Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marne zarobki

kazdy gdzies wyjezdza i zarabia

Polecane posty

Gość marne zarobki

ja mowie jak mi ciezko ze zarabiam marne pieniadze a on hmm a ja mam o wiele wiecej, a jak sie pytam jak udalo mu sie znalesc prace, zeby dal mi jakis kontakt to nic temat rozmowy sie konczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muttipp
ano prawda, wszystko jest fajne dopóki nie zapytasz : mógłys mi tez pomóc załatwic taką dobrze płatną pracę :) haha na tym chwalenie się kończy ale co niektórzy bardziej elokwentni mówią ze oddzwonią i proszą o kontakt mnie się to zdarzyło : ostatnio dwie koleżanki tak mnie załatwiły, zarzekały sie a jak przyszło co do czego to przysłały esemesa z jakimś nr telefonu którego nikt nie odbiera, wszystko to ściema ! poprostu trzeba miec szczęście, albo się uda albo nie, liczy się też znajomość języka obcego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie na przyklad byloby glupio sie pytac komus czy zalatwilby mi prace. To tak jakbym sama nie mogla sie postarac tylko liczyc na to, ze ktos za mnie wszystko zrobi. Myslicie, ze inni nie maja co robic tylko biegac od firmy do firmy z Waszymi CV albo, ze beda dzwonic wszedzie w Waszej sprawie i za Was wszystko zalatwiac? Gdyby kolezanka czy ktos z rodziny poprosilby mnie o zalatwienie pracy, nie pomoglabym, poniewaz sama jestem zajeta, zyje z dnia na dzien, bywa, ze nie mam czasu dla siebie lub dla synka. Nie wiem co bym mogla zrobic w czyjesc sprawie. Takze nie dziwcie sie, ze ludzie, ktorzy sa zadowoleni ze swojej pracy i doceniaja to, ze fajnie zarabiaja, nie chca Wam pomoc w szukaniu pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananf
hmmm generalnie jak przedmówczyni jakoś nie widzę tutaj pytania do forum :] chyba że chodzi o to, że Twoi koledzy/koleżanki są egoistyczni i nie chcą Tobie załatwić pracy, ale tu też jak przedmówcy zgadzam się, że każdy dba o swój tyłek.... ------------------------------------------------- http://www.ilonnhotel.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ananf, to nieo to chodzi, ze kazdy dba o swoj tylek, no ale powiedz, komu by sie chcialo latac i pytac o prace dla znajomej/kuzyna/wujka, etc, zalatwiac dzwonic, roznosic CV, gdy przykladowo sam ma jakies problemy, ma rodzine, musi dbac o swoje sprawy, dom... Moim zdaniem egoistyczni sa Ci, ktorzy wlasnie prosza o zalatwienie pracy nie majac na uwadze tego, ze przeciez kazdy ma swoje zycie, dba o to aby sie utrzymac i tak dalej. No i dlaczego ta osoba sama sie nie postara i nie zalatwi sobie pracy? Nie zna jezyka? Niech sie nauczy. Boi lub wstydzi sie? Niech sie przelamie. Ja z checia pomagam, finansowo lub w inny sposob tym, ktorzy potrzebuja i nie koniecznie musza sie mnie prosic bo robie to z dobrego serca. Ale pracy bym nikomu nie zalatwila. Gdzie? Jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mayor --> w sumie to mam wtyki tu i tam ;) ale moj facet zatrudnia ludzi wiec sama z nim pogadaj :) ja juz sie pracy znajmym pozalatwialam, nie dosc ze ani razu nie otrzymalam grama wdziecznosci czy zwyklej nie wiem... kawy.. czekoladki albo zwyklego dziekuje to jeszcze nie raz musialam sie wstydzic za tego kogos. jak komus zalatwiasz prace to jestes za niego pdpowiedzialna. nawet najbardziej zaufane osoby potrafia odwalic niezly numer. jeden dzien zarzekaja sie ze by poszli za toba w ogien, nastepny dzien kiedy juz ulozyli sobie zycie i ciebie nie potrzebuja, potrafia wbic noz w plecy. tak wlasnie jest wsrod polakow za granica.. poza tym nigdy przenigdy nie chodzilabym z czyims cv po ludziach, bo to wyglada bardzo nieprofesjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś kto mieszka za granicą może Ci najwyżej pomóc znaleźć pokój do wynajęcia (jest na miejscu, więc może go obejrzeć) albo podpowiedzieć gdzie tanio robić zakupy. Nikt nie będzie latał i Ci roboty załatwiał. :O Jak mnie wkurwiają takie pasożyty to szok, całe życie na kimś wiszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo nikt tego nie rozumie
