Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość waraksa3333

Rodzina, jak im to wytłumaczyć...

Polecane posty

Gość waraksa3333
Odpowiadając na posty... Wolę umrzeć zgorzkniała i samotna niż z świadomością, że zmarnowałam sobie życie mając dzieci. Bo tak - dla mnie posiadanie dzieci to zmarnowanie sobie życia. Dla mnie dzieci do szczęścia potrzebne nie są. A bajka o szklance wody na starość? Domy starców obfitują w ludzi 'dzieciatych' którzy zostali na starość sami bo dzieci mają ich gdzieś. A co do mjej troski o rodziców to oby chociaż połowa z was tak troszczyła się o rodziców jak ja o nich. Pomimo tego, ze moi rodzice nadal są aktywni zawodowo i prawdę mówiąc niczego im nie brakuję ja odkąd jestem na swoim wysyłam im co raz jakieś sumy pieniędzy. I jeśli będzie trzeb zostawie swoje dotychczasowe życie i zajmę się nimi jeśli zajdzie taka potrzeba. Ile z was jest na to gotowych? Co do sterylizacji droga marto, to zamiast walczyć ze mną, zacznij walczyć z państwem i stwórz państwo w którym sterylizacja będzie legalna. Bo jak na razie legalna nie jest a ja nie mam ani ochoty ani czasu aby się szlajać po zagranicznych klinikach. A tatuś dziecka.... Dla waszej wiadomości to mieszkamy razem, żyjemy ze sobą od 10 lat i ma się naprawdę dobrze. Nie wiem czego wy po nim oczekujecie, że bedzie się bił albo się szarpał z moimi rodzicami? Jesteśmy ludźmi kulturalnymi i problemy staramy się załatwiac na spokojnie a nie biciem i krzykami jak to robią "normalne" wielodzietne rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waraksa3333
elu dziękuję Ci za pomysł z tym mediatorem, dziś zadzwonię do ośrodka i zapytam się czy u nich taka osoba by sie znalazła i zechciała moim rodzicom nakreślić całą sytuację. Talk sobie myślę, że może udałoby mi się kogoś z tego ośrodka zawieść do moich rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedno wiedz
Wydaje mi się, że nie rozumiesz 1 najważniejszej rzeczy - Ty już jesteś matką. I będziesz nią do końca życia swojego, lub tego biednego dziecka. Nie kochasz go, oddasz... ale do końca życia będziesz miała je w głowie, w podświadomości. Człowiek zmienia się z wiekiem, wraz z waznymi wydarzeniami. Być może do końca życia pozostaniesz tak pusta, nieodpowiedzialna i zimna, jak jestes teraz, ale możliwe, że kiedyś ogromnie pożałujesz dzisiejszych decyzji. Jedno jest pewne - jeśli dziecko ma pojść do adopcji, to faktycznie im szybciej tym lepiej. I chyba to lesze, niż gdyby miało mieć taką matkę. Życzę miłego życia dla samej siebie. Ale myślę, że twoja postawa mocno kopnie cię kiedyś w dupę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta ;)
Kiedyt w MTV obejrzałam odcinek program pt. "Szesnastolatki w ciąży". Brogram był głupawy, ale czytając wypowiedzi Autorki, przypomniały mi się wypowiedzi tamtych amerykańskich nastolatek. Panny chciały być traktowane jak dorosłe, które decydują o własnym życiu, a w rzeczywistości spychały swoje problemy na rodzinę, a jak coś szło nie po ich myśli, to prenensje były do wszystkich tylko nie do siebie. Autorka ma 30 lat, a zachowuje się jak dziecko we mgle. Siedzi i czeka nie wiadomo na co. Dziecko ma już 3 miesiące, a ona wykonała JEDEN telefon do Ośrodka Adopcyjnego i jak sama przyznaje, nie bardzo wie, jak ta adopcja ma wyglądać. Dzwoni tylko do rodziców i dziwi się, że nie chcą oddać wnuka. Pisze, że z ojcem dziecka są parą i adopcja to ich wspólna decyzja. Brakuje jeszcze wyznania, że oddanie niemowlęcia umocni ich związek i pogłębi więzi z rodziną. To chyba faktycznie jest podpucha bo wierzyć mi się nie chce w taki brak wyobrażni, braku organizacji, bezradności i dojrzałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waraksa3333
