Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malutka:(

Zostawiłam go po 5 latach bo nie chciał mi sie oświadczyć...

Polecane posty

Gość PaulinaaaaAAaa
Do dziewczyny o zacnym nazwiku, której rodzina ma pieniądze i znajomości :) Jakim prawem możesz tak oceniac ludzi? To, że Twojego kuzyna przyszla żona jest ze wsi to od razu źle? To, że są ze sobą kilka lat to coś znaczy, gdyby była taka jak mówisz to Twoj kuzyn dawno by ją rzucił, skoro taki mądry, inteligenty i z takim super wykształceniem ;) Byś się wstydziła, to że któs jest ze wsi albo nie jest tak super wykształcony nie oznacza ze jest gorszy :) Jest wielu ludzi na świecie, którzy mimo braku pięniążków i ZACNEGO nazwiska, potrafią o sto razy lepiej się zachowac niż ludzie na tak " wysokim szczebu" jak Twoja rodzinka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolindzia
Malutka jakbym słyszała swojego chłopaka : właśnie miałem napisać, właśnie miałem dzwonić...szkoda, że jak ja bym tego nie zrobiła pierwsza to bym się pewnie nie doczekała... podziękowałam mu... nawet nie stara się by wrócić..trudnoo ból jest ale myślę, że przejdzie z czasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolindzia... jasne, że przejdzie:) W takich przypadkach czas jest naszym sprzymierzeńcem. Życzę Ci faceta, który będzie miał czas zadzwonić, spotkać się, a Ty nie będziesz miała poczucia, że się narzucasz i że Tobie bardziej zależy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość az musze sie wypowiedziec
przezylam to samo bylam az w dwoch takich beznadziejnych zwiazkach!! DZIEWCZYNY ZROZUMCIE JAK FACET NIE CHCE SIE OSWIADCZYC PO DLUGIM CZASIE CHODZENIA olejcie go przykro mji facet nie jest gotowy, boi sie slubu, zobowiazan itd... moze i kocha was, ale matka go tak wychowala, ze jest tchorzem ja mialam jednego juz pracowal dlugo bylismy ponad 3 lata, a on nie i nie...zamieszkal z kolega..wysmialam go... potem byl nastepny 3 lata tez, milosc wielka......klotnie o pierscionek caly rok, ciagle cos innego na glowie mial, a to nie ma pieniedzy a to to, w koncu jakis ymuszony mi kupil, ale i tak powiedzial po kolejenej klotni kiedy slub, ze on bardziej kocha mame:))) wysmialam go... nastepnie byl moj maz, po pol roku chodzenia, on bez pracy kupil mi przepiekny pierscionek, jak tylko raz pwiedzialam, ze bym chciala po pol roku slub, on bez pracy zazanaczam, wszytsko z mojej pensji i jego ojca pomoca szulkal pracy i od razu znalazl i jest super i nie bylo przeszkod zeby sie oswiadczyc i planowac wspolna przyszlowc dziewczyny ci faceci sa niedojrzali emocjonalnie, albo ich rzucuicie i oni sie otrzasna i oswiadcza albo nie doczekacie sie naprawde miejcie sile i ODWAGE ICH RZUCIC!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faith Hope Clory 'a ja wam opowiem historię z mojej rodziny. generalnie mamy zacne nazwisko i trochę kasy na kontach, znajomości, wszyscy po studiach (prestiżowe kierunki). mam kuzyna, absolutnie obłędny facet. skończył świetne studia i zarabia kilkanaście tysięcy. wysoki, przystojny. spotykał się z super laskami, ale jakoś nie wychodziło. w końcu poznał taką nijaką myszkę, w dodatku ze wsi. i ta myszka postanowiła podskoczyć na drabinie społecznej o kilka szczebli (dzięki memu kuzynowi). zapewne instruowana przez rozentuzjazmowaną rodzinkę, siedziała cicho i spełniała się jako dziewczyna. w końcu on, po 6 latach, stwierdził, że w sumie nie chce mu się szukać innej i niebawem biorą ślub. nie muszę mówić, jaki do tego pomysłu ma stosunek większość rodziny jaki z tego morał? jak cwana gąska uczepi się lepszego faceta, nie ma zmiłuj.' Przeczytałam to....i żal mi tej Myszki ze wsi. Zmarnuje się w waszej zacnej rodzinie:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość az musze sie wypowiedziec
