przemówcie mi do rozumu prosze :(

jestem z facetem 8 lat.. ogólnie wszystko jest świetnie tylko.. po 1 trawa z ktorej nie ma zamiaru rezygnowac.. a pali przy kazdej nadarzajacej sie okazji.. i bez okazji.. po 2 wczoraj powiedzial mi ze nie wezmiemy koscielnego bo to niezgodne z jego przekonaniami.. chyba prawie kazda kobieta marzy zeby zalozyc biala suknie.. kocham go i chce wziac slub.. a cywil to dla mnie papierek a nie slub.. musze sie z nim rozstac.. bo nie bede szczesliwa.. juz sama trawa powoduje ze chwilami go nienawidze, ale znosilam to. a teraz ze slubu tez nie? to po co ja z nim jestem? wiem ze ludzie nie sa ze soba tylko po to zeby wziac slub.. ale to jeden z wazniejszych i piekniejszych dni w zyciu.. chce mu powiedziec "tak" w kosciele przed Bogiem. nie mam zamiaru zyc z nim tylko z papierkiem z urzedu. tak wiecej najlepiej bedzie jak sie rozstaniemy, wiem to. tylko jak to wytlumaczyc sercu ktore nie chce mnie sluchac? i jak to zrobic? mieszkamy razem. kiedy wybrac ten moment? tak po prostu nawet w tej chwili powiedziec 'koniec z nami'? a jesli pozniej bede zalowac? on sie nie wyprowadzi.. bo taki juz jest, na zlosc.. a gdzie ja znajde mieszkanie sama z dwoma kotami i zeby jeszcze bylo mnie stac? co powinnam zrobic z naszym zwiazkiem? powiedzcie prosze co myslicie

No, przyszłości to ten układ nie ma. Ale dlaczego masz Ty się wyprowadzać i ustępować i narażać swoje Koty na tułaczkę? Jarać trawę można w każdej piwnicy.

przeciez to nowoczesny facet , prawdziwy Europejczyk, jezeli jeszcze toleruje stosunki z homoseksualistami toz to dobra partia

no mogę wystawić mu kiedys rzeczy i zmienic zamek.. ale znajac jego wywarzy drzwi czy cos... ciezko mi z tym :( on nawet tego cywila chce wziac tylko po to zeby dostac kredyt na mieszkanie :( po co byc z kims komu nie zalezy zeby 'zacementowac' zwiazek... dla mnie slub to cos waznego.. bez tego nie da rady. i cpun w dodatku :( gdybym wiedziala zanim sie zwiazalismy... :/ ale jak sie z nim rozstac?:(

PRZEMAWIAM CI DO ROZUMU

Daj mu kopa w dupę i tyle, zresztą sama też jeszcze nie dojrzałaś do małżeństwa, uporządkuj trochę swoje poglądy na świat, wyrzuć go na zbitą mordę, opiekuj się Kotkami, one Ci pomogą to wszystko znieść, wiem coś o tym-koty mają serduszka bardzo czułe.

dlaczego nie doroslam do malzenstwa? uporzadkowac poglady? mam uporzadkowane.. uwazasz ze nie?

Drzwi, to może raczej "wyważy"- ALE WTEDY TY POWINNAŚ PÓJŚĆ NA POLICJĘ>

sorki wlasnie nie bylam pewna czy rz czy ż :P tylko to nie nasze mieszkanie.. wynajete.. wprawdzie umowa na mnie ale czy dla policji to bedzie mialo znaczenie?

brać ślubu kościelnego, jest on dla mnie w ogóle nie ważny, ważny jest cywilny

Jakie uporządkowane poglądy, jeśli nie widzisz rzeczy oczywistej: dla niego jesteś rozrywką typu trawa i jego całe życie. A Twoje życie- to TYLKO TWOJE życie i nie masz wobec niego żadnych zobowiązań. Masz prawo do ślubu takiego, o jakim marzysz, ale w życiu piękny ślub bywa początkiem koszmaru, i o tym nie zapominaj. Naprawdę, troszeczkę niepoważnie SIEBIE traktujesz.

Dla policji będzie miało znaczenie, wynajęte na Ciebie, a On zasmradza Ci mieszkanie trawą, myślisz, że to nie ma dla policji znaczenia???

traktuję siebie poważnie.. dlatego chce skonczyc nasz zwiazek.. bo po 1 on nie chce brac koscielnego, a po 2 nawet gdybym go jakims cudem namowila to to nie bedzie slub.. bo on to wszystko zrobi dlatego ze ja chce a nie dlatego ze on tez tak czuje... owszem widze ze jestem tylko jego zabawka.. wiele takich codziennych sytuacji moze byc na to dowodem.. dlatego musze z tym skonczyc.. tylko nie wiem jak to zrobic. bo np. dzisiaj "jest ok" a ja nagle mam wstac i powiedziec ze chce to zakonczyc? tak nagle "bez przyczyny"?

fakt, masz racje alebabo... :)

w jakimmieście mieszkacie?

mi tak samo trzeba przemówić do rozumu bo wyzywa mnie a mimo to dalej z nim jestem nie odbiera moich telefonów woli siedzieć z kumplami jak ja chce się spotkać a jesli on to musze być na zawołanie brakuje mi jego takiegho jak był wczesniej nie wiem co teraz sięz nim stało

mieszkamy w gdansku. wspolczuje berry. dlaczego jestesmy takie glupie?:(

moze jestem za dobra? mam kolezanke ktora obiad gotuje raz w miesiacu zeby zrobic 'wyjatkowy wieczor', nie sprzata, nie nosi zakupow ciezszych niz 1 chleb.. a ja? posprzatane, wyprane na czas, obiad codziennie, kanapeczki do pracy.. gotowac potrafie swietnie, ciagle wymyslam jakies nowe potrawy, znajomi mowia mi ze jestem wierna az za bardzo itd. moze powinnam go olewac?

podbijam..

hej inka. juz wszystko dobrze?