Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

człowiek z grafitu

CO jest z tymi babami nie tak? Czemu kleją sie do mnie same ofiary?

Polecane posty

Zastanawiam się, czy wypada tutaj pisać o takich rzeczach. Ale jedyny sposób, żeby się przekonać, to napisać i zobaczyć jak to zostanie odebrane. :))) Nie wiem, czy jestem przeciętny. Może tak a może nie. W każdym razie raczej nie należę do ludzi kompletnie zakompleksionych, czy zapatrzonych w siebie. Mam wady, ale mam też sporo zalet i myślę, że znam ich wartość. Moje podejście do kobiet jest moim zdaniem normalne i zdrowe. Szukam po prostu szczerej miłości i przyjaźni. Kogoś, z im mógłbym ciekawie iść przez to życie i na serio nie jestem wybredny. Ale od kiedy tylko pamiętam, mam problem z cholernymi babami! Dochodzę do wniosku, że im po prostu nigdy nic nie pasuje. I chciałem się właśnie zapytać, czy mam rację. Mam już prawie 35 lat i chyba pozwala mi to na jakieś podsumowanie, schematyzowanie i traktowanie niektórych spraw z pewną dozą uprzedzenia. A prawda jest taka, że ja jestem już uprzedzony. Do kobiet. I to cholernie. Od kiedy tylko pamiętam, nigdy nie miałem problemów z powodzeniem u płci pięknej. Żadnego. Tylko że w tym właśnie jest problem - w tym, u jakich kobiet mam powodzenie. Zawsze kleją się do mnie, całymi tabunami, kompletne ofiary losu. Zawsze! Bez wyjątku! Zawsze są to żałosne, zakompleksione szare myszki. Siedzące i ryczące gdzieś w kąciku, jak to ich nikt nie kocha, jak to nic nie umieją i do niczego się nadają. Słabe, smutne, delikatne, szukające troski, opieki, nieustannego przytulania i pocieszania. A przecież nie wszystkie takie są! Przecież są też inne! Ja wiem, że to takie bardzo kobiece i że tak właśnie powinno być. Tak wygląda niby ten standardowy ideał kobiety - cicha, potulna, niepyskująca kura domowa, umiejąca dobrze gotować i cerować skarpety, uległa i łagodna na każdym kroku. Nie wystawiająca nosa poza swoje domowe obowiązki. Ale mi aż niedobrze się robi od takich. Nie przeczę, próbowałem. Raz, dwa, czy trzy zdarzyło mi się wejść z taką w jakieś bliższe relacje, w jakiś, powiedzmy, związek. Ale zawsze po jakimś czasie, przeważnie dość krótkim, szlag mnie trafiał. Po prostu - każdy ma swój charakter, osobowość. Ja mam tak, że nie trawię ofiar losu. :( Przepraszam za ostre słowa. Właściwie to nie wiem nawet, czy powinno mi być z tego powodu przykro, czy nie, w końcu każdy ma prawo mieć jakieś upodobania co do płci przeciwnej. Wiem, że one też zasługują na miłość, potrzebują ciepła, uczucia. Ale ja po prostu tak nie potrafię. Jestem osobą troskliwą, potrafię przytulić, potrafię się zająć wszystkim, ale od zawsze szukam kobiety do związku bardziej partnerskiego, wyrównanego, a nie typu Pan i Opiekun + biedna zakompleksiona sierotka. Nie umiem czuć się dobrze z kobietą, nad którą trzeba non stop skakać jak nad biednym, delikatnym jajkiem, pomagać jej i wyręczać we wszystkim, bo ona nic nie umie, tłumaczyć najprostsze rzeczy, bo ona przecież jest biedna i głupiutka i sama nic nie potrafi zrozumieć. To po prostu nie mój typ. Mój typ kobiety to osoba podobna do mnie. Energiczna, zaradna, potrafiąca sobie poradzić ze wszystkim i w każdej sytuacji. Z odważnym, szerokim postrzeganiem świata i nastawieniem do życia. I takich kobiet szukam. I takim jestem gotów oddać wszystko. Z taką potrafiłbym eksplorować życie do ostatniej kropelki. Ale takich jak na lekarstwo! A do tego - kiedy już uda mi się taką znaleźć to zawsze, !ale to zawsze!, bez powodzenia. Co jest grane? Brzydki ani upośledzony w jakikolwiek