Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdołowana matka

Nie wyrabiam z czasem i mam ochotę cały czas ryczeć!!!

Polecane posty

Gość Zdołowana matka

Witam! Moje dziecko poszło do szkoły. Syn jest dzieckiem z pierwszego związku. Ze swoim ojcem ma dobry kontakt, ale mieszka ze mną. Mój mąż pracuje na delegacjach i wraca tylko co drugi weekend. I tak będzie jeszcze przez około 2 miesiące. Nawet jak będzie na miejscu to też wcześniej jak o 17 z pracy nie wróci. Rano wstaję by synka wyszykować, drugie śniadanie, itd, potem zaprowadzam do szkoły, następnie biegnę na autobus i jadę do pracy. Do pracy wiecznie się spóźniam około pół godziny.Ze szkoły dziecko odbiera jego tata, ale tylko po to, by od razy go zawieźć mojej mamy. Już od razu mi powiedział, że nie zawsze będzie mógł, więc prawdopodobnie będę się musiała wcześniej z pracy zwalniać, żeby go odebrać ze szkoły. Tylko wszystko do czasu. Szefową mam wyrozumiałą, ale nie aż tak... Prosto po pracy jadę do mamy po dziecko i potem pieszo z nim wracam 30 minut do domu. Moja mama pracuje dorywczo, raz, góra 2 razy w tygodniu.Pozostałe dni ma wolne i siedzi w domu, ale te kilka godzin, które jest z wnukiem to jej za dużo i na każdym kroku mi okazuje, że ta sytuacji jej nie jest na rękę. Sama ze szkoły wnuka też nie odbierze, chociaż mieszka w tej samej dzielnicy. Zadania z nim nie odrobi, bo twierdzi, że nie ma do tego nerwów ani cierpliwości. Cały czas pyta czy nie mogę go zapisać do świetlicy i czy obiadów nie może jeść w szkole. Prędzej czy później będę musiała go zapisać, bo zniosę dłużej tej łaski jaką mi robi, że się zajmie wnukiem kilka godzin. Chciałam dziecku na początku oszczędzić tej świetlicy i obiadów szkolnych póki się trochę w szkole nie zaklimatyzuje, ale widzę, że się nie da tego uniknąć. W domu z dzieckiem jestem dopiero około 18.30, po drodze muszę jeszcze zrobić zakupy, żeby w ogóle było co jeść. Zadanie z nim robię dopiero koło 19 - jest już wtedy zmęczony, marudny i płacze nad zeszytami. Zanim go położę spać to jest 21, a ja padam na pysk. Nie wyrabiam po prostu. Wizja tego, że to ma wszystko tak wyglądać mnie przeraża i wpędza w depresję. Może są tu jacyś rodzice, którzy oboje pracują do 16 i nie są w stanie dziecka ze szkoły odebrać a na pomoc babci też nie mogą liczyć? Jak sobie radzicie z sytuacją? Bo ja nie wyrabiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paolla ollaaa
to jakis zart ten twoj post? kobiety radza sobie z trojka,czworka dzieci, a ty idiotko nie potrafisz sie z JEDNYM DZIECKIEM W WIEKU SZKOLNYM ogarnac? gratulujemy:O sieroto.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmm.....
