Gość jamajka@@@@ Napisano Październik 1, 2011 taka kobieta której szukasz - jak juz ktos powyzej napisal BRAWO. podsumowalas to wszystko swietnie. ja mysle, ze kazda kobieta na poczatku zwiazku robi z siebie troche sierotke i to nie z premedytacja ale bezwiednie. ale to tylko na poczatku, moze nie przeszedles przez ten okres "zalotów", bo po jakims czasie, kiedy przychodzi codziennosc to glownie kobiety nosza spodnie w zwiazku, my bardziej potrafimy zapanowac nad wszystkimi sprawami. dziwi mnie, ze szukasz kobiety, ktoraby posiadala twoje cechy charakteru, rzadko sie to zdarza, z regoly jedno w zwiazku jest bardziej przedsiebiorcze i przebojowe od drugiego. moze to zajebisty narcyzm? chcesz kogos takiego jak ty, czyli uważasz, ze jestes idealny i tylko ktos taki jak ty zasluguje na ciebie. dla mnie to wszystko dziwaczne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tam gdzie byc nie powinien Napisano Październik 1, 2011 :) wybredny bo biedny ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
człowiek z grafitu 0 Napisano Październik 1, 2011 ""czyzby autror znalazł swoj ideal ?"" Ideały nie istnieją. :):) A wspomniany ideał wymienił tylko ze mną wczoraj jednorazowo korespondencję i na tym się skończyło. :) Przynajmniej na razie. I jakoś niespecjalnie wierzę w to, że coś z tego będzie dalej :D Widzę, że wszyscy wciąż tu próbują mi doradzać i tłumaczyć mi powody moich niepowodzeń. :)))))))))))))))))))))))))):))))))))))) A tymczasem ja raczej chcę czegoś odwrotnego! Ja chcę znaleźć powody mojego powodzenia! No bo skoro jestem taki do niczego, to czemu kobiety się mną tak interesują? Co we mnie jest takiego, co przyciąga płeć przeciwną? Dlaczego mi mówią, że jestem w porządku, że jestem taki fajny, itp.??? No przecież to się nie trzyma kupy! Przecież nie mogę być osobą atrakcyjną, skoro nikt na kim mi zależy, nie chce się ze mną związać. Czy to sam fakt, że mi na kimś nie zależy jest aż tak pociągający? Generalnie nie zależy mi na kobietach, traktuję je bez specjalnego szacunku, zainteresowania. Nie zabiegam o ich względy, nie szukam zbliżenia, kontaktu, nie chcę żadnego związku. Poza nielicznymi wyjątkami, kiedy znajduję kogoś wspaniałego i wtedy gotów jestem na każdy gest, na każde poświęcenie, na każdą relacje. Ale wtedy trafiam na ścianę. Jestem niby atrakcyjny, niby wszystko jest w porządku, ale coś nie pasuje. I znów zostaję na lodzie. A w międzyczasie przyłazi taka sierota i mówi mi, jaki to jestem wspaniały i że ona by chciała spędzić ze mną całe życie i czy chciałbym się taką biedulą zaopiekować. Kobieta dla mnie zostawiła męża i dziecko. Przyjechała na drugi koniec kraju. Kobieta, z którą od początku absolutnie nie umieliśmy się dogadać, której nie umiałem poczuć, która mi niczym nie imponowała. Z którą nawet nie można było nigdzie wyjść, bo się wstydziła i unikała towarzystwa, z którą nie można było jechać w góry, bo ona nie potrafi sobie poradzić w terenie a buty są dla niej za ciężkie i efekt był taki, że tydzień czasu spędziliśmy w hotelu albo jeżdżąc po okolicy samochodem, kobieta która w żadnym urzędzie też nie potrafiła nic załatwić, która za cholerę nie umiała załapać tak prostej rzeczy, jak woda w kranie. :):):):):):):)Kiedy jest zamontowany ogrzewacz przepływowy, to jak się odkręci ciepłą wodę na maksa, to będzie przepływać szybko i grzałka nie zdąży jej ogrzać. Więc żeby leciała woda cieplejsza, to trzeba otworzyć mniej, wtedy będzie gorąca. Mieszkała u mnie przez trzy miesiące ale do końca nie potrafiła tego zrozumieć i zawsze wołała mnie, żebym ustawił wodę. Męczyłem się z nią okrutnie, w końcu udało mi się ją wygonić. Ma rodzinę, niech oni się z nią męczą. :D Matko Boska, no czemu lecą na mnie takie ofiary!!? Co one we mnie do cholery widzą? Przecież żadna porządna kobieta nie chce się ze mną związać. Przecież jestem odpychający, nienadający się do niczego. Co te ofiary we mnie widzą? Co do seksu, to też nie daje mi to żadnej podpowiedzi, bo w większości przypadków nawet nie zdążyłem wylądować z interesującą mnie kobietą w łóżku. :D Może ja trafiam na jakieś aseksualne? Często, kiedy kontakt zaczyna ocierać się o sferę erotyczną, pojawia się mur i wspaniała, otwarta do tej pory kobieta, staje się czujna, ostrożna, oszczędna w słowach i gestach i ogólnie - trzymająca dystans. W jednym przypadku wystarczyło, że podczas romantycznego spaceru delikatnie odgarnąłem jej włosy z ramienia - wcześniej szliśmy trzymając się za ręce a od tamtej pory pilnowała się, żeby mnie już więcej nie dotknąć. No paranoja jakaś!! :):):) Co do łóżka, to radzę sobie całkiem nieźle. :P Tylko że najczęściej słyszę to od kobiet, które mnie nie interesują, bo z tymi drugimi cholernie rzadko zdarza mi się znaleźć w łóżku, lub na innym meblu - choćby pralce :D Jeśli mam być szczery, to niespecjalnie kręci mnie seks z kobietą, która mi nie pasuje. Ja uważam seks za najpełniejszy, najgłębszy poziom zbliżenia z drugą osobą. Z taką osobą, z którą się świetnie rozumiem, z którą jest mi dobrze pod każdym względem, której jestem gotów oddać wszystko. A takie pieprzenie się z kimś tylko dla samego pieprzenia - czym różni się to od zaliczenia panienki w burdelu? No bo co, wychodzimy z łóżka i z powrotem stajemy się dla siebie dwoma obcymi osobami? Dla mnie to jakieś chore. Dlaczego ludzie tak chętnie pchają się do łóżka komuś, do kogo nic nie czują, z kim nie chcą się związać? Nie no, czym innym jest oczywiście jednorazowe zaliczenie kogoś na imprezie czy przy innej przygodnej okazji. Ja tu mam na myśli stały kontakt z kimś. Albo jesteśmy tylko przyjaciółmi i nie kochamy się, albo wchodzimy już w bliższe relacje i jesteśmy ze sobą. A taki schemat typu namiętne chwile w łóżku a potem spadaj aż do następnego razu, jest jakiś nienormalny. Równie dobrze mogę sobie przecież pornola na komputerze włączyć, zamiast spotykać się z taką kobietą, przelecieć ją w łóżku, a potem być dla niej tylko znajomym. Jaka różnica? Prawie żadna. No, może tylko taka, że w drugim przypadku mam przynajmniej pewność, że żadnego syfa nie złapię. :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość taka kobieta której szukasz Napisano Październik 1, 2011 do kurwa znowu pierdolicie i do Jamajki:) kurwa i znowu pierdolicie taka kobieta której szukasz --> brawo, brawo i jeszcze raz brawo kochana w Twoim pierwszym poście ujęłaś sedno sprawy. kobiety pewne siebie, przebojowe i zaradne na co dzień są lekko jak mężczyźni, bo muszą tym mężczyznom dotrzymać kroku. piękne było to zdanie "jak jestem sama mogę być twarda, z facetem chcę się czuć jak kobieta" czy jakoś tak. dokładnie o to chodzi. jak jestem sama, to jestem twarda, bo kobieta czasami musi być suką żeby przetrwać. ale jak poznaję mężczyznę, chcę być delikatna, chcę móc nie umieć czasem czegoś zrobić, chcę żeby to on się czymś zajął. bo ja już jestem zmęczona byciem twardą babą, co sobie sama radę w życiu da. skoro poznając mężczyznę dalej mam sobie sama radę dawać, to na cholerę mi ten chłop? Człowieku przeczytaj co ja Ci piszę!! Starałam się jak umiałam:P dziewczyny to wyłapały:P!! Kobieta chce być kobietą zawsze!! Niezależnie, czy szara mysz, czy też kobieta, która robi za babochłopa i przy nim też musi być!! Na co mi wtedy chłop!! UŚWIADOM SOBIE JEDNĄ RZECZ, my kobiety słaba płeć potrzebujemy faceta!! Zawsze!! Są kobiety silne i niezależne, które tym bardziej są wyczerpane. Potrzebują tego męskiego oparcia, tak zostałyśmy niestety skonstruowane!! Pojawia się taki jak Ty!!, nie ma nic nam do zaoferowania, oprócz dalej grania roli twardej, to zwiewamy!!. Każda kobieta ale to każda, chce być kobietą, jak ma przy boku mężczyznę, jak nie ma PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY to po prostu odchodzi, bo to się czuje!! Taka kobieta może być sama, bo jest samowystarczalna:P Zarobi na siebie, ma grono znajomych, może wszystko. Jednak taki partner, który każe jej być cały czas w tym związku "mężczyzną" ją odpycha. Mam nadzieję, że wyciągasz wnioski, nie jestem w stanie chyba dobrze Ci doradzić, a chciałbym Ci pomóc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zakompleksiona szara mysza Napisano Październik 1, 2011 Podwijam kiece i lece na Ciebie. szykuj klatę, to Ci na nią naskoczę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