a i jescze jedno papierek papierkiem kobieta tego potrzebuje bo status zony jest o wiele wyzszy w spolecznestwie i nie ma co sie czarowac po slubie po piewszej powaznej klotni nie weznie sie walizek a bez papierka tak!!!! po slubie sa wieksze zobowiazania ale to zrozumieja tyko dojrzali ludzie pozdrawiam i zycze odwagi do rzucenia tych tchorzy....ktorym"papierak jest niepotzrebny"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, zastanów się, czy na pewno chcesz wziąć ślub z kimś, kto nie pragnie tego tak samo jak Ty. Nawet jeśli on po tym wszystkim zdecyduje się na zaręczyny, Ty nie odczujesz już wielkiej radości i będziesz zastanawiać się, czy zrobiłby to, gdybyś nie nalegała:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, zastanów się, czy na pewno chcesz wziąć ślub z kimś, kto nie pragnie tego tak samo jak Ty. Nawet jeśli on po tym wszystkim zdecyduje się na zaręczyny, Ty nie odczujesz już wielkiej radości i będziesz zastanawiać się, czy zrobiłby to, gdybyś nie nalegała:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o maj god o maj god
z tej maki chleba nie bedzie i tyle... nic na sile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
autorko, a ile macie lat, bo nie napisałaś?Pracujecie, studiujecie? Przecież to też ważne. Mieszkacie ze sobą? Moim zdaniem jeśli nie czujesz się kochana to chyba większy problem niż brak pierścionka... Ja Ci mogę powiedziec z perspektywy kogoś, kto ślubu nie chce. Czasem naprawdę nie jest to ważne. Bez dorabiania żadnych teorii, że jak się nie oświadcza, nie chce śłubu to nie kocha. Ale jeśli nie czujesz, że jesteś dla niego ważna, że planuje z Tobą przyszłość- a Ty jesteś na etapie szukania partnera na całe życie to lepiej z tego zrezygnuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobrze_mi
kobieta tego potrzebuje bo status zony jest o wiele wyzszy w spolecznestwie i nie ma co sie czarowac". O matko, nie sądziłam, że są jeszcze ludzie tak zacofani i tak zaściankowi, żeby brać ślub w celu podniesienia statusu społecznego. Kiedyś tak było, jasne, ale teraz? No cóż, jak ktoś jest niewolnikiem stereotypów, to nigdy nie bedzie szczęśliwy. Bez ślubu czy ze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
ech ja juz jestem 5 lat w takiej sytuacji.... byly powazne rozmowy, ale on nie rozumie tego... np. mowi "czemu mi 3 latat temu nie mowilas ze tego chcesz" - jakby to nie bylo oczywiste po tylu latach zwiazku... nie chce odchodzic, ale powoli staram sie miec coraz wiecej w zyciu swoich spraw, troche sie uniezaleznic. Ja bym dla niego wsyztsko zrobila, a on? twierdzi ze mysli o mnie powaznie, ale to tylko gadanie bardzo dobrze Was rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
ja kiedys tez myslalam, ze tylko stare dewoty moga miec cos przeciwko wolnym zwiazkom i mieszkaniu bez slubu. ale po paru latach doroslam i rozumiem, ze to nie o to chodzi żona to po prostu wyzszy level bycia razem, najwyzszy z mozliwych. A skoro z kims jestem, to do cholery mam byc jego calym zyciem, tak jak on moim. Milosc na 100% dąży do osiagniecia najwyzszego jej wyrazenia - xzyli slubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
ja dojeżdzam 45km- a jak wyglądają Wasze rozmowy? Strasznie mnie to ciekawi...5lat w związku to trochę jest- na tym etapie chyba można normalnie pogadać o wszystkim? Skoro Ty oczekujesz śłubu i, jak mniemam, mówisz mu o tym, to co on odpowiada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
