Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

człowiek z grafitu

CO jest z tymi babami nie tak? Czemu kleją sie do mnie same ofiary?

Polecane posty

Gość Tryx
Radzę obniżyć standardy ;) i spojrzeć prawdzie w oczy - skoro nie chcą Ciebie te których Ty pragniesz, to choćbyś (przepraszam za wyrażenie) srał złotem, to i tak niczego to nie zmieni. Zalecam pracę nad sobą i trochę większy dystans do własnych oczekiwań, bo jesli chcemy czegoś za bardzo, to w 99,9% tego nie otrzymujemy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkghghghgh
sam jestes ofira 35 letni ruchaczu, normalni faceci w tym wieku mają juz dawno rodziny i dzieci a ty co? pieprzyles kobiety bez slubu, zadnej nie chciales, a teraz robisz z siebie niewiadomo kogo. masz juz 35 lat, jestes juz stary :O ale jak widac wyzej srasz niz dupe masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkghghghgh
i ciagle powtarzasz te same zdania haha, zwykly nudziarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co za ...
Najgorsi są tacy jak TY. Na mnie też z boku ktoś powie OFIARA LOSU. Samotna, bez pracy, często płacze. Tylko ja się za taką nie uważam. Dam sobie radę bez faceta. Dla was przebojowa to taka wymalowana, śmiejąca się, z dobrej rodziny, ze świetną pracą, hobbym itp. Życie to nie sielanka, nie każdy rozwija się tak jak chce. Czasami wystarczy iskra, a ciebie mój drogi OFIARA LOSU zostawi z tyłu. Tylko potem nie żałujcie. Jak po 10 latach ta" przebojowa dziewczyna" będzie was witać w kapciach. A druga prześle wam pocztówkę z np: Tajlandii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""Tryx Radzę obniżyć standardy i spojrzeć prawdzie w oczy - skoro nie chcą Ciebie te których Ty pragniesz, to choćbyś (przepraszam za wyrażenie) srał złotem, to i tak niczego to nie zmieni. Zalecam pracę nad sobą i trochę większy dystans do własnych oczekiwań, bo jesli chcemy czegoś za bardzo, to w 99,9% tego nie otrzymujemy "" Tryx, Cholernie dobry tekst! I do tego pokrywający się w znacznym stopniu z tym, co ja myślę na ten temat. Też często chodzi mi po głowie właśnie obniżanie standardów i spojrzenie na wszystko w ten sposób, że i tak nie zdobędę takiej, o jakiej marzę. Ale potem pojawia się na horyzoncie ktoś, kto mi doskonale pasuje i zawsze to kończy się tak, że myślę sobie: no cholera, przecież to niemożliwe, żeby żadna taka kobieta mnie nie chciała. Z tą pewnie będzie inaczej. I wszystko zaczyna się od nowa. A kończy tak samo. Wszystko jest niby ładnie pięknie, dopóki relacje są na etapie dalszej znajomości, czasami na stopie przyjacielskiej. Ale kiedy przychodzi do jakichś bliższych kontaktów, to trafiam na mur nie do przebycia. I jeszcze dałoby się to przełknąć, gdyby chodziło o jakiegoś rywala, gdybym miał konkurencję. Na tej zasadzie, że owszem, jestem fajny, ale ona poznała kogoś lepszego. Ale kiedy kobieta odrzuca mnie dla samego odrzucenia, a nie dla jakiegoś lepszego faceta, no to kurde, ja już nie wiem, co jest grane. I chyba nie pozostaje mi nic innego, tylko zgodzić się z tym, że jeśli chcemy czegoś za bardzo, to w 99,9% tego nie otrzymujemy :( Może ja rzeczywiście za bardzo chcę? Staram się pracować nad sobą. Tak, jak napisałem wcześniej - myślę, że człowiek całe życie powinien się doskonalić i starać się codziennie być kimś lepszym. Tylko co mi cholera z tego przyszło, póki co? Co tym cholernym