Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość oszalejejeslinicsieniewydarzy

głupia duma...

Polecane posty

Gość oszalejejeslinicsieniewydarzy

Po wielu zyciowych zakrętach i doświadczeniach, nieudanym małżeństwie, spotkałam wreszcie kogoś, kto działa na mnie jak magnes. Drżę na jego widok, nawet po roku bycia razem. Jego zapach wywołuje dreszcze, dotyk wprowadza mnie winny wymiar, jest wreszcie mądrzejszy ode mnie, można mu zaufać w wielu sprawach, tak bardzo mi tego dotąd brakowało.. To zawsze ja dominowałam w związkach, zawsze byłam opiekunką, pocieszycielką, pielęgniarką, pedagogiem.. A teraz nagle jestem "kobietą u boku", fenomenalne uczucie... Ale.. oczywiście asekuruję się. Nie potrafię się zatracić w tym związku, jedną nogą jestem - na wszelki wypadek-na zewnątrz, cały czas podświadomie badam wysyłane do mnie sygnały, czy aby na pewno Jemu zależy równie silnie, jak mnie.. I każda sytuacja która sieje choćby cień wątpliwości powoduje u mnie natychmiastowy desant.. Tak, jakoś jak tchórz wolę odejść z trzeaskim drzwi niż pozwolić, żeby mnie zostawił. Sęk w tym, że On chyba działa dokałdnie w ten sam sposób. Oboje jesteśmy poranieni poprzednimi związkami. Głupia sprzeczka o kolor trawy kończy się katastrofą, bo gdy tylko On się denerwuje, podnosi głos, ponoć bezwiednie, a ja wtedy "odchodzę".. Potem płaczę w samochodzie, w domu, tęsknię, potwornie tęsknię, ale coś mi mówi, że nie mogę zrobić pierwszego kroku, czekam na jego sms, telefon, ale ..on jest taki sam..Czuję, że ta głupia duma zrujnuje mi życie. On mi się śni co noc, czekam na sen, jak na zbawienie, chodze spać coraz wczesniej, żeby nie mieć świadomości tej sytuacji i żeby spędzić z Nim choć chwile we śnie.. Cierpię, ale nie zadzwonię.. Dotąd udawało się i to On robił pierszy krok. W końcu się odzywał. Teraz milczymy już tydzień. Wykończę się. Czy ja jestem nienormalna? Doradźcie coś, błagam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
Niestety takim ludziom ,,po przejściach" zaleca się (mimo wszystko) otwarcie na drugiego człowieka,bez uprzedzeń...każdy jest przecież inny i nie można wszystkich mierzyć jedną miarką....Poza tym zawsze człowiek musi być przygotowany na ewentualne niepowodzenie i umieć sobie z tym poradzić i żyć dalej...Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszalejejeslinicsieniewydarzy
Siri, w takim razie faktycznie nas oboje ta duma zabije... Za każdym razem, jak ja "odchodze", bo on szaleje z podowdu nieporozumienia czy drobiazgu, to czekanie na powrót uświadamia mi, jak bardzo mi na nim zależy. Obiecuję sobie, ze tym razem, jak tylko się odezwie, będę pracować nad sobą, żeby w głupi sposób nie "odchodzić" (ponoć to go najbardziej rozsierdza, to, ze ja w kazdej chwili moge sie odwrocic na piecie i pojsc), ale potem, w chwili amoku, tracę rezon i wszystko idzie utartym torem... Masz rację, to jest rodzaj lęku i asekuracji. Piszesz, że byłaś w nieudanym związku 25 lat. Czy udało Ci się potem zbudować związek, w którym czujesz się czasami szczęśliwa? Taki, którego za nic byś nie oddała, o który byś walczyła? Pytam, bo czasem nachodzi mnie myśl, że te niepowodzenia nie tkwią z sytuacji (niedobraniu się) tylko w nas samych. Ja mam teraz mężczyznę, o jakim całe życie marzyłam. I nie potrafię sobie z tym poradzić!!! Więc czuję, że może nie jestem "zaprogramowana" a udany związek. Jak jest u Ciebie? Pozdrawiam i dziękuje za odp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość return to inocent
to przedewszyskim uswoadom sobie ze w taki sposób mozecie siebie stracic, zalecam długie rozmowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie jest duma!
Czemu nie napiszesz wprost? Przecież wiesz, co to jest? To PYCHA, tak, to twoja pycha nie pozwala ci na przyznanie się do tego, że on jest ci potrzeby. To pycha hamuje wszelkie twoje dążenia, by się naprawdę zakochać, by razem coś osiągnąć. Pamiętasz - jakiś stary film - i instruktor narciarski, powtarzający: Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz? Problem w tym, że czasem trzeba wziąć pod uwagę i drugi i trzeci upadek. Ty byś chciała tak, jak tobie wygodnie, jak to sobie w scenariuszu napisałaś. A cóż się stanie, jeśli zakochasz się i znów okaże się, że to jednak nie ten związek? Będzie bolało? I ten ból nie pozwoli ci na następną próbę urządzenia sobie życia? Smutne są takie zasady życiowe. Bo co lepiej - narazić się na ból, którego może wcale nie być? Czy może lepiej, mimo wszystko, zaryzykować trochę bólu, by później poczuć szczęście. Jedno pytanie - do dentysty też nie chodzisz, bo boli? No to nie zasłaniaj się dumą, jeśli po prostu twoim życiem rządzi pycha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszalejejesli...