człowiek z grafitu 0 Napisano Październik 1, 2011 hahahahahahaha :D klatka otwarta - wskakuj :D Ale jak znam życie, będąc już tam, zaczniesz się rozgladać za kluczykiem. :D do jjamajka@@@@ bo mi to spokoju nie da: to co piszesz jest super i gdyby tylko tak było, jak piszesz, to byłoby wspaniale. :):):) Ale mylisz się niestety bardzo. Tak nie jest. Podając tu za przykład choćby tylko moje osobiste doświadczenia: próbowałem do czegoś dojść z niejedną kobietą i jest zupełnie odwrotnie. Nigdy żadna interesująca mnie pani nie dała mi nawet na tyle szansy, żeby choćby razem zamieszkać. Nigdy żadna nie sprawdziła mnie w związku. Nie doszło do żadnych bliższych relacji, może poza seksem. Nigdy żadna nie przekonała sie, czy pasuję na partnera w życiu codziennym, czy nie. Nigdy żadna nie próbowała poczuć się kobietą. To jakiś absurd! Kobieta potrzebuje w związku być kobietą? Tak uważasz??? Z moich doświadczeń wynika coś zupełnie odwrotnego. Dopóki traktuję kobietę jak kumpla do piwa, to jest wszystko w porządku. Kiedy zaś zaczynam traktować ją jak kobietę, otwieram przed nią drzwi, przytulam, odgarniam włosy z ramienia - wtedy już coś jest nie tak. I możemy miesiącami chodzić razem na imprezy, jeżdzić na jakieś wypady w góry, tańczyć, gadać luźno o wszystkim przy stoliku, czy na spacerze. Ale kiedy obejmuję ramieniem, patrzę w oczy, mówię ciepłe słowa, najczęściej słyszę w odpowiedzi, że mam przestać pieprzyć, że chyba się uchlałem, albo mi odbiło.:D:D:D Kobiety nie chcą być kobiece. W dzisiejszych czasach kobiety chcą działać, żyć, chcą być aktywne pod każdym względem. Ale mi to wcale nie przeszkadza, to jest wspaniałe. Bo przecież fajne jest, kiedy można dzielić wspólne zainteresowania, działać we wszytkim razem, niż gdyby być związkiem tylko na papierze. Bez wspólnych pasji, wspólnych tematów do rozmów, żyjąc na co dzień obok siebie niejako jak dwa różne kraje, połączone tylko wzajemnymi umowami handlowymi. Spotykając się tylko przy posiłkach i w łóżku. A tak wygląda przecież dużo związków. I potem nic dziwnego, że ludzie czują się samotni, mimo że są przecież małżeństwem. Ten świat jest chory. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Xiaozje Napisano Październik 2, 2011 Tak sobie siedzę...czytam....i w sumie nawet do wysuniętych hipotez mogłabym się przychylić. Czymś co mnie zaintrygowało pozostaje natomiast niewyjasniona/niesprecyzowana/ nie poddana kryteriom diagnostycznym kwestia SZAROMYSZOWATOŚCI/ SIEROTOWATOŚCI/NIEZARADNOŚCI ŻYCIOWEJ...itp,itd ( niepotrzebne skreślić). Na jakiej podstawie Autor doszedł do wniosku, że tylko określony 'typ kobiet ' się do niego klei???Bo jeśli obserwacje swoje oparł na temperamencie......to dochodze do wniosku,że nie przepada za introweryczkami. ...jeśli sposób rozwje karierytzw: radzenie sobie...to hmmmmm trzeba pogodzić się z faktem, że nie wszyscy ludzie są przedsiębiorczy. Teraz to nawet zaczynam się zastanawiać...no hmmmm może i mnie ktoś zaklasyfikowałby jako szrą mysz??? ( strach się bać....) No bo patrząc obiektywnie ( qurcze....no jak w mordę strzelił moja sytuacja wygląda nieciekawie) - po licencjacie studiów magisterskich nie zrobiłam...czyli,ze nie mam wykształcenia wyższego. -w swoim zawodzie nie pracują ( nieudacznica jedna....pewnie czeka,że chłop będzie ją utrzymywał) -....do tego jeszcze na emigracji...o zgrozo w kraju trzeciego świata ( tutaj raczej nikt nie jeździ w celach innych niż turystyczne)...no to już świadczy o kompletnej ciapowatości skoro nawet na zmywak w Uk się nie załapałam ;-P - a lata lecą już prawie 27 na karku.....i co tu jeszcze może się popsuć??? Więc jak dla mnie to raczej natrafianie za każdym razem na niechciane zestawienia cech osobniczych, które powtórzyło się u kilku osób z którym autor się związał. ....poniekąd także zaciekawił mnie fragmęt o kranie....... Pal licho, że obsługa kranu pozostaje dla niektórych osób zagadką enigmatyczną....pal licho,że takowa Pani wzywała pomocy za każdym razem gdy potrzebowała ciepłej wody.....jednak najbardziej przeraża fakt,że autor jak sam określił 'próbował być 2 lub 3 razy w nzawijmy o związku"....w tym momencie zastanawiam się w jakich innych konfiguracjach/układach autor starał się być/ lub uniknąć bycia...... ....no ale żeby męczyć się z komś 3 miesiące i to do tego we własnym domu, to już chyba szczyt ;-p Podsumowujac w istnienie kilku/kilkunastu 'typów' kobiet nie wierzę.... w spolot i nietrafione połączenie cech charakteru- jak najbardziej. pech chce ,że gatunek ludzki jest dość skomplikowany i tak łatwo szufladkować jego przedstawicieli się nie da :-) Z własnego doświadczenia napisze (...a mam o czym zdaje się ja również przyciągam tych najmniej właściwych samców tzn. umieszczona w pokoju z 99 normalnymi mężczyznami i 1 psychopatą.....zgadnijcie proszę z kim zacznę rozmowę :-) ) ,że z niewyjaśnionych przyczyn zaczynam spotykać się z interesującym/inteligentnym itd itp ( tutaj wpisujemy wszelkie cechy pozytywne) facetem....aby kilka miesięcy później obudzić się koło Pana który: - tak owszem ma hobby /zainteresowania....no ale ostatnio jednak wybiera weekend na kanapie -tak jak najbardziej lubi sport...jednak ostatnio odkrył,że sport obserwowany na ekranie TV z bezpiecznie usytuowanej lanapy jest bezpieczniejszy i nie grozi kontuzją -aaaaaa...i owszem ma plany na przyszłość, jednak wbrew wcześniejszym zapewnieniom wcale nie chce układac sobie życia za granicą...moja funkcja w związku tez poddana została modyfikacjom ....takie męskie metamorfozy przeżyłam już 2, i nie chciałabym doczekać trzeciej ;-p Tak więc z mojego subiektywnego punktu widzenia to samce są jednostkami bardziej modyfikującymi charakter w czasie trwania związku niż płeć piekna. Mnie też oczywiście marzy się facet zaradny, z zainteresowaniami zblizonymi do moich. -najlepiej zeby nieborak potrafił lekko modyfikować się i dopasowywać do sytuacji.....tzn. na zakupach i przy płaceniu rachunków łoś/ w sypialni tygrys/ od poniedziałku do piątku w pracy wół/ a podczas wspólnych wyjść i imprez paw ;-p hmmmm może autor zamist 'raz pokazywac się od strony intelektualnej a innym razem luzackiej' skoncentruje się bardziej na kobiecie i po prostu na byciu sobą???? .....zagadkowy pozostaje tez fragmęt,że problemy zaczynają się od momentu gdy kobieta przestaje byc traktowana jak kumpel od piwa...i autor zaczyna otwierac przed nia drzwi....czy oznacza to,że przed wszystkimi innymi kobietami autor ostentacyjnie w drzwiach się przepycha??????? :-P Przechodząc od części bardzo niepoważnej do poważniejszej....chyba zamiast być tak skoncentrowanym na znalezieniu osoby wpasowanej w typ....wart po prostu być soba i czekać aż pojawi się chemia i 'zaiskrzy'...bo pewnych spraw przeskoczyc się nie da Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość <o> Napisano Październik 4, 2011 do wypowiedzi powyżej "inteligentny" ale jednak debil :/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość narajanax Napisano Październik 5, 2011 a zęby to ty myjesz? może w tym tkwi problem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość krowa rasowa Napisano Październik 5, 2011 przebrnelam przez wywod autora, nie przebrnelam przez wszystkie odpowiedzi, wiec pewnie juz ktos to napisal co pisze i ja nizej 1. przestan sie starac !!! 2. przestan udawac kogos kim nie jestes!!! 