kobietom imponuje? Ułomkiem niby nie jestem. Mam 180 wzrostu. Może nie jestem paker z wielkim karkiem, ale lubię sport i aktywność. Pływam, żegluję, teraz uczę się grać w tenisa. Do tego dużo czytam, uwielbiam turystykę i podróże, i często się przemieszczam po świecie, nie tylko po kraju. Na brak pieniędzy też nigdy nie narzekałem. Niedawno wróciłem z Deutschlandu i przywiozłem trochę kasy. Planuję otworzenie własnego biznesu. W tej chwili właśnie siedzę i produkuję ofertę do katalogu promującego moją działalność. Więc niby wszystko ze mną w porządku. Niby nic mi nie brakuje. Ale coś jest nie tak. Kiedyś myślałem, że może to jest tak, że kobieta automatycznie spotykając kogoś zaradnego, kto potrafi się sobą i nią zająć, kładzie lachę na jakąkolwiek aktywność i staje się bierną stroną w związku. Ale to też nie tak. Z tego, co pamiętam, to nie spotkałem się nigdy z taką metamorfozą. No, chyba że którejś się udało rozpracować mnie już od pierwszego spojrzenia i z premedytacją od samego początku przyjąć postawę potrzebującej pomocy pani, nie radzącej sobie w życiu. Nie wiem :)) Przyznam, że zgłupiałem już z tymi babami. :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja szukam takiego jak ty
i jestem taka jaka sobie zyczysz :-) :-) :-) zaradna, inteligentna, energiczna i samodzielna ;-) i co Ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""a ja szukam takiego jak ty i jestem taka jaka sobie zyczysz zaradna, inteligentna, energiczna i samodzielna i co Ty na to?"" Co ja na to? Ja na to, że w takim razie nie musisz nawet być piękna i bogata. :):) Jeśli jednak jesteś to cóż, przeboleję to jakoś. Zacisnę zęby i wytrzymam. :) Nie z takimi trudnościami przychodziło mi borykać się w życiu. Nie uwierzę jednak w ciemno w garbate aniołki, tylko od razu się zapytam, co Ci we mnie w takim razie nie pasuje? :):) Bo to trochę mi to pachnie jakby kumulacją w Lotto. :) A co do tekstów zakompleksionych dewotek o ruchaczach kobiet bez ślubu :) to cóż - ewidentnie zostawił Ciebie facet i teraz próbujesz się odegrać. Albo na prawdę jesteś taka święto 'je' bliwa. Nie wiem, co gorsze. :))))) Dla mnie związek to przede wszystkim wzajemna relacja dwóch osób i chęć bycia razem. A ślub to tylko papier, formalność. Ja to traktuję jak oddanie się komuś w pełni, wejście na najwyższy stopień porozumienia, relacji, a wiele nawet formalnych małżeństw takiego nie osiąga. Nigdy żadna kobieta nie namawiała mnie na ślub. Ja też nie. Nie byłem z nikim na tyle blisko, żeby zdecydować się na taki krok. A co do wieku, to nie urodziłem się mając tyle lat, ile mam. Kiedyś miałem mniej. I co z tego? Te cholerne baby i tak mnie nie chciały, więc jechanie mi tu z wiekiem to żaden argument. A do tego przyznam, że to dziwnie trochę brzmi na forum "po 30-tce". Nazywanie starym kogoś, kto ma mniej więcej tyle lat, co Ty, jest - co najmniej zabawne :):):):):) Jeszcze tylko dodam, że dla mnie przebojowa, to nie "taka wymalowana, śmiejąca się, z dobrej rodziny, ze świetną pracą, hobbym itp." Przebojowość, jeśli już o tym mówisz, ma się w sobie, a nie na twarzy, czy na koncie w banku. Ale skoro uważasz świetną pracę i wymalowanie za obowiązkowe cechy przebojowości, to po prostu mamy na ten temat inne zdanie. I żałujemy bardzo - klęcząc w kącie, w kapciach i włosiennicy, czekamy na pocztówkę z Tajlandii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddkdkkd
Chłopie, przecież ty sam jesteś nieudacznikiem i ofiarą losu. Masz 35 lat, nie ułożyłeś sobie dotąd w żadne sposób życia osobistego, poniosłeś w tej materii same porażki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja szukam takiego jak ty
jestem piekna i wewnetrznie i zewnetrznie;-) bogata (jeszcze) nie jestem ale napewno bede ;-) ..."tylko od razu się zapytam, co Ci we mnie w takim razie nie pasuje?".. nie znam Cie, jak poznam to Ci powiem co mi w Tobie nie pasuje :-) mozemy porozmawiac na gg albo mailem jak chcesz:-) podaj namiary to napisze do Ciebie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja szukam takiego jak ty
a tak na marginesie to Tobie niczego nie brakuje:-) najprawdopodobniej nie kochala Cie jeszcze prawdziwa kobieta ;-) u mnie jest odwrotnie : ja spotykam mezczyzn ktorym nie pasuje moja zaradnosc itp. chca mnie zmusic do bycia "typowa kura domowa" a ja taka nia nie jestem i nigdy nie bede:-) 35 lat to jest super wiek na wszystko..na milosc, na powazny zwiazek itp. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Checz odpowiedź to masz
Jesteś po prostu złym człowiekiem, dlatego nigdy nie dostaniesz tego o czym naprawdę pragniesz. Nie pisz tylko, ze nic o Tobie nie wiem. Nie będę ci tłumaczyć jakim sposobem itd. wiem. Jak przeżyjesz to co ja i przebrniesz przez bramę życia, zrozumiesz swoje błędy. Tylko daleko ci jeszcze do tego. Dziękuje za uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kobieta której szukasz
Nie wydaję się być sympatyczny? Ależ ja nie mam żadnych powodów, żeby być sympatyczny. Ilekroć jestem sympatyczny, to za to obrywam. Albo właśnie przyciągam osoby szukające sympatycznych, słodkich do bólu kolesiów, z wielkimi troskliwymi ramionami, otaczających nimi szczelnie swoją kurkę i nie pozwalających im wystawiać dzioba spomiędzy piór i bezczelnie odszczekiwać. Przepraszam - odgdakiwać. Odpowiem to z własnej autopsji. Przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi, bo one mnie dotyczą ale oczywiście nie należę do tych szarych myszek. Odpowiem Ci, gdzie tkwi problem. Jestem zaradna, aż za bardzo, mam własną firmę i co z tym się wiąże mam dużo więcej niż inni. Temat nie o tym, żeby się chwalić co kto ma, więc podaruję sobie wypisywanie mojego majątku. Mam podobny problem do Ciebie, życie uczuciowe, można nazwać porażką. Musiałbym obniżyć "standard" moich wymagań, którego nie obniżę niestety, bo co z tego jak lepią się do mnie tacy faceci, których ja spostrzegam jako niedorajdy życiowe, niestety:( A blacharą nie jestem. Znam swoją wartość, więc jak mam być z byle kim wolę byś sama. Natomiast jest też taka druga grupa mężczyzn, z którą się spotykałam (powiedzmy, ze w tej grupie po opisach byłeś Ty). Co mi nie pasowało w nich?! I powiem Ci, że wnioski wysunęłam po przeczytaniu Twojego topiku. Już odpowiadam. Każda kobieta jest tylko kobietą, tak zostałyśmy skonstruowane. Spotykając takiego faceta dalej każą nam być silne, a my takie nie jesteśmy niestety. Chciałybyśmy wesprzeć się na jego ramieniu ( co nie oznacza, że chcemy być szarymi myszkami, bo jakiś tam poziom mamy i nie chcemy nagle, by on był naszym opiekunem absolutnie wręcz przeciwnie tego się boimy). Taki facet jak Ty nie spełnia naszych oczekiwań, bo nie potrafi zmienić nas w kobiety delikatne a my tego pragniemy. Jesteś inteligentny i