Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kasica8787

W rok po ślubie - jak u Was? ...

Polecane posty

Gość jestem 3,5 roku po ślubie
a w związku jesteśmy 7 to co napisałaś trochę mi przypominało mój związek. Myślę że w tej chwili najważniejsze jest że twój facet mimo że zapomina czasami o tym co do niego mówisz to jeszcze chce to naprawiać i właśnie to powinno być dla ciebie ważne. Jak przechodziłam przez te wszystkie problemy to czytałam wypowiedzi różnych kobiet na ten temat i uznałam że jestem w bardzo dogodnej sytuacji że mój mąz chce ze mną rozmawiać o tym, że po rozmowie stara sie przez jakiś czas. że nie muszę przechodzić przez to sama. Nie chcę się rozpisywać ale chyba nie mam wyboru. Nie mieszkaliśmy razem przed ślubem. Problemy zaczęły się w parę miesięcy po ślubie. jakkolwiek wszelkie docieranie się i zgranie przeszło bez większego echa tak z tym seksem to był faktycznie problem. Myślę że warto jest w tym wszystkim uświadomić sobie kilka spraw. Oczywiście lecę trochę na żywioł więc coś mogę pominąć. Pierwsza sprawa: wiadomo jak się teraz zaczyna większość związków. Najpierw buzi buzi, randki potem łóżko. Często jest ukrywanie się z tym przed rodzicami. To jest w pewnym sensie taki dreszczyk emocji dla faceta. Jak już się wprowadzasz do tego wspólnego mieszkania i już się nie ukrywasz przed nikim to zaczyna wiać nudą. Nawet można tego nie czuć. Poza tym to też napędza częstotliwość. Kiedyś jak czytałam o tym problemie to natrafiłam na komentarz jednej dziewczyny która mówiła że ona widuje się z facetem 4 razy w tygodniu i 4 razy w tygodniu uprawiają seks, a jej koleżanki z mniej więcej z takim samym samym stażem w związku ale mieszkające razem z facetami skarżą się że raz w tygodniu albo rzadziej. Nie wspomnę już o tym że w miarę upływu czasu zapał znika bo to oczywiste. Nikt nie mówi o wypalaniu się jeśli chodzi o seks chociaż każdy z nas tego doświadcza. Druga sprawa. Dotyczy pierwszej. W wakacje rok po ślubie kiedy mieliśmy problemy z seksem to pracowałam w swoim mieście i przyjeżdżałam do męża raz na tydzień albo on do mnie. Seks po 2 razy dziennie jak nie ten sam facet. A w domu 2 tygodnie i nic. Jaki wniosek? Mam wrażenie że mój mąz sobie myślał że jak jestem z nim cały czas to cały czas może ze mną uprawiać seks a że cały czas może to przecież nie musi dzisiaj bo jest zmęczony, może przecież jutro. A jutro znów jest zmęczony, to przecież może pojutrze. Często nawet używał tej wymówki "kochanie, dzisiaj jestem po pracy, jutro", a jutro mówił że "kochanie muszę wcześnie wstać". A jak w wakacje pracowałam i widywaliśmy się na weekendach to nie przeszkadzało mu że wracał z 36 godzin z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem 3,5 roku po ślubie
cd. Poruszałam te rozmowy kilka razy i za każdym razem kończyło się tak samo, 2 dni mąż sie starał i potem znowu odwracał się tyłkiem. Bielizna, nastrój itd. nie wiem kto to wymyślił że to niby ma zadziałać. Fakt. Problemy zaczęły się jak zaczął swoja pracę. Często chodził niewyspany, ale często na własne życzenie bo zamiast spać to wolał siedzieć przed kompem. Miałam oczywiście pretensje, ja do niego on do mnie. Trochę ukrócałam mu to siedzenie przed kompem, żeby wypoczywał. Rozmowy staranie się naprawiać. Ciagle coś nie wychodziło, ale w końcu wyszło. Mój mąz starał się inicjować zbliżenia, ja też. I nagle coś się stało ze mną. Okazało się chyba że nie potrzebuję tyle seksu ile wydawało mi