3. przestan SZUKAC 4. przestan szukac TEJ JEDNEJ JEDYNEJ czy Ty czlowieku masz swiadomosc jaka presje na samym juz POCZATKU znajomosci wywierasz na siebie i nowopoznana partnerke? kto o zdrowych zmyslach by wytrzymal takie sprawdziany? taka presje? na pewno nie kobieta pewna siebie, wiedzaca czego i kogo chce, samodzielna w czynie i w mysli. zadna normalna kobieta samodzielnie myslaca nie zgodzilaby sie na testowanie jakie zdajesz sie stosowac ja tez nie lubie ofiar losu, serio. powiem wiecej - nie szanuje ludzie wiszacych/uwieszajacych sie na innych (czy to kobiet czy mezczyzn) ale jeszcze bardziej nie lubie ludzi traktujacych zycie i innych ludzi jak wieczna walke/gre/ped do celu/zwycięstwa nie znam CIebie ale z Twojego postu, tonu jakim pisze az bije pogarda dla innych, i ... bufonada moze taki nie jestes, moze pisales post pod wplywem impulsu ale na to mi wyglada ze jestes sam na wlasne zyczenie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość krowa rasowa Napisano Październik 5, 2011 na serio nie wiem czy to prowokacja czy Ty serio piszesz "Poza nielicznymi wyjątkami, kiedy znajduję kogoś wspaniałego i wtedy gotów jestem na każdy gest, na każde poświęcenie, na każdą relacje. Ale wtedy trafiam na ścianę. " skad Ty chlopie po pary tygodniach/miesiacach znajomosci mozesz wiedzec czy ktos jest czy nie wspanialy? i co to znaczy wspanialy dla Ciebie? wszystko mierzysz swoja miarka, i to jest problem zrozum ze kobieta o ktorej piszesz ze marzysz,. poczuje sie zaszczuta, zaciumkana, przytloczona Twoja osoba kobieta madra i samodzielna potrzebuje partnera a nie kogos kto ja bedzie na rekach nosil. na serio tego nie rozumiesz? a moze jest tak jak z wiekszoscia facetow, niby to chcesz spotkac swoj ideal ale ... niech ten ideal nie bedzie taki az samodzielny niech ten ideal nie bedzie znow taki madry i otwarty niech ten ideal doceni Twoja troske i zainteresowanie :) czy TY chcialbys - jako mniemam - czlowiek swiatly i otwarty, i samodzielny - zeby kobieta Ci nadskakiwala? zeby byla "gotowa na kazdy gest" ?????? sam piszesz, ze kobiety ktore same Ci sie rzucaja w ramiona Ciebie nie interesuja przestan patrzec wylacznie przez pryzmat swoich oczekiwan i staran a moze dowiesz DLACZEGO nie interesuja sie Toba kobiety ktore chcialbys (albo twierdzisz ze chcialbys) by sie interesowaly przeciez kobieta ktora zna swoja wartosci nie rzuca sie na faceta w przedbiegach gdy ten tylko wykarze nia zainteresowanie, kobieta o ktorej piszesz nie czeka na kogos kto ja wybawi z samotnosci. zyje sobie, daje zyc innym. kobieta o ktorej piszesz potzrebuje parnera a nie kolesia ktory ZROBI wszystko bo sama wiele rzeczy robi sama :D i mozna by tak dalej wymieniac, i wymieniac a Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Perfumowana rączka Napisano Październik 5, 2011 Radzę udać się do specjalisty i porozmawiać o swoich problemach. Taki spec powinien Ci uświadomić czemu atrakcyjne, pewne siebie kobiety uważają Cię na niewłaściwego dla siebie człowieka na dłuższą relację. Tu nie dostaniesz odpowiedzi. Choć na moje oko jesteś trochę pewnym siebie, zadufanym w sobie skurwielem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
MK Kaffee 0 Napisano Październik 6, 2011 Ja miałam też tego typu faceta, jakim jest autor, i co? I go pożegnałam, ja...ale widziałam świeczki w oczach. Był bardzo wymagający wobec siebie i wobec mnie, aż za bardzo. Szkoda, że nie był tak wymagający co do poprzednich swoich bab, które nie reprezentowały nic. Sporo wżyciu osiagnęłam, myślę. Mam swoje nieruchomości i rzeczy, które swoją pracą osiągnełam. Niby miałam więcej od niego. Ale...wszystko było nie tak( bieganie-nie taka postawa...i tego typu bzdury)!!! Myślała, że jest mężczyzną, a był kretynem. I słowa typu: Jak będziesz miała (tu kolor karty)to tam jakieś bedą rabaty. Chodziło o to, że MUSIAŁAM MIEĆ taki rodzaj karty jaką ma ON!!!!! Nie mogłam mieć o pułap niższej!!!! Dziękuję, o takiego typu faceta!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
człowiek z grafitu 0 Napisano Październik 6, 2011 Uch - nazbierało się tego => Xiaozje: "Na jakiej podstawie Autor doszedł do wniosku, że tylko określony 'typ kobiet ' się do niego klei???Bo jeśli obserwacje swoje oparł na temperamencie......to dochodze do wniosku,że nie przepada za introweryczkami. ...jeśli sposób rozwje karierytzw: radzenie sobie...to hmmmmm trzeba pogodzić się z faktem, że nie wszyscy ludzie są przedsiębiorczy." - Nie na podstawie temperamentu, bo przebojowość, czy flegmatyzm na niewiele wspólnego ze zwykłą zaradnością życiową. Na podstawie podejścia do życia i do ludzi. Na podstawie podejścia pt. "I tak nie umiem, i tak mi się nic nie uda." Owszem, lubię osoby przebojowe, ale na przykład znam kogoś, kto jest kompletnym mrukiem i stoi zawsze w cieniu, a jednak kiedy przychodzi co do czego - to robi swoje, bierze się nawet za to, czego nigdy wcześniej nie robił, na czym się nie zna i nigdy się nie poddaje. I osiągnął w życiu bardzo wiele, mimo że nie jest przebojowym człowiekiem. Stary dziadek, po siedemdziesiątce, ale jest dla mnie mistrzem! Niedawno byłem u niego z wizytą, kiedy przywieźli mu nowy dekoder Polsatu. Nie powiedział nic w stylu "Ja jestem inne pokolenie, to nie moje czasy, nie moja technologia, pomóż mi z tym, bo ja się nie znam na tej całej elektronice, zrób to za mnie." Starszy człowiek! Niedzisiejszy, nieobeznany w nowoczesnej technice, nietechniczny! Usiadł i samodzielnie zaczął rozpracowywać instrukcję obsługi. Nic nie powiedziałem, ale gdyby wypadało, to bym go wręcz pocałował w pysk z podziwu! I to na kolanach!!!!!!!! I wiesz, co? Nie wiem, jakie Ty miałaś życie, ale nade mną nigdy się nie rozczulał. NIKT MNIE NIGDY W ŻYCIU NIE GŁASKAŁ PO GŁÓWCE! A często wręcz spuszczał wpierdziel, jeśli czegoś nie umiałem, nie załapałem momentalnie, za pierwszym razem! Nie było miejsca na słabości, na litość. Życie to nie dobra ciocia, co da cukierka, kiedy Ci coś nie wyjdzie i pozwoli spróbować jeszcze raz!!! Życie jest podłe, brutalne i bezczelne i z nikim się nie cacka! i czym innym jest bezinteresowne pomaganie komuś, współdziałanie, wyręczanie w NIEKTÓRYCH domowych/życiowych obowiązkach, w których sobie doskonale potrafi samodzielnie poradzić, a co innego niańczenie i na każdym kroku podcieranie d...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja tu mówię o przypadkach ekstremalnych! Zauważ, że nie zadałem w tytule pytania: "Czemu lecą na mnie normalne kobiety, podczas kiedy ja chcę ideał?"!!!!!! Nie mam pochrzanione w łbie i odróżniam osobę normalną od kompletnej ofiary życiowej! "".....zagadkowy pozostaje tez fragmęt,że problemy zaczynają się od momentu gdy kobieta przestaje byc traktowana jak kumpel od piwa...i autor zaczyna otwierac przed nia drzwi....czy oznacza to,że przed wszystkimi innymi kobietami autor ostentacyjnie w drzwiach się przepycha???????"" -Huhuhuhu:-)))) Nie wiem, czy wiesz, ale w np. niektórych krajach kultury anglosaskiej, przejawem grzeczności jest właśnie "ostentacyjne przepychanie się w drzwiach przodem" przed kobietą. Wynika to z tradycji, która mówi, że to mężczyzna powinien wejść wszędzie pierwszy i niejako "brać na siebie pierwszy ogień" - ataku, spojrzeń, czegokolwiek.:-)))) Ale do rzeczy: tak, w niektórych przypadkach zdarza się, że "przed kobietami autor ostentacyjnie w drzwiach się przepycha":D W Twoich oczach by mnie to skreśliło? :D A widzisz - ja się spotykam z reakcją wręcz odwrotną. Podarłem się kiedyś z dziewczyną niemal do krwi o to, że chciałem za obiad w restauracji zapłacić(to ja ją zaprosiłem), a ona koniecznie chciała po równo. :D:D:D ""Przechodząc od części bardzo niepoważnej do poważniejszej....chyba zamiast być tak skoncentrowanym na znalezieniu osoby wpasowanej w typ....wart po prostu być soba i czekać aż pojawi się chemia i 'zaiskrzy'...bo pewnych spraw przeskoczyc się nie da"" -Niestety, nie jest tak, jak mówisz. Gdyby tak było - byłoby wręcz cudownie. Czekanie na zaiskrzenie???????? Bezczynnie??? Szczęściu trzeba wychodzić na przeciw!!! Nie ma czegoś takiego jak iskrzenie!. Iskrzenie to bzdura! To zafascynowanie i zaślepienie kimś! Mające tyle sensu i wartości, co ślinienie się do plastikowych owoców na wystawie sklepowej! Nic samo się nie zrobi, jeśli będę leżeć i pragnąć! I ja wcale nie jestem wybredny. Nigdy nie leciałem na piękną buźkę ani na pieniądze. Ani na tipsy i mokre uda. Jestem w stanie tolerować tak wiele. Poza nieudacznictwem. => krowa rasowa: 1. Nie starać się? O co się nie starać? O kobietę? Przyznaję, tu masz dużo racji. Ilekroć pokazuję, że się staram i mi zależy, tylekroć płci pięknej(tylko czym pięknej? chyba ciałem, bo nie godnością, honorem, itp. wartościami) wydaje się, że można mną pomiatać, "bo mu bardzo na mnie zależy, więc i tak zrobi wszystko, choćbym go z błotem zmieszała i kazała ulicę lizać przede mną, kiedy kroczę". Przykre to. 2. Nie udawać kogoś, kim, nie jestem???? Nie udaję - nie tworzę złudzenia siebie. Nie obiecuję na wyrost. Może to brzmi nierealnie i niewiarygodnie, ale na na prawdę jestem taką osoba, jaką "wydaje się", że jestem. Zawsze staram się ukracać jak tylko można zamiatanie pod dywan, tworzenie złudzeń, aluzje, upiększenia, niedomówienia. Niestety, to rzadko zdarza się kobietom. Jest takie powiedzenie: "Kobieta wierzy, że mężczyzna po ślubie się zmieni. Mężczyzna zaś, wierzy, że kobieta po ślubie się nie zmieni." czy jakoś tak:D Ludzie sobie wyobrażają nie wiadomo co. Wiele razy mi się zdarzyło słyszeć, że to niemożliwe, żebym był taki, jakim się wydaje, że takich ludzi nie ma. No cóż - pozostaje tylko im współczuć uprzedzeń. 