Mój syn chodził do świetlicy. Przed lekcjami od 7.00, po południu trochę krócej - najpóźniej do 14-15, ale mnóstwo jego kolegów siedziało do 17.30. Hmmm, nie było tak źle. Szkoła duża, więc nawet na świetlicy były grupy - jedne dzieci szły do klasy odrabiać lekcje, inne grały w zbijaka na korytarzu, inne rysowały lub szły do czytelni. Zapisz jak najszybciej, bo potem miejsc może nie być!!! I nie zamęczaj się wyrzutami sumienia - może synowi lepiej będzie wśród kolegów niz u babci, marudzącej, że musi się nim zajmować :) A ty bedziesz mniej zmęczona i więcej mu dasz z siebie po południu i wieczorem. Życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalussia
Jak twoj maz juz przestanie bywac w delegacjach, to od razu sie zrobi lepiej. Daj malego do swietlicy, po to one sa. dzieci sie latwo przystosowuja, to raczej matki sobie wyobrazaja nie wiadomo jakie dramaty. A byla tesciowa albo tesc nie mogliby troche pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja moge poradzic tylko ze powinnas: 1. zapisac go do swietlicy tam odrobi zadanie- powiesz paniom zeby tego przypilnowaly, pobawi sie, zje obiad i bedzie wam latwiej 2. pogadac z ojcem biologicznym zeby sie poczul do jasnej cholerki do tego ze ejst ojcem i choc 2 razy w tygodniu zajal sie swoim wlasnym dzieckiem! 3. pogadac z partnerem ze ci ciezko i zeby choc przez ten co 2 weekend jakos cie odciazyl od obowiazków w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a poza tym jak mozna pisac:
ze nie zniesiesz dłużej tej łaski...cholera , czyje to dziecko????czy uwazasz ze babcia ma obowiązek pomocy przy wnuku???? gówno prawda!! ona juz swoje dzieci odchowala - daj jej spokój, ewentualnie odwiedźją w sobotę z ciastem i miłym uśmiechem! Mam samolubna matkę, która juz pzry 1 moim dziecku dała mi do zrozumienia ze to moje życie, i dzieki jej za to , bo nie wyrosłam na gamonia.... Oczywiście ze świetlica - sama ją wspominam miło , Mój najstarszy syn ma 24 lata.....a najmłodsza 2,5,,,uwierz mi dasz radę sama....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miasiaiaiai
Współczuję sytuacji, jedyne co mogę poradzić to żebyś myślała, że już wkrótce będzie lepiej. Ja mam dwu miesięczne dziecko, jak na razie jestem w domu na macierzyńskim, w czerwcu wracam do pracy, a małym zajmie się teściowa. Nie zbyt mi się to uśmiecha, ale wolę ją niż obcą babę. Z pracy wracamy późno bo ok 17, nie ma nas w domu ok 10 godzin. Na Twoim miejscu zapisałabym dziecko do świetlicy i na obiady w szkole, bo najgorsze co moze być to wypominanie i żale nie wiadomo o co. A szkoła uczy dzieciaka niezależności, będzie mógł odrobić lekcje w świetlicy, malować itp :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mama, która ma
Ja mam trójkę dzieci, babci pod ręką brak. Mąż pracuje od 7 do 17-19. Ma swoją firmę, więc zalezy jak mu zejdzie. Czyli w praktyce wychodzi, ze wraca jak dzieci już się myją i powoli zbierają do snu. Starszy chodzi od początku na świetlice i tam je obiady, czego oszczędzasz synowi? Tak jest u babci ktora go nie chce, w dodatku nie przpilnuje w prawdziwym sensie. A w świetlicy odrobi sobie lekcje i nie będzie padał nad zeszytem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdołowana matka
Chciałam mu oszczędzić świetlicy i stołówki szkolnej na początku, gdyż szkoła jest na blisko 1000 dzieci. Małe dzieci w czasie lekcji są oddzielnie i są pod "ochroną". Mają swoje piętro, na które starsze dzieci nie wchodzą. Świetlica i stołówka jest dwa piętra niżej i dzieci są tam już wymieszane małe ze starszymi. Moje dziecko przez pierwsze kilka dni 2 razy już zgubiło się w w szkole i woźna odprowadzała je do klasy. Zaliczyło też nieprzyjemny incydent - kiedy byli z całą klasą na boisku na lekcji WF, gdzie były też starsze dzieci - chłopak z piątej klasy ściągnął mojemu dziecku spodnie, o czym się dzisiaj dowiedziałam. Na razie synek jest wystraszony i nie potrafi się odnaleźć w tej nowej sytuacji,w nowym otoczeniu i płacze gdy ma iść do szkoły. Czemu moja mama ma takie podejście to nie wiem. Nie wiem komu ona robi