mireczka juz kiedys sie z Toba spieralam w kwestii slubow na innym topiku ,tylko mialam inny nick, nie pamietam jaki :-) Widzisz, pierwsz lata ja myslałam (no wiadomo, od razu sie nie oswiadczy) ze jest czas. Zaczelam z nim byc majac 20 lat - on mial 25. Zaczynalam studia itp, jeszcze chcialam sie bawić... Ale jak mialam 22 lata juz znudzily mi sie zabawy, imprezy, zapragnelam stabilizacji. On powaznie mowil o zyciu, snulismy planu o budowie domu itp... wiec myslałam, że sie oswiadczy niebawem. Nie prosiłam, nie pytałam - było to oczywiste. Potem zaczely sie sluby jego znajomych (jak byli w wieku ok 26 lat) i kazdy pytał: kiedy my: on sie wykrecal, ja sie glupio usmiechałam. Potem poznalismy taka pare, z ktora sie zaprzyjaznilismy. Mieszkalismy razem 2 lata w jednym mieszkaniu. Ta dziewczyna strasznie nalegała na slub - mowila do swojego faceta ciagle o pierscionkach itp. Ja jej wspolczulam, rozumiałam - ale uwazalam (i moj P. o tym wiedzial) ze ona robi glupio, blazni sie itp. Ja zawsze uwazalam, ze jak mam z kims brac slub, to nie z przymusu, sily sugestii i presji, ale z czystej checi. W kaoncu ostatnio (ja 25 lat on 30) zaczelam juz popadac w depresje. Powaznie, przestalo mi sie chciec cokolwiek robic - wczesniej gotowalam mu obaidki, sprzatalam itp i lubilam to - teraz juz mnie to nie cieszy - bo wtedy robilam to dla "przyszlego meza" - tak myslalam. Teraz juz coraz bardziej watpie czy jest sens. Mielismy powazna rozmowe. On sie zdziwil, ze dla mnie to tak wazne, Wg niego i tak juz razem tyle lat mieszkamy, co zmieni slub? Tlumaczylam mu to, co Wam: ze slub to branie kogos na serio, decyzja o milosci, walka o zwiazek a nie ewakuacja, jak bedzie źle. Co ciekawe on duzo gadał o dzieciach, ze chce bysmy mieli trójke, a wie dobrze, ze ja nigdy nie bede miec dzieci nieslubnych (takie mam zasady i on je znal od zawsze) ale jednak nic nie robil w kierunku slubu. I teraz w sumie stwierdziłam że juz mi wisi ślub - bo po tylu latach, to juz bedzie wyblagana jałmużna i nie o to mi chodziło. Slub powinien nastepowac wczesniej, a nie teraz, keidy my juz zyjemy jak stare, znudzone soba malzenstwo. Ja sie juz pogodzilam, ze nie bede miala slubu marzen - z milosci. Bo teraz, to juz bedzie najwyzej "bo juz trzeba", bo wypada, bo bedziemy chcieli dzieci itp. Staram sie jakos skupc bardziej na sobie. Zaczynam wlasnie studia. Szukam nowej pracy (chwilowo bylam bez - kilka miesiecy, ale mialam oszczednosci duzo) i chyba sie udalo. Moze sie nie pogodzilam, ale zaakceptowalam taki model zycia: niedosyt, wieczne niezadowolenie, Bo go kocham, on mnie, nie chcemy sie rozstawac. Ale nie mam co liczyc na swoj model powaznego zwiazku. A juz problemy czysto techniczne, jak nazwisko, zameldowanie, sprawy w pracy itp - sa to utrudnienia, ale do przezycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
no ale napisałaś, że go kochasz i on Ciebie. To dlaczego nie będziesz miała ślubu z miłości?? Troszke nie kumam... No i skoro ze sobą mieszkacie, rozmawiacie normalnie to dlaczego nie ustalicie: pobieramy się wtedy i wtedy, zamówicie salę, zrobicie listę kogo zaprosić? Bo rozumiem, że Twój facet jest przeciwnikiem ślubu, tak? Najważniejsze to chyba to, że się kochacie- tak mi się wydaje... Gdybym to ja chciała ślubu a mój facet nie mówił "nie" po prostu bym wszystko zaplanowała. Może wtedy on poczuje nastrój i klimat i poczuje, że to fajna rzecz- mieć żonkę? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