3. Przestać szukać? j.w.^ Położyć się i czekać aż szczęście samo do mnie przyjdzie? Wiem, wiem, to takie typowo kobiecie podejście, w łóżku też tak macie: "Położyć się i pachnieć" Nie ma nic gorszego, niż sex z kłodą.:D Prędzej zdechnę i mnie robaki zjedzą, niż kobieta sama wejdzie w moje życie i będzie jej zależało na kimś, kogo zupełnie nie obchodzi. Smutne, ale prawdzie. No, chyba że taka, co szuka łosia, co będzie jej matkował, gotował, prał i załatwiał wszystko za nią :( 4. Nie szukam TEJ JEDNEJ JEDYNEJ. Ta jedna jedyna już dawno jest. Ale to już inna bajka.:D Ja nie mam szablonu, do którego dopasowuję kobiety. Każda jest inna. I biorę je takimi, jakie są. Nie próbuję zmieniać, ukracać i podciągać. Po prostu ktoś mi pasuje, albo nie. Jeśli tak - to cudownie. Jeśli nie, to nie. Osobie, której pragnę, jestem w stanie wiele wybaczyć. Może być nawet chodzącą niedoskonałością. Wiele osób jeździ na wózku. Są bardziej optymistyczne, wytrwałe i wierzące w siebie, niż ci zdrowi! Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych! I takie kobiety podziwiam. W takiej bym potrafił się nawet zakochać. Mimo ułomności. A tym zdrowym? Po prostu obrok w d... kole!!! Rąbek spódnicy przeszkadza! Łapki i szare komóreczki przyrastają do(...) Dla mnie związek jest jak zegarek. To oczywiste, że jeśli składa się taki zegarek z dwóch innych, to nie wszystko musi od razu grać. Ale z czasem dopasowuje się do siebie. Staje się jednymi myślami, jedną ręką, jedną stroną. Sama nazwa: ZWIĄZEK. Wspólne działanie, bliskość, zaufanie, wspieranie się, rozumienie się wzajemne. Bycie z kimś RAZEM(!!!) a nie związek tylko na papierze - funkcjonowanie jak dwa kraje w ramach unii walutowej. Albo skakanie jednej strony nad drugą, jak nad dzieckiem. Do reszty się nie odniosę, bo to już bzdury, z których wnioskuję, że albo czytasz to co piszę w lustrze, albo uważasz, że jestem aż tak próżny i wyrachowany, że mówiąc TAK, myślę NIE i na odwrót. Wskazówka: To, co tutaj piszę, należy interpretować WPROST!!!!!!!!!!!!!! Nie stosuję PODTEKSTÓW!!!! Ani ALUZJI!!!! W moich słowach tutaj nie ma DRUGIEGO DNA!!!!!! Ja nie UDAJĘ!!!! Przykłady, które świadczą, że zupełnie błędnie mnie odczytujesz: ""czy TY chcialbys zeby kobieta Ci nadskakiwala? zeby byla "gotowa na kazdy gest" ?????? sam piszesz, ze kobiety ktore same Ci sie rzucaja w ramiona Ciebie nie interesuja"" -j.w.^ patrz od słowa => ZWIĄZEK i na moje poprzednie posty. Nadskakiwać można przy zalotach. Związek to nie zaloty. To jedność. To jedna strona w dwóch osobach. ""kobieta o ktorej piszesz potzrebuje parnera a nie kolesia ktory ZROBI wszystko bo sama wiele rzeczy robi sama"" -j.w.^ patrz od słowa => ZWIĄZEK ""kobieta madra i samodzielna potrzebuje partnera a nie kogos kto ja bedzie na rekach nosil. na serio tego nie rozumiesz?"" -j.w.^ patrz od słowa ZWIĄZEK(i na poprzednie posty) ""a moze jest tak jak z wiekszoscia facetow, niby to chcesz spotkac swoj ideal ale ... niech ten ideal nie bedzie taki az samodzielny niech ten ideal nie bedzie znow taki madry i otwarty niech ten ideal doceni Twoja troske i zainteresowanie"" - ręce opadają => MK Kaffee - No to trafiłaś na jakiegoś niedojrzałego gówniarza, któremu wciąż musiałaś udowadniać, jaka jesteś dobra, jak w zabawie. Albo na takiego, który mimo formalnie związku, cały czas trzymał Cię jednak na dystans. Byłaś dla niego rywalem a nie partnerem. I oczywiście jak zwykle na koniec małe przypomnienie tematu: Pytam się przede wszystkim, czemu "OKREŚLONE:D" kobiety się do mnie kleją? Podkreślam: Skoro jestem taki nie do życia, to czemu muszę się od nich opędzać? Czemu nie od tych konkretnych? Dziękuję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Xiaozje Napisano Październik 7, 2011 ..Widzę ,że powstał cały laborat OK. zaczynając od końca: „Skoro jestem taki nie do życia, to czemu muszę się od nich opędzać? Czemu nie od tych konkretnych? Kilka razy Sam stwierdziłeś,żę skoro wile razy na własne uszy słyszałeś smae OHyahy.więc z góry zakładam,że jesteś jak najbardziej zdatny do życia/użycia/współżycia :-p Rzeczywiście gdybys był typem odpychającym nikt przy zdrowych zmysłach nie zabiegałby o Twoje względy. Tak dla odmiany odwrócę kota ogonem. Czy aby na pewno wysyłasz odpowiedni komunikat kobietom które są Toba zainteresowane a Ty nie odwzajemniasz tego..bo hmmmm, może być tak,że Ty nie jesteś zainteresowany, ale starasz się być dyplomatycznyi w ten sposób pakujesz się w ślepą uliczkę. Bo patrząc z drugiej strony.nie znam wielu osób które nachalnie narzucaja się komuś, podczas gdy obiekt ich uczuć wyrażnie je ignoruje. Sa oczywiście wyjątki..ale nie o desperatach mowa. Ja osobiście nie wyobrażam sobie naprzykrzac się komuś i stawiać tym samym nas oboje w sytuacji niekomfortowej, i wydaje mi się ,że raczej większość Pań się ze mną zgodzi. Na druga część pytania nie podejmuję się odpowiadaćZe swojej strony mogę stwierdzić tylko, że po sposobie wypowiedzi w mojej ocenie wydajesz się być inteligentny i na poziomie zatem teoretycznie problemów w kontaktach z innymi osobami nadającymi na podobnych falach nie powinieneś mieć. „A widzisz - ja się spotykam z reakcją wręcz odwrotną. Podarłem się kiedyś z dziewczyną niemal do krwi o to, że chciałem za obiad w restauracji zapłacić(to ja ją zaprosiłem), a ona koniecznie chciała po równo. Odpowiem Ci tak: nie nie wiedziałam,że to charakterystyczne dla Anglosasów- pewnie dlatego,że osobiście tej części świata nie lubię i jestem z góry uprzedzona. Wiem też z drugiej strony,że od Chińczyka czy Hindusa ciężko oczekiwać dobrej znajomości savoir vivreu.Ani Ciebie ani żadnego innego samca nie skreśliłabym za nie przepuszczenie mnie w drzwiach przodem aczkolwiek powiem szczerze ,że jest to dla mnie miłe i potrafię docenić takie gesty. Podobnie z rachunkiem. Wcale nie oczekuję ,że mężczyzna będzie za mnie płacił. Jednak doceniem i zauważam sam gest. Inna kwestia ,że po chwili podobnie jak wspomniana przez Ciebie dziewczyna nalegam na równy podział rachunku Zasady savoir vivreu nie SA po to aby Zycie uprzykrzać..jednak ja osobiście zwracam uwagę na tego rodzaju pierdołychoć nie zawsze stosuję je w praktyce. Tego typu przykłady mogłabym mnożyć. „I wiesz, co? Nie wiem, jakie Ty miałaś życie, ale nade mną nigdy się nie rozczulał. NIKT MNIE NIGDY W ŻYCIU NIE GŁASKAŁ PO GŁÓWCE! ? ()Życie jest podłe, brutalne i bezczelne i z nikim się nie cacka! i czym innym jest bezinteresowne pomaganie komuś, współdziałanie, wyręczanie w NIEKTÓRYCH domowych/życiowych obowiązkach, w których sobie doskonale potrafi samodzielnie poradzić, a co innego niańczenie i na każdym kroku podcieranie d...!! Kiedyś uważałam,że nie miałam łatwo.ale z perspektywy czasu widzę co to jest prawdziwe nieszczęście i cieszę się ,że jak do tej pory tylko takie kłopoty miałam. Zgadzam się,że nie zawsze jest kolorowoale cóż kwestia podejścia. Ze swojej strony mogę Ci powiedzieć tyle: nie oczekuję wyręczania, niańczenia i ciumkania.ale jednak pewne gesty sobie cenię (nawet jeśli na głos nie mówię). Przykład:gdyby zepsół się mój samochód to oczywiście wiem,że trzeba zabrać ustrojstwo do naprawy itd., itp..i oczywiście gdyby mój mężczyzna zaproponowałby mi pomoc to kategorycznie i stanowczo stwierdziłabym, że sobie poradzeale jednak po cichu cieszyłabym się,że On pomyślał o tym i pomoc zaproponował I takich przykładów mogłabym podac tyle,że na koniec dałoby się różniczkę obliczyć :-p „ Przestać szukać? j.w.