Boje sie że znowu mój związek popadnie w rutyne.

Jestem taka załamana i zdołowana a nie powinno tak przecież być ! bo właśnie wróciłam z najlepszych wakacji życia.Ale już od wczoraj miałam podświadomie doła bo wiedziałam że sie spakujemy i opuścimy miejscie w którym to wszystko wróciło.Jestem z M 4 lata a tam czułam sie jakbym znowu go poznała,taka zakochana jak gówniara jestem,wszystko sie odrodziło chciałam kolejnego dnia żeby znowu sie z nim wygłupiać przeżyć coś zwariowanego i tak zleciały te 2 tygodnie.Wiem że jestem sentymelntalna ale tak mi źle opuszczać było to miejsce,gdy weszłam do domu już w ogóle mnie opuścił humor.Znowu to samo bedzie praca praca praca i zero czasu na takie wybryki i miłość przez ta monotonie sie kłócimy wszystko gaśnie.Nienawidze jesieni,zimy bo mam tak o depresje na sama myśl i pogode a tu coraz bliżej tego,boje sie że nie przetrwamy roku a tak chciałabym żeby było caały rok a nie tylko 2 tyg w roku.Takie to bez sensu.Nie piszcie że to sie da pogodzić i zrobić bo ja mam stresujaca prace a on fizyczna i męczenie daje sie we znaki.W dodatku jeszcze razem nie mieszkamy co tez nas dzieli.Nie wiem...ktoś jeszcze tak ma czy tylko ja sie martwie na zapas ?