Mireczka ale slub wyglada tak, że facet stwierdza "z nia chce spedzic reszte zycia", potem sie oswiadcza i razem planują. Ja jako kobieta nie moge sie oswiadczyc - no to by bylo chyba troche przesadzone, nie sadzisz? narzucanie sie, ze fujj nie chce slubu z alski, dlatego, ze ja tak chce - slub, malzenstwo, da radosc wtedy, gdy jest dobrowolne. Gdy mezczyzna sam chce, a nie, jak go babka zlapie na dziecko albo zmusi szantazem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
pokaze Ci to Mireczko na innym przykladzie. Moze jestem glupia, ale b. lubie dostawac kwiaty, kocham kwiaty, sadzic, kupowac i dosatwac zwlaszcza. On na samym poczatku nigdy mi kwiatka nie kupil - ale tlumaczylam to tym, ze miekszkalismy daleko od siebie, jak mialny go wozic itp. Potem jednakk nadal tego nie zrobil - ale przeciez nie bede faceta prosic, zeby mi kupil kwiaty!!! w miedzyczasie, na rozne okazje, typu dzien kobiet, urodziny koledzy dawali mi kwiaty. Mowilam mu o tym, ale nie jakos tak zeby wzbudzac zazdrosc. Raz nawet kolega dal mi bez okazji piekny bukiet. Moj P. byl zazdrosny, ale nic nie zrobil. W koncu po ilus latach, mu powiedzialam, ze chcialabym dostawac kwiaty... ale on nic. I gdzies tam kiedys mi kupil jakiegos na dzien kobiet tulipana za 3zl - i dał mi go z taaaaka łachą.... ze dziekuje bardzo. wole do konca zycia od niego nie dostac kwiatka niz doswiadczyc takiej łaski... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
no tak, tylko jeśli ten facet akurat ma taki a nie inny stosunek do ślubu, to ciężko od niego wymagać, żeby myślał "po Twojemu". Widać, że dla niego to formalność, że zrobi to dla Ciebie ( bo rozumiem, że coś ustaliliście?). A małżeństwo to całkiem coś innego niż ślub przecież. A sytuacja z kwiatami mi się w ogóle nie podoba- wynika z niej, że Twój facet ma generalnie gdzieś to, czego potrzebujesz! A to już niedobrze wróży. Powiem Ci, że u nas było to samo- mój męzczyzna jakoś nie wyniósł z domu konieczności kupowania kobiecie kwiatów, ot tak, bez okazji. Ewentualnie na urodziny, imieniny. I kiedys mu wykrzyczałam w złości, że nawet głupiego kwiatka mi nie kupił bez okazji. I wiesz, że od tej pory często stoją w kuchni świeże kwiaty? ;P Ja wychodzę z założenia, że facetom trzeba mówić o swoich potrzebach. I nie widzę żadnej ujmy w porozmawianiu z mężczyzną Twojego życia (skoro chcesz być jego żoną) o tym, że oczekujesz oświadczyn i śłubu. Jeśli Cię kocha i mu zależy to gdzie problem? Że sam nie jest na tyle, nie wiem...domyślny, romantyczny? I tak będzie się liczyło to, JAK to życie razem przeżyjecie, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
Mireczko droga, ale co za przyjemnosc miec kwaty z łaski, bo prosisz, blagasz, krzyczysz? Albo szczerze, albo wcale. Nic nie ustalilismy. Stanelo tak jak bylo. Skoro on nie widzi we mnie kobiety swojego zycia - żony - no to przykro. To sie moze okazac terapią na moja miłość... Moze ja w koncu stwierdze, ze nie warto byc z egoistą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
ależ ja nie proszę, błagam i krzyczę:) Też kiedyś tak myślałam jak Ty- że nie poniżę się mówieniem, tak naprawdę o swoich potrzebach! Ale nauczyłam się, że czasem jeśli o swoich potrzebach nie powiesz to facet nie będzie o nich wiedział. O kwiatkach powiedziałam RAZ, zakumał i mi je kupuje. Gdyby to było wymuszone to byłoby jak u Ciebie- jeden marny tulipan na Dzień Kobiet:) Facetom po prostu czasem trzeba powiedzieć o tym, czego się oczekuje. My jesteśmy już długo razem i też uczyłam się po prostu MÓWIĆ. Kiedyś wychodziłam z założenia, że powinien wiedzieć, powinien się domyśłić. A chyba nie tędy droga do tego gatunku :) A skoro dalej jesteście razem, kochacie się to albo daj mu czas albo odejdź skoro to dla Ciebie tak ważne, że piszesz " nie widzi we mnie kobiety swojego życia-żony"... Aa, i jeszcze jedno chciałam napisać- ja nie chcę ślubu z moim mężczyzną a jest miłością mojego życia:) więc to nie zawsze idzie w parze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dojezdzam ok 45km