Załatwić robotę, dobrze, a jeśli gościu czy babka się nie sprawdzi? Jeśli się kogokolwiek poleca, często do własnej firmy, to trzeba mieć o nim lepsze wiadomości, sama znajomość nicka w internecie, to trochę mało. No bo sami powiedzcie, co można wiedzieć o osobie, z którą się zawodowo nie ma żadnych kontaktów. Może to ktoś, z kogo będą zadowoleni, a może zwyczajne dwie lewe ręce. Myślał ktoś o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marne zarobki
Nie mowie o gotowej pracy tylko jakas podpowiedz, albo chociaz normalna rozmowa typu sluchaj ja zrobilam tak i tak nie wiemc zy to ci cos pomoze ale moze akurta , a nie hm wiem ze jest ciezko chociaz ja porblemow nie mam finansowych takich jak ty. I wtedy ja normalnie zaczynam rozmowe ze sluchaj to opowiedz jak ci sie udalo itp no i wtedy rozmowa sie konczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo nikt tego nie rozumie
To ja ci opowiem o sobie. Miałem w Polsce doskonale płatną pracę, a gdybym tylko chciał się zwolnić, to każda konkurencyjna forma z moim dorobkiem wzięłaby mnie z otwartymi rękami. Zarabiałem, jak na polskie warunki może nawet nieźle, ale musiałem pracować w soboty, w niedzielę, czasem po dużo ponad 250 godzin w miesiącu. Wysiadałem. Znałem język niemiecki w stopniu takim sobie. Napisałem do niemieckiej firmy maila, że jestem Polakiem, opisałem im trochę (z błędami, po niemiecku) swoją historię, gdzie pracowałem i co robiłem. Dostałem odpowiedź, że chcieliby żebym przyjechał na rozmowę kwalifikacyjną, że oni pokrywają wszystkie koszty plus hotel, niezależnie od efektu. Rozmowa była dość krótka, powiedzieli, że ludzi z moim doświadczeniem w promieniu 50 kilometrów szukają od dawna, że załatwiają mi pozwolenie (wtedy jeszcze było potrzebne), że załatwiają mieszkanie (małe, pokój z aneksem kuchennym i łazienką) i będą za nie płacić (jako bonus) przez dwa lata, zanim się nie urządzę, że pomogą mi tu się urządzić, sprowadzić rodzinę. Zaproponowali stawkę taką, jaką mają zatrudnieni na podobnym stanowisku tubylcy, plus dodatki (z zysku, urlopowy, świąteczny). Oczywiście 40 godzin tygodniowo pracy, 28 dni urlopu. Branża IT. Dość specyficzny dział tej branży. Widzisz, Niemcy np. potrzebują fachowców, a najlepiej wysoko wykwalifikowanych fachowców, oczywiście z udokumentowanym stażem zawodowym. Na stanowiska pomocnicze, czy przysłowiowy "zmywak" zapotrzebowania nie ma żadnego. Może coś pomogłem, napisałem szczerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość palamala
MIeszkam w Anglii od 6 lat, od 3 lat pracuje dla tej samej firmy i nie bardzo wiem jakbym miala zalatwic komus prace. pracuje w wielkiej korporacji, kazdy musi przejsc ten sam proces 2 rozmow kwalifikacyjnych zanim dostanie prace. Zeby w ogole zostac zaproszonym na taka rozmowe, trzeba miec odpowiednie doswiadczenie/kwalifikacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usa la la