^ Położyć się i czekać aż szczęście samo do mnie przyjdzie? Wiem, wiem, to takie typowo kobiecie podejście, w łóżku też tak macie: "Położyć się i pachnieć" Nie ma nic gorszego, niż sex z kłodą. Prędzej zdechnę i mnie robaki zjedzą, niż kobieta sama wejdzie w moje życie i będzie jej zależało na kimś, kogo zupełnie nie obchodzi. ..no nie to już tak bzdurna bzdura :-p Zapewniem ,że nie jednego faceta byłabym w stanie zajeździć w łożku :-p .pamiętaj ,że kobieta zawsze może ;-p „ Ilekroć pokazuję, że się staram i mi zależy, tylekroć płci pięknej(tylko czym pięknej? chyba ciałem, bo nie godnością, honorem, itp. wartościami) wydaje się, że można mną pomiatać, "bo mu bardzo na mnie zależy, więc i tak zrobi wszystko, choćbym go z błotem zmieszała i kazała ulicę lizać przede mną, kiedy kroczę". Chyba miałeś pecha..po prostu. Zalezy od charakteru osoba na poziomnie raczej tak się nie zachowa. Ja przynajmniej nie zachowałabym się świadomie w ten sposób. Poza tym nawet w okazywaniu zainteresowania trzeba okazywać umiar i wycofać się w porę..bo jednak jednostki które bawi zabawa cudzymi uczuciami po świecie chodzą.i mają się przeważnie całkiem nieźle, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zbytnio upraszczasz Napisano Październik 7, 2011 Kategoryzujesz kobiety na albo zakompleksione i niekochane szare myszki, albo na energiczne i zaradne o szerokich horyzontach. Tymczasem zakompleksiona i nie czująca się kochaną wcale nie musi być szarą myszką, podobnie jak 99% energicznych i zaradnych kobiet wcale nie ma szerokich zainteresowań (skąd to wiem? Sama mam bardzo szerokie zainteresowania i przez całe moje życie spotkałam tylko 3 takie osoby, spośród których tylko jedna była kobietą). Mogą sobie świetnie dawać radę w pracy, a po niej nie potrafić poruszyć żadnego tematu, a jedynie plotkować i gadać do znudzenia o ciuchach czy kosmetykach, okropność. Dlatego radzę Ci, abyś przestał wrzucać ludzi do poszczególnych szufladek, a zamiast tego starał się jak najlepiej poznawać każdą osobę i oceniać ją indywidualnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta z żelaza Napisano Październik 7, 2011 Do człowieka z grafitu...... Kiedy czytałam Twoją wypowiedź aż się uśmiechnęłam, ponieważ mam dokładnie ten sam problem z facetami....same "życiowe niedorajdy" mi się trafiają... Zero pomysłu na życie, zaradności, najchętniej chcieliby aby ktoś (czyt. ja) się nimi zaopiekował i poprowadził za rączkę przez życie:) Dodatkowym "punktem zapalnym" była moja praca, która jest dla mnie ważna i daje mi dużo satysfakcji...nie mogliśmy sobie wspólnie ponarzekać jak to los nas skrzywdził i wszyscy mają lepiej niż my...;) Nie uważam Cię za bufona czy osobę niesympatyczną, masz po prostu wymagania, a to ważne. Sama już od jakiegoś czasu nie schodzę poniżej pewnego poziomu - nie chcę się już męczyć w związku i przepraszać, że jestem bardziej samodzielna, zaradna, wykształcona i obrotna. Doskonale Cię rozumiem i wierzę, że jeszcze spotkasz wartościową kobietę. Ps. nie wszystkie "baby" muszą być kulą u nogi ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość fajna..... Napisano Październik 8, 2011 Mój typ kobiety to osoba podobna do mnie. Energiczna, zaradna, potrafiąca sobie poradzić ze wszystkim i w każdej sytuacji. Z odważnym, szerokim postrzeganiem świata i nastawieniem do życia ja wlasnie jestem taka ale co z tego jak przyciagam wlasnie takie ofiary losu ze masakra normalnie ...takie zycie :P ale uparcie chce w koncu to zmienic bo dosc mam takich facetow :P pozdrawiam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tak wyjdziesz na desperatke Napisano Październik 8, 2011 Ja podsumuje to tak: narcyz zapatrzony w siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
człowiek z grafitu 0 Napisano Październik 9, 2011 :D => Xiaozje Jeśli chodzi o te kontakty. To mnie właśnie tak dziwi. Nie mam dobrych kontaktów z osobami nadającymi na podobnych falach, za to wzbudzam zainteresowania osób zupełnie na moich falach nie nadających. Dla mnie to jakieś kompletnie nielogiczne i niezrozumiałe. I na prawdę konia z rzędem temu, kto mi to wytłumaczy. Przecież nie jestem wyjątkiem. Jest mnóstwo ludzi do mnie podobnych. Tak umieć się z kimś takim dogadać. Marzenie. Cały temat założyłem w stanie skrajnego wkurzenia. Po tym, jak musiałem łopatologicznie przetłumaczyć takiej jednej, że ona mnie absolutnie nie kręci, że nie ma w niej zupełnie, ale to zupełnie nic, co by mnie pociągało, na czym udałoby się zbudować jakąkolwiek, choćby bardzo płytką relację. A pannie odbiło. Uparła się, że przeciwności się przyciągają i to był właściwie jedyny argument. Co we mnie widzi - nie mam pojęcia. Przecież ja jestem uparty, wredny i podły. Nie staram się o kobiety, nie nadskakuję im, wręcz nie dbam o nie. Mam swoje ideały, których za żadne skarby nie naginam dla nich. Przytulać się do mnie to jak przytulać się do stalowego, kanciastego misia. Mięknę tylko i wyłącznie przy kimś, kto mi po prostu pasuje. Intelektualnie i charakterem. Ot, taki ze mnie skur.... =>Zbytnio upraszczasz Wiesz, co mnie kręci w ludziach? Nie wiedza, ale mądrość. Nie umiejętności, ale zaangażowanie. Jedno często nie pokrywa się z drugim. Można być kompletnym głąbem w jakimś temacie, ale nie poddawać się nigdy, być gotowym na to, żeby podjąć próbę zrozumienia, zorientowania się w sytuacji, poradzenia sobie. Jeśli miałbym podać jedną jedyną cechę, która mi imponuje w ludziach, to ogarnianie. Albo przynajmniej dążenie do ogarnięcia. Nie trzeba mieć nie wiadomo jakiej wiedzy i umiejętności, żeby próbować coś "ogarnąć". Żeby się postarać, uwierzyć w siebie. Ludzie się zbyt łatwo poddają. I przez to są nieszczęśliwi. Ja przynajmniej się nie poddaję i zawsze się staram. Mimo, że przecież wiele rzeczy w życiu nie idzie jak po maśle. Najgorsze co może być, to świadomość, że może by wszystko ułożyło się inaczej, gdybym się odrobinę postarał. Dlatego zawsze się staram. A takie rzeczy, jak szerokie zainteresowania, przebojowość, energiczność??? To są cechy drugorzędne! Dążenie do bycia osobą zaradną ja stawiam na tym samym poziomie, co bycie taką osobą! Bo równie dobrze ktoś może do czegoś dążyć, ale mieć pecha, albo niedoskonałe umiejętności i przez to wszystko pieprzyć, osiągać same niepowodzenia. Ale ważne jest, że chce, że się nie poddaje i stara! Tak, jak pisałem kilka dni temu - dla mnie mistrzem nie jest wysoko wyspecjalizowany technik, który potrafi w kilka sekund podłączyć i zaprogramować dekoder polsatu, ale stary dziadek, który kompletnie nie znając się na elektronice, bierze okulary, instrukcję obsługi, pilota do ręki i stara się to wszystko ogarnąć. Może to akurat mało kobiecy przykład.:) Co może być bardziej kobiecego? Stwierdzenie, że "nie zgubię się sama w obcym mieście, znajdę urząd miejski i pocztę, jak trzeba będzie, to się kogoś zapytam, nie musisz za mnie jechać"? Albo chociażby umiejętność poprawnego pisania po polsku - przecież to nietrudne nawet dla niekumatych w ortografii - większość przeglądarek ma wbudowane sprawdzanie pisowni. Wystarczy ruszyć d*** czy może głową.:D I na koniec: owszem, oceniam indywidualnie. =>Kobieta z żelaza Zabrzmi to perfidnie i wrednie, ale miło mieć świadomość istnienia towarzyszki niedoli.:D Nie wszystkie "baby" muszą być kulą u nogi i nie wszystkie są. Całkowicie się z tym zgadzam! Jest bardzo dużo takich, które mają własne nogi. Tylko