się że potrzebuję. że przez ten czas trochę sie sama nakręcałam. Brakowało bardziej tego żeby on zaczynał niż samego seksu. W zasadzie nie wiem jak do tego doszliśmy ale mysle że na to potrzebne jest trochę czasu, żeby dograć swój własny rytm w związku. I tu na prawdę nie ma znaczenia długość stażu w związku i to ile się razem mieszka. Problem może wystąpić z dnia na dzień, przyczyna może być różna, nowa praca, choroba, ciąża. Z pewnymi sprawami tez trzeba się pogodzić bo nie mamy na nie wpływu. U nas od przynajmniej roku jest ok ale męczyliśmy się ponad 2 lata i nie wiadomo czy to kiedyś nie wróci. kasica8787 życie seksualne przerzuca się na inne płaszczyzny i pewnie dlatego sobie skaczecie do gardeł, pewnie dlatego przejmujesz się że nie kupił ci kolczyków, myślisz o rozwodzie, na pewno nie jest ci łatwo. Pewnie ta wasza rozmowa być może za parę dni sie skończy znowu na pustych słowach ale próbujcie bo warto. Nawet jakby miało być 20 takich rozmów co się skończą na niczym. Masz u boku faceta który chce to naprawiać. Na tym się powinnaś skupić a nie na tym że coś wam nie wychodzi. Wiele kobiet się zmaga z podobnymi problemami ale do tego maja jeszcze taki problem że ich faceci nie chcą o tym rozmawiać i nie widza problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem 3,5 roku po ślubie
ok. teraz jak czytam to co napisałam to trochę chaotyczne i nie wiadomo o co chodzi. Po prostu uważam że ty sama powinnaś sobie przeanalizować w głowie pewne sprawy. Z pewnymi rzeczami trzeba sie pogodzić, nad innymi popracować, inne sobie uświadomić. Po twoich wypowiedziach myślę że spodziewałaś się że po ślubie wasze życie seksualne będzie kwitnąć a tu jest zupełnie odwrotnie. Seks jest sferą w której się wypalamy. Po pewnym czasie potrzebujemy coraz więcej bodźców żeby osiągnąć te same efekty. Jakieś gazetki i filmy ściemniają że seks jest coraz lepszy im częściej go uprawiasz a to jeden wielki pic na wodę. Wiele osób to odczuwa i myslą że są nienormalni ale to normalne. Życie seksualne po ślubie może kwitnąć bardziej u ludzi którzy przed slubem go nie mieli i to też do pewnego stopnia. Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej. Skup się raczej na tym żeby nie umarło a nie na tym żeby kwitło. Oczywiście nie mówię że po ślubie jesteśmy skazani tylko na rutynę, standardowy seks i takie tam. U mnie to wygląda teraz tak że czasem mamy tak że kwitnie, że zrobi się coś innego, że jest fajnie a czasami są dni, tygodnie (nie miesiące) że w ogóle nie ma seksu. Próbowaliśmy kiedyś to naprawiać w taki sposób że rutynowo seks co powiedzmy 2 dni, normalnie wiało nudą, nawet mi się odechciało. Chyba właśnie o to chodzi, że nie powinno być tak żeby cały czas kwitło bo wtedy ktoś ma tego dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasica8787
jestem 3,5 roku po ślubie - DZIĘKUJE!!! :) :) :) Dziękuje że chciało Ci się tyyyyle napisac, dziękuje że w ogóle poświęciłaś tyle czasu i dziękuje że wszystko co napisałaś wiąże się z moją sytuacją!!!! :):):) Mniejszym bądź większym stopniu to co napisałaś pokrywa się z moją rzeczywistością, pewnie że nie wszystko ale widzę wieeeele podobieństw... Idąc za waszymi poradami po raz kolejny odsuwam od siebie myśl pt 'ROZWÓD', i będę walczyć, może tym razem się uda? ... może i on zauważy tym razem że się staram i przez krzyk, przedstawiam mu drukowanymi literami krzyk rozpaczy? :( ... tak czy inaczej mam cel - do świąt bożego narodzenia musi się coś zmienić na dobre... nie mówię o zmianie o 180st bo w cuda nie wierze (nawet w te bożonarodzeniowe :D) ale w cuda małymi kroczkami to już prędzej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem 3,5 roku po ślubie
