Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a rzucce tematt

czy jest syt.zwiazana z twoim dzieckim która przyprawiła cie o zatrzymanie serca

Polecane posty

Gość a rzucce tematt

dramatyczna /stresująca kiedy naprawde soe wystraszyłas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mały spadł mi z łóżka jak na chwilę sie odwróciłam, byłam przerażona ale jemu nic na szczęście się nie stało, ale ja miałam potworne wyrzuty sumienia że naraziłam go na niebezpieczeństwo, do tej pory o tym nikomu nie powiedziałam, nawet mąż nie wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z ostatniego tygodnia dwie: 1dotyczy K. Byliśmy u mamy a ona ma w przedpokoju drzwi za ktorymi są strome, ale to mega strome schody do piwnicy (takie, ze nawet ja się obawiam po nich schodzić, a dzieci mają definiftywny zakaz bo schody nie dosć ze prawie pionowo w dóół to jeszcze stopnie są bardzo wysokie). Siedzieliśmy w salonie kiedy naglę uslyszalam ogromny huk i przeraźliwy placz, ktory nagle umilkł. Na chwile stracilam orientacje potem się zerwalam i pobieglam i widze ze te drzwi do piwnicy są otwarte. Przez chwile mialam ochotę wyć bo sobie wyobraziłam co ja zastanę na dole :(:( ale na szczęscie spojżalam w prawo i zobaczylam ze K zrzucil plastikową szafeczkę na buty w przedpokoju. Boże jak mi ulzyło!!!! Płakal bo się wystraszył, a potem przestal bo próbował ją "zamocować" na miejsce. Ale dlugooo dochodzilam do siebie. Syt 2 tym razem z M. Jechaliśmy autem i M. bawila się szybką (elektryczne otwieranie) i w pewnym momencie uslyszalam wrzask. M sobie rpzyciela palca. Jedną ręką naciskala na guzik i przycinala palec w drugiej ręce zupelnie tego nie kojarzac. Wysiadałam z auta w biegu i bieglam uwolnić M ale nie moglam otworzyć drzwi, krzyczalam do męza co ma wcisnąc i mialam wrażenie ze wszytsko dzieje się na zwolnionych obrotach a maz reaguje zdecydowanie za wolno! Na szczęście i tym razem na strachu się skończylo a paluszek jest cały i tylko troszkę spuchł. Nic nie zlamane. Kiedyś wystraszyła mnie M. Byliśmy u mamy i jedliśmy obiad. Ja nakładałam dzieciom 2 danie a one z mężem kończyły jeść zupę w salonie i nagle słyszę ze M. się krztusi., dławi, nie może nabrać powietrza i robi taka sina przy ustach. Biegiem do niej, odwróciłam ją prawie do góry nogami i "wytrzepywałam" z niej zupę na podłogę, mówiłam żeby to wykaszlała, wypluła. Na szczęście sie udało. Zadławiła się marchewką. Boże nie mogłam długo po tym dojść do siebie i nie dostawali nic do jedzenia jeśli dorosłego nie było w pobliżu. Ale chyba najgorsza z możliwych sytuacji to byla z K w zeszle wakacje. Nigdy tego nie zapomne i mam ochotę ryczeć na samo wspomnienie bo moglam go stracić :( Wyszliśmy na podwórko jak zawsze, jak zawsze sprawdzilam czy brama jest zamknięta- była na taki rygielek. Maluchy się bawily w piasku a ja czytalam ksiazkę na tarasie. Zachciało mi się do toalety wiec poprosilam zeby się grzecznie bawili ja zaraz wróce. Do WC biegiem! Zalatwilam blyskawicznie swoje potrzeby i wychodzilam kiedy slysze ostry pisk hamulców. Czulam ze jest coś nie tak. Wybieglam przed dom ale w piaskownicy nie bylo K. bawilą się tylko M. K stal na środku drogi1 A wszystkie smaochody hamowaly!!! Nigdy tak szybko nie bieglam! NIgdy! Wzięlam K w ramiona i... tyle bo stracilam przytomność. Jak się ocknęlam to siedzieliśmy na tarasie a jakiś kierowca i jego zona udzielali nam pomocy. K. nic sie nie stalo! Wszystkie auta zahamowały! Ale to tylko cud bo jest gorka i prosty