Droga marto jakbyś mniej mnie nienawidziła a więcej myślała to by ci się wszystko ułożyło w logiczną całość. Nie ma sensu brać się za jakieś papierki skoro ja tego dziecka nawet w domu nie mam i rodzice nie chcą go oddać. Dlatego też trudno pójść do ośrodka i komuś dupę zawracać skoro dziecka nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. A jakbyś czytała jeszcze dokładniej to byś wyczytała że taką radę dała pracownica osrodka adopcyjno-wychowawczego, więc bądź co bądź zakładam że ta osoba wie najlepiej jak sprawę załatwić. A postepowania nie ma co jeszcze zaczynać bo jak tamta pani sama stwierdziła, mże byc też i tak, że pod wpływem przymusu dziadkowie zdecydują się jednak przejąć opiekę nad dzieckiem. A co za tym idzie w chwili obecnej należy wstrzymać się z jakimikolwiek prawnymi działaniami dopóki sytuacja nie będzie jasna. Kolejną kwestią jest stwierdzenie, ze do rodziców tylko dzwonię, moze wyjasnisz skad takie stwierdzenie? jeśli czegoś nie wiesz lub nie rozumiesz - nie twórz historii których nie było. U rodziców byłam 4 razy i za każdym razem gdy chciałam zabrać dziecko była histeria, płacz itd. abym się zastanowiła, że dziecko będzie u nich a ja je zabiorą raz na jakiś czas do siebie. Jak wspomniałąm w pierwszym poście od rodziców dzieli mnie 200km i dla kogoś kto zaraz po wypadku siedział na wózku a obecnie porusza się przy pomocy kuli takie wycieczki raczej są niewskazane. Co do mojego partnera i naszej decyzji, to tak, masz rację, to pokazało nam, że tworzymy zgodny związek i nawet w takich trudnych sytuacjach potrafimy się wspierać. A co do bycia matką... Ja uważam, ze matką jest ten kto pokocha i wychowa a nie ten kto urodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczekaj
poczekaj jeszcze ze 3 kolejne miesiące finał takich spraw pokazują czasem w TVN UWAGA lub SPRAWA DLA REPORTERA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waraksa3333
Niestety ale kolejnych trzech miesięcy nie będzie bo we wrześniu wyjeżdżam z kraju na jakiś czas więc zalezy mi na tym aby załątwić tą sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczekaj
Kochana, "załatwić" to można rachunki, zakupy, drobne sprawy, a TEGO nie da się tak "załatwić" i po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bukaaa
Zanim napadniecie na autorke przypomnijcie sobie temat, który był tu niedawno. Sytuacja podobna - rodzice nie chca dziecka, ale nie zdecydowali się na oddanie do adopcji, bo "co ludzie powiedzą". W rezultacie dziecko bylo wychowywane przez opiekunkę, rodzice poświęcali mu z łaski kilkanaście godzin tygodniowo i bardzo chętnie wyjeżdżali bez niego. Mimo wszystko postawa autorki jest duzo bardziej dojrzała i odpowiedzialna. Chce dziecku dać normalny dom i kochająca rodzinę, mimo iż sama tego dziecka nie kocha. Nie chce ryzykować, ze mimo wszystko nigdy go nie pokocha, bo tak tez mogłoby się zdarzyć. Są osoby, które nadaja się na rodziców, są takie, które się nie nadają. Na to się nie ma wpływu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela 33
