Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dwqeq

dom swój czy teściów

Polecane posty

Gość dwqeq

mieszkam u teściów, mamy swoje piętro - ogólnie jest dobrze, wygodnie itd. nikt się nie wtrąca, ale wiadomo - trzeba się liczyć, że sami nie mieszkamy. Dom wymaga remontów itd. Mam taki dylemat - czy namawiać męża na wlasny dom czy zostać tutaj. Własny dom na pewno wiązałby się z latami oszczędzania i wyrzeczeniami, ale byłby wlasny w 100% taki jak chcemy. Z drugiej strony, ten teściów jest jaki jest, ale można go trochę podremontować, a na resztę przymknąć oko. Może nigdy nie bedzie taki jakbym chciała, ale za to moglibyśmy trochę życia poużywac, a nie tylko oszczędzać i zaciskać pasa, zwłaszcza ze teraz mamy dziecko. Chodzi głównei o mnie, bo mąż mógłby mieszkac w swoim rodzinnym domu bez problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jest szansa, ze ten dom bedzie kiedys wasz? Bo jak tak, to lepiej z tesciami, zwlaszcza ze piszesz ze sie nie wtracaja itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manuelka12345
Ja powiem tak...My dostaliśmy dom od teściów..wymaga jakis tam remontów, nie do końca jest taki jaki bym sobie wymarzyła...ale jak sobie pomyślę, że nigdy w zyciu nie będe uwiązana gigantycznym kredytem mieszkaniowym...to jestem szczęsliwa i wszystko mi się w nim podoba:) Obecnie mieszkamy z teściową..bo teściu zmarł:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milosutyu
jezeli dom ma byc w przyszłości wasz a noe do ponidziału np. na 3 rodzeństwa, to skoro sie nie wtracają, to ja bym tam została. Napewno tesciowa stanowi pomoc przy dziecku, możecie np. wyjść, zostawić maucha w swoim łóżeczku, mama tylko zagląda i nikt nie ma problemu. nie wiem w jakim wieku i kondycji są twoi tesciowie, ale jeśli twój mąż jest jedynakim to kiedys może spaść na was obowiązek opieki nad nimi...wtedy to idealny układ, ze macie swoje mieszkania ale macie sie pod reką....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papryczka chili
powiem tak, ja mam niemal identyczną sytuację tyle że mieszkam u rodziców a nie teściów, również miałam taki dylemat i postanowiliśmy nie budować się. to po prostu bez sensu. dom jest duży i jak my się wyprowadzimy zostawimy rodziców samych. mamy dobry kontakt, pomagamy sobie wzajemnie. wszystko zależy jakie macie relacje jeśli są dobre to nie widzę sensu wyprowadzać się. mamy gdzie mieszkać, stać nas na wakacje, w przyszłym roku wymieniamy samochód - nie pozwalalibyśmy sobie na takie wydatki gdybyśmy musieli zaciskać pasa. po wymianie auta mamy zamiar odkładać część pieniędzy które mają być przeznaczone dla dziecka aby w przyszłości pomóc mu postawić dom lub kupić mieszkanie. nam jest dobrze tak jak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milosutyu
Zwłaszcza jeśli kupno własnego stanowiłoby dla was duże obciążenie. My mamy taką sytuację, że mieszkamy w mieszkaniu w kamienicy nalezącej do męża. jestem jedynaczką, moi rodzice planują generalny remont domu, ten juz teraz jest jest duzy a po remoncie ma byc większy...Zastanawiamy się czy nie zaproponować rodzicom jego kupna (oczywiscie po "rzodzinnej stawce" i zeby nam starczyło na kapitalny remont ) a rodzicom budowę małego domku ( dla mamy lepiej mogłaby go sobie sama zaplanować od podstaw). A to wszystko na jednej działce rodziców, która ma 7 000 m2. Każdy miałby swój dom =, rodzice mogliby mieszkac w starym do czasu wykończenia nowego a my moglibysmy tez to sobie potem stopniowo remontować...Ale ciągle się wahamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwqeq
No dom ma być męża, w dodatku z dużą działką, bo koło domu jest prawie hektar. Nie wiem jak wyjdzie w praktyce, bo mąż ma 3 braci, kazdy dostał od teściów kawał pola i od pokoleń w tej rodzinie było tak, że dom przypadał temu kto zostaje w domu wieć chyba nie powinno być problemów. Ostatnio zaczynam się właśnie skłaniać, żeby tu zostać, bo w sumie nie wiadomo co się wydarzy jutro, lepiej chyba korzystać z życia niż za wszelką cenę ciułać na dom - i tak go sobie do grobu nie wezmę. Lepiej może na jakąś lepszą przyszłość dla dzieci odkładać. Największym problemem jest dla mnie fakt, że chciałabym ten dom naprawdę odremontowac jak bóg przykazał, a nie wiem czy to będzie takie proste, bo teściowie mają duzo gratów, które stanowią dorobek ich życia i pewnie łatwo się ich nie pozbędą mimo że to starocie. Tak samo dom ma drewniane balkony, jest obity częściowo drewnem, płot jest drewniany - ja bym to chciała usunąć i cos nowego zrobić, bo to drewno jest brzydkie, złazi z niego lakier, w dodatku są na nim takie białe zacieki - okropnie to wygląda, a teściowi jest żal to usuwać, bo oni się z tym tyle narobili.....Druga spara to to że teściowie jeszcze majątak hobbystycznie małą gospodarkę i mi to przeszkadza, że koło domu taki rozgardziasz, narzędzia rolnicze, traktory itd. I trzecia sprawa - przy domu mają wybudowany warsztat bracia mojego męża, pracują tu po prostu i ich materiały robocze też koło domu są wyukładane, poza tym z warsztatu jest hałas tak na co dzień. I ostatnie, najgorsze - dom jest przy ulicy takiej nieruchliwej na wsi, mimo wszystko jest tu nieustanny zgielk - traktory, motory, ssamochody, i sąsiedzi bardzo blisko - dzieci siedrą itd. Nie wiem czy zdołam te wszystkie niedogodnosci zaakceptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczerze ci odpowiem:/
Po twoim ostatnim wpisie sugeruje, ze jestes rozlelkana lalunia z miasta... Jeszcze nie masz na pismie, ze gora wasza czy caly dom, a ty juz najlepiej bys chciala na miastowo przerabiac.... Mieszkasz juz tam troche czasu, a nie wiesz czy ruchliwa - nieruchliwa droge jestes w stanie zaakceptowac....:D Odwroc strony i postaw sie w miejscu tesciow i pomysl, czy chcialabys by jakas pindzia na twojej gospodarze chciala ci ploty wymieniac... podobalo by ci sie to? Jesli faktycznie masz takie problemy, to faktycznie swoj dom, tam bedziesz pania i wladczynia i nie bedziesz musial sie liczyc z czymis zdaniem. No chyba, ze szybko pochowasz tesciow- zlikwidujesz ich gospodarke, starocie i drewniane balkony, przegnasz braci, bo to bedzie juz twoje, droge przerobisz na prywatna i meza jako uslugiwacza- to bedziesz juz pelnoprawna ksiezniczka.... hah, nie moge z twojego postu ostatniego:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty w takiej sytuacji jak
napisałaś w ostatnim poście się w ogóle zastanawiasz? Pożałujesz gorzko, jeśli tam zostaniesz, wspomnisz moje słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwqeq
nie jestem z miasta, jestem ze wsi, ale mam swoje plany i marzenia i stad moje wątpliwosci. Wiadomo, ze dom jest teściów, nawet jeśli go mężowi zapiszą to ciężko będzie tam jakieś nowe rządy zaprowadzić, żeby ich nie urazić. Co do ulicy - do tej pory mi nie przeszkadzało, chodziłam do pracy i nie miałam czasu żeby o tym myślec. Teraz mam małe dziecko i uśpienie tego dziecka w tych warunkach graniczy z cudem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwqeq
właśnie musiałabym się pożegnać ze swoimi planami i marzeniami i nei wiem czy kieydstego nie pożałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty w takiej sytuacji jak
Ile masz lat? Jak długo tam mieszkasz i czy w swoim domu też mieliście gospodarstwo? Widzisz, ja te jestem ze wsi, ale dopiero jak zobaczyła wieś męża, to zdałam sobie sprawę, jak wielkie są różnice pomiędzy wsiami i, że ludzie mogą jeszcze tak żyć, jak moi dziadkowie, a jak nie żyje już nikt z mojej okolicy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwqeq
u mnie gospodary nie było, ale też zdaję sobie sprawę, że są plusy w postaci własnego żarełka. miałam za to ciszę i spokój i tego mi brakuje mnie troche wkurza fakt, że bracia męża pozgarniali działki i pobudowali sobie śliczne domki z ogródkami a caly przybytek i graciarnię mają u teściów, jak się komuś rower zepsuje to do teściów za stodołę. Przyczepki, kombajny u teściów garażują. Poza tym wcale nam to aż tak na rękę nie jest, wolelibyśmy byc na miejscu któregoś z braci. A tak - jakbyśmy chcieli się wyprowadzic to musimy od zera startować. Teściowa powiedziała mężowi, że jak sprzeda dom to go będzie po nocach straszyć....w nosie ma że musi dojeżdżać 100km do pracy codziennie. Z drugiej strony, jak patrzę jacy jego bracia są styrani życiem to nie chcę tego dla męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty w takiej sytuacji jak