sposób nie jestem. Pieniądze też mam. Do tego często słyszę, że mam ciekawą osobowość, energię, duże poczucie humoru. Kocham życie, podróże, aktywność, posiadam wiele zainteresowań i praktycznych zdolności (nie tylko łóżkowych). :)))) Niestety zawsze, kiedy znajduję jakąś konkretną kobietę, to nic z tego nie wychodzi. Niezależnie od tego, czy pokazuję się jej ze strony intelektualnej i staram się zaimponować wiedzą, szerokimi poglądami, czy dla odmiany od strony luzackiej i proponuję częste wypady gdzieś w teren, wyjazdy na jakieś wakacje, zawsze wszystko się chrzani. Nigdy nie udało mi się wzbudzić większego zainteresowania u żadnej kobiety, która była w moim typie. Zawsze jak nie to, to coś innego, zawsze coś stało na przeszkodzie, zawsze coś nie pasowało. Jestem gotów takiej osobie poświęcić na prawdę wiele. I nie mam pojęcia, czego może mi brakować. Jestem otwarty, szczery, wrażliwy, potrafię na prawdę wiele dać i w wielu kwestiach iść na kompromis, co przecież jest ważne w związku. Umiem sobie radzić w życiu, nie zostawiam brudnych skarpetek pod łóżkiem, opuszczam deskę sedesową, można ze mną i potańczyć, i poszaleć, i powyć do księżyca, i kochać się przez pół nocy, i iść na piwo, i powłóczyć się po górach, itp. :))) Tylko że zawsze w jakiś sposób tym cholernym babom nie pasuję!!! I jak na złość - dla odmiany u tych cichych i skulonych, które mnie zupełnie nie interesują, mam niesamowite wręcz powodzenie. Czy to wynika z jakiejś złośliwej przekory babskiej? W sensie, że lecą tylko na takich, którzy ich nie chcą i nigdy nie zechcą? A kiedy ktoś okazuje zainteresowanie, to nie dają się za nic zdobyć? Moje trzy ostatnie próby znalezienia sobie Tej Jedynej mnie w tym niemal upewniły. W każdym przypadku całymi miesiącami próbowałem, starałem się, poświęcałem dla nich tyle - i nic z tego nigdy nie wyszło! A starałem się być i czarujący, i szarmancki, i troskliwy i zaradny. Pokazywałem się z jak najlepszej strony. Gotów byłem na wszystko. I od razu uprzedzam, żeby nie było niedomówień - nie próbuję wyrywać ze związku żadnej mężatki z ułożonym już życiem, nie startuję do lesbijek, czy zakonnic. :))) Zdaje się do normalnych kobiet. W dodatku szukam takich, z którymi łączą mnie wspólne zainteresowania i poglądy. Nie jestem wybredny co do wyglądu czy statusu materialnego. I co?? I #@%*#!!!!!! Nie zdecyduję się raczej na związek z żadną kobietą, która mi nie imponuje, bo w takim związku będziemy się męczyć razem - i ja i ona. To nie sztuka związać się z kimś i potem sprawić, że czyjeś życie stanie się koszmarem. Raz tylko mi się zdarzyło, że z rozgoryczenia miałem taką ochotę - wziąć sobie jednak taką szarą myszkę i zamienić jej życie w piekło - za to jaka żałosna jest, za to, jak mi nigdy nie wychodzi w relacjach z kobietami, które mi pasują. Ale to przecież nieludzkie i dość szybko mi przeszła ochota na mszczenie się na kimś za moje niepowodzenia. Do takiego pomysłu podchodzę póki co jak do ostateczności, bo raczej nie sprawiło by to mi przyjemności i nie czułbym się dobrze w takim związku. Co jest z tymi babami nie tak? Czemu kleją się do mnie same ofiary? I to takie zupełnie niereformowalne, których nie da się przekonać żadną siłą, by wyjrzały spod tego swojego klosza. Czemu tak mało jest zaradnych, odważnych, otwartych na życie? Czemu one mnie zawsze unikają, odpychają? Czy kobiety, mające w sobie więcej życia od zniewolonej, zamkniętej w klasztornej celi sierotki, nie istnieją? A te, które istnieją, czy są jakimiś kosmitkami, za wszelką cenę nie pozwalającymi sobie na związki z Ziemianami? :))) Jak poznać prawdziwą, wartościową, niezakompleksioną kobietę? Sam fakt, ze wchodzę na takie forum i to piszę, chyba świadczy już o desperacji. :))))) A tak, owszem - jestem zdesperowany. I przyznam, że straciłem wiarę w kobiety. Czy ktoś potrafi dać mi kilka sensownych odpowiedzi i tę wiarę jeszcze przywrócić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wrescie wstał i moge