wiesz o czym piszę. Reasumując spotykając się z takimi facetami jak Ty muszę być cały czas prawie mężczyzną, by dorównać Ci kroku, po dłuższej takiej znajomości się wyczerpuję, bo ja jestem takim właśnie osobnikiem, że jestem twarda ale jestem kobietą, na to już nam nie pozwalacie. Uświadamiacie nam w takich związkach, że kobietami nie jesteśmy, więc zwiewamy. Mogę być twarda jak jestem sama, jak mam faceta to niech on będzie facetem a ja kobietą. Przejmij w takim związku rolę mężczyzny (gwarantuję Ci, że żadna nie ucieknie i w myszkę się nie zamieni nigdy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kobieta której szukasz
Co tym cholernym kobietom imponuje? Ułomkiem niby nie jestem. Mam 180 wzrostu. Może nie jestem paker z wielkim karkiem, ale lubię sport i aktywność. Pływam, żegluję, teraz uczę się grać w tenisa. Do tego dużo czytam, uwielbiam turystykę i podróże, i często się przemieszczam po świecie, nie tylko po kraju. Na brak pieniędzy też nigdy nie narzekałem. O sobie mogę napisać: lubię sport, aktywność, gram w tenisa, dużo czytam, uwielbiam turystykę, przemieszczam się po świecie nie tylko po kraju, od siebie dołożę kocham góry, wspinaczkę, narty, muzykę, fotografię...... Na brak pieniędzy nie narzekam. Brakuje mi faceta, który pozwoli mi być kobietą:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może za dużo tego wszystkiego, tego lubię, tego jaki to nie jestem, gdzie bywam, jak aktywnie spędzam czas, nie mam powodów to nie narzekam, wszystko mam? Może wcale tak nie jest, albo może przesadzasz w drugą stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kobieta której szukasz
Nie weszłam tu po to, żeby kogoś szukać i się reklamować. Odpowiadam autorowi topiku gdzie popełnia błąd. Mam mnóstwo pasji, jednak z kimś takim jak autor mi nie byłoby po drodze, bo to dyktator!! Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""a ja szukam takiego jak ty jestem piekna i wewnetrznie i zewnetrznie bogata (jeszcze) nie jestem ale napewno bede"" Skoro na pewno będziesz bogata, to wychodzi na to, że jakakolwiek relacja z Tobą jest rzeczywiście wygraną w Lotto. :):):) Ale i tak to nie pieniądze są w życiu najważniejsze. Założę się, że bogaci, spasieni finansiści nieraz zazdroszczą nie posiadającym fortuny tubylcom z tropikalnych wysp, którzy śpią pod palmowymi liśćmi a na śniadanie zajadają się jakimiś owocami mango, czy też innymi tego typu wynalazkami. Więc wszystko jest względne. ;) Pogadać oczywiście zawsze możemy. Jakby nie patrzeć, coś z tego wyniknie, choćby nawet tylko nowe doświadczenia życiowe. :) graphite@op.pl ""taka kobieta której szukasz Odpowiem to z własnej autopsji. Przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi, bo one mnie dotyczą ale oczywiście nie należę do tych szarych myszek. Odpowiem Ci, gdzie tkwi problem."" Przyznam, że Twoje słowa dały mi dużo do myślenia. I widzę dzięki nim dużo rzeczy, których dotychczas nie udało mi się dostrzec. Po raz pierwszy ktoś pokazał mi sprawę z tej strony. Fakt - coś w tym jest. :) Ale z drugiej strony, relacja między mężczyzną a kobietą jest przecież czymś znacznie więcej, niż relacją między dwoma kumplami. To moim zdaniem naturalne i tego się nie da przeskoczyć, nawet gdyby się chciało. A co dopiero, jeśli się tego nie chce. Mamy pewne pierwotne schematy zakodowane w genach, w psychice. Może na pierwszy