czemu na mnie lecą same kule? Jaki mam być, żeby się mną nie interesowały? Przecież jestem wredny i odpychający. Jeszcze mało? Nie chodzi mi tutaj o to, że męczy mnie jakaś popularność, ale o to, że jestem tylko człowiekiem. Nawet nie chcąc, jeśli kobieta o mnie w kółko zabiega, angażuję się w relacje z kimś, w kim nie widzę absolutnie nic. Kto mnie wcale nie pociąga pod żadnym względem. Żeby jeszcze taka osoba starała się dla mnie zmienić, albo mnie zmienić, czy starała się mi czymś zaimponować. Komuś takiemu warto dać szansę. Ale przeważnie tylko leży i pachnie. I potrzebuje kompleksowej opieki w całej rozciągłości. I kiedy przychodzi co do czego, to jest koszmar. Dodam tylko, że te sierotki, przeważnie w łóżku są też okropne. :P =>fajna..... Dziękuję. Dzięki takim słowom zaczynam wierzyć, że nie jestem kosmitą. :):):):):) Ja to wręcz rozwinę do "chcąca być energiczną, zaradną, potrafiącą sobie poradzić ze wszystkim i w każdej sytuacji". Bo radzenie sobie to chęci + umiejętności + okoliczności. Dla mnie już same chęci czynią człowieka kimś wartościowym. Pozdrowienia + butla wina. :D Już nie pamiętam, kiedy ostatnio piłem dobre wino. Ale lepiej pić choćby wodę w dobrym towarzystwie, niż doskonałe wino w samotności. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość krowa rasowa Napisano Październik 10, 2011 Kobieta z żelaza, fajna..... - dziwne, bo ja nigdy takich nie przyciagalam. moze dlatego ze nie jestem mila i jak sie przypeletal ktos kto mnie nie interesowal to nigdy nie mial nawet cienia watpliwosci ze mnie nie interesuje jczlowiek z grafitu a moze nie bede komentowac calego twojego wpisu bo nie mam czasu tyle pisac, wiec moze znow wypunktuje 1. nie szukaj znaczy nie szukaj. zwiazek to nie jest cos co mozesz sobie zaplanowac oad a do z i zrealizowac zgodnie z tymze planem. rozgladaj sie na spokojnie, a ty - mam wrazenie ze pod presja i z duza doza frustracji juz teraz, zaraz, musisz miec partnerke zyciowa. spotkasz kogos kto cie zainteresuje to nie rzucaj sie w ta relacje calym soba, bo odstraszysz w ten sposob kazda kobiete w typie o ktorym piszesz ze cie pociaga 2. odstraszysz: bo kobieta o ktorej piszesz NIGDY nie zainteresuje sie kims kto kto rzuci wszystko dla niej, albo zrobi wszystko dla niej kobieta samodzielna zwiaze sie z kims kto bedzie dla niej partnerem a ty raczej nie ofiarujesz nic takiego wymagasz wiele ale nie kumasz caly czas ze kobiety ktore wiedza czego i kogo chca maja w 4 literach twoje wymagania 3. mnie by zrazila twoja egzaltacja i wybujale oczekiwania nie rozumiem jak ktos kto zna swoja wartosc moze w ogole po poznaniu twoich pogladow na zwiazki i oczekiwania w stosunku do potencjalnej partnerki - przez chwile sie zastanawiac nad opcja - to moze ja sprobuje. nie kumam tez co to w ogole za tekst w tymi kobietami ktore w lozku jak klody? a do czego ten argument? czy tak sobie chciales ulzyc swoim swiatlym pogladom? :P wydaje mi sie, ze ty chlopie nie lubisz kobiet i nimi gardzisz moze te madre kobiety to wyczuwaja zwyczajnie? a zakompleksione cielatka leca do ciebie, bo takie cielatka juz tak maja - zyja w przekonaniu ze na partnera to trzeba sobie zasluzyc :D . kompleksy i problemy osobowosciowe nie pozwalaja na stworzenie zdrowego zwiazku, tylko ciagnie je do takich osobnikow jak ty Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
człowiek z grafitu 0 Napisano Październik 11, 2011 => krowa rasowa 1. Płytko interpretujesz a co gorsze, zakładasz, że to Ty wiesz wszystko najlepiej. Jakbyś oglądała świat spod klosza, nie wiedząc, co w życiu jest najważniejsze. To co piszesz jest jakieś odrealnione, same slogany, dalekie od rzeczywistości. Choćby to: skąd przyszło Ci do głowy, że ja sprawiam wrażenie, że pod presją muszę mieć partnerkę życiową? Kompletna bzdura! Przecież cały czas pieję o tym, że się od bab opędzam! A Ty twierdzisz, że do nich lgnę!:D Wyraźnie napisałem, że:"GENERALNIE NIE ZALEŻY MI NA KOBIETACH, TRAKTUJĘ JE BEZ SPECJALNEGO SZACUNKU, ZAINTERESOWANIA. NIE ZABIEGAM O ICH WZGLĘDY, NIE SZUKAM ZBLIŻENIA, KONTAKTU, NIE CHCĘ ŻADNEGO ZWIĄZKU. POZA NIELICZNYMI WYJĄTKAMI, KIEDY ZNAJDUJĘ KOGOŚ WSPANIAŁEGO I WTEDY GOTÓW JESTEM NA KAŻDY GEST, NA KAŻDE POŚWIĘCENIE" Gdzie tu jakaś frustracja i presja? Gdzie tu wymuszone szukanie partnerki??? Partnerka to ktoś, kto mi się podoba, kto mi imponuje, przy kim jest mi dobrze, a nie jedynie desperackie wypełnienie pustki. 2. Odstraszanie? Poprzez gotowość na wszystko dla kogoś?:D Przecież to brzmi niedorzecznie!:D:D Wydaje mi się, że po prostu mylisz związek z jakąś luźną relacją. Albo masz wrogie, rywalizujące, bezuczuciowe podejście do partnera/partnerstwa, jak facet, o którym pisze MK Kaffee: "Ale...wszystko było nie tak( bieganie-nie taka postawa...i tego typu bzdury)!!! Myślałam, że jest mężczyzną, a był kretynem. I słowa typu: Jak będziesz miała (tu kolor karty)to tam jakieś bedą rabaty. Chodziło o to, że MUSIAŁAM MIEĆ taki rodzaj karty jaką ma ON!!!!! Nie mogłam mieć o pułap niższej!!!!" Chyba nie pojmujesz, nie odróżniasz miłości od(no właśnie, czego? Bycia z kimś ot tak sobie?) Przykład: co jesteś gotowa zrobić dla obcych osób, które są Ci obojętne? Czy cokolwiek? A dla przyjaciół, których cenisz i lubisz? Czy cokolwiek więcej? Coś, co by się kłóciło z Twoim komfortem, wymagało jakiegokolwiek wyrzeczenia? Widać różnicę? A może nie widzisz?:D A jeśli mówić o związku - o kimś na prawdę bliskim, na kim Ci niesamowicie zależy, tak najbardziej - czy jesteś w stanie zrobić jeszcze więcej, niż dla zwykłych przyjaciół albo obcych ludzi? Widzisz tu różnicę, gradację? Może nie umiesz dostrzec i stąd Twoje poglądy, stąd taka wrogość wobec robienia wszystkiego dla kogoś. Z kompleksów, że skoro Ty nie umiesz nic dla nikogo zrobić, to nikt inny też nie ma prawa!:P Ja tu widzę frustrację i rozgoryczenie. Poświęcanie się dla kogoś, nie epickie gesty, ale takie codzienne, jest największą, najpiękniejszą rzeczą, jaką można ofiarować drugiej osobie. A gdy do tego dochodzi bliskość, współodczuwanie, wzajemne zrozumienie, zaufanie, brak głupiego wyrachowania i rozliczania się z gestów, wtedy może być na prawdę szczere wzajemne uczucie. Psa, na którym mi zależy, jestem w stanie nieść nocą kilka kilometrów przez las do weterynarza, bo dziki go poszarpały. Psa!!!!!!! I nie tylko ja, wiele osób by to zrobiło dla swojego zwierzaka. A tu mówimy o ludziach, nie o zwierzętach!!! Więcej - o kimś, kogo się kocha, kto jest tą najważniejszą osobą! Czy dla kogoś takiego robi się więcej, niż dla psa?? Chyba tak, no nie!?:D Ja też pozwolę sobie na ocenianie Ciebie: definicja związku, jaka się klaruje z Twoich słów, jest bardzo płytka. Nie widzę w niej jedności, bliskości, bezinteresowności. Nie widzę przeświadczenia, że ktoś jest bardzo ważny. Najważniejszy! (jak w tym kawale, gdzie jedyny sex między małżonkami to tylko wzajemne "pieprz się" rzucone podczas mijania się w korytarzu.:D - teoretycznie to też jest przecież związek, no nie?) Stąd może wynika Twoja mylna interpretacja tego, co chcę przekazać. "kobieta o ktorej piszesz NIGDY nie zainteresuje sie kims kto kto rzuci wszystko dla niej, albo zrobi wszystko dla niej kobieta samodzielna zwiaze sie z kims kto bedzie dla niej partnerem a ty raczej nie ofiarujesz nic takiego" - ja raczej nie ofiaruje nic takiego? skąd wiesz? wywróżyłaś to z fusów? Czy może dla ciebie partner to ktoś, kto Cię codziennie pierze po pysku i stawia w hierarchii niżej, niż swoje psy? Jaka jest Twoja definicja partnera? Bo z tego co tu widzę, dla Ciebie partner - to ktoś zupełnie obcy, kto Ciebie olewa, ktoś za murem, z kim Cię nic nie łączy, poza papierem i obrączką, czyje potrzeby/wymagania masz w 4 literach. Ciekawe podejście, pomyślę nad tym. Piszesz, jakbyś wytworzyła sobie konkretny obraz, schemat związku i według tego szablonu oceniała wszystko. W dodatku obraz niepełny, pozbawiony wielu elementów, które budują bliską relację z kimś. Mi zarzucasz, że: "zwiazek to nie jest cos co mozesz sobie zaplanowac oad a do