z Toba jest cos nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łahahahahahahaha! No bardzo treściwa i obfita riposta. :))) Tylko, że jest jedno ALE: CO jest ze mną nie tak? Dawaj, smaruj ile wlezie! Mam kompleksy? Nie mam. Nie radzę sobie w życiu? Radzę. Jestem zachlaną, zaćpaną świnią, włóczącą się po dziwkach? Nie jestem. Nie szanuję kobiet? Szanuję. To co jest do cholery nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czemu one mnie zawsze unikają, odpychają? Czy kobiety, mające w sobie więcej życia od zniewolonej, zamkniętej w klasztornej celi sierotki, nie istnieją? A te, które istnieją, czy są jakimiś kosmitkami, za wszelką cenę nie pozwalającymi sobie na związki z Ziemianami? tak tak tak nie wiąże sie z Ziemianami :classic_cool: naprawde szukasz baby inteligentnej, zaradnej i energicznej?:P Lekarza musisz zmienić :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydajesz sie nie byc zbyt sympatyczny. Coz, ja jestem przebojowa babka i lubie tez przebojowych facetow. A mnie lubia spokojni :) ale dalam jednemu spokojnemu szanse i nie zaluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy.sue
Wiesz co, przebrnelam przez caly ten twoj wywod i musze powiedziec, ze wzbudziles we mnie pewien niesmak:O Kiedy piszesz po raz setnych o tych obrzydliwych "ofiarach losu", to widze przed oczyma twoje pogardliwe, pelne wyzszosci spojrzenie, mimo iz nie wiem, jak wygladasz. Piszesz wrecz z obrzydzeniem o tych nieporadnych, niepewnych siebie kobietach, za to jak przystepujesz do opisu wlasnej osoby, to zaczynasz rozplywac sie nad swoimi zaletami, otwartoscia, szerokimi horyzontami, po prostu ideal faceta! Tylko jakims dziwnym trafem przez 35 lat zycia nie zdolales w zadnej kobiecie (pomijam te rozmemlane ofiary losu, bo przeciez to nie sa prawdziwe kobiety wedlug ciebie) wzbudzic zainteresowania, dziwne prawda? Za długo zyje na tym swiecie, aby uwierzyc w takie cos. Poddales bardzo wnikliwej i surowej ocenie wiele kobiet (oczywiscie zadna z nich nie okazala sie ciebie godna), to moze teraz pora, aby spojrzec na siebie nieco krytyczniejszym okiem? Co do tych "ofiar losu", to powiem ci w sekrecie, ze odpowiedni mezczyzna, potrafi rozbudzic nawet w najwiekszej szarej myszce kobiecosc, tylko musi to byc wlasnie Mezczyzna przed duze M, a nie zachlysniety soba facet, ktory nie ma sobie nic do zarzucenia, bo to przeciez inni musza dorownac do jego poziomu, a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cco dalej będzie
psycholodzy powiadają, że najbardziej nie lubimy u innych tego czego nie lubimy w sobie... i najszybciej je wychwytujemy u innych (bo je aż za dobrze znamy) a mądrość ludowa zwie to "sój do swego ciągnie" 35 lat kolego to trochę późno oprzytomniałeś, te zaradne itd. ideały dawno są już w dobrych związkach... z podobnymi sobie :) powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wydaję się być sympatyczny? Ależ ja nie mam żadnych powodów, żeby być sympatyczny. Ilekroć jestem sympatyczny, to za to obrywam. Albo właśnie przyciągam osoby szukające sympatycznych, słodkich do bólu kolesiów, z wielkimi troskliwymi ramionami, otaczających nimi szczelnie swoją kurkę i nie pozwalających im wystawiać dzioba spomiędzy piór i bezczelnie odszczekiwać. Przepraszam - odgdakiwać. :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pedro Rizzo