rzut oka one się nie ujawniają, ale w bliższej, dłuższej relacji dają znać o sobie. Trzeba tylko sobie na taką bliższą relację pozwolić. Piszesz bowiem tylko o "dłuższej znajomości", ja zaś piszę o związku, czyli o znacznie bliższej kontakcie, gdzie pojawia się już wzajemne pełne zaufanie, intymność, ciepło. Całkowicie się zgadzam z tym, że dorównywanie kroku komuś może być na dłuższą metę męczące. Ale znajomość znajomością a związek związkiem. Ja związek widzę jako wpuszczenie kogoś do tego mojego intymnego świata, gdzie nie ma już miejsca ani powodu do jakiejś rywalizacji, udowadniania sobie nawzajem swojej wartości. Gdzie działa się bez wyrachowania, wzajemnie się uzupełniając a nie próbując pokazać swoją pozycję wobec partnera. Co do przyjmowania w związku roli mężczyzny - muszę to jednak dokładnie przemyśleć. :) Bo póki co, to jedynie cisną mi się do głowy argumenty, że to przyjmowanie w związku roli mężczyzny odpycha niektóre kobiety. Tym bardziej odpycha, im bardziej są dumne i niezależne. Ale przemyślę to jeszcze ;) I wszystko jest super, potem jednak piszesz o mnie "dyktator". No ja Cię proszę! Przecież od samego początku tłumaczę, że to jest właśnie to, czego najbardziej nienawidzę - bycia dyktatorem! Rządzenia kobietą! Rzygam tym! Dlaczego kobiety tego właśnie oczekują? Przecież facet może być męski, nie będąc władczym. A związek, jak sama nazwa wskazuje - to jest związek, partnerstwo a nie jednoosobowy harem Pana i Władcy. Jeszcze pół biedy, jeśli dominacja ogranicza się tylko do sfer seksualnych, bo w erotyce przecież nie musi być żadnych ograniczeń między dwoma bliskimi sobie osobami. Ale jeśli jest to świadome okrajanie siebie na rzecz kogoś na całej linii, to zaczyna to już być niesmaczne. I właśnie o coś takiego mi chodzi - o okrajanie siebie, ograniczanie. To właściwie nie ma wiele wspólnego z uległością. To jest po prostu stwierdzenie, że się do niczego nie nadaję, nic sobą nie reprezentuję, bo partner i tak jest och i ach a ja mam siedzieć cicho, bo i tak mam niesamowite szczęście, że raczył zwrócić na mnie uwagę. Brrrr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gggggkkgkgkg
Wiesz, chłopie, kobita chce mieć obok siebie faceta, którego ocenia przynajmniej półka wyżej od samej siebie. Szczególnie zaradna kobieta z sukcesami. Wniosek: startujesz za wysoko. Proste prawo doboru gatunkowego. Kobitkom, które ci się podobają, nie imponujesz, nie podobasz się, nie jesteś dla nich celem. Kleją się do ciebie szare myszki, bo widocznie jesteś dla nich półka wyżej. Półka, zważ, nie dwie, ani trzy. Szare myszki, typ, który opisujesz, nie startuje tak wysoko, bo jest zakompleksiony, nieśmiały itd. Słowem: masz nierealistyczne oczekiwania i oderwaną od życia samoocenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja szukam takiego jak ty
hej autorze, zaraz do Ciebie napisze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""gggggkkgkgkg Wiesz, chłopie, kobita chce mieć obok siebie faceta, którego ocenia przynajmniej półka wyżej od samej siebie. Szczególnie zaradna kobieta z sukcesami. Wniosek: startujesz za wysoko. Proste prawo doboru gatunkowego. Kobitkom, które ci się podobają, nie imponujesz, nie podobasz się, nie jesteś dla nich celem. Kleją się do ciebie szare myszki, bo widocznie jesteś dla nich półka wyżej. Półka, zważ, nie dwie, ani trzy. Szare myszki, typ, który