od kogo pieniądze za zalane mieszkanie?

poprzednio napisałam chyba za długi elaborat, teraz krótko - mieszkam w mieszkaniu ze spółdzielni, z winy spółdzielni zalało mi troche mieszkania, niedawno ubezpieczyłam sobie mieszkanie. Od kogo mam ubiegać się o pieniądze za starty, tylko od jednej lub drugiej strony (spółdzielnia lub ubezpieczyciel) czy mogę od jednych i drugich? Spółdzielnia jest chętna to zrobić ale pewnie najtańszymi materiałami a ja tam miałam dość drogie farby itd. więc nie chcę aby oni to robili na swój sposób.

podnoszę

więc z ubezpieczenia możesz wziąć pieniądze za zalanie spółdzielnia ci wyremontuje albo zapłaci bardziej jej się opłaca wyremontowanie więc kasy nie zobaczysz

tylko, że ja miałam położony drogi mieszalnik a nie białą zwykłą farbę jaką oni będą chcieli pomalować i pewnie najtańsze panele w sklepie wszystko za 5 złotych będą chcieli kupić, ja mam/miałam dość nowocześnie zrobione mieszkanie i nie chcę teraz nie ze swojej winy mieć zrobione byle jak, oni pomalowaliby pewnie biała tanią wszędzie a ja miałam kolorowe ściany, sufit, chcę to mieć tak samo. A jest możliwość ubiegać się pieniędze ze spółdzielni za to? Nie musze się godzić na ich robotę? On mówił, że wolą sami bo jak to zgłosi do ubezpieczalni to będzie długo trwało bo pewnie chce się wykpić właśnie, żeby kasy nie dawać a zrobiłby to u nas pewnie pan zenek z ulicy za małe pieniądze jak znam życie.

ubezpieczyciel kase ci oddaje, spoldzielnia juz nie . Na zasadzie jak Cie sasiad zaleje , a masz mieszkanie ubezpieczone wtedy tez placi ci tylko ubezpieczyciel ( z sasiadem mozesz sie dogadac oczywiscie ) tak samo jak ze spoldzielnia - moga a nie musza jak. To w sumie jest wedlug mnie powalone, ale to polska kraj absurdu jakby nie patrzec ;)

"A jest możliwość ubiegać się pieniędze ze spółdzielni za to?" nie spółdzielnia decyduje u mojej ciotki ściana się zawaliła gipsowa przyszli i to co odleciało przylepili i nawet nie pomalowali i teraz to się wszystko rusza

rozumiem, że spółdzielnia może mi zdemolować mieszkanie i zupełnie nie ponosi za to odpowiedzialności? coś mi się nie podoba tutaj

na pewno będziemy dochodzić swego i nie pozwolimy się spławić, w sensie - nie mam zamiaru dać nic ze swoich na to bo to w końcu nie z naszej winy

kapuję ale od ubezpieczyciela nie dostanę tyle kasy, żeby pokryć wszystkie szkody powstałe w mieszkaniu kapujesz? muszę wytargać panele i położyć nowe, muszę na nowo gładzią robić ścianę i sufit i malować to wszystko - na samą farbę poprzednio kiedy malowałam wydałam 800 złotych a ubezpieczyciel chce mi dać 1800 złotych. W tym mieścić się ma mój cały remont. Przypuścmy, że uda mi się kupić za to materiał - kto mi to zrobi? mąż ma to robić i nie pracować i nie zarabiać w tym czasie? mamy nająć ekipę, która to zrobi? a kto mi za to zwróci pieniądze?

ja chcę wziąć kasę od ubezpieczyciela i żeby z tych materiałów, które ja zakupię za te pieniądze, żeby "fachowcy" ze spółdzielni robili mi remont ale mąż twierdzi, że jak wezmę od ubezpieczyciela kasę to spółdzielnia umyje ręce i stwierdzi, że sprawa jest załatwiona i nie kiwnie już palcem.

upup

podnoszę

nikt nic??