chyba cie pojebało, że ktoś będzie czytał tę ścianę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pedro Rizzo chyba cie poj**ało, że ktoś będzie czytał tę ścianę ja poleciałam po łebkach :classic_cool: ale sens wychwyciłam :D:D:D bywa ze tak ksiazki czytam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pedro Rizzo
v34 - jak moda na sukces - oglądasz co 10 odcinek i jestes w temacie:P morał z tego taki : piszcie konkrety i omijajcie nudne, niepotrzebne fragmenty, to może komuś będzie się chciało wasze żale przeczytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze mówiąc nawet nie przeczytaam całego twojego wywodu , doszłam tylko do tego jak sie skarżysz ,ze nie nie ma przebojowych , inteligentnych kobiet . Otóż są , ale spójrzmy prawdzie w oczy ty jesteś już dla nich za stary . Każda , mniej więcej , oczywiście -kobieta , która ma coś do zaoferowania światu i mężczyńnie nie czeka do 30 ,żeby sie zwiażać z 35 latkiem . Szuka i znajduje w wieku lat powiedzmy 23 - 30 - a dla takich wybrzydnych straych kawalerów zostaje to co zostaje . Proste . A im starsze sa kobiety tym bardziej wybredne , bo też nie chcą maczo , któremu sie wydaje ,ze jak umie zmienić kola w samochodzie to osiągnął szczyty meśkości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pedro Rizzo v34 - jak moda na sukces - oglądasz co 10 odcinek i jestes w temacie morał z tego taki : piszcie konkrety i omijajcie nudne, niepotrzebne fragmenty, to może komuś będzie się chciało wasze żale przeczytac nie oglądam seriali bo mi się aktorki dublują :classic_cool: i panienka Krysia z jednego serialu nagle pojawia się jako cięzarna Marylka w innym i stwierdziłam ze mi szkoda na to czasu :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pedro Rizzo
v34 - nie no, ja też nie oglądam, poza Soprano, czasem jeszcze tymi w sytlu szeregowca Ryana, tak w cudzysłowie napisałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale z Modą na sukces miałes rację polskie seriale są chyba celowo tak robione aby się trzeba było kurczowo kazdego odcinka trzymać :D:D:D:D to dla mnie za trudne :classic_cool: Ale wrwacając do tematu to chyba troche autora rozumiem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""Poddales bardzo wnikliwej i surowej ocenie wiele kobiet (oczywiscie zadna z nich nie okazala sie ciebie godna), to moze teraz pora, aby spojrzec na siebie nieco krytyczniejszym okiem? Co do tych "ofiar losu", to powiem ci w sekrecie, ze odpowiedni mezczyzna, potrafi rozbudzic nawet w najwiekszej szarej myszce kobiecosc, tylko musi to byc wlasnie Mezczyzna przed duze M, a nie zachlysniety soba facet, ktory nie ma sobie nic do zarzucenia, bo to przeciez inni musza dorownac do jego poziomu, a nie odwrotnie. "" No ja się bardzo chętnie przyznaję do swoich wad. Żyję często za szybko, nie zwracam uwagi na szczegóły, wiecznie w pędzie, wiecznie by mnie gdzieś ciągnęło. A do tego owszem, czasami przejawiam skłonności do patrzenia na kobietę z góry, ale to jest cecha wyrobiona przez moje relacje z kobietami a nie moje własne przekonania. No bo jak tu nie patrzeć z góry, kiedy ktoś mi się na dzień dobry podkłada i patrzy z dołu? W tym, co i w jaki sposób napisałem o sobie, chodziło mi o zdecydowane podkreślenie, że ja nie jestem zakompleksioną ofiarą losu. Stąd może wyglądało to na takie puszenie się i tworzenie obrazu zarozumiałego, zapatrzonego w siebie typa. Ja tak na prawdę uważam, że kobieta może być ode mnie lepsza. A nawet powinna. Ja nie udowadniam na każdym kroku swojej wyższości. Jestem gotów zaakceptować to, że nie jestem ideałem, że mam swoje wady, że w różnych kwestiach muszę nad sobą pracować. Ale to jest przecież życie. Człowiek cały czas się doskonali. Cały czas się czegoś uczy, stara się być lepszym. Ja uważam, że to normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pedro Rizzo