No to moze teraz ja cos napisze od siebie. Nie mieszkam w UK , pisze z NY. Nie rozumiem, dlaczego ludzie sie obruszja strasznie, ze znajomi nie chca zalatwic im pracy. Cztery lata temu poszlam do szkoly, dostalam sie na jeden z lepszych college (ow) w NY. Poswiecilam CZTERY lata swojego zycia, zycia swojej rodziny (mam 4,5 letniego synka). Przytylam 15 kilo, nie spalam po nocach, wiekszosc dni spedzalam w bibliotece nad ksiazkami. Moj synek w tym czasie przebywal w zlobku. Nie wyjechalismy na wakacje podczas tego czasu, bo nie bylo nas najzwyczajniej na nie stac. Nasi znajomi pracowali byle gdzie na cash i kupowali sobie domy, nowe samochody. Smieli sie z nas, ze my w jednosypialniowym mieszkaniu sie gniezdzimy, zamiast kupic sobie cos swojego. Smieli sie z mojego meza, ze jest jeleniem a mnie sie po prostu nie chce pracowac, wiec poszlam sobie do szkoly. Kiedy szkola moja zblizala sie do konca, znajomi zaczeli coraz czesciej mowic: dobrze, znajdz jakas dobra prace, a pozniej nas po kolei bedziesz wciagac (!!!!!!!!) A mnie jest po prostu za nich wstyd tak w glebi duszy. Po skonczeniu szkoly jezdzilam na job interviews ok 3 razy w tygodniu. Reszte czasu spedzilam przed komputerem wyszukujac nowych ogloszen i ulepszajac CV. Po miesiacu znalazlam prace, dobra, pozadna, fajna i ani mi sie sni nikogo wciagac. Miedzy innymi dlatego wyjechalam z Polski, bo tam wszystko po znajomosci i ludzie mysla, ze za granica bedzie dalej to samo. Po znajomosci to mozna kogos do zbioru ogorkow wciagnac albo na zmywak w restauracji a DABRA prace niech sobie kazdy sam wychodzi. W normalnych okolicznosciach tak to wlasnie wyglada. KONIEC. Ps. W mojej pozadnej nowej pracy mam silownie do dyspozycji i godzinna przerwe na lunch wiec powoli gubie swoje +15 kilo, ktore przytylam w szkole :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BRAWO! Podziwiam Cie!ciezko bylo w szkole? ha,znajomi.. powinno sie miec 2 dobrych przyjaciol,albo wcale-na dystans.Ty zalatwisz mi prace,a ja narobie Ci wstydu i mam Cie w dupie(gdyby syt,sie odwrocila!) tak,tak.. o to my..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **AtoByloTak**
A ja uwazam, ze tamat dosc interesujacy. Wszyscy Polacy maja swietna prace, ale jak ich poprosisz o pomoc i nie mam tu na mysli "Ej zalatw mi robote" tylko wskazowke jak szukac to zapada cisza. Nikt Ci nie powie jak znalazl prace, nie dostaniesz podpowiedzi gdzie szukac. A wystarczy zajrzec w ogloszenia zeby dowiedziec sie, ze bez doswiadczenia mozna sobie co najwyzej wolontariuszem zostac. I tu przychodzi kolejny problem: No bo jak zaczac? Skad wziac doswiadczenia? Gdzie wysylac CV? Zakladajac, ze ogloszenie zawiera: "doswiadczenie niezbedne" i tu pytanie: wyslac CV jesli nie mam doswiadczenia? Kolejna sprawa: Roznoszenie CV, nie trzeba byc kretynem zeby dowiedziec sie, ze to najczesciej przynosci tylko jeden skutek, mianowicie brak tonera w drukarce i papieru. Wiec i ja sie zapytam: jak dostac prace waszym zdaniem?! Wszyscy jestescie tacy madrzy, ale nie pofatygujecie sie dac nawet jednej wskazowki. Co? JobCentre+? Proponuje zajrzec na strone z ofertami. Z mojej czesci Londynu najnowsze ogloszenie jest sprzed tygodnia, reszta sprzed dwoch i tak dalej. Kartek na szybach sklepow nie ma. ZOstac dziwka? Przeciez zyc za cos trzeba, za wolontariat nie placa. Ciekawa jestem ilu z was madrzy sie tutaj a tak naprawde robote ktos wam zalatwil... I nie, nie mowie, ze nie rozsylam CV, bo to byla by nie prawda, wysylam gdzie sie da. Rozwazam nawet wydrukowanie CV w ilosci zastraszajacej i udac sie na rozpoznanie terenu wreczajac kazdemu potencjalnemu