odcinek i wszyscy jezdzą jak szaleni. Nie wiem jak on otworzyl ten rygiel! Nie wiem jak on zdazyl to zrobic bo mnie nie bylo gora 2 minuty a z piaskownicy do bramy jest dlugi odcinek podjazdu ( z 40 metrów) i ten rygiel byl na prawdę mocno zalożony i ciężko go bylo otworzyć nawet doroslemu. Nigdy się pewnie tego nie dowiem.. Tego samego dnia maz kupil kłódkę na tą bramę i teraz zawsze musi być zatrzaśnięta nawet jak dzieci nie bawią się na podwórku. Pewnie byłoby tego więcej. Te mi utkwiły jakoś mocno w pamięci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zoskaipawel
Mnie od zawsze przerażały historie o poparzeniach dzieci. Zawsze odsuwałam gorące napoje poza zasięg mojego synka. Ale kiedyś gotowałam na płycie elektrycznej mleko w rondlu. Niefortunnie rączka rondla zwrócona była nie jak zwykle w stronę sciany ale wystawała poza kuchenkę. Stałam bokiem schylona nad blatem i przygotowywałam sniadanie dla dziecka. Nieposptrzezenie przeszedł obok mnie i... jak się odwróciłam syn chwytał rączkę rondla. Wystarczyła jeszcze sekunda i wylałby na siebie wrzące mleko, prosto na twarz bo stał wprost pod kuchenką. Odruch osunięcia garnka i moj krzyk - wszytsko poza moja kontrolą, ledwo pamiętam.... Boże nie chciałam sobie nawet wyobrazac co by bylo gdybym nie odwrociła glowy w bok.. nawet nie wiem co mnie do tego sklonilo bo syn bezszelestnie przeszedł obok mnie. Koszmarna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba kazdemu z nas
pojawiaja sie tego typu syt.:O moja ma 2 miesiace skonczone wiec wiele jeszcze przedemna ale ... jak miala 5 tyg. kladlam ja do lozeczka nie wiem jak to sie stalo ale ona mi w jakis sposob sie wyrwala i zamiast polozyc ja to upadla na lozeczko przy tym strasznie plakajac :Obalam sie strasznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba kazdemu z nas
wiosenna mama -ale sliczna corka :)jeju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfvtgrdcexs
sukienka prześliczna i dlatego tak się wydaje że dzieciak też. A on normalny, ładny, ale żeby zaraz prześliczny? :o bez przesady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxyyy
Moja jak miala jakies 3 tygodnie lezala w lozeczku wieczorem w pozycji zalecanej teraz przez wszystkich czyli na wznak z lekko obrocona na bok glowka - przynajmniej tak ja zostawilam , wchodzilam juz do lazienki by sie wypluskac w wannie - przewaznie tak z 30 min siedze - i nagle cos tak mnie tknelo by jeszcze raz do niej zaljrzec - na cale szczescie - biedna ulala tak , ze polecialo jej do noska , zatkalo obie dziurki lezala trzepiac lapkami, sinawa i nie byla nawet w stanie krzyknac, bo tak sie zakrztusila - chyba prawie w ostatniej chwili zdarzylam ja podniesc i odkrztusic. Teraz to juz sporawa panna ma ponad 2 latka i jej najnowszym wyczynem byl skok na 1,40 do basenu bez zadnych rekawkow, kolek itp. - przez chwile nie bylam w stanie jej dojrzec w wodzie - serce mi doslownie stanelo - ale na szczescie zaraz wyplynela wielce dumna z siebie i zadowolona - dodam, ze ja bylam czasy czas w wodzie i wczesniej skakala ale z kolkiem az nagle jej strzelil do glowy ten genialny pomysl a poniewaz nie lubi jak sie ja lapie to skoczyla nie na mnie tylko z rozmachem obok. Pierwszy raz miala ochote porzadnie przetrzepac jej tylek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak mój mały miał 6 tygodni bardzo mocno mu się ulało, poszło buzią i nosem tak, że biedny nie mógł złapać powietrza. Położyłam małego na kolanach głową w dół i klepałam dość mocno