na złość i komu chce coś pokazać czy udowodnić. Gadka "ona swoje dzieci już odchowała" jest dla mnie śmieszna. Bo tym dzieckiem to jestem ja i w dzieciństwie moja babcia się mną bardzo dużo zajmowała i pomagała mojej mamie, gdyż rodzice się bardzo wcześnie rozwiedli. Czemu ona tego nie potrafi i nie rozumie to nie mogę pojąć. Jak słyszę czasem od koleżanki z pracy, że jej mama wstaje o 5 rano, jedzie pół godziny tramwajem do niej do domu, by się zająć niemowlakiem i dopiero po jej powrocie z pracy wraca do domu, w międzyczasie jeszcze obiad ugotuje, itd. i to wszystko robi z uśmiechem na twarzy, bo czuje się potrzebna i jej to radość sprawia, to mi się płakać chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalussia
No ale musisz zrozumiec, ze babcia to jest babcia, a nie matka. W zasadzie babcia jest do rozpieszczania od czasu do czasu, a nie od regularnego zajmowania sie. Jesli chce, to ok, ale jesli nie chce, to mie mozna miec pretensji. Postaraj sobie lepiej zorganizowac wszystko. Nie lataj codziennie kupowac zarcia - zrobcie duze zakupy w weekend w supermarkecie. Zarcie wystarczy ugotowac co 2-3 dni, duza porcja. Jesli twoj byly partner nie ma czasu dla dziecka, to mu zaproponuj, zeby oplacil jakas opiekunke dla syna. Niech ona go odbierze ze szkoly i posiedzi z nim , dopoki ty albo maz nie wrocicie z pracy. W koncu jakos do cholery powinien sie udzielic w wychowaniu swojego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7letnie dziecko moze spokojnie samo wracać ze szkoły i nie ma tu żadnej tragedii :o ja zawsze wracałam sama ze szkoły, chociaz miałam daleko i nic mi się nie stało. Co do lekcji, to też nie rozumiem, dlaczego nie może odrabiać ich sam? Materiał w podstawówce, to nie jest żaden kosmos, nawet dla dziecka. Jeśli czegoś nie będzie rozumiał, zawsze może z tym poczekać na Ciebie, albo zapytać następnego dnia w szkole. Niepotrzebnie się tak rozczulasz nad synem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mama, która ma
Takie duże szkoły faktycznie są bardzo nieprzyjemne. Nie wiem ile syn ma lat, jakoś nie zobaczyłam tego. Jakoś założyłam, ze 7 skoro teraz taki problem się pojawił. Jeżeli jest w klasie 1-3 to jak on mógł się zgubić w szkole? Takie dzieci są bardzo pilnowane, zazwyczaj odseparowane. Nawet wfu nie mają na hali tylko na jakiś salkach. Jeżeli to czwarta klasa, to też jest pod specjalnym nadzorem - przez pewien czas pracowałam w szkole i tam gdzie spotkać się mają makuchy i starsze dzieci nauczyciel na dyżurujący ma zlecone być bardziej czujnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja matka jest naprawde wredna kobieta! Powinna Ci pomoc jesli widzi jak Ci ciezko a nie caly czas krecic nosem . To sie w glowie nie miesci zeby dziecka ze szkoly nie odebrala zwlaszcza, ze mieszka w tej samej dzielnicy. Trzymaj sie, bedzie dobrze tylko trzeba czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz po prostu źle zorganizowany dzień. Rano syna odprowadź do świetlicy, pozna tam nowych kolegów, pewnie z jego klasy również. Nie wiem, jak jest w tej szkole, ale u mojego syna wychowawczyni przez pierwszy miesiąc prowadziła dzieci do sali - zbierały się przy wyjściu. Jeżeli tak nie jest, to pewnie jakies dziecko z jego klasy lub inny pierwszak tez tam będzie i moga razem iśc do klasy. Nie obawiaj się kontaktu w świetlicy ze starszymi dziecmi, bo takie żadko kiedy chodzą do świetlicy. U syna szóstoklasistów nigdy nie widziałam. Popytaj u ciebie w domu - może znajdziesz starszą osobę, która rano odprowadzi syna do szkoły? Ja miałam takie rozwiązanie, bardzo sobie chwaliłam, bo świetlica jest czynna dopiero od 7 rano (kto to wymyślił :o) Obiadu syn nie musi jeść, jeżeli tak cię to przeraża. Daj mu więcej kanapek. I nie obawiaj się świetlicy, bo dzieci fajnie tam spędzają czas, póki jest ciepło wychodzą na podwórko, mogą pobawic sie nowymi zabawkami, poskakać i pobyć z rówieśnikami. Często dzieci odrabiają też zadanie i potem już nie muszą spędzać czasu nad książkami w domu. Jak ktoś radził - zakupy rób na kilka dni. Kto ma czas na codzienne bieganie po sklepach? I codzinne stanie przy garach, kiedy obiad można zrobić na kilka dni? Chciec to móc, można tak zorganizować dzień, że będziesz miec jeszcze czas dla siebie. Sama wychowuję dziecko, syn ma sporo zajęć dodatkowych, a mam jeszcze czas na książkę i przejażdzki rowerowe. Grunt to poukładać wszystko z głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baaaabcia