pycha czy duma, wiem, że to co mnie blokuje siedzi we mnie i jest cechą mojego charakteru. Dzięki za ostre słowa, tak, o tych scenariuszach słyszę nie pierwszy raz.. Masz rację! Tylko to nie jest strach przed bólem rozstania, uwierz, swoje w życiu się wyrozstawałam, zarówno ja zostawiałam jak i zostawałam rzuconą, więc wiem, jak boli jedno i drugie, mało tego, wiem, jak zbawienny jest w tym czas i w końcu te reflekcje, że dobrze się stało, że jednak dobrze.. Teraz wpakowałam się w sytuację bardzo trudną ale i bardzo wymarzoną, poznałam wreszcie człowieka, który mnie fascynuje bez reszty. I nie umiem się jemu do tego przyznać! Zresztą może nie powinno się przyznawać do takich rzeczy, bo związek do wynikowa tak wielu czynników. Mam w głwoie stereotyp, że mężczyźni potrzebują wiecznie walczyć i zdobywać, a jak mają w garści to odpuszczają i szukają gdzieś indziej. W końcu z natury są poligamiczni... No to jak się wychodzi z pychy? P.S. Do dentysty chodzę, ale zawsze ze znieczuleniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
do autorki: zmarnowałam sobie życie z byle kim...a teraz na stare lata to już co mi zostało: koronkę klepać ....!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszalejejesli..
siri, nie mów tak... koronkę możesz kelpać, jeśli wierzysz, że to ma sens. A rzeczywiście zmarnujesz resztę życia, jak nie zmienisz podejścia do swojej przeszłości. Nie chcę mędrkować, bo nie znam Twojej historii, a i sama jestem kiepskim ekspertem, ale nie chce mi się wierzyć, że "z byle kim" i że "zmarnowałaś". Nie wiem, czy się do tej przeszłości odcięłaś, czy "w niej" tkwisz. Masz olbrzymie doświadczenie, pomagasz innym na forum, piszesz mądre rzeczy, nie wierzę, żebyś w swoim życiu była niemądra ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
No tak to może z boku i wygląda...no ,ale sorry ,,ja wysiadam"....Najpierw trzeba czegoś bardzo chcieć....a mnie się tak na prawdę już nie chce próbować...Starczy tego dobrego ! Fajnie mi się z Tobą pisze ... Pozdrawiam! Powodzenia na nowej drodze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszalejejesli...
siri poczekaj, samo przyjdzie, nie ma co bardzo chcieć na siłę i nie wiadomo czego tak naprawdę. No bo co jest w życiu najważniejsze, to będziemy może wiedzieć u jego schyłku, jak nas posadzą na ławce w sanatorium okryją kocem, to może wtedy pojawi się odpowiedź, czy bardziej się liczy 25 lat wspólnego, pewnie trudnego życia, czy kilka krótkich chwil błękitnej szczęśliwości. Pozdrawiam, dobrej nocy.. Ja ide śnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
Ale siedzisz ,,po nocach"...Co Ci się śniło?! Mnie to przeważnie b.często śnią się moi bliscy zmarli....tak mam od dzieciństwa...dzisiaj też mi się śniła moja śtp.mama....A do sanatorium mam jechać (jak dożyję...) na wiosnę 2012...do tego stadium ,które opisujesz już się zbliżam...Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszalejejesli...
ha, w takim razie już za rok możesz wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi ;) Oczywiście pisząc o wizji sanatorium miałam przed oczami siebie o lasce, z gabem i trzesącymi się rękami, czyli kogoś pozbawionego problemów o jakich tu popisujemy... To dziwne z tymi zmarłymi.. Penie wiąże się to zbardzo mocnym stosunkiem emocjonalnym do osób ze snów, w ten sposób Twoja podświadomość szuka emocjii relacji, których może na codzień brak..? U mnie niezmiennie śni mi się to, czego nie mam, a czego bardzo chcę. Ale nadal nie wiem, co zrobić, przerwać zmowę milczenia, czy czekać aż on się złamie, ale czy się złamie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bierz za telefon i dzwoń do niego kobieto! jesteś świadoma wszystkiego co się dzieje, znasz przyczyny, nie potrzebujesz tutaj porad - porozmawiaj z nim szczerze, powiedz mu dokładnie co czujesz i przestańcie się bawic w żurawia i czaplę, zasługujecie na szczęście oboje, cieszcie się nim póki trwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
Nie szalej tylko zadzwoń ....kto nie ryzykuje ....Chyba ,że lubisz się dręczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×