między łopatkami aby mu wszystko wypłyneło, niestety drogi oddechowe były całkowicie zalane a mały nie mógł złapać wciąż powietrza, mama odciągała jeszcze w tym czasie mleko z noska fridą. W końcu zaczął łapać powietrze ale z wielkim trudem i w bardzo dużych odstępach czasu. Karetka jechała 30 minut :O, chociaż mama mówiła wyraźnie, że maluch nie może złapać powietrza. Jak już przyjechali sytuacja była opanowana ale pojechałam z nim do szpitala na obesrwacje, czy nie załalo mu płucek. Myślałam, że wtedy oszaleje... Później jeszcze pary razy zdarzyło mu się tak soczyście ulać, ale nie było problemów z odkrzuszeniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wtedy zawsze
Moja 2 miesięczna córcia spała obok w pokoju kiedy usłyszałam krztuszenie się (mała miała refluks i często ulewała) zaczęła panicznie wyginać główkę do tyłu i próbowała łapać powietrze gdyż treść pokarmowa doszła do noska a ona tylko przez nosek oddychała jak większość najmłodszych niemowląt, nie zsiniała ale nigdy bardziej nie byłam w życiu przerażona jak wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co ma sukienka do twarzy
dziecka? ten maluszek jest naprawdę sliczny, a zazdrosnice nie moga przezyc, ze ktos zbiera na kafe pochwaly, lepiej wszystkich wyzywac,obrazac,wysmiewac...wg mnie dziecko jest sliczne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wtedy zawsze
chyba ktoś się pogubił trochę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka dni temu położyłam synka na drzemkę, ok.18. Byłam przekonana, że pośpi z godzinkę i obudzi się na deser. Zaglądałam do niego co jakiś czas, a on sobie smacznie spał, więc nie miałam zamiaru go budzić. Jednak jak zajrzałam około godz.21 to zastałam go w poprzek łóżeczka, na samej górze, tam gdzie leży poduszka, wykręconego niesamowicie jak jakaś jaszczurka, na brzuchu i z główką skręconą strasznie na bok. Podeszłam i popukałam do w rączkę, żeby się poruszył, a on nic. To ja go mocniej, a on dalej nic. Już młot w piersi zamiast serca, ręce jak u paralityka, ja go do góry, a mu główka zwisa, się nie rusza. Zaczęłam nim potrząsać, aż wreszcie się ocknął. On po prostu twardo spał... Często wędruje po łóżeczku, ale nie zdarzyło mi się nigdy zastać go w takiej pozycji, choć pewnie nie raz ją przybierał chociażby w nocy, kiedy to i ja śpię. Padłam ofiarą internetowych opowieści o tragediach łóżeczkowych... Synek tylko spojrzał na mnie z wielkim zdziwieniem, czego ja go budzę. Jednak mimo tego, że nic mu nie było, że to tylko moja głupia panika, to jak sobie przypomnę to dalej ciary mnie przechodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ))))))haneczka((((((((
To było w lipcu 2010 jak mały miał 2.5 roczku.Robiliśmy nowe podwórko mały latał.Poszłam na chwilę do domu(zostawiłam go z mężem)Za chwilę słyszę płacz podchodzę do schodów i leci mój mąż z synem na rękach-patrze mały trzyma się za oko,krew mu się leje strumieniem.Momentalnie zrobiło mi się słabo,bo już sobie wyobraziłam że oka nie będzie miał.Co się okazało mały szedł robotnik go nie widział i uderzył go łopatą w łuk brwiowy.Chłop też mało na zawał nie zszedł!!!Do tej pory jak sobie przypomnę to aż mnie trzęsie. To była chyba najgorsza przygoda synka z pamiątką na łuku którą ma do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi córka ( 2,8 ) wybiegła na ulicę ( aczkolwiek na pasy ) , to była sekunda , chowałam portfel do wózka po wyjściu ze sklepu , dobrze ze akurat na przejsciu stał facet i wyskoczył zatrzymujac