pracodawcy to piekne pisemko... To tylko takie moje przemyslenie na ten temat. I jescze jedno. Moim zdaniem, tu w UK z praca wcale nie jest latwiej niz w PL. Jesli ktos jak ja, chce dopiero zaczac i planuje robic cokolwiek, rozglada sie po otaczajacych go potencjalnych miejscach pracy i zauwaza, ze: W marketach na kasie(na calej dlugosci marketu) siedza kolorowi, w knajpach pracuja glownie osoby z tej samej narodowosci co wlasciciel restauracji, a przegladajac ogloszenia na gumtree dowiaduje sie, ze do sprzatania mieszkan potrzeba certyfikatu, prawa jazdy, samozatrudnienia, czesto wlasnych srodkow i samocodu. Wiec ja sie grzecznie pytam, JAK ZACZAC? Bo nie mam juz pomyslow, bo zaczynam watpic, ze dostane jaka kolwiek prace. Przeciez nie pojde zebrac o zailek, nie dam dupy za kase, a dlugi same sie nie splaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci moge powiedziec jak
Doswiadczeniami chetnie sie moge podzielic. Pierwsza prace dostalam przez agencje, po okolo 3 tygodniach szukania. Byla to praca w fabryce, w zimnie, bo z zywnoscia. Do drugiej pracy polecila mnie kolezanka, ktora wyjezdzala z UK i potrzebowali kogos na jej miejsce. Byla to praca tylko na pol etatu, jako kelnerka przy sniadaniach w malym hotelu. Czasem sprzatalam tez pokoje zeby wyrobic wiecej godzin. Do trzeciej pracy zostalam zaproszona na rozmowe kwalifikacyjna. Ludzie, ktorzy otwierali restauracje akurat mieszkali w hotelu, gdzie pracowalam i zapytali sie czy nie chcialabym u nich pracowac. Czwarta prace znalazlam sama, rozsylajac ogloszenia i chodzac na rozmowy kwalifikacyjne, to byla praca kelnerki w duzej sieci hotelowej. Piata prace znalazlam znowu wysylajac CV i chodzac na rozmowy kwalifikacyjne. Tym razem byla to praca w kantorze. Piata praca - znowu CV wyslane przez internet - call centre. Szosta praca - z call centre polecono mnie do pracy administratora w Head Office w tej samej firmie, dla ktorej pracowalam w call centre. I choc mnie polecono (polecono mnie za moja prace, a nie za to, ze sie z kims przyjaznilam) to i tak musialam wyslac cv i przejsc rozmowe kwalifikacyjna. Jak na raze pracuje jako administrator i poniewaz jest to branza telekomunikacyjna i potrzebuja tam specyficznej wiedzy, ktora zdobylam w call centre, to zarabiam dwa razy wiecej niz w poprzedniej pracy. NIe zamierzam tu siedziec do konca zycia, ale malymi krokami nadal piac sie w gore. Jestem a UK od ponad 6 lat i nie bylo mi lekko od razu znalezc fajna, interesujaca prace. Powodzenia dla wytrwalych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xasbky
podstawa to język i problem załatwiony, jesli ktos chce to pracę znajdzie choćby zaczynając od zmywaka ale co kiedy nie zna się języka, potrzebuje pomocy np w załatwieniu lokum, konta w baku,na poczcie,mam na mysli osoby pracujace fizycznie,które chcą się wyrwac i jada z nadzieja że jeszcze uczciwi i pomocni polacy istnieją, Jak czytam wpisy takiej osoby jak Mayor of London i podobnych to nie mam żadnych wątpliwości że sa to juz osoby kompletnie zepsute,zadowolone z tego że im alurat sie udało a innych maja głęboko gdzieś, Bez przesady ludziska, czasami trzeba podac komus rękę, ja jestem osobą starej daty,kiedys tez potrzebowałam takiej pomocy, i taka pomoc na poczatek otrzymałam,potem juz musiałam sobie radzic sama. Nikt nie mówi o ustawianiu się, ale temat chyba dotyczy pomocy czyz nie tak ? nikt nie musi latać z CV, wystarcza dobre chęci i troche zrozumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilowa emigracja....
