Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

Gość "taska"
Kobitko, tez jestem tego nauczona i tez sie tego boje. Ale jak bede myslec w ten sposob to do niczego nie dojde. Tylko bede sie zadreczac. A jak juz tak sie stanie to zycie mnie zmusi, by poprosic kolezanke, kolege o pomoc. I mysle, ze wtedy to zrobie. Tak sobie gdybam wtedy. A w zanadrzu mam plan, ze jak juz mi zycie dokopie to zapisze sie do biura matrymolnialnego, co mi bedzie szkodzic. Moze poznam tam kogos fajnego? A co, o i tak mysle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Witaj to ja jeszcze od siebie :) Wracaj, wracaj do nas, bo chyba reszta powoli ma nas juz dosc z tym narzekaniem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Ja tez, ja tez :) i obiecuje sie nie dolowac.... ... do nastepnego razu :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Jeszcze troche wody w rzece musi uplynac zanim wydobrzejemy :) Ciekawi mnie ksiezycowy chlod - mam nadzieje, ze nie uciekl przeze mnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Dobranoc Kobitko :) Dzis 4 sekundy a jutro 5 :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co...a ja zawsze wolałam ryzykować: to znaczy wchodzić w nowy związek, potem cierpieć niż.....blokować się na nowe związki (by niby już nigdy więcej nie cierpieć)...bo przecież w efekcie w tej samotności i tak cierpisz, bo ciągle masz świadomośc że coś Cię omija i nie na tym polega życie by w tej samotności tkwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Zegarku a zadam Ci pytanie moze dziwne. Wchodzilas w zwiazek z kazdym, kto powiedzmy o to poprosil? Cyz tez pomijalas niektorych i wybieralas kto to ma byc - czylo jak cos zaiskrzylo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie wchodziłam z każdym.... zresztą aż tak wiele propozycji nie miałam..a jak z kimś nadawałam na tych samych falach, to wtedy ewentualnie się czegoś próbowało, ale to najczęściej wychodziło z dwoch stron. Rzadko zdarzało się bym była zaskoczona że ktoś ze mną chce byc.....to było obustronne budowanei początków razem i wspólna decyzja..nigdy nie robiłam jakiś podchodów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Tak zapytalam, poniewaz niektorzy mowia zeby od razu wskoczyc w cos nowego jak sie nadarzy. Ja tak nie potrafie, musze sama dojsc do siebie po rozstaniu. A co do nowych zwiazkow to tez uwazam, ze trzeba probowac mimo, ze boli potem ale wtedy jak 2 osoby chca tego samego.U nas pojawia sie mysl, ze to byl ostatni itd. i nic juz nas nie spotka. Takie tam narzekanie. U mnie jeszcze pojawia sie strach, ze nastepnego razy moge juz nie przetrwac skoro ten tak ciezko znosze. Ale tak, mam nadzieje, ze jednak i mi sie poszczesci. Pogmatwane to troche :( Poplatane z pomieszanym :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Dobranoc i milych snow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Tasko, mnie tez nigdy nie zależało by od razu leczyć rany innym związkiem. Nawet przez myśl mi nie przeszło by rozglądać się za innym pocieszycielem, bo zawsze tak mi się w głowie tłukło że to będzie tylko pocieszyciel, a być może nie prawdziwe uczucie.... Po ostatnim baranie, ponad rok temu jednak, wpadłam bardzo szybko w obecny związek, który mam nadzieję długo się nie skończy. Minął być może miesiąc od definitywnego zerwania, a pojawił się On, praktycznie po 5 dniach od poznania się, już wiedziałam że chcę być z Nim, choć nie wierzyłam, że tak szybko może coś takiego się wydarzyć. Coś pozytywnego, dobrego i trwałego. Co śmieszniejsze On był jeszcze większym rekordzistą, bo rozstał się ze swoją "baranką" 10 dni przed poznaniem mnie.mówi że w tym przypadku bozia go nie opuściła, że kazał się jej wyprowadzić, bo w ten sposób na pewno nie poznałby mnie :) Tak więc znowu życie pisze takie scenariusze jakie chce...nie ma zasad i reguł, które zapewnią sukces. Gdy czujesz że nowy związek jest szczery, partner Cię szanuje, daje bezpieczeństwo i "wytchnienie" po cięzkiej przeszłości (tak było u