z i zrealizowac zgodnie z tymze planem." A z tego co piszesz wynika, że sama tak robisz! (a może w tym zarzucie chodzi Ci o to, że określam, co powinno łączyć partnerów? - wtedy to by było jeszcze zrozumiałe) Zapominasz jednak, że życie nie toczy się według schematów, każdy jest inny i nie można wszystkich mierzyć tą samą miarką. A Ty od razu zakładasz, jaki ma być idealny związek, idealny partner, i mi też mówisz, co ja mogę zaoferować i czego wymagam. A niby co takiego mogę zaoferować i czego wymagam??? Nie masz zielonego pojęcia! Ale piejesz na pewniaka o wybujałych oczekiwaniach. Wybujałe oczekiwania? Gdzie TY widzisz jakieś wybujałe oczekiwania??? Czy aby sama mi ich nie doklejasz? Wpasowujesz mnie w jakiś szablon i z góry zakładasz, że wiesz czego chcę, jaki jestem, zupełnie nie zwracając uwagi na to, jak jest na prawdę - patrząc, ale nie widząc, BO PRZECIEŻ TY I TAK WIESZ SWOJE. I w tym zadufaniu nie dopuszczasz do siebie, że czasami możesz czegoś nie wiedzieć albo błędnie interpretować, jak w tym arabskim cytacie: zupełnie jakbyś macając sam ogon, umiała bezbłędnie odróżnić słonia od węża. Bardzo wysoko oceniasz siebie. Widać, że umiesz myśleć, ale mądrość polega na częstszym myśleniu "nie wiem", niż "wiem". Co do kobiet - tak, nie lubię ich. Ale nie gardzę. Pogarda to czynne, mocne uczucie. Ja po prostu nie przejmuję się nimi. Nie zabiegam ślepo o nie. Czym innym jest kobieta, jako KOBIETA a czym innym są kobiety jako część społeczeństwa. Mam o nich złe zdanie, to wszystko. Ale tu znów wpadasz w schemat: "te mądre kobiety to wyczuwają zwyczajnie". Coś Ci powiem, nauczysz się czegoś przy okazji: te mądre kobiety, też mają złe zdanie o kobietach!:D Wiele razy to słyszę. A o tych mądrych akurat nie mam złego zdania. I imponują mi właśnie takie bez kompleksów. => cartmom, Jeszcze gorzej - też błąd już przy założeniach. Uczysz mnie, jak znaleźć kobietę? Większymi literami, żeby dotarło: JA NIE SZUKAM KOBIETY!!! JA SIĘ NIE STARAM!!! NIE JESTEM HOMO, ALE NIE INTERESUJE MNIE UGANIANIE SIĘ ZA BABAMI!!! NIE UDAJĘ NIKOGO!!! Ale za to Ty swoimi słowami ewidentnie mi wmawiasz, że jestem kimś, kim w rzeczywistości nie jestem. A gdzie mieszkam i ile mam lat? Krótko: nie jestem zainteresowany żadną randką. Dziękuję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Niegdyś wzorowa 0 Napisano Październik 11, 2011 Nie szukasz kobiety... opisywane zatem przez Ciebie sytuacje mają wymiar czysto teoretyczny? Bo jeśli doświadczalny, to jednak podejmujesz próby bycia z kimś. Nie szukasz... więc przystajesz na propozycje, mimowolnie ulegasz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
AaaagataaaA 0 Napisano Październik 11, 2011 Oj autorze, jeszcze mnie nie poznales. :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ty Agaaataaa Napisano Październik 11, 2011 zalozylas topa bo chcesz uwiesc nauczyciela swojego syna i nie wiesz jak! Podawalas nawet zdjecia tego faceta na kafeterii i zgrywasz teraz wielka fame fatale??????najpierw sobie tego nauczyciela wyriwj niedorobiona dziwko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ty Agaaataaa Napisano Październik 11, 2011 http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4982719&start=630 tu pani Agaaaaaataaaa opisuje ze chce uwiesc nauczyciela syna i nie wie jak. puszczalska kurwa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość krowa rasowa Napisano Październik 11, 2011 dzis mam chwile wolnego to i ja sie rozpisze, a co ? ;-) człowiek z grafitu ciezko mi uwierzyc ze masz faktycznie 35 lat. z tonu wypowiedzi, jezyka jakiego uzywasz bardziej pasuje mi tu jednak do 20-25 latka rozczarowanego zyciem i ludzmi, ale jeszcze nie na tyle by byc calkowicie cynicznym (co czestsze jest u 30 parolatkow) lub na tyle malo rozgarnietego ze cynizmem sie nie umie posluzyc. no ale z dwudziestoparolatkiem tez mozna podyskutowac, czemu nie. zaczne od konca: przyznajesz ze nie lubisz kobiet, pytanie wiec: jak chcesz pokochac jedna z nich? nie widzisz tu pewnej sprzecznosci? "Pogarda to czynne, mocne uczucie", wymien uczucia nieczynne :D co do meritum: wg mnie, z twoich wpisow na forum, wynika ze nie szanujesz kobiet w ogole, i nie zadajesz sobie trudu by to zmienic. moje pytanie wiec powtorze: jak wiec chcesz pokochac kogos kogo z definicji i nie szanujesz? jeszcze odniose sie do twojego pierwszego postu, w ktorym piszesz "Moje podejście do kobiet jest moim zdaniem normalne i zdrowe" zapamietaj i najlepiej zastosuj: to nie jest zdrowe podejscie. normalny facet lubi kobiety :) twoja postawa kwalifikuje sie na porzadna terapie, i to teraz. za pare lat bedzie za pozno. i to nie jest obraza dla ciebie - serio. wierze ze dobra terapia pomoglaby ci, zanim zniszczysz zycie swoje i .. jakiejs biednej kobiety, ktora nie daj boze sie w tobie zakocha co do madrych kobiet (sic!): wg mnie madra kobieta (madry czlowiek w ogole) to bynajmniej nie taka ktora lubi badz nie jakas grupe osob ze wzgledu jakas ceche 9np. plec): bo madra kobieta nie GENERALIZUJE i nie przyklada jednej miarki do wszystkich. widac, nie zadales sobie trudu wiec by poznac madra kobiete, choc jedna. "Czym innym jest kobieta, jako KOBIETA a czym innym są kobiety jako część społeczeństwa" - powaliła mnie głębia tego zdania. tylko musisz mi jeszcze wyjasnic czym sie rozni KOBIETA albo KOBIETY jako czesci spoleczenstwa? bo wg mnie czy kobieta czy mezczyzna sila rzeczy zawsze (poza ekstramalnymi przypadkami) jest czescia jakiejs spolecznosci, wiec w oderwaniu od tejze ciezko rozpatrywac cechy osobnicze jednostki. "NIE JESTEM HOMO" - tego to ja akurat jestem pewna. wiekszosc gejow jednak lubi i szanuje kobiety. tylko z nimi nie kopuluje ;-) i dalej "Płytko interpretujesz a co gorsze, zakładasz, że to Ty wiesz wszystko najlepiej"; "jakbyś oglądała świat spod klosza, nie wiedząc, co w życiu jest najważniejsze"; "To co piszesz jest jakieś odrealnione, same slogany, dalekie od rzeczywistości" - z takimi argumentami nie bede dyskutowac. moj zwiazek (w przeciwienstwie do jakiegokowiek Twojego) jest wyprobowany i przetrwal wiele trudnych, skrajnych sytuacji zyciowych. wiecej wycieczek personalnych nie komentuje bo nie mnie i analizy moich postaw i zachowan dotyczy ten watek. a co wazniejsze - zwyczajnie nie mam na to ochoty :P "skąd przyszło Ci do głowy, że ja sprawiam wrażenie, że pod presją muszę mieć partnerkę życiową?" - odpowiem ci twoimi wlasnymi slowami z pierwszego postu: "Jak poznać prawdziwą, wartościową, niezakompleksioną kobietę? Sam fakt, ze wchodzę na takie forum i to piszę, chyba świadczy już o desperacji. " czy desperacja nie jest jednoczesnie presja w tym przypadku? "Przecież cały czas pieję o tym, że się od bab opędzam! A Ty twierdzisz, że do nich lgnę!" - wcale tak nie twierdze. twierdze natomiast ze chcesz na sile znalezc kobiete ktora sobie wymysliles ze gdzies istnieje. "Odstraszanie? Poprzez gotowość na wszystko dla kogoś? Przecież to brzmi niedorzecznie!" - tak, wg mnie gotowosc na wszystko z powodu jakiejkowielwiek osoby czy sprawy na swiecie jest fanatyzmem ktory mnie przeraza. "Wydaje mi się, że po prostu mylisz związek z jakąś luźną relacją. Albo masz wrogie, rywalizujące, bezuczuciowe podejście do partnera/partnerstwa, jak facet, o którym pisze MK Kaffee" - nie wiem o kim pieze MK Kaffee. i masz racje WYDAJE ci sie. w zyciu (moje jest juz 30letnie) mialam wiele luznych realcji. mialam tez kilka zwiazkow. wszystkie byly super bo wszystkie daly mi doswiadczenie i madrosc. trzeba umiec sie od ludzi uczyc i trzeba ludzi polubic. serio, latwiej sie zyje, i przyjemniej :) "Chyba nie pojmujesz, nie odróżniasz miłości od(no właśnie, czego? Bycia z kimś ot tak sobie?) "; "Przykład: co jesteś gotowa zrobić dla obcych osób, które są Ci obojętne? Czy cokolwiek? ...: - i dalej ten akapit to wycieczki personalne ktorych komentowac nie bede w powodow jak wyzej no moze, poza tym jednym oswieconym zdaniem "Czy może dla ciebie partner to ktoś, kto Cię codziennie pierze po pysku i stawia w hierarchii niżej, niż swoje psy? " - tak i swoje koty moj partner ceni jeszcze wyzej :D "Jaka jest Twoja definicja partnera?" nie wiem, nigdy nie definiowalam partnera, zyje z nim za to :D "Wybujałe oczekiwania? Gdzie TY widzisz jakieś wybujałe oczekiwania???" - wybujale oczekiwania, bo jak ktos wczesniej trafnie napisal, mierzysz chlopie w nie swoja lige. wymienie tylko te z wymagan jakie pamietam: ma chodzic po gorach, ma byc otwarta, madra, swiatowa, lubic podrozowac, pewna siebie, samodzielna, zaradna. nie musi byc piekna (haha). i dalej tego nie rozumiesz. ze swoja niedojrzaloscia, egzaltacja pewnie nigdy nie zainteresujesz kobiety swiadomej swojej wartosci i madrej. to ty pytales na forum o to, dlaczego toba sie nie interesuja takie kobiety jakbys chcial, to ci odpowiedzialam jak jest wg mnie. nie wiem nic o tobie, nic ponadto co tu piszesz, a z twoich postow wynika wlasnie taki a nie inny obraz. i ja nie oceniam ciebie tylko to o czym piszesz - na dowod przytaczam cytaty. ty zas robisz sobie niepotrzebne calkowicie podjazdy personalne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