samochód ... Boze ja rzuciłam wszystko , wózek mi sie przewrócił , zakuoy rozsypały , ten portfel nieszczęsny obok ... Nie wiem co jej strzeliło do głowy , bo zawsze stoi lub idzie obok mnie . Kolejny raz na placu zabaw , weszła na wysoką krętą zjeżdzalnie , ja stałam obok , widziałam jak na górze siada i zjeżdza normalne , ale na dól zjechała juz z główką z przodu i zaryła w piasek , dobrze ze tam piasek jest , bo jakby była ziemia , trawa cokoolwiek twardego to nie wiem jakby się to skończyło. Teraz nie wchodzi juz 2 miesiac na tę zjeżdzalnię .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj mlody skonczyl 2 lata
i razu pewnego wepchnal sobie ciastko do gardla i nie mogl oddychc i tego wykrztusic. Dobieglismy z mezem, odwrocilismy go do gory nogami i walilismy doslownie miedzy lopatki ale to nic nie dawalo. Maz zlapal go za obie nogi a ja rekami szybkim ruchem scisnelam go jednoczesnie w plecy i klatke piersiowa no i kawalek wyskoczył, a reszte mlody zdolal normalnie polknac. Wszystko to trwalo chyba ze dwie minuty i juz myslalam ze nie zdazymy. Jak juz bylo po wszystkim i go odwrocilismy to jego oczy to byl jeden wielki siniec, sine pod oczani i podbiegle krwia, wielkie, przekrwione oczy. Ja sie rozplakalam a mlody wytarl rekawem swojego smarka i z usmiechem zabral sie za nastepne ciacho... zastanawialam sie czy nie zrobilismy mu krzywdy tym waleniem miedzy lopatki, bo w panice moze za bardzo sie do tego przylozylimy, ale na szczescie wszystko bylo ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a no i ostatnio na plaży , wyjechałam z koleżanką i jej córką , akurat w tym dniu miałyśmy parawany rozłożone dalej od brzegu .Koleżanka poszła nad brzeg ze swoiją córką , ja zostałam przy ręcznikach , a moja córa pobiegła za nimi , widziałam że stoją tam we trzy , koleżanka widziała mnie ze i ja stoję i się patrze na nie , schyliłam sie po coś , a jak wstałam to nie było ani koleżnkai , ani jej córki ani mojej . Pobiegłam tam , rozgladam sie , moze poszły na krótki spacer brzegiem , ludzi w cholerę pełno , nic nie widze , w oddali widze koleżankę z córka - poszła ja wysadzić , ale mojej tam z nimi nie ma ! zaczełam juz ją głosno wołać , pytać ludzi czy nie widzieli dziewczynki w niebieskim kapelusiku , nomalnie juz zdrętwiałam , patrze a przy wydmach stoi grupka ludzi i sie rozgląda i moje dziecko obok . Boże jak ja do niej biegłam , odległosc od morza do wydm to ok. 60 metrów , a ona poszła sobie siusiu zrobic .... Od tej pory nie spuszczam jej z oka . Specjalnie na wyjazd kupił opaskę na rękę z telefonem w razie zagubienia , ale moja nie chciała jej nosić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama kierowcy
Ostatnio moj mały bawił sie w piasku na podwórku ,a ze skonczylo mu sie picie wiec poszlam mu po wode -nie bylo mnie dosłownie minute ,przychodze ,a mały siedzi na swoim jezdziku i jedzie w strone bramy do ktorej mamy dosc duzy spad.Zaczelam biec i wołac ze ma hamowac ,a on nic .Boze jak walnał w brame -nie zapomne tego do konca zycia ,wygladalo to tak jak pokazuja symulacje wypadków samochodowych.Na szczescie obylo sie na siniaku-nie wiem co mu przyszło do glowy ,on na dworze nigdy nie siada na jezdzika zawsze go tylko pcha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam jak narazie 2 takie sytuacje..ostatnio w zeszłym tygodniu mały jadł zupę,i zakrztusił się(mimo że bai aardzo drobniutko rozciapałam warzywa) więc ja go w dół i klepanie po plecach a mały w tym samym momencie od uderzenia