waraksa, jeśli pomysł z mediatorem nie wypali ( bo może się nie chcieć pracownikowi ośrodka jechać 200 km by z kimś pogadać, chyba, że mu zapłacisz - to też warte rozpatrzenia), to myślę, że powinnaś wziąć np. prawnika od spraw rodzinnych (albo umówić się z rodzicami na wizytę u kogoś takiego), kogoś kto nimi "potrząśnie" i uświadomi im , że albo w tą stroną, albo w tą. Trzeba się zdecydować. Oni są emocjonalnie zaangażowaini i trudno im się skupić na konktetach. Myślę, że dziecko z nimi zostanie, ale ktoś musi mi spokojnie i na chłodno wyjaśnić, jak sytuacja wygląda od strony formalności itd. Daj znać, jak już coś ustalisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze mówi
dobrze mówi, umówić się na poradę w kancelarii prawniczej w miejsowoci, gdzie mieszkają twoi rodzice lub w okolicy. jak jurto jedziesz, to dużo czasu nie masz. siąć na Internet i posprawdzaj, gdzie są i czy mają termin wollny na jutro, nakreśl krótko przez telefon sprawę. jak wypali, zadzwoń to matki, by sobie kogoś do opieki na dzieckiem znalazła na ten czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak tak można
Matką jest ta, która wychowała a nie ta która urodziła... to prawda, ale Twoje dziecko zawsze będzie o tobie myślało. Nie chcesz go, ale ono dorastając, wiedząc że jest adoptowane, zawsze będzie sie zastanawiało: kim jesteś, dlaczego go nie chciałaś, nie kochałaś, czym zawiniło... Być może jako dorosły człowiek któregoś dnia cię odnajdzie, zada Ci te pytania. Ale gdy usłyszy odpowiedź, jeżeli będzie taka jak te tłumaczenia tu na forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuituyg
Tysiące dzieci wychpwują się u rodzin adopcyjnych... i nie wiedzą o tym przez całe życie. NIby dlaczego to dziecko ma na dzień dobry każdego dnia rano słyszeć że jest adoptowane? Nie malujcie na czarno tej sytuacji bo to po protu głupie z waszej strony. Dziecko wychowa się w rodzinie "x", nikt mu nigdy nie powie że zostało adoptowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdgsfdgh
No tak najlepiej się zmusić do miłości. Laski zrozumicie że nie wszystkie kobiety są nakierowane na macierzyństwo, są czułe, ciepłe i egzaltowane aż do mdłości. Ta dziewczyna przynajmniej myśli o przyszłości dziecka, mogłaby machnąć na nie ręką i zostawić rodzicom a potem ono by musiało znosić matkę i matką jego. Same sobie zaprzeczacie: antykoncepcja zawodzi (a tabletki na razie daja najwiekasz skutecznosc), aborcja NIE bo jest ble, zaraz byście recytowały wierszyki o skrzywdzonych płodach, a jak adopcja też źle. Dla was najlepiej matkę przywiązać do stołka i chce nie chce musi kochać i wychować. Ale 95% kobiet ma fioła na punkcie dzieci a pozostałe dzieci nie lubią i nie chcą swoich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gajue
Ale tu już nie chodzi tylko o uczucia i wygodę samej matki i ojca. Dopuścili do tego by dziecko zabrała rodzina, króra teraz o nie dba i je chce. To ich uczucia się nie liczą? Jeśli dziewczyna po wypadku była taka nieprzytomna, to gdzie był wtedy ojciec dziecka, przecież miał do niego prawo i mógł poinformować szpital o ich wspólnej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gajue
Trzeba być odpowiedzialnym i ponosić konsekwencje swoich czynów, nikt nie mówił, że życie dorosłego jest łatwe. Nie o to chodzi, że chcą oddać do adopcji, ale o to, że żonglują uczuciami innych. Gdyby dziecko zostało w szpitalu, dziadkowie nic by o nim nie wiedzieli. A widocznie są bardziej wrażliwi niż biologiczni rodzice i teraz przechodzą horror.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia22 i juz
