja mama oczywiście zbiera jak już zostało wspomniane wszystkie opakowania - po jogurtach, po masmixie, słoiki i butelki np. po Kubusiach. Sterty gazet i gazetek reklamowych. Niezliczona ilość ubrań, w tym wiele z lumpeksów, nie mieszczą się w szafach, więc są poupychane w wielkich workach stojących w pokojach. Masa różnych kartownów. Nawet balkon jest cały zagracony. W sypialni rodziców stoi pralka Frania, która nie działa od 10 lat! Nie mówiąc już o reklamówkach, które mama "pierze" i suszy na balkonie. Jest mi naprawdę wstyd, ale widzę, że nie jestem jedyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Mag
* na klatkę schodową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Mag
Acha, nawet puste ładniejsze pudełka po kremach i innych kosmetykach są na "wystawce" w łazience :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naana
Monika, witaj w klubie, choć to dość smutny klub. Myślę, że nasi rodzice są ofiarami systemu, w którym się wychowali, czasów, gdy nic nie było, kupno czegokolwiek to był wyczyn. Mój tato ma pudło zardzewiałych gwoździ i zepsutych narzędzi, przydadzą się na części. Stoi u was pralka? U mojej mamy stoi w sypialni (!) lodówka, marki Polar, która zepsuła się kilka lat temu. Nie pozwala jej ruszyć, bo może się jeszcze da naprawić i będzie jako zapasowa... Ta lodówka jest wypchana cała słoikami, może kiedyś się przydadzą. Dosżło do tego, że mam alergię na słowo "przyda się" - u mnie w domu wywalam wszystko, czasem nawet dobre rzeczy, bo nienawidzę zbierania. Nienawidzę tego i tych zmarnowanych lat. Jako nastolatka odrzucałam chłopaków, bo bałam się, że będę musiała ich wpuścić do domu, chore, wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak napisałam, że to choroba ale sama nie wiem do końca bo moja mama jest miłą osobą, dba o porządek myje podłogi okna, sprząta normalnie, pod każdym innym względem funkcjonuje normalnie ale ten wszechobecny bałagan w szafkach, stare rzeczy nie nadające się do użytku są czasem nie do ogarnięcia, o leczeniu nie ma mowy, moja mama nie uznaje leczenia u psychologów jeśli nie ma prawdziwej potrzeby. Nazwałabym to pozostałością z dzieciństwa, ona ma po prostu taki charakter, ale niestety jest to bardzo uciążliwe. Do naan o tak znam to dobrze, gazety, kable stare ładowarki do telefonów których już nawet nie mamy bo sie zepsuły, nie wspomnę o tym jak wygląda piwnica. Dodam, że ubrania kupuje sobie sama bo mama to by mi takie sto lat nie modne na targu kupowała. Nie ma nic przeciwko ubraniom z targu ale ona ubierała by mnie tak jak siebie ubiera czyli spódnice do kostek itp, ona nie rozumie że teraz są modne potargane dżinsy itp. Nie trafiają do niej nawet takie argumenty, że na przecenach w firmowych sklepach można się taniej ubrać niż na targu. Kiedyś na urodziny kupiłam jej pon o wartości 200zł do H&M. Faktycznie poszłyśmy, doradziłam jej co jest ładne dla kobiet w jej wieku, kupiłyśmy ale widzę ją w tych rzeczach od święta i to jeszcze jak poproszę żeby założyła. W domu od tego wszystkiego po prostu jedzie stechlizna, dodam, że śmierdzi też papierosami. Kiedyś nawet Pani w szkole powiedziała mi, ze moje rzeczy strasznie śmierdzą papierosami, było mi tak ogromnie wstyd ale moja mama tego nie pojmuje, mówię jej żeby paliła w oknie albo cos ale nie, bo po co. Ma też okropną manię rozcieńczania wszystkich płynów do mycia. Płyn do naczyń zawsze jest rozcieńczony, jej się wydaje że jest go wtedy więcej ale tłumacze jej, że jest wtedy mniej wydajny, i trzeba go więcej zużyć ale ona dalej nie kapuje, kupiłam sobie płyn do naczyń to też mi go rozcieńczyła, opieprzyłam ją że sama go sobie kupiłam i ma nie ruszać moich rzeczy. Więc następnym razem gdy sobie kupiłam, zrobiła to samo ale zapierała się, że nie rozcieńczyła, a ja przeciez widze że to prawie zabarwiona woda. Więc teraz kupuje sobie płyn i jak idę pomywac to wyciągam go ze swojej szafki a potem chowie. Normalnie paranoja!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tata mój