v34 - z modą to w ogóle jest cyrk na kółkach. lat temu, żeby Ci nie skłamac to policzę...9 obejrzałem z moją babcią jeden odcinek tegoż serialu. babcia myśli, że ja do dziś to oglądam, więc relacjonuje mi wszystko na bierząco:P:D ja autora nie rozumiem, bo jak zobaczyłem tę ścianę płaczu to się rozpłakałem i nie mogę się do teraz pozbierac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pedro no to masz jazde :classic_cool: Moda na sukces w 3D :classic_cool: Autorze mysle ze czymś przyciągasz takie istoty :) moze własnie tak zaczyna sie czesto twoja z nimi znajomosc ze je pocieszasz pokazujesz swoją zaradnośc i dynamicznosc. One czują się wówczas bardzo bezpiecznie i nie widza potrzenby zmian :classic_cool: mysle ze na dodtaek tego lubujesz sie w sliczniutkich tapeciarach :classic_cool: Mam niewiele młodszego od ciebie brata i ma juz 2 kobietę, która jest naprawde niezwykle zaradna i przedsiebiorcza i to ona jego o ręke poprosiła bo stwietrdziła ze mój brat się by na to nie zdecydował i nie oświadczył :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myśle ,zę autor kobietom dynamicznym i zdecydowanym niewiele ma do zaofiarowania i one o prostu go omijają . On oczywiscie widzi siebie w prawie ;) samych superlatywach ,ale skoro jest jak jest to pewnie autor nie jest taki cudowny jak samemu mu sie wydaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""cco dalej będzie psycholodzy powiadają, że najbardziej nie lubimy u innych tego czego nie lubimy w sobie... i najszybciej je wychwytujemy u innych (bo je aż za dobrze znamy) a mądrość ludowa zwie to "sój do swego ciągnie" 35 lat kolego to trochę późno oprzytomniałeś, te zaradne itd. ideały dawno są już w dobrych związkach... z podobnymi sobie powodzenia "" Nie oprzytomniałem za późno. Nie wiem, czy to widać, ale walnąłem tu mniej więcej przekrój całego swojego życia. I cały czas to tak wyglądało. I poważnie: ani nie miałem kilkuletnich "wakacji" za kratkami, ani nie miałem żadnego okresu gejowskiego, w którym bym się nie interesował babami, ani nie leżałem w szpitalu, czy w żaden inny sposób nie wyrwało mi kilku lat z życiorysu, podczas których bym nie szukał osoby z którą bym mógł się związać na stałe. Mam za sobą kilka - dwa, trzy, zależy jeszcze jak na to patrzeć, związki z kobietą, z którą od początku się nie układało. Ale brnąłem w ślepą uliczkę wierząc, że jakoś to będzie. Że jakoś się do siebie dotrzemy i się ułoży. To mi owszem, zabrało kilka lat. Ale przecież nawet przez ten czas nie żyłem w zamknięciu i miałem oczy i uszy otwarte. Cały czas szukam. I to nie jest tak, że mam jakieś wygórowane wymagania, którym nie jest w stanie sprostać żadna kobieta. Ja w życiu spotykam mnóstwo kobiet, które mi pasują! Tylko dlaczego ja im nie pasuję? Jeszcze bym się nie dziwił, gdyby po prostu był ze mnie człowiek nie do życia. Odpychający od siebie wszystkie kobiety. Ale na prawdę dużo osób mówi mi, że jestem super, och i ach, i w ogóle. Dla mnie to jest jakieś chore. Nienormalne. Jakiś pochrzaniony paradoks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pedro Rizzo