Nie zakładaj że do jakiegoś czasu ma się coś zmienić. To nie jest opcja, po prostu zmieniajcie powoli. Ja pamiętam że jednym z gorszych pomysłów jakie wymyśliłam to było to że skoro on ciągle odkładał wszystko na jutro to można by mu zrobić grafik jeśli chodzi o seks. Wiem brzmi przezabawnie i nawet jak wpadłam na ten pomysł to uważałam że to głupi pomysł, a już w wykonaniu szczególnie. Ale przynajmniej zrozumiałam w ten sposób że regularny seks to nie dla nas. Po prostu to się działo w mojej głowie że powinniśmy przynajmniej tyle i tyle razy w miesiącu oprawiać seks. Ale musiałam się o tym przekonać. Piszesz że mieszkałaś z nim rok wcześniej. Powiedz czy wtedy było inaczej? Przecież musiałaś go w pewien sposób poznać. Może myślałaś że po ślubie się coś zmieni, dużo osób wpada w tą pułapkę pod tytułem "po ślubie sie zmieni". Ja sama zakładałam że po ślubie się nic nie zmienia (no u mnie się zmieniło bo nie mieszkaliśmy razem), ale jednak w głowie coś takiego pozostaje. Żeby sie zmieniało na lepsze to trzeba do tego ciężkiej pracy. "rozwód" w sumie łatwo powiedzieć jak coś się psuje. Przerabiałam płacz w poduszkę, przepłakane noce, stresy i inne rzeczy o których pewnie wiesz. Nie miałam chyba myśli typu "rozwód" ale miałam myśli typu "jakbym wiedziała że tak będzie to nie wychodziłabym za mąż". Dzisiaj cieszę się że nie wiedziałam że tak będzie :). Po prostu moje najgorsze myśli kończyły się tym że na koniec dochodziłam do wniosku że mam przy sobie wspaniałego faceta który chce ze mną przechodzić przez trudności, który nie zostawia mnie w trudnych momentach samej sobie. Można trafić na faceta z którym ma się cudowny seks przez nie wiem, strzelam 10, 15, może 20 lat a który cię nie szanuje, nie zważa na twoje potrzeby. Mówiąc szczerze jak czasami psioczę na tego mojego męża to sobie wyobrażam że miałabym przy sobie któregoś z chłopaków moich koleżanek, albo któregoś z moich kolegów, albo mojego szwagra i dziękuję Bogu że mam właśnie jego a nie kogo innego. Problemy takie czy inne zdarzają się w każdym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna, w podobnej sytuacji
Może poradzisz coś i mnie... Piszesz: "Skup się raczej na tym żeby nie umarło a nie na tym żeby kwitło". Ale my ze sobą nie sypiamy! Jest tylko petting raz czy dwa razy w miesiącu. Nasze małżeństwo jest - brzydko mówiąc - nieskonsumowane. Parę razy spaliśmy ze sobą przed ślubem, ale nie było to dla mnie nic fajnego ani przyjemnego. Dla niego chyba też nie, skoro żadne z nas nie dąży do "powtórki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem 3,5 roku po ślubie
Inna, w podobnej sytuacji Nie bardzo wiem co poradzić w twojej sytuacji, bo w takiej nie byłam. Piszesz że tylko petting, może być tak że widocznie twojemu facetowi to wystarcza i nie ma ochoty robić nic więcej. Niektórym facetom wystarcza jak się sami zadowolą, albo jak oglądają porno i żona im wcale nie potrzebna do tych spraw. My na przykład petting to rzadko kiedy uprawiamy, ostatnio praktycznie wcale, nie pamiętam od kiedy. Dla mnie petting to po prostu takie zapychanie się zamiast obiadu. Po prostu nie jest to to czym się najesz, ale po tym nie jesteś już tak bardzo głodna, tak samo twój facet. Nieskonsumowane małżeństwo to już raczej sprawa dla specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna, w podobnej sytuacji