mnie), nie zastanawiaj się dwa razy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, a dodam że w poprzednich przypadkach zerwań, mijały dłuuuugie miesiące, a nawet lata nim wpadłam w nowy związek, a te związki i tak były "takie sobie" na pół gwizdka. :) Akurat w przypadku gdy rozpoczełam bardzo szybko kolejny, okazuje się że jest on czymś jak na razie najbardziej trwałym i serio ze wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Czyli szczescie jest jednak mozliwe :) Nawet w tak krotkim czasie po rozstaniu :) No to u mnie przechlapane, poniewaz jak policzylam 8 miesiecy juz po :D i nic :D hahahahahahahahaha Oj dziwne jest to zycie ale moze i dlas mnie ktos jest przeznaczony :) Trzymam kciuki, zeby bylo do konca na dobre i zle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczęta i cześć mój przyszły mężu (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) :) Zegarku bardzo wiele myślę nad tym co powiedziałaś. Czyli wynika z tego że regułą jest brak reguł!!!! I może dobrze. Obyś nigdy już nie przechodziła przez jakieś trzęsienia ziemi. Zegarek a czy nigdy po tym jak świat się wywracał do góry nogami nie myślałaś sobie że to już koniec z tymi rzeczami? Jak do tego podchodziłaś. Wczoraj obiecałam przez 4 sekundy myśleć optymistycznie. Wyszła mi jedna sekunda. Tak sie starałam, napięłam do granic możliwości ale nie szło wycisnąć więcej :D Przeczytałam tą Waszą rozmowę z Taską i przeszło mi znowu coś przez głowę. Mianowicie. Odejście barana przeboleję. To nie będzie największy problem. Niech sobie jest z kim chce i gdzie chce. Największy problem to coś o czym trąbię już od jakiegoś czasu. Opiszę przykładem. Wracałam dziś z pracy. Na dworze już ciemno oczywiście. Spojrzalam na telefon by zobaczyć która godzina. No i zrobiło mi się żal że nikt nie zadzwoni, nie napisze śmiesznego sms-a, nie zapyta jak było i żal że ja nie mam do kogo zadzwonić, napisać itd. Pustka. W takich momentach czuje sie najsamotniejsza z samotnych. I oczywiście od razu milion myśli takich samych mnie zaatakowało że trzeba się z tym pogodzić, powiedzieć: "tak ma być i koniec", że tak już będzie na zawsze i NIC NIKT na to nie poradzi. Sytuacja nieodwracalna. Jestem sama i jakoś żyję. Ale te myśli które mi o tym przypominają są takie okropne dla mnie samej. A co do spotykania kogoś po rozstaniu to wiem że z tym problemu nie będzie. U mnie przerwy trwają kilkanaście lat. Ja poprostu bardzo rzadko spotykam nowe osoby w swoim życiu. Podsumowując więc te moje myśli które mnie atakują i pokazują brutalną rzeczywistość w której jestem (będę) mają rację! I właśnie to jest najgorsze. Mój mózg ma rację. Żeby nie było. To nie jest narzekanie teraz. Mówie tylko co mnie gryzie. :D "Taska" ja widze że Ty już coraz częściej w całkiem dobrej formie jesteś. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kobito. odpowiem na pytanie - czy po przebojach uczuciowych i porażkach myślałam że już to koniec i nic mi się już więcej nie zdarzy? Muszę sobie przypomnieć..ale wiesz nie mam jakiś traumatycznych wspomnień z moich samotnych lat. Ciągle były duże pokłady nadziei, czasami oczywiście momenty takiego zwykłego, prostego smutku typu "dlaczego tak musi być?".... Ale w takich chwilach widziałam inne pozytywne rzeczy w moim życiu...widziałam moją rodzinę, przyjaciół, ciepły dom, widziałam też koleżankę która w wieku 37 lat kogoś znalazła, a wieku 39 zotała Mamą....więc...nie były to okresy wielkiego żalu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm Zegarku. Szkoda że ja tak nie mogę albo nie potrafię. Może dlatego że nie mam takiego "zaplecza". Nie mam "ciepłego" domu bo ten dom tworzę tylko ja. Przyjaciół a raczej przyjaciółki to mam sztuk dwie ale mają swoje życie i bardzo rzadko umawiamy się ot tak by się spotkać i pogadać o starych Polakach. Tak to miałam jego i jego wielką rodzinę. Teraz zrobiło się cicho wokół mnie. A ja tak lubie ludzi, lubie ludzki śmiech, uwielbiam się wygłupiać a nie mam z kim. Dlatego między innymi