nie rozumiem takich babć, wnuki to największy skarb wieku dojrzałego, okazana im miłosc to inwestycja w starość- wnuk nie zna babci młodej, ale pozna ję po stosunku do niego, potem baki i dziadkowie skarżą się na wnuki , oj babcie, babcie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za .....005
nie rozumiem takiego zachowania jakie reprezetuje soba twoja matka...mozecie mnie besztac i pisac ze babccia to nie matka i nie ma obowiazku...bo nie ma...ale widzac jak corce jest ciezko pogodzic i odnalezc sie wogole w nowej sytuacji powina pomoc...to jest pare godz spedzonych z wnukiem. gdzie w miedzy czasie moze pomoc w odrabianiu lekcji, wczesniej ugotowac jakis posilek...wiem ze sa matki, ktore same wychowuja po kilkoro dzieci i sobie radza ale zadna sytuacja nie jest taka sama i uwazam ze powinnas swoja matke uswiadomic ze potrzebujesz i bardzo liczysz na jej pomoc przynajmniej do czasu az sobie tego wszystkiego nie poukladasz...wredna baba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa baba
Sporo tutaj padło mądrych rad i masz okazję z nich skorzystać. Ja odniosę się tylko do stwierdzenia, że babcia nie ma obowiązku zajmować się wnukiem i należy się jej spokój. Rzeczywiście, nie ma takiego obowiązku i to jej "święte prawo". Byłam w takiej sytuacji kilka lat temu. Prosiłam mieszkającą bliziutko teściową, by odbierała wnuka z przedszkola i by dwie godziny,trzy razy dobrych rad i skorzystaj z nich, bo warto. Wypowiem się tylko na temat pomocy babci. Rzeczywiście, nie ma w tygodniu opiekowała się nim. Usłyszałam, że ona już swoje dzieci odchowała i nie interesują jej moje...(!)(odchowała przy pomocy swoich rodziców). ą pomoc. Trzy razy w tygodniu przyjeżdżała 40 km! w jedną stronę(kobieta 60-letnia, dwa miesiące po ciężkiej operacji i chemii). Trwało to ponad trzy lata. Dziś moja teściowa to stara,samotna kobieta. Nie może strawić, że ja 3-4 razy w tygodniu jeżdżę do mojej mamy, by Jej pomóc. Ostatnio źle się czuła i myślała, że rzucę wszystko i zajmę się nią. Przeliczyła się. Bo jest takie mądre powiedzenie: JAK KUBA BOGU, TAK BÓG KUBIE.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa baba
Wkradł się błąd-"i skorzystaj z nich, bo warto"-5 linijka-tego nie ma:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa baba
Ma być "trzy razy w tygodniu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa baba
Coś mi się w kompie pochrzaniło i tekst nie jest cały...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo jesteś
głupia i sama nie wiesz o co ci chodzi, kretynko :O Żeby paru zdań nie umieć sklecić z sensem, szok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BO NIE WYSTARCZY MIEĆ WNUKI
ŻEBY BYĆ BABCIĄ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa baba
bo jesteś- coś mi nawala w kompie. Linijki tekstu się same pozamieniały i są w innym miejscu niż napisałam...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne, że babcia nie ma obowiązku zajmować się dzieckiem, to w końcu Twoje dziecko... A co do całej sytuacji, to na co się nie wyrabiasz? Dużo osób pracuje do późna i jakoś wystarczają im wolne wieczory, żeby ze wszystkim sobie radzić... W wolne weekendy możesz poza tym nadrabiać zaległości z tygodnia, spędzać czas z dzieckiem... Takie życie po prostu, przyzwyczaj się ...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętliwa baba
Na pocieszenie dodam, że dzieci szybciuteńko rosną i -ani się nie obejrzysz-a pomoc babci stanie się zbędna.:) Lepiej zorganizuj swój czas i dasz radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też myślę, że świetlica to
jedyne rozwiązanie. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×