Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość megi91

opowiedzcie historie swoich miłości, mogą być te nieudane jak i udane proooszę

Polecane posty

Gość megi91

jak w temacie. Chcę poczytać jak się Wam w życiu układa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Największa miłość mojego życia
jest niespełniona. Nie ma co opowiadać. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
prosze, opowiedz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruizka22
Ja sie chętnie wygadam. Nigdy nie miałam chłopaka, zawsze byłam dla wszystkich kumpelą. Myslałam ze jak spotkam tego jedynego będzie zachwycony ze moze miec ze mna jednoczesnie kumpelskie relacje. Poznałam w końcu M, spodobało mi sie to ze o mnie zabiegał. Dałam miesiac na wstrzymanie zeby zobaczyc czy to cos dluższego bo chcialam powaznego zwiazku. Zaczelismy chodzic ze sobą, po 3 miesiacach od rozpoczecia zwiazku mielismy obydwoje ze sobą swoj pierwszy raz. Wkurzało mnie ze krecą sie koło niego inne dziewczynny,podglądaja na portalach społecznosciowych itp. Stałam sie coraz bardziej zaborcza, najpierw kazałam blokowac te dziewczyny,potem kasowac konta na portalach. Od poczatku znajomosci zapoznal mnie ze swoimi przyjaciolmi i bral mnie na spotkania z nimi. Szybko weszlo w nawyk ze beze mnie wyjsc nie moze. W koncu ograniczylam mu calkiem kontakty. Jestem kobietą bluszczem, najchętniej zamknelabym go w złotej klatce. On tez nie jest świety ale nie powiem na niego nic złego bo moje winy są wieksze. Zwiazek trwa juz 4 lata, jestesmy zaręczeni chociaz czesto zrywalismy i wracalismy do siebie. Tak,wiem, facet ma ze mna przesrane. Nie umiem sie zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
musiałabyś rozpocząć terapie, dla Twojego i jego dobra. Bo wiesz że kiedyś może nadejść dzień w którym on tego wszystkiego nie zniesie..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Największa miłość mojego życia
U mnie to trochę jak tragifarsa. Wszystko spieprzyłam, a mogło być tak pięknie, niewiele mam do opowiadania, bo nigdy do niczego między nami nie doszło, ale chociaż przestrzegę inne dziewczyny przed takim zachowaniem. Otóż facet, którego kocham i ja chodziliśmy do tej samej szkoły, na początku kiedy się poznaliśmy czegoś ode mnie chciał, nawet proponował spotkanie, ale ja idiotka odmówiłam i nawet nie chciałam spróbować, bo wydawał mi się brzydki. Z czasem poznałam jego charakter, bez koloryzowania mogę powiedzieć, że to najwspanialszy człowiek jakiego znam, dobrotliwy, charyzmatyczny, inteligentny, empatyczny, żartobliwy, pewny siebie... Słowem, ideał. Zakochałam się. Niestety wtedy on mnie już nie chciał. Olał mnie jak ja wcześniej jego. I słusznie, bo na niego nie zasługuje taki pustak co ocenia ludzi po wyglądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
nie masz co rozpaczac, musisz zyc dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troszkę brzuszka
Ja poznałam mojego w klubie, szalona miłość wbrew wszystkiemu i wszystkim , za tydzień nasz pierwszy raz, potem walka o nasz związek. Teraz jesteśmy baaardzo szczęśliwym małżeństwem. Warto walczyć o miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
troszkę brzuszka - opowiedz ze szczegółami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troszkę brzuszka
No cóż, ja byłam w długoletnim związku, mieszkaliśmy razem ale było między nami tak obco, jednym słowem przyzwyczajenie. Moja rodzina bardzo akceptowała nasz związek, więc jak wyskoczyłam z nowym sami rozumiecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
a teraz jak to wszystko wyglada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troszkę brzuszka