jeśli twoje relacje s kobietami są takie, jak posty na forum tnz nawijasz niekończące się monologi, co nic dziwnego, że normalne babki spieprzają aż się kurzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pedro - celna uwaga :D naciskam " lubię to ";) jakby mój mąż wypowiedział tyle zdań na raz to po pierwsze ja upadłabym na plecy jak żuk , a po drugie uważałby ,że limit rozmów ma wyczerpany do końca miesiąca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pedro Rizzo jeśli twoje relacje s kobietami są takie, jak posty na forum tnz nawijasz niekończące się monologi, co nic dziwnego, że normalne babki spieprzają aż się kurzy Aha, to uważasz, że "normalne" babki nie lubią rozmawiać? A może nie powinny? Może mają milczeć i wykonywać swoje obowiązki bez szemrania? Czy Ty, (jeśli jesteś w związku), to rozmawiasz? Czy może rzucasz tylko zdawkowe "dzień dobry" w korytarzu, a po seksie odwracasz się na drugi bok i zasypiasz? A co do tego, jak się wypowiadam na forum - no kurde, przecież tutaj jedyny sposób wyrazu, to właśnie słowa! Po to jest forum. Służy do tego, żeby rozmawiać. :)):)):)) Jak inaczej mam niby to robić, jeśli nie słowami??? Mogę tańczyć i śpiewać przed monitorem, starać się złapać kogoś za rękę, ale i tak nikt tego nie zauważy. :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jako kobieta :) i w małżęństwie od wielu , wielu lat :D coś ci powiem . Kobiety lubią mieć świadomość ,ze ich mężczyźni , najogólniej rzecz biorąc , rozumieją co sie do nich mówi . Że otrafią wczuć sie w ich problemy i radości . Ale niekoniecznie już lubią mieć w domu analizatorów i monologistów :) Takich , każdy czy to mężczyzna czy kobieta omija , bo są ...męczący ? samolubni ? skupieni na sobie i swoim świacie ? Nie bez powodu symbol prawdziwego mężczyzny jest milczący :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pedro Rizzo
rozmowa a napieprzanie monologów trwających tyle co wystąpienia Fidela Castro to co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""bellaforma jako kobieta i w małżęństwie od wielu , wielu lat coś ci powiem . Kobiety lubią mieć świadomość ,ze ich mężczyźni , najogólniej rzecz biorąc , rozumieją co sie do nich mówi . Że otrafią wczuć sie w ich problemy i radości . Ale niekoniecznie już lubią mieć w domu analizatorów i monologistów Takich , każdy czy to mężczyzna czy kobieta omija , bo są ...męczący ? samolubni ? skupieni na sobie i swoim świacie ? Nie bez powodu symbol prawdziwego mężczyzny jest milczący "" TAK??? No to powiedz mi w takim razie, skąd się biorą te wszystkie "porozmawiaj ze mną", "czemu się do mnie nie odzywasz", "jesteśmy razem, a czuję się taka samotna"? Do tego stopnia, że czasami odnoszę wrażenie, że jestem wręcz niewystarczająco komunikatywny. ????? Nie wiem, czy milczenie to jest ideał mężczyzny, bo większość, ogromna większość kobiet, które spotykam, bardzo lubi dużo rozmawiać. Lubi, kiedy ktoś jest wygadany, a do tego jak jeszcze potrafi czarować słowem - to już zupełnie bomba. Nie no, zgadzam się - fajnie jest rozumieć się z kimś bez słów. Fajnie jest, kiedy można rozmawiać również gestem, spojrzeniem, dotykiem. Fajnie jest pomilczeć razem. Ale my się przecież nie znamy. I do tego siedzimy po dwóch stronach jakiegoś kabla. Chyba ciężko by było w takiej sytuacji dogadać się samymi tylko urywkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może prościej po prostu - szczególnie w necie pisac krótsze posty :) nie powtarzeć w kólko tego samego a skupić ise na meritum ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×