zaczął płakać więc równocześnie płakał i próbował odkrztusić jedzenie,zrobił się czerwony,usta sine,język..ja zbaraniałam bo nie wiedziałam co się dzieje:/ porwałam go na ręce i dopiero mąż doporowadził go do stanu normalności.To było raptem kilka sekund czułam się jakby mnie ktoś topił w lodowatej wodze ze strachu.Obserwowałam go potem,nic mu nie jest.Mimo to nie zniechęcił się do jedzenia zupek.teraz rozdrabniam jeszcze bardziej warzywa,karmię go powoli i bardzo uważnie,próbuję skupić jego uwagę na jedzeniu,wtedy tv jest wyłączonyj,jego maskotki i grzechotki na boku aby nie zawracał nimi głowy. 2 sytuacja:po kąpieli dostał butlę,odbił,przytulałam jeszcze trochę i położyłam spać.Maly jeszcze chwilę wiercił się,machał rączkami,zostawiłam drzwi uchylone i co chwilę doglądałam.Zajrzałam może po 15 minutach patrzę a on ma na buzi poduszkę(mimo że poduszki odsuwam) jakś jednak sięgnął i naciągnął sobie na buzię.Stanęłam jak wryta i 1 myśl to ''nie żyje,udusił się poduszką;;i stałam i się orzyglądałam zamiast iść.Podeszłam jednak zerwałam mu tą poduszkę i sprawdziłam oddech a co się okazało mały naciągnął sobie ją na buzię i się uśpił. Jeśli zdarzy mu się ulać podczas spania to zwykle cieknie mu po policzku,wpada do ucha i pod niego,bo śpi z główką na boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze jedna sytuacja, może nie taka straszna ale nauczyła mnie aby nie zostawiać go ani na sekundę samego..mały obudził się nad ranem,więc poszłam zrobić mleko,a że był u mnie na łóżku więc zrobiłam mu ścianę z kołdry i poduszek.Nie wiem jakim cudem,może skopał tą ścianę i przewrócił się z plecków na brzuch,jakoś się przeturlał,i leżał tak że buzia była w stronę ściany a nóżki od kolan do stóp zwisały już poza łóżko(leżał w poprzek materaca) łóżko jest naprawdę niskie,ale jednak wolałabym aby nie spadał nawet z wysokości 10 cm:/ od tamtej pory cokolwiek chcę zrobić i zostawić go samego-do łóżeczka lub fotelika zapiętego.Chociaż w łóżeczku się przewala z pleców na brzuch,kręci się,odpucha nogami i często również lezy w poprzek łóżeczka i ociera się czołem o szczebelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde ja mam prawie codziennie
takie sytuacje, bo mam mega żywe dziecko, teraz ma 2 lata, pierwszy raz wyleciał z bujaka jak miał 3 miesiące - nie mam pojęcia jak to zrobił, bo był azpiety! Włazi na parapety, barierki, auto kiedyś odpalił... ciagle wyciąga noże z szafki, leki = mimo, ze sa wysoko pochowane...wczoraj tak szarpnął furtką ze się otwarła - mimo ze to domofon i oczywiście od razu wybiegł na ulicę- złapałam go w ostatniej chwili!.... ... a jakiś tydzień temu zamkną mnie na stryszku, bez klamek... w pokoju żelazko rozgrzane stało :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rowerek biegowy - Syn w parku wymyślił sobie zabawę, rozpędzić się z górki, jechać prosto na drzewo i w ostatniej chwili je ominąć, co minął drzewo - uśmiech od ucha do ucha i "mam punkt!", po moim kazaniu przestał tak jeździć to wymyślił sobie jazde tym rowerkiem po schodach i po rampie dla rolek - zabrałam rower biegowy i dostał normalny z pedałami i jest ok..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DominilikaLL