wymagało to czasu ale teraz jest super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja do dzis wspominam z lezka oku nie pierwsza, ale druga milosc.. ktora sie okazala byc jak dotac ta najwieksza, ale tez najwiekszym niewypalem. poznalismy sie kilka lat temu, ale nic miedzy nami nie zaiskrzylo, spotkalismy sie potem jeszcze ze dwa razy, ale bez wiekszego entuzjazmu. potem on kogos poznal, ja kogos.. czasami wysylalismy sobie jakies zyczenia na swieta, a czasem nic. z czasem kontakt sie totalnie urywal. ktoregos lata spotkalam go z kuzynem na urlopie, chwile pogadalismy, ale doslownie chwilke. wtedy bylam juz z kims, ale pamietam ze jego widok zrobil na mnie duze wrazenie, wyprzystojnial, zmeznial od czasu kiedy sie widzielismy ostatni raz. minelo kilka miesiecy i jakos kontakt sie odnowil. na jaaks nasza klase wstawilam nowe zdjecie, w nowej fryzurze, wtedy sie troche zmienilam wizualnie -schudlam itp. - on do mnie napisal. dzis wiem, ze to bylo powierzchowne - wczesniej nic we mnie nie dostrzegl, a potem nagle tak??? no, niewazne. ale tak sie stalo ze poszlismy razem na impreze sylwestrowa i tak sie zaczelismy spotykac.. to bylo intensywne pol roku, zbyt intensywne i tak jak szybko sie zaczelo tak szybko sie skonczylo.. ale poki bylo dobrze, to bylo super. dbal o mnie, szybko poznaalm jego znajomych, rodzine, bylam tam traktowana jak synowa, jak szwagierka, to bylo super. to z nim przezylam 1. raz, uwazalam ze to ta "wlasciwa" osoba i do tego, i do zycia w ogole. czas to zweryfikowal. to nie bylo to, ale kocham go do dzis poniekad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
lawii - ile juz nie jestescie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
offerma co cie to interesuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie ja :)
moje miłości..hmm pierwszy poważny facet 8 lat starszy skończyło sie jak chciał wyciągnąć rękę do bicia..uciekałam szybciej niz w to weszłam..o dziwno nigdy sie potem nie ożenił i jego rodzina uważa ze przeze mnie..jego przyjaciel a obecnie moj mąż po prostu mnie zabrał :) ..in tak 15 lat...ale to chyba nie największą moja miłość choc tak mi sie wydawało jeszcze 2 lata temu..potem poznałam " go " ..ale jestem z mężem a tamtego hmm nie wybrałam...ale i tak uważam ze zawsze bede go kochać..moze to troche jak z filmu wenezualskiego ale nie mam 20 lat tylko trochę wiecej, albo nawet duzo więcej i tak to w życiu jest , ze te miłości które sa miłościami..nie zawsze są realne..albo przydarzają sie w zyciu wtedy gdy nie jest juz to takie proste :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
A od kiedy stan dziewictwa lub nie-dziewictwa świadczy o tym czy kobieta jest porządna? taka sobie ja - czyli jestes z kims kogoo.... nie kochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech... Ja do pewnego czasu poznawalam facetow bardzo szybko, a jeszcze szybciej zrywalam kontakt. Pojawil sie jednak facet ktory nie dawal mi spokoju doslownie. Ale to nie o nim chce opowiedziec... Gdy po dluzszym czasie zerwalam z nim to jakos nie mialam ochoty na nowe znajomosci, a juz na pewno na cos powazniejszego... Ale w glebi serca to szukalam takiego ktory bd tym wymarzonym. Znow zaczelo przewijac sie mnostwo facetow. W koncu stwierdzilam ze basta, nie ma co sobie glowy zawracac poszukiwaniami. Byla wtedy szkola, mialam male problemy, zajelam sie glownie tym... Ale do rzeczy... Kolezanka ktoregos dnia podala mi nr chlopaka ktorego poznala na czacie (byl wtedy pijany i zajrzal tam dla checy), bym chociaz z nim popisala... Bylo mi to dosc obojetne, wiec puscilam sygnal na jego nr.. Oddzwonil i z mostu zaproponowal mi kupno samochodu:D Zaskoczona wyjasnilam co i jak... Dzwonilismy do siebie jakies 2 tyg. Pomyslalam a co mi tam, spotkam sie z nim... Bylo przezabawnie. Ta sama kolezanka namowila mnie na spotkanie z dwoma chlopakami... Gdy przyjechali okazali sie STRASZNi doslownie. JA bez wahania zadzwonilam po mojego E i poprosilam by przyjechal. Zgodzil sie... Bylo juz pozno, a mama byla wsciekla ze tak dlugo mnie nie ma. Jakims cudem sciagnela mnie do domu i nie pozwolila nawet zapalic swiatla w pokoju by mnie mogl zobaczyc. Pozniej obie sie z tego smialysmy.. Ale E wcale sie nie zrazil, zgodzil sie przyjechac ponownie... Wyszlam do niego i moje pierwsze slowa "Czesc, fajne masz autko"... To bylo odruchowe, a on pomyslal oczywiscie... blachara. Jeszcze tego smego dnia na spotkaniu przyznal mi sie ze przeszlo mu to przez mysl, ale po rozmowie zmienil zdanie;)... I tak sie zaczelo... Pierwszy pocalunek na 3 spotkaniu... Pierwszy raz po ponad 5 m-cach bycia razem... no a skonczylo sie przedwczoraj... NIGDY NIE ZAPOMNE MOJEGO WYJATKOWEGO E!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