tata mój zbiera też opakowania jakieś różne gadżety, normalnie mnóstywo tego co już powinno być w koszu....poza tym to normalny facet tylko ten typ tak ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o jejku moja mama też zbiera reklamówki, na wiele rzeczy już znalazłam sposób. Np. wracając z zakupów, celowo rozrywam worki foliowe żeby ich nie zbierała. Albo kiedyś mieliśmy takie naczynie żaroodporne które było już tak brudne od pieczenia, że nie dało się tego nawet umyć, więc kiedyś "niechcący" je upuściłam i się rozbiło w drobny mak :):):):) Generalnie często celowo niszcze rzeczy. A najbardziej przydzę się tego, że ścierka i gąbka do stołu są tak brudne i moje mama kilkakrotnie je myje a ona okropnie śmierdzą. Ja takie zwykłe szmatki żółte do stołu wyrzucam co drugi dzień, czasem codziennie w zależności od zabrudzenia, ale oczywiście muszę kupować je sama. A nie daj Boże żeby przyuważyła mnie jak coś wyrzucam, awantura i kilka cichych godzin lub dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deeerrinnkaa
na TLC leci taki program Kolekcjonerzy /w sensie zbierania wszystkiego/, są tam pokazani ludzie, którzy zagracaja dom róznymi w ich mniemaniu potrzebnymi rzeczami, meblami, ubraniami, nic nie wyrzucają...warto obejrzeć, wiekszość tych osób przezyła traumę lub są w depresji, zbieractwo daje im poczucie bezpieczeństwa, tym osobom pomagają psycholodzy i osoby do sprzatania ale takie z odpowiednim podejściem, sprzatanie trwa długo, bo chora osoba ma prawo nad każdą rzeczą zastanowić się na ile jest jej potrzebna, czy ją wyrzucić czy oddać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyrty
Widziałam kiedyś na TLC program o takich ludziach, masakra i w wielu przypadkach nawet psycholog nie potrafił do nich w żaden sposób dotrzeć. Jedną babkę dopiero jak postraszyli, że córka z wnuczką się wyprowadzą to do niej dotarło, że musi ten bajzel ogarnąć. Najpierw trzeba jakoś przetłumaczyć tym ludziom, że nigdy w życiu już nie będą tych rzeczy używać i powoli partiami usuwać zbędne rzeczy. Jednego namówili, żeby jechał z przedmiotami na pchli targ i już był na miejscu ,wszystko było powykładane, a jak ktoś chciał już coś kupić to ten mu nie chciał sprzedać bo stwierdził, że to się jeszcze jednak przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deeerrinnkaa
niektórym udaje się wyjść z tego......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas na szczęście nie ma jeszcze tak, żeby lodówki stały w pokojach itp ale w szafkach nie ma już na nic miejsca. W pokojach stoją czasem zepsute rzeczy. Wstyd się przyznać ale w pokoju za szybą w meblościance stoją nawet takie zabawki z kinder niespodzianek które kiedyś zbierałam. Po prostu koszmar, mówię jej "po co Ci to, co Ty masz 3 latka?" a ona mówi a co tam niech sobie stoi. Albo mamy taką starą meblościankę z szybami i za tymi szybami porcelana, każda filiżanka z innej parafi, każdy talerzyk inny, normalnie wieś nie z tej ziemi. W tych filiżankach jakieś koraliki ze starej biżuterii. Moja mama nigdy nie chodzi w biżuterii ale ma jej więcej ode mnie, brak mi już sił. W piwnicy czasem znajduje takie rzeczy że nawet nie wiem do czego to służy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze jest to, ze ja juz czuje, że mam zrytą psychę no bo jak dobrze wspominać takie dzieciństwo? a poza tym boje się, że u mnie może być tak samo. Pamiętam, że kiedyś oglądałam taki program o alkoholizmie i byli ludzie którzy jako dzieci przeszli piekło przez rodziców alkoholików, obiecywali sobie że ich życie będzie wyglądało inaczej i co? i dziś robią to co ich rodzice. Trochę się interesuje psychologią i wiem, że to w jakim środowisku dziecko sie wychowa i to co zobaczy za pierwsze wzorce będzie uznawało za normalne i czasem nawet mimo szczerych chęci nie potrafi danych wzorców zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kupukupukuoupuku