widzisz Mireczko wszytsko jest kwestia wychowania. Ja jestem tradycjonalistką i mam takie anie inne poglady... Owszem, trzeba mowic - ja sie nauczylam juz mówic mu o roznych rzeczach - ale co innego kwestia slubu - najwazniejszego dnia zycia! Dzieki ze ze mna pogadałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli ślub to dla Ciebie najważniejszy dzień w życiu, to smutne musi być Twoje życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
kochana- tych ważniejszych dni w życiu od ślubu będziesz miała jeszcze sporo, uwierz mi:) Dziecko- jego pierwszy świadomy uśmiech- jezu coś cudownego! Awans w pracy i świadomość, że kurde coś w życiu osiągasz. Pierwszy wielki sukces Twojego męża w pracy- a jak wiadomo za każdym sukcesem mężczyzny stoi kobieta :) Uwierz mi, że ślub w porównaniu do innych, naprawdę ważnych w Twoim życiu dni to pikuś:) A nad swoim facetem się zastanów!! Nie rozumiem jak może wiedzieć czego chcesz i to olewać! Znaczy, że mu nie zależy, żebyś czuła się kochana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka:(
Witam, czytam wasze wypowiedzi i mam mieszane myśli, nie wiem co mam robić...Ja chce być z nim do końca, ale on zawsze robi jakis problem... To ja pragnę tych zaręczyn, a on jakos nie jest w to zaangażowany... Nawet jeśli on po tym wszystkim zdecyduje się na zaręczyny, to nie odczuje wielkiej radości... on sam powinien zabiegać o to byśmy w końcu poszli do przodu a nie stali w miejscu. Czuje sie podle... wczoraj mieliśmy spotkanie rodzinne, moja rodzina go bardzo lubi, i oczywiście pytania kiedy ślub zaręczyny i ja sie musiał żartobliwie tłumaczyć ze "mamy czas itp"...jak szliśmy sami do domu, powiedziałam ze mam dość tej sytuacji ze ciągle naciskam na zaręczyny a on tylko mówi ze chce ale nic nie robi.Ma teraz wiecej pieniędzy wiec mógłby to zrobić, ale nie on chce nowe auto, aparat, sprzęt, radio, a jak mu wczoraj powiedziłam że myśli tylko o sobie że ja jestem gdzieś z boku, to powiedział ze też chce mieć cos z zycia... Bardzo mnie to zabolało. Czuje sie wogóle nie kochana, na początku było inaczej, zabiegał o mnie, dbał, a teraz? jestem na boku, moje uczucia sie nie liczą...męczy mnie ta sytuacja, ale ja nie chce żyć kolejnych 5 lat i czekać na jego krok. Wczoraj powiedział ze potrzebuje trochę czasu ale t zrobi, nie wieże już w nic, czuje ze się rozstaniemy, bo ja chce czegoś więcej a on woli nowy sprzęt do auta, jestem zerem, przez tą sytuacje popadłam w jeszcze większe kompleksy, zamykam się w sobie, myślę o najgorszym, czuje sie jak śmieć... on nie wiąże ze mną przyszłości, gdyby tak było to dawno by się oświadczył sam z własnej woli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
malutka- a ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka:(
Ja 22, on 26... może stwierdzicie że to mało, ale 5 lat jesteśmy razem, przeszliśmy przez piękne chwile ale i przez piekło, a nadal jestesmy razem. Ja chce być już dla niego stacja końcową a nie dziewczyna z którą jest, bo jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka:(
Ja jestem pewna ze chce byc tylko z nim, bardzo mocno go kocham, jestem wręcz uzależniona emocjonalnie od niego. Wczoraj powiedziałam sobie ze jeśli on nie zrobi kroku do przodu, nie oświadczy mi sie, to to będzie koniec na zawsze, bo co to za sens??? będe cierpieć, ale nie chce życ z kims dla kogo nie jestem najważniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×