Dzięki za odpowiedź. No właśnie męczy mnie to, że o ile w tych sprawach trudno mówić o jakiejś "normie", to u nas sytuacja chyba nie jest normalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryzys, jak dziewczyny powiedzialy wczesniej czesto naprawd przychodzi po paru latach. wydaje mi sie ze to tak jest stworzone zeby w naszych zwiazkach nie wialo nuda;) 3 lata spokoju, a potem przychodzi jakas nostalgia, zwatpienie, klotnie, placz i czesto slowa sprobujemy jeszcze raz. Wiec znowu staramy sie , jest dobrze, ba swietnie, i znowu maly lub wiekszy kryzys;) Na seks i chec naseks najwiekszy wplyw ma praca i stres (np. zwiazany z jej brakiem lub po prostu stres w pracy). U nas zabija to skutecznie potenmcjal. I choc moj maz ma b. czesto ochote, to ostatnio ja tyle podrozuje i mam tyle problemow ze nie odczuwam tego samego. Wracam do domu po 9 godzinach pracy, ciagly stres, sprawdza, majle, albo po 2 dniach podrozy, marze o kapieli, lozku i filmie w tv. Zanim zaczniemy cos robic, prage sie zrelaksowac, wiec kolacja, kapiel, film i jak jestem na etapie ze mam ochote, to czesto jestem tak zmeczona ze chce tylko zasnac;)On tez czasem tak ma, ale rzadziej niz ja, ale chyba mnie rozumie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna, a wy rozmawiacie o tym ze soba? wydaje mi sie ze to juz dosc powazny problem, co innego kiedy seks kiedys byl a po prostu jest jakas chwilowa niechec do zblizen, a co innego jak tej checi nie ma wogole. To bardziej przyjacielski zwiazek niz partnerski. Chociaz jezeli byloby wam tak dobrze, to nie ma przymusu, bo nie ma tez normy i standardow jesli chodzi o seks;) mozna raz w roku, a mozna 4 razy dziennie i jak wam dobrze to w porzadku Gorzej jak jedno z was czuje brak satysfakcji, a jeszcze gorzej jak bedziecie sie starac o dziecko ( o ile planujecie). Bo jak tak z przymusu? Radzilabym sie wybrac dos pecjalisty, nawet skoczyc samej na wizyte i przyprowadzic meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna, w podobnej sytuacji
28agatagata, rozmawialiśmy o tym parokrotnie, ale nic konkretnego z tych rozmów nie wynikło. Seks był przed ślubem parę razy, ja się zniechęciłam, a mąż nie robi nic, żeby mnie do niego zachęcić. Z kolei gdy parę razy próbowałam się zmusić, to on nie był w stanie "dokończyć". Dzieci: on by chciał, ja niespecjalnie - co jakiś czas robi mi wyrzuty, że już się pogodził z tym, iż dzieci mieć nie będziemy. Ja wtedy się z kolei nakręcam i mówię mu, że jakiekolwiek szanse na te dzieci byłyby wtedy, gdybyśmy ze sobą sypiali. Wcześniej brałam tabletki i myślałam, że może stąd te problemy, mój brak libido itp. Ale choć już dawno przestałam je brać, jest tak samo. Dlatego chyba z nami obojgiem jest coś nie tak, albo po prostu brak między nami chemii... tylko wcześniej na to nie zważaliśmy. Co mnie dodatkowo irytuje: mąż nie chce się nauczyć używać prezerwatyw, a ja jeśli w ogóle mam jakąkolwiek ochotę na te rzeczy, to w dni płodne w środku cyklu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żonka
u nas tez cienko z seksem - mamy 5 miesięcy stażu i kochamy się rzadziej niż kiedyś - średnio 0,75 raza na miesiąc!! dla mnie to zdecydowanie za mało, ale mąż twierdzi, że czuje się mało atrakcyjny ze względu na dużą nadwagę i brak pracy. czujecie to? a co ze mną?! co tu robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jednego tu nie rozumiem