Po tym co piszesz i jak to opisujesz to nie obraz sie ale nie jestes normalna!NIe prubujesz nawet pokochac tego dziecka a tego czego ono najbardziej poczebuje to wlasnie matka!Ty go nosilas 9 miesiecy w brzuchu,normalne ze zrobic to latwo ale jesli juz do wychowania to niekturzy naprawde maja pstro w glowie i to jeszcze masz 30 lat dziewczyno a raczej KOBIETO znam dziewczyny ktore maja po 20 lat maja dziecko nie planowane i jeszcze sie ucza to jest dopiero sztuka.Podziwiam twoja rodzine za taka reakcje i brawa dla nich!!! A dla ciebie mam tylko jedna rade jesli nie chcesz tego dziecka to oddaj je twojej rodzinie niz ono ma cierpiec z twojego powodu a kto wie jak twoje zycie sie moze odmienic ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ccccccfdvfdvfvfgvgfvfff
czy ty jestes normalna nie robiąc przerw w tabletkach? puknij ty sie stara babo w te zahukany łeb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara Zdzicha
Droga wrakso, tak ironicznie wypowiadasz się o rodzinach wielodzietych. Czytając Twoje wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że posiadanie dzieci, założenie rodziny to w Twoich oczach niemal patologia. I nie dziw się, że tyle osób jest oburzonych Twoim zachowaniem, większość ludzi, którzy oddają dzieci do adopcji, to ludzie, którzy nie mają warunków i pieniędzy by dziecko wychować. Ty oddajesz je "na chłodno" , ale to nie tu tkwi główny problem; Ty nie szanujesz własnych rodziców i ich uczuć. Nie dałaś im na przechowanie kwiatka, tyko wnuka. Nie rozumiesz tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waraksa3333
Zacznijmy od tego, że ja nic im nie dawałam. Oni sami sobie wzięli tego dzieciaka do siebie bez mojej wiedzy i zgody - ja wtedy byłam w zupełnie innym szpitalu i do tego nie było ze mną żadnego kontaktu. Mój partner też o tym nic nie wiedział, dowiedział się kilka godzin po tym jak poszedł do szpitala powiedzieć, że dziecko decydujemy się zostawić w szpitalu. Ale było już za późno, moi rodzice zabrali dziecko a niezbyt rozgarnięci pracownicy szpitala te dziecko im wydali chociaż byc może złamali prawo robiąc to bez naszej zgody ale nagadali w szpitalu, że wypis na naszą prośbę. Podczas mojego pobytu w szpitalu mój partner jeździł do nich sam i chciał zabrać dziecko, nie oddali, więc co miał się bić z nimi? Powtarzam jeszcze raz, gdybym nie szanowała uczuć rodziców to bym zorbiła tak jak tu ktoś wspomniał, przyszłabym do nich z policją i by policja dziecko im siłą zabrała. Uczucia ich szanuję, stad ten temat bo muszę jakoś im to wytłumaczyć i sprawę załatwić bez użycia siły i krzyku. A wyzwiska i obrażanie mnie... To świadczy jedynie o was, jako o tych kochających i dających dobry przykład matkach. Ja tam wolę być nieczuła i zimna niż przesycona nienawiścią i chamstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waraksa3333
elu kontaktowałam się znów z tą pracownicą z ośrodka, ale niestety ona nie może jechać bo ma zaplanowane na jutro inne obowiązki, ale poleciła mi osobę 'ze stron' moich rodziców która pracuję przy ośrodku wychowawczym (pospolicie w domu dziecka). Umówiłam się z tą kobietą na jutro i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki.....
