Normalnie popsuł mi nerwy na maxa...

Jakiś rok temu poznałam chłopaka. Chemia była od razu, postarał się o nr telefonu itp. Prawił czułe słówka. Pisaliśmy jakiś czas ale jakoś spotkaliśmy się tylko raz. Wydał mi się to dziwne, że skutecznie omija temat randki. W sumie serce bolało ale dałam sobie spokój po czym on znowu dzwonił i twierdził, że kocha. I tak ciągłe znikanie na tygodnie i znowu telefony wyznania. Wyjechał za granica to dzwonił prawie co dzień. PO powrocie cisza. Wiem, że jest sam, a siostra próbuje umawiać go z jakąś dziewczyną. A ten ciągle wydzwania do mnie po nocach, nie odzywam się nie odbieram to atakuje z innych numerów. Mam już go dosyć proszę o spokój bo wiem, że nic z tego nie będzie, a ten palant twierdzi, że nie może o mnie zapomnieć i to nie pozwala mu się z nikim związać. Prosi, żebym go nie odpychała. Łapy mi się trzęsą , nie mogę wytrzymać nerwowo. A telefonu zmienić nie mogę, boję się co będzie w weekend.