teneryffaa- a gdzie to było w stegnie może? Bo ja ostatnio byłam w stegnie i matka szukała swojej corki, nawet ratownik ogłaszał że zagineła dziewczynka Amelka w niebieskim kapeluszu i czarnym stroju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. Mała zakrztusiła się chlebem - długo nie mogła odkrztusić, bezdech, zasinienie itd - miała jakieś 10-11 miesięcy. W ogóle często się krztusiła jedzeniem i długo nie potrafiła porządnie pogryźć (nie mówię tu o jakichś sucharach, ale np. kawałek jabłka, chleb, herbatnik). 2. Wyszłam z pokoju do kuchni, by nalać małej soku do butelki, ona oglądała książeczkę. Nie było mnie maks. 30 sekund. Wchodzę, a córka wygląda sobie przez otwarte okno - 9 piętro :O Miała wtedy jakieś 14 miesięcy. Nigdy nie zapomnę tego uczucia :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jtujtyjtu
Aż się nie chce czytać. A w sumie należaloby, ku przestrodze . Wiosenna mamo, to nawet mi łzy stanęły w oczach jak sobie wyobraziłam twojego synka na środku jezdni! Ja pamiętam jedną niebezpieczną sytuację z moją córą. Nawet pisałam tu o tym... Wieczorem rozbierałam ją do kąpieli, leżącą na brzegu pralki. Ot, tak się czasem robi z niemowlakami (może miała ze trzy-cztery miesiące). Przeszkadzało mi coś pod nogami, przesunęłam nogą wciąż trzymając córkę, nadal przeszkadzało więc.... podniosłam i poszłam z tym do sąsiedniego pokoju i dopiero wróciłam. A dziecko - już ruchliwe dość i na skraju pralki a obok klinkierowa muszla klozetowa, pod nogami płytki! Mała by się roztrzaskała gdyby spadła ale na szczęście znieruchomiała, jakby wiedziała że jest nie pilnowana i może spaść.. Ja po prostu ze zmęczenia na moment o córce zapomniałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo dobre sa smoczki
moj syn ponad 2 lata - stoimy na przejsciu dla pieszych, czerwone swiatlo, maly jest w szelkach, ja je trzymam w rece (dosc luzny chwyt). Nagle postanowil wbiec na jezdnie wprost pod samochody, to bylo tak nieoczekiwane ze szarpnelam szelki z calej sily do tylu, przewrocil sie na chodnik. Mnie rowniez podcielo nogi ze strachu :o Nieco sie skrzywil bo na pewno troche bolalo,wytlumaczylam mu dlaczego musialam tak sie zachowac,ale od tego czasu minelo juz kilka miesiecy i nie chodzimy juz w szelkach a on zawsze podchodzi aby nacisnac guzik i grzecznie czeka trzymajac mnie za reke, nigdy po tym sie juz nie wyrwal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijevna
miałam to samo co lapia - na trzeci dzień po wyjściu ze szpitala położyłam pierworodnego w kołysce i poszłam do kuchni, przyszłam za jakiś czas i patrzę nie oddycha, podnoszę mu ręce, a one bezwładne, osłuchuję - nic... wzięłam go w końcu na ręce i lekko potrząsnęłam - tyko spał, ale czas i serce stały wtedy w miejscu drugi raz, kiedy syn stracił przytomność - generalnie przez pierwsze dwa lata życia miał tak, że jak się zdenerwował to się 'zaciągał' i nie mógł przez jakiś czas oddychać... jednak z pomocą, czy bez zawsze wracał do siebie, ale zdarzyło się w drodze na lotnisko, że bardzo chciał popchać wózek do bagażu, a my nie pozwoliliśmy, bo stał blisko ruchliwej ulicy i ciężko było nim manewrować...tym razem zdenerwował się tak, że stracił przytomność... na szczęście byliśmy w dwójkę, bo sama miałabym chyba paraliż...ale tych oczu nieobecnych nie zapomnę nigdy! a trzeci raz po wprowadzeniu do nowego domu... nie wiem jak to się stało, że nie usłyszałam, że wchodzi na schody, mimo, że musiał przejść obok toalety, w której siedziałam... myślę, że ze zmęczenia się 'wyłączyłam' na chwilę... wszedł prawie do góry i spadł, usłyszałam tylko łomot... na szczęscie nic się nie stało, a ironią był fakt, że bramki stały obok nie zamontowane, a chłop był akurat w sklepie, żeby kupić wkrętarkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×