Mojego meza dobry znajomy niedawno przyjechal do Holandii do pracy fizycznej przez agencje. My nigdy nie pracowalismy przez agencje wiec nie mamy naprawde pojecia jak to wszystko dziala. Mimo tego ten znajomy ciagle pytal sie o prace w naszym miescie, gdzie ma szukac i w ogole zebysmy mieszkanie im wynajeli. no to tlumaczymy, zeby wynajac mieszkanie to trzeba miec umowe o prace i jakies tam lepsze zarobki, w innym wypadku tylko pokoj. Ale nie do niego to nie docieralo, bo my powinnismy zalatwic mu prace, mieszkanie i inne formalnosci. po prostu koszmar. i tego typu ludzie wcale nie chca informacji (czyli np. gdzie zalatwic NIP, bank itd) tylko oczekuja, ze to ty za nich zrobisz. poza tym mamy takie doswiadczenia, ze jak komus w jakis sposob poszlismy na reke/pomoglismy to pozniej to sie odwracalo przeciwko nam. teraz mamy w dupie innych. niech kazdy sam sobie radzi. przykre ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz ja sie nazalatwialam, nalazilam z ludzmi po bankach, urzedach itd, natlumaczylam, nadzownilam tu i tam, pozyczalam prace, prace zalatwilam nie raz, co jakis czas do teraz to robie ale jak sobie o tym pomysle, to nigdy nie spotkalam sie z zadna wdziecznoscia. ludzie mysla, ze skoro ja umiem jezyk a oni nie to im sie to nalezy, a ja wrecz MUSZE pomoc i to bezinteresownie. jak sobie tak pomysle, to moi tacy prawdziwi przyjaciele nigdy nic ode mnie nie chcieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i z tego co wiem to mayor tez duzo pomagala i tez nie raz sie na tym przejechala. ta nasza negatywna postawa skad sie wziela. naprawde kazdy z nas przyjechal tutaj z dusza na ramieniu i postawa taka ze trzeba sobie pomagac, tylko dlaczego tak jest ze te osoby ktore rzeczywiscie sa pomocne tak naprawde sa wykorzystywane. bo powiedzcie kto z was wyszedl dobrze na pomaganiu, nie mial zadnych problemow przez to albo innych nieprzyjemnosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilowa emigracja....
moja kumpela kiedys sciagnela na kilka miesiecy dobra znajoma do pracy a ta potem ta... wyjadala jej zarcie z lodowki. i wez tu pomagaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZDZ ma racje, ja duzo pomagalam innych i owszem, wychodzilam na tym jak zablocki na mydle. :o Do dzis pomagam ludziom. Pomoge finansowo bezinteresownie, kupie cos komus nie chcac nic w zamian ale nie zalatwie niczego bo mam swoje zycie i nie chce sie stresowac zyciem innej osoby. Moje jest wyjatkowo stresujace. I owszem, jestem zepsuta, jak kilka postow wyzej ktos stwierdzil. Gdybys mieszkala w Londynie (przykladowo 5 lat jak ja), nauczylabys sie radzic w stresujacych sytuacjach, uzbroilabys sie w pancerz i tez bys byla zepsuta. A jak zaczelam w UK? Juz pisze. W sumie to nie chcialam wyjezdzac do pracy. Bylam wowczas jeszcze mezatka ale to maz mial kase, ja w Polsce NIGDY nie pracowalam. Moj syn mial wtedy 5 lat, ja akurat oblalam egzamin na prawo jazdy, maz akurat przebywal w Libii, ja w Polsce. Zdecydowalam, ze chce poznac Londyn i moze sprobowac sama zarabiac na siebie zamiast liczyc na meza w kazdej sytuacji. Szukalam ogloszen po internecie. Znalazlam kilka i odpowiedzialam na nie. Moj angielski byl wowczas komunikatywny ale nie plynny. Praca w charakterze au-pair. Pogadalam z mama czy mi sie zajmie synkiem, obiecalam pomagac finansowo i tp. Wymienialam emaile z pewna brytyjska rodzina, (maz, zona, dziewczynki blizniaczki). Byli czarnoskorzy, nie mialam nic przeciwko temu. Wiedzialam, ze potrzebuja mnie tylko na 3 tygodnie i ze bede miala placone 100GBP tygodniowo ale bede u nich spala i jadla. Kupili mi bilet. Polecialam. Mezowi nie podobala sie moja decyzja no ale nie zatrzymal mnie. Mialam juz dosyc proszenia sie jemu o kase. Fred (ojciec dziewczynek) odebral mnie z lotniska i zawiozl do domu, poznalam Nelly (jego zone) i 2 diably blizniaczki czterolatki. Dlaczego diably? Byly to dzieci tak rozwydrzone, ze