"są plusy w postaci własnego żarełka" Poważnie? Bo u moich teściów, oprócz rosołu na kawałeczku swojej kaczki raz w tygodniu to nie nie ma żadnego żarełka więcej niż moi rodzice mają na kawałku działki przy domu. Zrobisz jak chcesz, ale nigdy nie będzie nawet w najmniejszym stopniu tak jak chcesz. Zobaczysz udręczeni u męża jak będą wieczne awantury w rodzinie. Ich właśni synowie mieli rozum, a Ty rób c uważasz. Ja bym w życiu nie została, jakby mi nawet chcieli ten remont zasponsorować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr_no
dwqeq ty wstydu nie masz. Ludzie mają kredyty, mieszkająz teściami na mieszkaniach, a tobie rowery za stodołą przeszkadzają, zazdrościsz szwagrom. Jak się nie podoba to idź kobieto do pracy, weź z mężem kredyt i buduj sobie chatę. Nie znoszę takich roszczeniowców. A może w ogóle teściów przenieś do stodoły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja rozmumiem autorkę
bo znam tą sytuację. Bo to jest tak, ze dopóki mieszka się z teściami/rodzicami/dziadkami, to ich dzieci czy wnukowie z żadnymi naszymi zasadami, czy planami się nie muszą liczyć. Nigdy nie będzie się w takiej sytuacji tak na prawdę u siebie. A i tak ci "z daleka" zawsze sa najlepszymi dziećmi czy wnukami. Wyobraźcie sobie, ze macie dwójkę dzieci, są wakacje, a wasze szwagrostwo wysyła dwójkę swoich dzieci do dziadków. Tylko, ze one u dziadków się nudzą, nie smakują im ich obiady i wolą siedzieć 2 tygodnie u was. A jak powiesz słowo na ten temat, to od razu są docinki, ze przecież nikt wam dzieci nie zwalił na głowę, one były u babci. Tak jak autorka pisze, komuś coś zawadza, to przywożą do rodziców na ogród, tylko nikt nie pomyśli, ze autorka też chciałaby mieć ładne, zadbane obejście z trawnikiem zamiast sterty złomu. I takich sytuacji możnaby wymieniać milion, ale co to da, każdy ma swoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja kompletnie nie rozumiem Twojego problemu. Sama zostalam "na ojcowiznie" ( jak Twoj maz) i nie wyobrazam sobie zeby ktokolwiek z moje rodzenstwa rzychodzil i probowal rzadzic w moim domu a juz zostawianie jakichs gratow to kompletnie nie ma mowy. Kiedy zapisza wam dom powiedz szwagrom , ze musz sie wyniesc ze swoja robota do siebie i tyle. Nie musisz sie nikomu z niczego tlumaczyc bo to Twoje i Ty tutaj decydujesz. W ogole to co piszesz to dla mnie szok! A swoja droga to ci Twoi szwagrowie to maja tupet , sami maja fajne domki a swoje rupiecie trzytmaja u was .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja rozumiem autorkę
Jagoda, tak ja wiem, ze nie na wszystko trzeba sobie pozwolić, ale jeżeli ktoś nie chce wciąż prowadzic wojny z rodziną i zależy mu na "ojcowiźnie", to takie sprawy będą niestety miały czasami miejsce. Dlatego ja radziłabym jak najsszybciej zrobić "porządek" i doprowadzic do przepisania domu na autorki męża. Byłam w tej sytuacji i otwarcie powiedziałam, ze mamy w planach większe remonty- dachu i elewacji i nie będziemy wydawać na to calych swoich oszczędności, jeżeli to nie nasz dom i za parę lat może zostać przepisany na kogos innego. Osoba, która nam dom przepisywała ma zapewnione swoje pokoje, dożywotnio, oraz dojście do ogrodu. Wiadomo,że chciała się też w drugą stronę zabezpieczyć, mimo tego, ze to rodzina. I wszyscy jestesmy szczęśliwi i spokojni o swoją przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci radzę budowę