skoro juz przed slubem bylo zle,to po co slub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna, w podobnej sytuacji
Jeżeli o mnie (o nas) chodzi, to wszystko inne było przed ślubem (i jest po ślubie) OK. Kuleje tylko sfera łóżkowa... uważałam, że się "dotrzemy", a mi po odstawieniu tabletek wróci libido.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale beznadzieja
pewnie połowa z was siedziała na tym forum jakieś parę alt temu i zarzekała się o pierdolnej miłości a potem cukiereczkowy świat prysnął i boroczki poradzić se nie mogą :d tak to jest jak dzieci biorą ślub !! w łebie macie dziecinadę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laura26
hej kobieto.Cięzko pojąc dlaczego u was tak nagle zaszła zmiana po slubie,u nas w sumie to,że podpisaliśmy papierek i mam męża nazwisko to nic się nie zmieniło,kompletnie nic!!ślub nie miał żadnego wpływu na nasze relacje,wciąż jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi,fakt,że rzadko się kochamy ale to zasługa naszej córci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do laura26
bardzo mądrze pisze, widać, że to dojrzała kobieta a reszta to gimsraka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ale beznadzieja
Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Każdy ma jakieś problemy, a jak nie ma to w każdej chwili mogą go spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna, w podobnej sytuacji
ale beznadzieja --> sam/a jesteś beznadziejny/a, wiesz? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Inna, w podobnej sytuacji
akurat popieram wpisy wyżej czytając ten dziecinny topik w ogóle nie powinnyście brać ślubu jak nawet z własnym mężem dogadać się nie potraficie i to w rok po ślubie to jest jakaś paranoja i pewne jest jedno - nie dojrzałyście do małżeństwa i pogódźcie się z tym beznadziejne to są wasze sytuacje i wasze życie a ty sobie pluj na innych zapewne mają sto razy lepsze życie od was i tylko z zazdrości tak piszesz ;) Tysiące małżeństw przechodzi kryzysy a prawdziwa miłość walczy latami ale są podstawy - ROZMOWA wy nawet tego nie potraficie to o czym tu gadać. Tak to jest jak ślub bierze się dla białej sukienki i wesela na sali totalny żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje zdanie na ten temat*
idźcie gadać lepiej ze swoimi "mężusiami" niż pierdolić 3po3 na kafe zapewne calymi dniami tu przesiadujecie to i facet ma was w dupie. Ale racja jak jesteście takie kwoki to lepiej niech se do innych pójdą 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna, w podobnej sytuacji
Rozmawiam ze swoim mężem. Ale z nim nie sypiam. To JEST problem. Chcę poznać opinie osób, które są w podobnej sytuacji lub miały podobne doświadczenia. Niestety, część tutejszych "respondentów" ma bardzo uproszczony (by nie powiedzieć prymitywny) ogląd rzeczy. "Branie ślubu dla sukienki", "siedzenie całymi dniami na kafe" oraz "brak dojrzałości do małżeństwa" to dla nich uniwersalna lista powodów moich i nie tylko moich problemów. Trudno. Do niezobaczenia zatem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna, ja nie mam pojęcia szczerze mówiąc jak Ci pomóc, ale powiem Ci coś z mojego doświadczenia. Miałam faceta, z którym wszystko układało się ok oprócz pożycia intymnego. Kiedy zaczynaliśmy sypiać ze sobą, ja brałam pigułki, wobec czego moje libido zniknęło całkowicie. Ale wiadomo, że chciałam z nim sypiać. Używaliśmy