trudno bylo je poskromic. No ale nie wazne. BYlam tam 3 tygodnie, i pierwsze 100GBP, ktore zarabilam wyslalam mamie do PL. Przez te 3 tygodnie musialam zalatwic sobie kolejna prace i mieszkanie, poniewaz nie ma zmiluj sie i ta rodzina przeciez nie miala zamiaru mnie u siebie trzymac dluzej. BYlam im tylko potrzebna poniewaz Fred lecial na pare tygodni do Afryki a Nelly pracowala, wiec musialam opiekowac sie dziecmi w ciagu dnia. Po 3 tygodniach mialam odejsc. Niestety, nie udalo mi sie nic zalatwic. Ani nowej pracy ani mieszkania. Nie mialam czasu gdyz w ciagu dnia bylam zajeta dziewczynkami. Nelly jeden raz pomogla mi, pojechala ze mna do banku i pomogla zalatwic mi konto bankowe. Tyle. Nic wiecej. Maz przeeslal mi wtedy pieniadze zebym mogla wynajac gdzies jakis pokoj i na spokojnie szukac pracy. W koncu po odejsciu z domu Nelly i Freda wynajelam jakis pokoik u zajebiscie fajnych ludzi i szukalam pracy. JAK SZUKALAM PRACY? Chodzilam do internet kafe, przegladalam ogloszenia na Gumtree, odpowiadalam na nie, ludzie dzwonili, chodzilam na interview. Ale co ja moglam robi nie majac zadnego doswiadczenia w pracy w PL? No bo przeciez NIGDY nie pracowalam... Sprzatalam. Jezdzilam sprzatac po domkach. Zarabialam, oplacalam sobie pokoj, wysylalam pieniadze mamie do PL a w miedzyczasie szukalam innej pracy. Roznosilam CV po hotelach. SZukalam pracy sprzataczki. Z jednego oddzwonili. Potrzebowali na gwalt kogos do recepcji. DO RECEPCJI!!!!!!!!!!!! Czulam sie jakbym wygrala na loterii. Interview poszlo mi swietnie i zostalam zatrudniona. W RECEPCJI. :) Szczyt moich marzen. Przeszlam kurs rezerwacyjny i rozne inne treningi. Pracowalam tam pol roku i w koncu za odlozone pieniadze moglam jechac do PL i sprowadzic do siebie synka. Bylo BARDZO ciezko. BARDZO. Ale nie moglam juz dluzej byc tu bez niego. Jakos sobie poradzilam. Nie mialam tu nikogo, kto by mi pomogl. W tamtym czasie sypnelo sie tez moje malzenstwo, widzialam sie raz z mezem i koniec... (Ale to inna historia). Po pewnym czasie intensywnej pracy awansowalam na stanowisko managera w tym hotelu, a pozniej na organizatora bankietow i eventow. Po paru latach bylam juz rozpoznawana przez inne firmy konkurencyjne. Postanowilam pracowac na wlasna reke. Nie odeszlam z firmy, nadal z nimi wspolpracuje ale teraz jest to na moich warunkach. Mam wlasna dzialalnosc i jest okay. Przynajmniej mam czas dla syna. Choc jest to stresujace. Okay, ktos chcial wiedziec jak mi sie udalo znalezc prace? Wlasnie to napisalam. Dziekuje, do widzenia. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo prawda jest taka ze
nie kazdemu WARTO pomagac. ja przyjechlam do londynu 6 lat temu i wtedy znalezienie pracy bylo o wiele latwiejsze niz teraz. teraz to praktycznie wszedzie chca doswaidczenia. a jak ktos nie zna angielskiego no to kiepsko to widze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, i jeszcze cos. W miedzyczasie zaaplikowalam na studia i sie dostalam. Hmmm, to chyba wszystko tak w wielkim skrocie. Podczas szukania pracy zostalam kilkakrotnie wykorzystana. Zatrudniona ze niby na okres probny w restauracji jako kelnerka a nikt mi za to nie zaplacil. Od tamtej pory mam uprzedzenia do Portugalczykow. :( Restauracja 'Portal' w Barbican. I w innych miejscach tez bylam wykorzystywana. Oczywiscie faceci sobie zarty robili ze mnie, zapraszali niby na interview, a co sie okazywalo, byli to chorzy psychicznie nie wyzyci seksualnie frustraci, ktorzy robili sobie jaja. Pracowalam tez na Uniwersytecie w Nortwick Park w charakterze asystentki a recepcji GYM. Zaplacili mi za pierwszy miesiac a za drugi juz nie. :( Oj, bylo ciezko, bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no....... raczej nie
bo Mayor of Londom pewnie wyjechała w czasach kiedy jeszcze można bylo coś znaleźc,jakies 5-6 lat temu , ale teraz ? ciekawe jaka byłaby cwana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×