Ja radzę ci budowę domu. Sama bylam w podobnej sytuacji a wlasciwie nadal jestem z tym ze teraz jestesmy juz na etapie budowy swojego domu ale nadal mieszkamy u tesciow. Do wyboru mielismy kapitalny remont poddasza albo wlasnie budowę swojego domu. Tesciów mam fajnych i wlasnie dlatego nie chce z nimi na stale mieszkac bo nie chce popsuc tych relacji a wychodzę z założenia że mieszkając razem zawsze bedą jakies nieporozumienia. Dodatkowo tesciowa zajmuje się synem swojej córki i tak jak ktoś już napisał często wyglada to tak że mały się nudzi u babci wiec przychodzi do nas na komputer itp. Dochodzi jeszcze sprawa różnych przyzwyczajen, sposobow prowadzenia domu. Tak do konca nie da sie calkiem odizolowac nawet mając np. osobne wejscie, kuchnię, całe piętro. Moi teściowie to straszni bałaganiarze a mi zwyczajnie wsyd gdy ktos przychodzi do mnie w odwiedziny i żeby wejsc do tej częsci domu zamieszkanej przez nas musi najpierw obejrzeć cały ten bajzel we wspolnym przedpokoju i na podwórku. Do pewnego momentu sprzątałam wspólne pomieszczenia kilka razy dziennie ale doszłam do wniosku ze nie ma to sensu. Nie mam tez takiego charakteru żeby rządzić się w czyimś domu, narzucać swoje zasady bo niby jakim prawem? Dlatego podjęliśmy decyzję o budowie. I też obawiałam się kredytu, ciągłych wyrzeczeń ale nie chcę za kilka lat żałować że pieniądze przeciekały nam przez palce a nie mamy niczego swojego tylko mieszkamy kątem u teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwqeq
co do tego czy nam dom zapiszą czy nie to nie mam wątpliwości, mam takie wrażenie ze po prostu czekaja na jakiś sygnał od nas, coś w stylu ' że chcemy remontować i chcemy to dla siebie robić'. Największy problem stanowią bracia meża, z jednej strony bardzo ich lubię, są pomocni i można na nich liczyć, z drugiej strony tak jak ktos napisał - mają tupet i zawsze będą mieć póki rodzice będą żyć. A ja nie chcę mieszać w rodzinie, dlatego sama sobie w duchu rozważam różne możliwości. Z tego że szwagrowie pracują przy domu to też mamy zysk, bo mamy przez cały rok drewno do palenia za free. Coś za coswidocznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwqeq
===> ja ci radzę budowę no u nas jest podobnie czasem zwyczajnie się wstydzę kogoś zaprosić, przez ten bajzel na podwórku; jak kiedys zaczęłam myć taras to mnie teść wyśmiał, że po co skoro on na polu jest. Teść i bracia męża w ogóle nie przywiązują wagi do czystości, chodzą w buciorach, brudnych ciuchach. Teściowa juz machnęła na to ręką. No i właśnie mamy wspólne wejście, korytarz i klatkę schodową i mamy rózne wizje - ja bym chciaął żeby to jakoś ładnie wkomponować w cały dom, a teściom wystarczy żeby zrobić lamperiez takiego żwirku jak się robi w budynkach użyteczności publicznej. Ja bym chciała podwórko kostką wyłożyć albo jakimiś płytkami, a oni asfaltem, bo trwały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci radzę budowę
Czyli nie tylko u mnie jest problem z bałaganem... :). A ja z natury pedantka jestem... U mnie dochodzi jeszcze problem taki że jestem dość nieśmiała i mimo, że mieszkam tu już jakiś czas to nie umiałabym np. dyskutować z teściem na temat remontu itp. bo mi zwyczajnie głupio. Uważam że to jego dom i tak samo ja za kilka lat nie chciałabym żeby synowa przyszła do mnie mieszkać i się panoszyła ;). Nie czuję się tu zbyt swobodnie i wątpie czy kiedykolwiek poczułabym się "u siebie". Między mną a mężem układa się dobrze ale w momencie podejmowania decyzji czy inwestować wspólne pieniądze w dom jego rodziców zaczełam się zastanawiać co będzie jeśli za kilka lat coś się między nami popsuje? Swój dom czy mieszkanie można sprzedać, podzielić się pieniędzmi i każde idzie w swoją stronę a wyremontowanej góry domu teściów przecież nie sprzedam. ( u nas jest taka sytuacja że myślę że rodzice przepiszą dom wyłącznie mężowi- nie nam, czemu też się nie dziwię bo również bałabym się przepisać dorobek życia bądź co bądź obcej osobie...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem co wy sie tak piescicie z ta swoja rodzina :O od razu mowie jak sie sprawy maja i czego oczekuje i wymagam zeby to bylo respektowane. A poza tym gdyby tesciowie chcieli przepisac dom tylko nameza to bym sie niezle wkurzyla i zagrozila ze jesli tak zrobia to ja pakuje manatki i juz mnie nie ma. Dla mnie to oburzajace !w malzenstwie jest wspolnota a nie twoje / moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak myślę..............
Jagoda, a komu zrobiłabys tym na złość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×