Gdy marze by byc zakochaną, zawsze wyobrażam sobie...

Gdy marze o tym by byc zakochaną zawsze wyobrażam sobie siebie wraz z mężczyzną w intymnych momentach. On mnie pożąda, pragnie...dotyka, rozbiera, całuje całą...itd. Nigdy nie wyobrazam sobie, ze po prostu razem spędzamy czas, chodzimy na spacery, rozmawiamy...itp. To zawsze są jakies seksualne sytuacje. Od jakiegoś czasu zaczelam sobie uświadamiac ze powodem braku mężczyzny w moim życiu mogą byc moje myśli. Sytuacja jest generalnie utrudniona bo mam ogromny problem w nawiązywaniu realacji z ludzmi, po prostu unikam ich. Jednak zauważylam, że często mężczyźni patrzą na mnie w dziwny sposób, tzn. nie traktują mnie jako potencjalnej koleżanki, znajomej, z kimś z kim można porozmawac...itd., ale jako obiekt seksualny. Doszlo do pewnych sytuacji w moim życiu, w wyniku ktorych dowiedzialam sie na swoj temat ciekawych informacji, mianowicie, ze jestem bardzo pociągająca i seksowna (dla wyjaśnienia dodam, ze ubieram sie skromnie, tak by nie rzucac sie w oczy). Sama o sobie mam bardzo krytyczną opinie, bywają dni w ktorych rezygnuje z wyjscia z domu, tak bardzo wstydze sie swojego wyglądu. Zdaje sobie sprawe, ze brak mężczyzny w moim życiu spowodowany jest przede wszystkim przez moją fobie ale coraz częsciej zastanawiam sie, czy przypadkiem moje myśli nie są winne... Wiem, to sie wydaje glupie co pisze ale czy to wlasnie nie od myśli wszystko sie zaczyna... Z ciekawosci, czy tylko ja wyobrazam sobie miłośc jako kontakt dwoch osob w intymnych momentach?