pokaż jej ten program o zbieractwie na TLC, to choroba! jeśli nnie masz tego programu to znajdź w necie, na pewno jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trrjuk
,.,.,,, jak jej tak zazdrościsz to niech autorka ci wyśle pocztą te przeterminowane rzeczy i ona będzie zadowolona i ty szczęśliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Mag
Filiżanki z różnych parafii też są. I rozcieńczany płyn do mycia naczyń :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuleczka :)
smutne ...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ioloka
Moja ciocia tez takie coś ma. Mój tata po trochę też, ale tylko jeżeli chodzi o narzędzia, części samochodowe etc. I nigdy nie ubierze się w sklepie :P Albo na targu, albo w ciucholandzie :D Ale jest spoko :) Juz nie mieszkam z rodzicami :P Powiem wam ze ja tez lubie zbierac rozne rzeczy ale nie jakies sloiki czy pojemniki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnnn
Syllogomania to choroba i nic nie zrobisz rozmową. Tutaj trzeba lekarstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uważam, że 2,5 tysiąca to nie jest tak mało ponieważ: mieszkamy w starym budownictwie, wszystkich opłat jest około 550zł, więc zostaje 2 tysiące na życie, za ubrania, kosmetyki (nawet do podstawowej pielęgnacji), większość rzeczy do szkoły mama mi nie płaci także już jest bardzo odciążona finansowo. Jestem prawie samodzielna ale na wyprowadzenie się wciąż mnie nie stać i poza tym jestem za młoda. Czy masz mnie za idiotkę? gdyby coś było dzień lub dwa po terminie to nie widzę problemu ale mama znosi np. płatki owsiane przeterminowane 3 lata. Najstarszą rzecz po terminie jaką znalazłam to 5 lat. Wiekszość rzeczy po terminie jest mniej więcej rok. Raz nawet przyniosła czekoldki a wewnątrz były robaki, oczywiście wyrzuciła to, Wtedy mój ojciec się wkurzył porządnie zrobił jej awanturę, zagroził, że pójdzie do sądu i powie w jakich warunkach mnie wychowuje. Troche poskutkowało, przystopowała ze starymi rzeczami, teraz już nie przynosi rzeczy przeterminowanych bardziej niż rok ale przecież i tak nie można jeść rzeczy rok po terminie. Ona uważa, że jak coś nie śmierdzi, nie jest niedobre i nie jest spleśniałe to można zjeść. Także nie gadaj mi że przesadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Mag
Acha, jeszcze jedno. Moja mama dorabia sobie sprzątając w biurze. I coraz częściej widzę jak przynosi do domu puste opakowania po kremach do rąk, kilka razy zdarzyły się puste flakoniki po wodach toaletowych, przyschnięty lakier do paznokci i błyszczyk. To jest obrzydliwe, ale jak ktoś coś wyrzuci, to moja mama to zabiera dla siebie. Nawet nie ma mowy o używaniu tego, ale po prostu bierze, bo się przyda - tylko do czego? Nie da się rozmawiać na ten temat, pytać, bo zaraz mnie atakuje, że jak mi się nie podoba, to niech szukam mieszkania dla siebie, bo to jej dom. A moja starsza siostra nawet nas nie odwiedza z dziećmi. Może nie chce, żeby patrzyły na zagracone mieszkanie babci. Ja mojej mamie nie przegadam do rozumu, ona wie lepiej i będzie się ze mną kłócić i obrażać. Boję się, że niedługo będzie jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Mag
Dodam, że to nie są zachowania z biedy. Po prostu dostała propozycję dodatkowego zarobku i sprząta po godzinach. To jest żałosne, moja mama, która kupuje ubrania w Solarze i Zarze, znosi do domu i kolekcjonuje śmieci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o tak, moja mama też przynosi z biur swojego zakładu jakieś rzeczy których używają sekretarki i księgowe. Masakra. Strach przyprowadzać ludzi do domu. Kiedyś poznałam taka dziewczynę, przyjaźniłyśmy się dość długo, bywałam u niej wiele razy i kiedyś powiedziała mi "tak długo się znamy a jeszcze nigdy u Ciebie nie byłam, muszę kiedyś wpaść do Ciebie", momentalnie zerwałam przyjaźń pod jakimś głupim pretekstem. Najgorsze jest to jak jesteśmy w towarzystwie rodziny i ona palnie do kogoś "daj to, mi się przyda" ale siara....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×