założyłam ten temat tutaj. W jakimś sensie "mam" Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Witam Dziewczyny. Kobitko, tak i mnie sie tak wydaje, ze coraz czesciej jestem w dobrej formie. Mam nadzieje, ze bedzie to trwalo nadal. Powiedzmy, pogodzilam sie z tym, ze jest jak jest. Przyjelam do swiadomosci, rozumu i serca, ze moge byc sama juz do konca a rowniez mam nadzieje, ze tak tez moze nie byc. Sama sobie sie dziwie, ze tak mysle, tak czuje. Podjelam nawet decyzje, ze wzielam urlop i jade w czwartek nad morze. Blizej mi tam niz do gor :) Odpoczac i mam nadzieje nie zdolowac. Oczywiscie jade sama no bo z kim? ;) Taki test gdzie wspomnienia beda kolo mnie ;) Zycie mimo wszystko nie jest przewidywalne chociaz nam moze zdawac sie inaczej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno. Niby naturalnym zjawiskiem w życiu jest to że spotykamy ludzi potem ci ludzie odchodzą, pojawiają się nowi znajomi, znowu i nowi odchodzą. Naturalne są schodzenia i rozchodzenia i to nie tylko na gruncie prywatnym ale na każdym gruncie. U mnie jest tak, że jak się do kogoś przyzwyczaję, lubię tego kogoś to mi strasznie żal że już nigdy w moim życiu tego człowieka nie będzie. Przykład? Gdy tu się kiedyś też "rozstaniemy" wszyscy i rozejdziemy też mi będzie żal. Znów coś się skończy. Wiem że to dziwne, ale nie lubię odejść na żadnym płaszczyźnie życia bo coś się nieodwracalnie zmienia. Może dlatego jest tak że jestem sama w czterech ścianach a nie żyję z "wielką grecką głośną rodziną" :) Jak mam tyle nie myśleć nad sobą jak jedyną rzeczą którą słyszę są właśnie moje myśli. Nie będę przecież na siłę zagłuszała swoje życie głośną muzyką, rykiem telewizora. Już sama nie wiem czy teraz narzekam czy nie. :D Mam nadzieje że nie. Pokazuję tylko jak to wygląda z mojego punktu widzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "
Zegarku nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy ile Wszystkie i Wszyscy jeden ;) mi pomogliscie :) Kobitko Ty to sprawilas, dalas post i swoje przezycia. Czasami mi wstyd, ze nie jestem taka silna jak Ty. W tak krotkim czasie dokonalas cudu nad soba. A ja sie tylko uzalalam. Wasze odpowiedzi i opowiesci duzo mi daly. Raz czulam sie jak skarcone dziecko a raz jakbym wygrala na loterii milion :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
To wyzej to moje, cos naknocilam z klawiatura :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zegarku ja bardzo, bardzo doceniam. Te nasze rozmowy tak częste, bardzo wiele mi dały i nadal dają. Fajnie jest wiedzieć że ktoś mnie rozumie, że ktoś radzi, że się dzieli swoim doświadczeniem. Nawet nie wiem jak dziękować. Wyobraźcie sobie na niebie leci taki gigantyczny 900 metrowy napis DZIĘKUJĘ ŻE ZE MNĄ JESTEŚCIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taska cieszę się że Tobie też pomógł ten post. Chociaż ze mną to jest trochę dziwnie... Rozum zrozumiał a w duszy coraz ciemniej. Nie potrafię tego opisać. Jestem wesoła i radosna na codzień ale jak zaczynam myśleć na tematy "samotnościowe" to koniec. Bierze mnie w ramiona jakieś czarne wielkie ducho-straszydło i trzyma mocno. Musiałabym wyeliminować myślenie o sobie. A przecież najwięcej myślimy wlaśnie o sobie. To nad czym mam się zastanawiać? Nad gospodarką Argentyny? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "taska"
Kobitko i to nie jest tak, ze ja nie mam takich watpliwosci jak Ty. Mam je ale one jakos zbladly, maja juz mniejsza sile a w ich miejsce pojawia sie spokojne zycie i nadzieja. Nie taka silna, ze juz, teraz chce, nie, tak jakby to powiedziec spokoj. Jakbym dotarla do pewnego etapu, etapu ktory sie konczy. Zal gdzies tam jest, bol rowniez ale to juz czesciej swiadomosc, ze takie cos bylo a nie rozrywajacy trzewia. Zmienilo sie. Kobitko, tez do takiego wniosku dojdziesz ale warunek, nie pozwolic zamknac sie w sobie. Widze, widze ten napis :D A teraz ciekawe kiedy znow mnie dol dopadnie :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×