opisujesz, nie startuje tak wysoko, bo jest zakompleksiony, nieśmiały itd. Słowem: masz nierealistyczne oczekiwania i oderwaną od życia samoocenę."" Startuję za wysoko? Ależ ja też jestem zaradny i z sukcesami!!! Zawsze byłem! I wcale wymagam od kobiety żeby była ode mnie o półkę wyżej i machała mi przed nosem nogami! Z drugiej strony trochę dziwna to jednostka miary, te Półki. Co się nimi mierzy? Status społeczny, majątek, inteligencję, wygląd? :P Przy tym zapominasz, że istnieją kobiety, którym bardzo pasuje wyższa pozycja w hierarchii od partnera. Szukają kogoś, kogo mogłyby zdominować, kim mogłyby się opiekować, kogo mogłyby przygarnąć, itd. A mi taka relacja by też nie przeszkadzała. Równie dobrze mogę być tą niższą w hierarchii stroną, równie dobrze mogę być równą, jak i wyższą. Nie pasuje mi tylko skakanie nad kobietą jak nad małym, nieporadnym dzieckiem. Cała interpretacja jest trochę od strony ogona. Czy ja jestem załamany tym, że żadna konkretna babka mnie nie chce? Czy jestem rozgoryczony albo zły z tego powodu? Nie. Mnie to tylko dziwi. I nie umiem tego zrozumieć. Ilekroć mi z kimś nie wyjdzie, nie załamuję się, tylko zachodzę w głowę, co jest w tym świecie nie tak. No bo, albo jestem nieodpowiednim człowiekiem do związku, albo nie - nie można jednocześnie być i jednym i drugim! A zapewniam, że nie mam brata bliźniaka! Nie miałem aż tak wielu partnerek, czy też potencjalnych partnerek, jakby to mogło wyglądać z tego co mówię. Tak bardziej na poważnie, to próbowałem wejść w bliższe relacje może 5-6 razy. Za każdym razem dawałem z siebie bardzo wiele. I nie zrażałem się żadnymi przeszkodami w postaci jakiejś niechęci rodziny, czy otoczenia, czy niskiego statusu materialnego takiej pani. Nie jestem wybredny. Ale za każdym razem coś Tej Jedynej nie pasowało. I jeśli tak patrzę wstecz, to nigdy żadna mi nie powiedziała, co jej we mnie nie pasuje. Wręcz przeciwnie - wszystkie zawsze twierdziły, że jestem super facetem, ale(...). I tu następowała zawsze jakaś dziwna wymówka. A bo to rodzina by krzywo patrzyła, a bo to ona uważa, że nie jest jeszcze gotowa na związek(miała 29 lat), a bo to ona uważa, że jestem wspaniałym mężczyzną i zasługuję na kogoś lepszego od niej i ona na mnie nie zasługuje, a bo to, a bo tamto, a bo sramto! Ostatnia pani, która się ze mną rozstała dwa miesiące temu, stwierdziła, że związek by przeszkodził jej w karierze. Zawsze coś! Ale za każdym razem mi mówią, że jeśli chodzi o mnie, to jestem super, nie mają mi absolutnie niczego do zarzucenia i gdyby nie ten jeden mały problem, to by się ze mną związały. Dla mnie to jakieś nienormalne. Ale mniejsza o to, bo właściwie to nie o tej stronie medalu chciałem tu przede wszystkim pogadać, tylko o tej drugiej. Mianowicie - czemu i skąd do cholery biorą się kobiety, które mnie wychwalają i mówią w samych superlatywach? I przede wszystkim dlaczego to robią? O to mi tu przede wszystkim chodzi. Dokładnie tak, jak w temacie. Dlaczego jestem uznawany przez co poniektóre, mające nieco niższe mniemanie o sobie panie, za tak dobrego partnera, za tak atrakcyjnego faceta? Co one we mnie widzą? Przecież atrakcyjnym partnerem ewidentnie nie jestem! Przecież żadna porządna kobieta nie chce się ze mną związać! Co tu jest grane? Właśnie o wyjaśnienie tego paradoksu mi tu przede wszystkim chodzi. Jeśli chodzi bowiem o moje