czemu sie skonczylo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczely sie z czasem ciagle klotnie... Poczatki sa zawsze piekne... Dzis On potrafi mi pow ze nie kocha, nie teskni... Zerwal On nie ja... Ja zawsze bd Kochac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
kłotnie, ale z jakiego powodu? jeśli zerwaliscie to powinnas zaczac zyc na nowo, przestac mowic ze go kochasz, bo chyba nie warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
podnosze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzepiemozg
Autorko! Mam to samo ale ja jestem z facetem 7 lat... Przyznam szczerze nie umiem odejść choć bardzo bym chciała, te obietnice zmiany.. Czytałam Twój list i tak jak bym o sobie czytała tylko, że my nie mieszkamy razem jeszcze.. Wiesz co ostatnio zrobił? schylałam się przy samochodzie na mieście poprawiałam buta a on pierdnął mi w twarz... Nie mam już sił.. Wystarczy jedno zle słowo a ja już trzęsę się z nerwów, nie mam cierpliwości.. Nic... Zbieram w sobie siły na odejście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
ktos jeszcze opowie mi jakas historie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi91
hop do gory ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam czas to opowiem
Poznaliśmy się na czacie, 3 lata temu, potem spotkanie, trzy wspaniałe miesiące byliśmy razem, po czym powiedział że on nie zasługuje na mnie, dlaczego? Bo on ma tylko średnie wykształcenie ja studia. Widać miał kompleksy. Ale dalej utrzymywaliśmy kontakt, od czasu do czasu spotykając się. Kino, pizza, piwo, spacer. Powiedzmy raz na dwa tygodnie przez kolejne dwa lata, do tego sms co dzień. Przyjaźń zwierzalismy się sobie dzieliliśmy się problemami. Ale ciągle powtarzał że kocha jednak nie możemy być razem bo on na mnie nie zasługuje, kochałam również więc miałam czasem dość takiego życia, tego że się spotykamy ale niby nie jesteśmy razem. W końcu uznał że tak dłużej być nie może, musimy być razem. Po kolejnych 3 miesiącach oświadczył się. A po miesiącu od oświadczyn oznajmił że będzie miał dziecko z inna, wtedy kiedy nie byliśmy razem on tam jakąś miał itd. No i że z nią musi wziąć ślub. Kochałam wtedy byłam w stanie zaakceptować to i być z nim. Nie powiedziałam mu tego. Po kilku miesiącach zadzwonił się powiedział że nie jest z nią że się nie dogadują. Chciał żebyśmy próbowali. Nie dałam rady tego ogarnąć. Odcięłam się od niego. Zmieniłam otoczenie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy raz kupidyn wymierzył do mnie z łuku w liceum. Poznałem ją na dyskotece: piękna, skromna, cierpliwa i bardzo ciepła- jednym słowem ideał kobiety. Do tego czysta jak łza. Rodzice byli wniebowzięci, kumple zazdrościli. Żyć nie umierać. Zawsze uśmiechnięci, przytuleni, wszędzie chodziliśmy razem- papużki nierozłączki. Wyjechała do Warszawy kończyć studia, przyjeżdżała raz w tygodniu. Aż pewnej pięknej zimy spotkałem ją na rynku, obejmującą swojego jak się później dowiedziałem " nowego narzeczonego" (sąsiada z naprzeciwka). Szczęście prysnęło jak mydlana bańka. Niedługo potem podjąłem pracę. Jako, że dobry i poczciwy ze mnie człek od razu nawiązałem nić porozumienia z pozostałymi robolami. Starszyzna zapoznała mnie z panującymi porządkami i przestrzegła przed pewną 'wredną czarownicą", której miałem unikać jak ognia i nie podpadać. Mój umysł zwizualizował obiekt zagrożenia, jako stare pomarszczone babsko z biustem po kolana. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że ten postrach "lasu" jest niczego sobie niewiastą. W kontaktach była oziębła niczym góra lodowa, która zatopiła Titanica...do tego już pierwszego dnia wyjąca harpia urządziła mi piekielną tyradę na oczach wszystkich mieszając mnie z błotem. Dzięki jej "rekomendacjom" długo się nie napracowałem. Rok później zakład zmienił właściciela ( kupił ją znajomy ojca) i zatrudnił mnie na kierowniczym stanowisku. Zostaliśmy skazani na siebie. Codziennie nasączaliśmy się wzajemnie jadem nienawiści, urządzając swoiste tyrady. Po roku wyzwisk i wzajemnych przepychanek na imprezie dla pracowników upiła się i skończyliśmy w moim aucie. Dzisiaj jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie :) Jak pisał ksiądz Twardowski: I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×