oj kobieto, ciąża jest efektem seksu, prawda ? jak się uprawia seks to i jest ryzyko zajścia bo nie ma 100% środków anty. Mimo twoich 30 lat na karku śmiem niestety wątpić w twoją dojrzałość emocjonalną jak i partnera. Tak to jest jak się niedorozwoje i skrzywieni emocjonalnie ludzie wezmą za seks. Nie chcę Ci ubliżać ale dla mnie jesteś totalnie ograniczona - jak się powiedziało A to teraz trzeba powiedzieć B. Skoro wpadliście to teraz trzeba wychować a nie zrzucać małą niewinna istotę na pastwę losu. Co za totalny brak odpowiedzialności. Pamiętaj że człowiek dojrzewa całe życie - obyś kiedyś nie żałowała swojej nieprzemyślanej decyzji i nie zapłakała gorzko nad tym co uczyniłaś... bo wtedy tego już nie odkręcisz a dusze będziesz miała pełną żalu i tęsknoty do swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba z piekła rodem
czytam i oczy przecieram ze zdumienia! Powiem tak, wypowiadasz sie o dziecku jak o balaście który trzeba wyrzucić za burtę swojego życia :O koszmar, jakbym czytała o kobiecie która chciała psa oddać do schroniska ale jej staruszków ruszyło sumienie, chcą mu dać bude, miske, opieke, ale tobie to nie pasi bo musiałabyś pomagać przy tym psiaku a ty właśnie wyruszasz w wieczne wakacje życia! I wtedy najlepiej jest tego psa porzucić, bo to takie kłopotliwe :O jesteś zimną, oschłą, babą bez grama uczyć i tyle. Moje zdanie jest takie, oddaj to dziecko do domu dziecka, póki małe to ma większe szanse że znajdzie dom i ludzi którzy go pokochają całym sercem, bez zimnych kalkulacji jak u ciebie. Niestety to wiąże się też z wadami takiego wyboru, zapewne stracisz kontakt z rodzicami, ale tu mi cię nie szkoda. Wariant 2 - wychowujesz sama dziecko, z pomocą dziadków i masz z nimi świetny kontakt, ale nosisz swój krzyż pokutny w postaci "balastu" jakim jest dziecko, i w tym wariancie najbardziej szkoda mi dziecka! Niestety coś za coś, jestesmi ludźmi dorosłymi i ponosimy konsekwencje swoich czynów! To nas odróżnia od zwierząt że potrafimy myśleć i dokonywać właściwych wyborów. I jeszcze jedno. Mam nadzieję że to dziecko jednak trafi do ludzi KTÓRZY GO POKOCHAJĄ CAŁYM SERCEM, i mam cichą nadzieję że kiedyś zapuka do twoich drzwi żeby cię poznać, ciekawe co mu wtedy powiesz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miśka8888
co za matka z ciebie jestes suka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja..
jak mozna nie kochac swoje dziecko....ja za swoje dzieci zycie bym oddala...jestes zwykla suka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izia87
Wspłczuje temu dziecku takiej matki,ja mam tez dziecko tez była wpadka i Kocham je nad życie jak mozna w ogóle oddac własne dziecko to jest czastka ciebie, chyba wiedziałas czym grozi sex chyba nie myslałas ze dziecko przynosi bocian jestes skonczona idiotka zostaw to dziecko przynajmiej babcia ma serce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela 33
Tematem mojej pracy magisterskiej były trudne relacje łączące matki z córkami, ale nie o temat pracy mi chodzi. Zbierając materiały do pracy, natknęłam się na książkę (nie pamiętam w już tutułu) o instynkcie macieżyńskim. Autorka książki dowodziła, że duża część kobiet jest go pozbawiona, a na dowód tego podawała przykład XVIII-wiecznej Francji,gdzie przez cały ten wiek kobiety z wyższych sfer oddawały swoje dzieci zaraz po urodzeniu mamkom na prowincję. Z Paryża codziennie wyjeżdżały wozy z noworodkami, część tych dzieci umierała, czasem je pomylono. Rodzice zabierali je w wieku 4-5 lat by oddać pod opiekę bonom lub guwernerom. Taka była moda i akceptowano ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela 33
Ja nie tłumaczę waraksy. Sama jestem matką, moje dziecko było chciane i bardzo je kocham. Pracuję z dziecmi i zdarzyło mi się parę razy obserwować kobiety, które traktowały swoje dzieci jak wyrzut sumienia. Było to tak bolesne, że aż się serce krajało... Myślę, że lepiej oddać dziecko do ludzi, dla których będzie promykiem słońca i radością, którzy je pokochają a ono odpłaci im tym samym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się ta historia kupy nie
trzyma! Rodziłam 2x i nie widzę możliwości aby dziecko było oddane, komuś po słownej prośbie...byłam świadkiem kilku sytuacji, kiedy matkami były nastolatki a także kiedy matka była chora w innym szpitalu - wtedy wręcz formalności się zmagają, spisywane sa dowody...100 podpisów trzeba złożyć..... ...a tu lekką reka dziecko oddane jest dziadkom, do tego to podejście, to jak ona pisze, wszystko miała w dupie.... i ten nieobecny partner :O ... nawet jak się dziecka nie chce, to jakieś przygotowania trzeba poczynić, wiadomo, że dzieci nie rodzą się po naciśnięciu guzika :O ... jak ktoś chce oddać do adopcji już w ciąży, to wygląda tak, że właśnie w ciąży się juz wszystko przygotowuje, podpisuje papiery i odpowiednia instytucja tuż po porodzie zabiera dziecko...jest tylko 3 miesiące bodajże na rozmyślenie się...po tym czasie składa się ostateczny podpis ah i kolejna rzecz która nie gra... dziecko trza było w USC zarejestrować, na to jest chyba tydzień, i co? kto i jak to zrobił? Podsumowując .... oceniam jako letnia prowokacje znudzonej nastolatki :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bardzo inteligentne prowo
A mi nadal sie wydaje ze to bardzo inteligentna prowokacja. Dlaczego? 1. Zadna wyksztalcona i inteligentna 30latka nie bierze tabletek any ciagiem bez przerwy przez kilka miesiecy. 2. Kazda wyksztalcona i inteligentna 30stolatka poznaje do 5 miesiaca ze cos jest z nia nie tak. 3. Jezeli sie bierze ciagiem tabletki antykoncepcyjne bardzo bardzo trudno jest zajsc w ciaze. 4. Autorka pisze o dziecku jak o rzeczy ale przekonuje ze swoich rodziców bardzo kocha i bedzie sie z miloscia nimi zajmowac na starosc. To oznacza ze dziecko jest balastem na cale zycie a starzejacy sie zdziecinniali rodzice juz nie? Bzdura totalna. Ja mam 80letnich dziadków którzy sa gorsi od dzieci i moja mama rwie sobie wlosy z glowy bo totalnie stracila wlasne zycie od 10lat opiekujac sie dwojgiem niedoleznych staruszków. Skoro nie masz uczucia dla dziecka i boisz sie o wlasne wygody i zycie zareczam ci ze na pewno nie bedziesz opiekowac sie rodzicami. Zreszta czy na pewno ich kochasz skoro nie widzisz ich strony medalu? 5. Po narodzinach dziecka w szpitalu nie wydaje sie go tego samego dnia. Tylko po tzrech dniach. Takie sa zasady. skoro Twoi rodzice odebrali dziecko po trzech dniach to gdzie w tym czasie byl twój partner???? Nie wierze ze na wiadomosc o twoim wypadku natychmiast nie przyjechal do szpitala!!!! Przeciez tworzycie taki zgodny i udany, piekny mocny zwiazek. Nie zostawilby cie nieprzytomnej w szpitalu. 6. W 9 miesiacu jest bardzo ciezko prowadzic samochód. No chyba ze mialas wypadek we wczesniejszym miesiacu. A wtedy to napewno dziecko musialo zostac dluzej w szpitalu. 7. Nikt sie nie kaze Twojemu partnerowi bic z Twoim rodzicami ale niestety przy adopcji ze wskazaniem czy bez, albo przy oddaniu dziecka on musi uczestniczyc i byc tego czescia, musi sie zrzec praw, musi byc czescia procesu wiec nie wiem jakim cudem chcesz zeby go te nieprzyjemnosci ominely. 8. Piszesz ze bylas u rodziców 4 razy. A oni cie nie odwiedzali jak tak bylas ciezko chora? Na wózku? Jakby moja córka miala taki ciezki wypadek to siedzialabym przy niej tygodniami. 9. Jak ma na imie dziecko? Bo piszesz o nim jak o scierce do podlogi. Nikt ci go niekaze kochac ani wychowywac ale przynajmniej daj mu troche godnosci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×