problemy z kobietami na których mi zależy, to sobie sam jakoś poradzę. Wcześniej, czy później znajdę może tą jedną, jedyną, której jakiś niesamowity zbieg okoliczności i najwymyślniejsze perypetie życiowe nie przeszkodzą akurat w tym dokładnie momencie, kiedy ja stanę na jej drodze. Ja chciałbym wiedzieć co innego. Chciałbym mianowicie znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu mnie postrzegają jako atrakcyjnego faceta, skoro mnie nie chcą?! Nie wierzę w notorycznego pecha. To, że postrzegam siebie tak, jak postrzegam, wynika z tego, jak odbierają mnie kobiety. A kobiety odbierają mnie jak najbardziej pozytywnie. Tylko zawsze jest jakieś ALE!!!!! No zupełnie jak w tej piosence Dżemu: "Bardzo ładny frak masz Billy, ale kiepski byłby z Ciebie mąż, kiepski byłby mąż." Z jakiej paki zewsząd słyszę o sobie same pozytywne opinie, skoro żadna konkretna babka mnie nie chce? Chcą się ze mną wiązać same nieudacznice. Dlaczego, do cholery? Nie mam wygórowanych wymagań, szukam tylko zwyczajnej, całkiem przeciętnej, zaradnej kobiety, nie Kopciuszka. Nie musi być piękna, bogata, byle tylko była odważna i nie uważała, że jest do niczego. Czy tak wiele wymagam? Szukam w sobie wad i też znajduję wiele. A jednak tym paniom, którym imponuję, to nie przeszkadza. Czemu tylko takie się do mnie kleją??? Na każdym kroku kobiety utwierdzają mnie w przekonaniu, że jestem "atrakcyjny". Tylko że, jak przychodzi co do czego i to mi na jakiejś zależy, to zawsze jest jakieś ALE. No porypane to jakieś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja szukam takiego jak ty
dlaczego nie odpisales mi na maila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie wysłałem. Gołąb pocztowy przelatuje w tym momencie nad Poznaniem. O ile nie strąci go obrona przeciwlotnicza, albo kłusownicy, powinien wkrótce dotrzeć do celu. :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyzby autror
znalazł swoj ideal ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vianna
przeczytałam tylko pierwszy post i ustosunkuję się do tego zdania: A do tego - kiedy już uda mi się taką znaleźć to zawsze, !ale to zawsze!, bez powodzenia. Co jest grane Dla mnie proste. Kobieta silna to ktoś kto nie da się nagiąć. Czegoś chce. Zrobisz błąd - musisz go naprawić. Ona nie machnie ręką na to, co jej nie odpowiada, prędzej się rozstanie z kolesiem. I tu moim zdaniem jest pies pogrzebany. Potrzebujesz silnej baby, ale nie potrafisz sie z taką obchodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak kobieta której szukasz
No to może jesteś kiepski w łóżku, albo masz za małego. Smutne ale prawdziwe, raz byłam z takim facetem, wszystko super dopóki nie wylądowaliśmy w łóżku i tu była porażka. Wyautowałam się w ten sam sposób jak te Twoje partnerki. Przecież nie mogłam faceta dobić i mu powiedzieć prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na biezaco jestem
o tak duszku :) niemal jest bez wad, jak Ty :) ideal chodzący tylko czasem bładzący :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyżbym to okazywał tutaj na cafe??Orange coś Ci sie przywidziało:DChyba za duzo duchów widzisz:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz jaki jesteś
:) a moze nie chcesz wiedzieć ? Może tak Ci wygodniej zyć :) wybaczam Ci to, że jesteś jaki jesteś bo inny nie potrafisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×