Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dyrcia

Jako mąż i nie mąż?!

Polecane posty

Gość Dyrcia

Witam wszystkie mężatki i te przyszłe i te z jakimś stażem. Otóż, jestem po ślubie 11 rok i wydawać by sie mogło, że człowiek w takim związku powinien się już dotrzeć, poznać swoje wady i nawyki i nauczył się z tym żyć; a jednak to nie takie proste. Mój mąż pochodzi z rozbitej rodziny, w której nie było miłości, szacunku i dobrych relacji: ojciec- dziecko. Kiedy go poznałam, miałam już 27 lat, on 29 i wydawać by się mogło, że rozsądek weźmie górę. Gorące uczucie wszystko przyćmiło, chociaż rodzice byli przeciwni, on niewierzący- oto główny zarzut. No, ale miłość najważniejsza, myślałam, że to nie będzie stanowiło problemu. Przez te 11 lat wyprowadzałam się od męża około 7 razy! Niemożliwe? A jednak. Żałuję dzisiaj, że kiedy pierwszy raz odeszłam (córka miała wtedy może z pół roku), zdecydowałam się za jego namową na powrót. Zawsze obiecał, że będzie dobrze, a ja w to wierzyłam. Kiedy rodziłam córkę miałam 30 lat, to niemało, a on wtedy robił mi wyrzuty, że na dziecko jeszcze za wcześnie, bo przecież nie doszliśmy jeszcze do niczego. Pytałam się jego, kiedy więc byłaby ta pora? Do dzisiaj wypomina mi dziecko (zresztą przyznał się kiedyś, że jak leżałam w szpitalu z zagrożoną ciążą, to liczył na to, że poronię)- to strasznie bolało. Wypomina pochodzenie- że ze wsi (z pogardą wyraża się o wsi, chociaż poznając mnie wiedział skąd pochodzę). Do dziś podkreśla, że mieszkanie jest jego i ja nie mam do niego żadnych praw (kupione przez niego przed ślubem), że mieszkam u niego, wyraża się wtedy z wyższością, że bez niego byłabym nikim. Ubliża i poniża, chociaż mówi, że kocha! Od pewnego czasu jestem bez pracy i choć usilnie szukam, nie mogę znależć. Mało pieniędzy- więcej problemów. Dla niego jestem nierobem, nieudacznikiem, mnazywa mnie meblem, chociaż pracowałam do tej pory 17 lat i radziłam sobie zawodowo nienajgorzej. Najgorsze jest to, że mąż szukając pretekstów, by nie dawać mi pieniędzy wymyśla dla mnie kary, np. kiełbasa w lodówce podobna do szynki- obcina mi o 100 zł. bo skoro stać mnie na kiełbasę, to znaczy, że mam dosyć pieniędzy. Wcześniej ukarał mnie, już nawet nie wiem za co, przestając płacić za moje studia, na które wcześniej mnie namówił i wysłał (ja chciałam trochę później jak on skończy swoje). Zarabiałam 900 zł. studia 460zł, reszta miała mi starczyć na życie, podczas gdy on kupował sobie kolejną rzecz na Allegro, mi było głupio poprosić jego o kasę na książki dla córki, czy buty dla niej. Pożyczałam od bliskich, bo nie starczyło. On tylko liczył ile zdoła odłożyć na koncie. Miałam sobie radzić z tym sama. Tak jest do dzisiaj. Najgorsze jest to, że mam kompletny mętlik w głowie, bo już nie daję rady psychicznie, nie mam w nim wsparcia. Chociaż ostatnio zapewniał moich rodziców, że nie pozwoli nam zginąć, po paru dniach od tych zapewnień demonstracyjnie przestał ze mną rozmawiać, wcześniej mówiąc, że musi wymyślić jakiś nowy rodzaj kary dla mnie, bo te nie skutkują, mam za długi łańcuch- mówi. Wyjechał na obóz karate i tyle, nawet nie zadzwoni do córki, zresztą ona i tak nie tęskni za tatusiem, który uwagę skupioną ma tylko na swoich zainteresowaniach. Przestałam go kochać już dawno, związek z takim apodyktycznym człowiekiem jest trudny. Mąż powiedział kiedyś, że jest strategiem, a ja nie wiem, co w jego głowie się jeszcze urodzi. Jest jak ogień i woda, raz do rany przyłóż, a po chwili rozjuszony, cyniczny i władczy tyran, nie mąż, ojciec czy przyjaciel. Czasami wydaje mi się, że odziedziczył chorobę psychiczną po rodzinie ( matka- stany lękowe potwierdzone klinicznie, ciotka- stała pacjentka szpitala psychiatrycznego). Mąż powtarzał parokrotnie, że żałuje swojego dzieciństwa, że nie popełni błędów swoich rodziców, którzy nie zapewnili swoim dzieciom spokoju i stabilizacji. Jego ojciec wojskowy, nie interesował się rodziną, wydzielał teściowej kasę na życie, sam żyjąc pełnią życia jak przystało na oficera. Umiejętnie, taktycznie wykańczał psychicznie swoją żonę. Zostawił rodzinę, kiedy chłopaki byli nastolatkami. Dzisiaj mają duży żal do ojca. Ich dom nigdy nie był ciepłym azylem, tak samo jak nasz. Mam wrażenie, że mój mąż to wszysko wie i w głębi serca chciałby stworzyć dobrą rodzinę, ale błędy z przeszłości nie ułatwiają mu tego, a mnie wyczerpały się już pomysły na lepsze życie razem, bo to jakby walka z wiatrakami?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczniczka
dziewczyno, co Ty jeszcze z nim robisz....przecież to patologia jakaś....on nie jest normalny, normalnego związku nie jest w stanie stowrzyć....uciekaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×