człowiek z grafitu 0 Napisano Październik 11, 2011 => Niegdyś wzorowa Nie szukam - znaczy: czynnie nie szukam. Niestety, kobiety szukają. I czepiają się mnie jak rzepy. I tu jest problem, który mnie męczy, co przez cały czas powtarzam. =>krowa rasowa -"przyznajesz ze nie lubisz kobiet, pytanie wiec: jak chcesz pokochac jedna z nich? nie widzisz tu pewnej sprzecznosci" - zdanie wyrwane z kontekstu. Przeczytaj cały akapit, to może zrozumiesz.:D -"z twoich wpisow na forum, wynika ze nie szanujesz kobiet w ogole, i nie zadajesz sobie trudu by to zmienic. moje pytanie wiec powtorze: jak wiec chcesz pokochac kogos kogo z definicji i nie szanujesz?" - a wydawałaś się mądrą osobą. Tymczasem zaprzeczasz sama sobie, uogólniając na początku i bulwersując się na GENERALIZOWANIE w dalszej części swojej wypowiedzi.:D Przeoczenie? Niekonsekwencja w poglądach? CYTATY Z MOICH POSTÓW, ODNOSZĄCE SIĘ DO TEGO: [11.10.2011,12:05,do=>rasowa krowa]:"Zapominasz jednak, że życie nie toczy się według schematów, każdy jest inny i nie można wszystkich mierzyć tą samą miarką." [06.10.2011,23:34,do=>rasowa krowa]"Ja nie mam szablonu, do którego dopasowuję kobiety. Każda jest inna. I biorę je takimi, jakie są. Nie próbuję zmieniać, ukracać i podciągać. Po prostu ktoś mi pasuje, albo nie." [30.09.2011,14:42,do=>cco dalej będzie]"I to nie jest tak, że mam jakieś wygórowane wymagania, którym nie jest w stanie sprostać żadna kobieta. Ja w życiu spotykam mnóstwo kobiet, które mi pasują!":D Czytanie ze zrozumieniem to III-IV klasa.:D -"Sam fakt, ze wchodzę na takie forum i to piszę, chyba świadczy już o desperacji. " czy desperacja nie jest jednoczesnie presja w tym przypadku?" - nie czytasz ze zrozumieniem, nie widzisz, do czego odnosił się cały akapit. Wyjaśniam to dobitniej nieco później: "Cały temat założyłem w stanie skrajnego wkurzenia. Po tym, jak musiałem łopatologicznie przetłumaczyć takiej jednej, że ona mnie absolutnie nie kręci, że nie ma w niej zupełnie, ale to zupełnie nic, co by mnie pociągało,":) a Ty na siłę szukasz w moich słowach drugiego, wymarzonego przez Ciebie dna. -"mialam wiele luznych realcji. mialam tez kilka zwiazkow. wszystkie byly super bo wszystkie daly mi doswiadczenie i madrosc. trzeba umiec sie od ludzi uczyc i trzeba ludzi polubic. serio, latwiej sie zyje, i przyjemniej" - nie zachowujesz się jak osoba, która lubi ludzi. Z Twojej postawy aż kapie złością, nie widzisz tego? Przypominasz lidera przegranej partii: wszyscy, którzy są w koalicji, są wrogami, złymi ludźmi, których trzeba leczyć. To on ma rację! To on chciał najlepiej!:D:D Skoro "wszystkie byly super", to czemu BYŁY?:D:D:D Nie sadzisz, że "super związek", to taki, który nie przechodzi w fazę "BYŁY ZWIĄZEK"?:D:D:D:D:D:D No, chyba że z założenia jedynie zalicza się ludzi, by wyciągnąć z tego "doświadczenie i mądrość".:D Gratuluję szczęśliwego podejścia do życia. -"Przykład: co jesteś gotowa zrobić dla obcych osób, które są Ci obojętne? Czy cokolwiek? ...: - i dalej ten akapit to wycieczki personalne ktorych komentowac nie bede w powodow jak wyzej" - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA szkoda!!:D!!, bo akurat TO najszybciej by obnażyło Twoją pozycję, Twoją postawę wobec ludzi i od razu wytrąciło Ci z ręki większość argumentów, którymi się podpierasz. -""Jaka jest Twoja definicja partnera?" nie wiem, nigdy nie definiowalam partnera, zyje z nim za to" - żyjesz z nim, bez stwierdzenia, czy Ci odpowiada, czy pociąga?:D Strasznie to jakieś puste i płytkie. Bezuczuciowe. Dla mnie osoba, z którą ŻYJĘ (ŻYJE, a nie tylko mieszkam i się p****), MUSI(definiowanie partnera) być kimś, do kogo czuję - i nie "coś", ale pewne i pełne uczucie. Kimś, z kim wykazuję swoistą bliskość psychiczną i intelektualną. Z kim łączy mnie podobne podejście do życia. W przeciwnym wypadku z takiego "związku" mogę co najwyżej wyciągnąć "doświadczenie i madrość". I powspominać sobie potem jako "SUPER".:D Bleh! -"wybujale oczekiwania, wymienie tylko te z wymagan jakie pamietam: ma chodzic po gorach, ma byc otwarta, madra, swiatowa, lubic podrozowac, pewna siebie, samodzielna, zaradna. nie musi byc piekna (haha)" - to są według Ciebie wybujałe oczekiwania???(HAHA):D:D:D:D:D:D Strasznie nisko oceniasz ludzi, skoro cechy, jakie tu wymieniam przypisujesz jedynie wąskiej elicie.:D Według mnie do tego "rysopisu" pasuje połowa populacji.:D A idąc dalej, to całą wiązankę, jeśli się zastanowić, można zebrać w jedną, jedyną cechę: "wiarę w siebie". Rzeczywiście, wybujałe oczekiwania!:D -"to ty pytales na forum o to, dlaczego toba sie nie interesuja takie kobiety jakbys chcial, to ci odpowiedzialam jak jest wg mnie." - Jeszcze raz, chyba dwudziesty: JA SIĘ PYTAM(i przypominam to w co drugim poście), czemu lgną do mnie osoby kompletnie niezaradne, bez wiary w cokolwiek, czyli NIE TAKIE jak bym chciał! Ja nie lubię ludzi, nie tylko kobiet, i nie kryję tego! Ludzie(baby) za to bardzo do mnie lgną. Mam bardzo niepopularne zainteresowania, wredny, złośliwy charakter, patrzę na świat, jak na burdel, w którym ludzie, jak obleśne robale, wiją się tylko po to, żeby się nażreć i gzić. Odpycham kobiety od wszelkich bliższych relacji ze mną. Nie jestem słodki, czuły, romantyczny, nadskakujący. Jaki jeszcze mam być, żeby pozbyć się natarczywych sierotek, widzących we mnie spełnienie marzeń? I czemu one widzą we mnie spełnienie marzeń? Kompletnie tego nie rozumiem. I to o to się pytam. Reszta to tylko tło. A co do wycieczek personalnych, to próbuję się zorientować, czy na prawdę masz takie zdystansowane i przedmiotowe podejście do ludzi, czy po prostu udajesz, żeby mieć pretekst do opozycji wobec moich poglądów. Znam kogoś, kto twierdzi, że każdy pogląd można zanegować. I ma nałóg robienia tego. Wieczny antagonista. I też ludzie dają mu "doświadczenie i mądrość". Ale nic poza tym. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mart ha Napisano Październik 11, 2011 pewnie fiutka ma małego za to ego wielkie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Niegdyś wzorowa 0 Napisano Październik 12, 2011 "Mam bardzo niepopularne zainteresowania, wredny, złośliwy charakter, patrzę na świat, jak na burdel, w którym ludzie, jak obleśne robale, wiją się tylko po to, żeby się nażreć i gzić. Odpycham kobiety od wszelkich bliższych relacji ze mną. Nie jestem słodki, czuły, romantyczny, nadskakujący. Jaki jeszcze mam być, żeby pozbyć się natarczywych sierotek, widzących we mnie spełnienie marzeń? I czemu one widzą we mnie spełnienie marzeń? Kompletnie tego nie rozumiem. I to o to się pytam. Reszta to tylko tło. " W świetle Twoich słów nasuwa się stwierdzenie, że mężczyźni kochają zołzy a kobiety drani, tym bardziej baby. Może dla kobiet nie jesteś wystarczająco hardym draniem(tych nie możesz zdobyć), a dla bab - a i owszem (od tych nie możesz się opędzić). Ale to tylko teoria. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach