Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

singri

Matka mnie kretyńsko wychowała, teraz cierpię...

Polecane posty

Mam 3 młodszego rodzeństwa. Gdy urodził się pierwszy brat miałam 7 lat. Nie powiem, fajnie było być starszą siostrą, do dziś zostały mi odruchy pomagania innym i doradzania (ale nie wtrącam się bez potrzeby). ALE... W domu zawsze byłam ta najmniej ważną. Babcia potrafiła przynieść trzy cukierki, rozdzielić między maluchy i powiedzieć "A ty nie zasługujesz." Mama ciągle marudziła, że całe kieszonkowe na książki wydaję, że nie zarabiam (miałam kłopoty ze znalezieniem pracy zaraz po maturze), i generalnie że jestem okropna, paskudna, gruba... Awantury z krzykami były na porządku dziennym, po po całej sobocie spędzonej na sprzątaniu ośmieliłam się położyć na kanapie z książką, a to jeszcze podjazd nie zamieciony! Mało tego, zamiast przeprosić i wziąć się wreszcie do roboty ja wysyłam małe, 12 - stoletnie dziecko! To wychowanie obecnie procentuje. Mam fajnego faceta, wspaniałe dziecko. I na pierwszym miejscu dla mnie jest mała, potem facet, potem ja. Nie mówię tu o ustępowaniu w kwestii pierdół jak film w telewizji. Jak jesteśmy na zakupach to przeważnie jest taki dialog: Mój: Chcesz kupić jakąś książkę? Ja: Ale chciałeś (tutaj nazwa gry), to na jedno i drugie nie starczy. Mój: To kupię inną, tańszą, a z tą poczekam aż stanieje. Ja (kłamię!!!): Nie, nie ma ostatnio nic ciekawego, patrzyłam w necie. Mój: Na pewno? Ja: NA PEWNO. A potem cały miesiąc chodzę smutna i wkurzona. Do niego nie mogę mieć pretensji, mam tylko do siebie i tej głupiej rodziny... Co mam zrobić żeby się zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hthrhh6
mam to samo wole innym dogodzic niz o siebie zadbac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -Avicenna-
to nie prowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baśka mi ukradła nicka
To, że widzisz swój problem i że wiesz, z czego wynika, to już połowa sukcesu. Faceta też masz fajnego, więc wciągnij go do "akcji ratowniczej". Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
offermo - mam gdzieś jej spadek, nic od niej nie potrzebuję. Jestem dorosła, a to oznacza samowystarczalność. I to nie jest STARA tylko MAMA, MATKA. Jaka jest taka jest, ale szacunek jej się należy. W końcu bez niej nie byłoby mnie. Mintaja - wiem. Ale nie wiem jak to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wątpię żebyś się zmieniła...ty juz taka po prostu jesteś.. tak zastałas wychowana,tak cały czas postępowałas i postępujesz to myślę ze baaardzo trudno będzie ci się przestawić,jesli to w ogóle mozliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kxacsk
spadek, kurvva jaki spadek, offermo ona ma 3 rodzeństwa, nawet jak dużą sume rozdzieli sie na 4 to i tak zostanie mało :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -Avicenna-
gówno ze spadku dostanie, będzie musiała zakładac sprawę o zachowek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, ze to nie jest problem wychowania. Ja robie tak samo a wcale nie miałam w domu tak jak ty. Wręcz przeciwnie. Zawsze wydawało mi sie, że byłam najważniejsza. Ale jak mój mąż pyta mnie czy chcę cos to odpowiadam, ze nie bo on chciał cos innego. Identyczna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spadek - rozlatujący się domek 3 pokojowy z podwórkiem. Ziemia przypadła reszcie rodziny. Pieniędzy nie ma, rozrzutność mam po nich. Gdzie trzeba podpisać, że się zrzekam? Mogę za życia mamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kxacsk
"Jaka jest taka jest, ale szacunek jej się należy. W końcu bez niej nie byłoby mnie." Z takim podejściem nic nie zmienisz w sobie, musisz zmienic myślenie. To że cie urodziłą nie zmaczy ze jej sie należy szcunek. Ona ci to woiła że jej sie nalezy szacunek z urzędu a ty jeszcze nie masz własnego zdania, bezmyślnie powtarzasz ten schemat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *aaagaciaaa*
singri-co chcesz jej przez to udowodnić? Nie, nie mozesz zrzec się za zycia. Powiem Ci, ze jestem bardzo podobna do Ciebie, wiele zachowań mamy zbliżonych. Moja matka wydaje się nawet taka sama jak Twoja... Ja wyprowadziłam się jakiś czas temu od niej, wyszłam za maż pomimo jej silnego sprzeciwu i ... czuję,ze żal nadal mnie przepełnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale bardziej szanuję własnego faceta i dziecko. Matka nie jest dla mnie najważniejsza i pomagam jej dokładnie tyle ile ona mi, czyli wcale. Ale pewna doza szacunku jej się należy jak każdemu innemu człowiekowi i nie zgodzę się, żeby ktoś mówił "twoja stara". Są jakieś granice. Do dziś pamiętam jak się zryczała gdy jej powiedziałam, że Wigilię spędzę z narzeczonym. Bo ona ma jeszcze inne dzieci, a on byłby sam. 3 razy rozmawiałyśmy, mówiłam że nie przyjadę, że chcę być z nim, a ona krzyczała i rzucała słuchawką. I w dzień Wigilii dzwoni, czemu mnie jeszcze nie ma. I pretensje, bo myślała że przyjadę i nie posprzątała w piwnicy, zostawiła to specjalnie dla mnie (bonus taki :( ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *aaagaciaaa*
singri- jestes chyba moja siostrą syjamską ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jej nic nie chcę udowodnić. To był ironiczny żart, po prostu nie zależy mi na żadnym spadku po nikim, kto nic nigdy nie dał ciepłą ręką. Tak, utrzymywała mnie nawet dłużej niż do 18, ale wypominała wszystko tak, że ten jeden posiłek dziennie (więcej nie jadłam, żeby nie prowokować awantur) kością mi w gardle stawał. I do dziś sięgam po jedzenie ostatnia. Nawet na jakiejś imprezie zawsze czekam żeby nie brać pierwszej kanapki czy ciacha z półmiska. Masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 167
miałam podobnie. Tyle, że ja teraz jestem przez to rozrzutna. Kiedyś nie miałam w czym chodzić. Nowe rzeczy dostawało starsze rodzeństwo, a ja dostawałam po nich i to zniszczone. Teraz nie mam umiaru, ciągle mi czegoś brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaagaciaaa - przykro mi, że jest jeszcze ktoś, kto ma takie same problemy. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Ale skoro już jest nas więcej, to łączmy się i wspierajmy nawzajem. Może kiedyś uda mi się przełamać i powiedzieć np." Nie, kochanie, wolałabym żebyś nie kupował tej gry tylko tańszą" bo teraz mówię "Bierz polską wersję językową, chrzanić te 30 zł różnicy" nie patrząc na to, że jak zapłaci więcej to już nie będę mogła sobie pozwolić na soczek czy ciastko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
167 - tutaj nie chodzi nawet o biedę tylko o to, że traktowała mnie gorzej niż moje rodzeństwo i głośno mówiła "będę cię traktować gorzej bo jesteś gorsza" mimo że naprawdę nie dawałam jej powodów. Byłam grzecznym dzieckiem, skromnym, nie miałam w stosunku do niej przesadnych wymagań. Żeby tylko była ze mnie zadowolona. I była, na początku podstawówki, kiedy miałam same piątki. Jak doszedł niemiecki i okazało się że nie mam talentu do języków to po każdym zebraniu dostawałam pasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 167
ja też nie miałam biedy na myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 167
ja też nie miałam biedy na myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m_maja_
ja też byłam gorsz bo byłam starsza. Pamiętm jak dostałam kiedyś 3 z klasówki z historii tak sie bałąm jej o tym powiedzieć a musiałam mieć podpis pod oceną :O Dałam jej do podpisu przed wyjściem do szkoły tak sie na mnie wydarłą, zwyzywała od nieuków, powiedziała ojcu i w ogóle była awantura. Mojeg brata ciągle kryła, on miał prawei same 2 na świadectwach a ja musiałam mieć świadectwo z paskiem i pokazywać je całej rodzinie. Znalazłąm kiedyś świadectwa brata, bo matka je chowała żeby ojciec nie widział. Wzięłam te świadectwa i podłożyłam ojcu do szuflady. Jak ojciec znalazł była awantura, wyszło ze matka to kłamczucha i robi wszystko zeby kryć swojego synalka. Ja to zrobiłam z zemsty, gdyby ona mnie tak nie traktowała to miałabym w dupie jakie oceny ma mój pojebany braciszek. Najgorsze, ze matka domyśliła sie że to moja sprawka i uprzykrzała mi życie na każdym kroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc jest nas dużo, dużo więcej. Dlaczego nasze matki nie umiały równo traktować swoich dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 167
wiele wynosi się z domu. Myślę, ze dzieciństwo naszych matek przekłada się na ich dorosłość, a zarazem na dzieciństwo ich dzieci. Moja matka ma młodszą, ładniejszą siostrę, którą zawsze faworyzowano. U nas wyszło tak, że ja jestem najmłodsza, a starsze rodzeństwo ma lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak na mnie, to nie wina wychowania - masz po prostu syndrom męczennicy. użalanie się nad sobą sprawia Ci przyjemność, myślisz "znowu się poświęciłam i cierpię, żeby innym było lepiej" i dzięki temu czujesz się lepsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×