więc żelu, ale się zraziłam do seksu, bo po prostu nie czułam nic, zero przyjemności. Odstawiłam tabletki i minął jakiś czas zanim znów zdecydowałam się na seks. Niestety okazało się, że partner mnie w ogóle nie podnieca, absolutnie. I mimo, że wcześniej było wszystko w jak najlepszym porządku, tak od tej pory zaczęło się sypać. Wszystko. O najmniejszą rzecz się kłóciliśmy. W końcu zrozumiałam, że tak naprawdę traktowałam tego faceta jak kumpla, przyjaciela, nie jak życiowego partnera. I mimo całego uwielbienia do niego, postanowiliśmy się rozstać. Po prostu nic nam nie pomagało. On nie potrafił w żaden sposób mnie rozpalić. A gdyby od naszego życia odjąć seks, to bylibyśmy naprawdę fajną, zgraną i dopasowaną parą. Po prostu okazało się, że jesteśmy lepszymi przyjaciółmi, niż parą. A uwierz mi, gdyby mnie zapytał czy wyjdę za niego, zgodziłabym się, bo miałabym takie podejście jak Ty, że jakoś się ułoży. A to błąd. Dlatego zastanów się może jakie właściwie relacje łączą Cię z mężem. Może właśnie kumpelskie? A może jest jednak jakiś sposób, żeby Was rozpalić? Powodzenia i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości, co do Waszego związku to znaczy, że coś jest nie tak i trzeba się nad tym poważnie zastanowić. Nie mogę dawać rad w tym temacie, gdyż sama jestem niesamowicie szczęśliwą mężatką:) Z moim ukochanym jednak oboje "ciężko" pracujemy na to, by nasz związek wyglądał tak, jak wygląda obecnie. Często razem wychodzimy, organizujemy sobie romantyczne wieczory, ale nie tylko - imprezujemy ze znajomymi, razem lub też osobno. Pilnujemy, by do naszego związku nie wkradła się nuda i szara monotonia:) Teraz np zaplanowaliśmy sobie wyjazd z funclubem w przyszłym roku w ramach przypomnienia sobie czasów narzeczeństwa, a mianowicie wycieczka po Portugalii i Hiszpanii. Zaoszczędziliśmy trochę kasy, bo zapłaciliśmy 1/3 mniej - super!! Może w takim razie wybierzemy się jeszcze zimą w góry?? :) Trzeba korzystać z życia póki jest się młodym i korzystać z każdej możliwej, wspólnej chwilii:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tym tępym dzidom nic nie
przemówisz zrobiły ślub dla kiecki i wesela a teraz facet ma je w dupsku w sumie nie dziwię się :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tym tępym dzidom nic nie
Inna, w podobnej sytuacji - ja widzę akurat prymitywie w twoim "małżeństwie" jad wylewa ci się z każdej dziury ale to z zazdrości że innym się powodzi a jak ty nawet z mężem nie potrafisz rozmawiać to kondolencje można złożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Spinster
racja racja szukaj faceta ktory będzie cię traktował jak wór na spermę potem z płaczem polecisz do byłego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w y p a l o n a
Byłam kiedyś z facetem, pracowaliśmy w innych miastach w sporej odległości, więc z reguły spotykaliśmy się tylko sobota, niedziela. Seks nieziemski, po prostu iskry i tak godzinami. Ten sam facet mial urlop, spędziliśmy razem tydzień, oczywiście pierwsze dwa dni tak samo jak wcześniej, potem seks przestał mnie zupełnie interesować :) Teraz jestem w 6 letnim związku i cóż....raz na dwa tygodnie się zdarza, na dodatek bez fajerwerków, orgazm jest, ale co z tego, jak można mieć seks prawdziwie boski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwodnicca
u mnie rok po slubie kolejna sprawa rozwodowa ;)>>> a po1,5 roku rozwód z jego winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×