szkoda słów...

Stwierdziłem, że jestem skończonym debilem. Mam 24 lata, nie boję się nawiązywać nowych znajomości, ale jednocześnie nie należę do typu facetów-podrywaczy. Jeśli podchodzę do jakiejs nieznajomej dziewczyny, to nie w celu "ten-tego" tylko zeby poznac fajną osobę i być moze znależc wreszcie drugą połówkę:P Wczoraj, jak w prawie każdą sobotę, pojechaliśmy ze znajomymi na dyskotekę... Byłem kierowcą ( z reguły jezdze, nie przepadam za alkoholem) więc całą nockę bawiłem się na trzeźwo... i być moze to zadecydowało o braku odwagi:-/ Impreza zaczela sie jak zwykle, ludzie pili browary i nastrajali sie na impreze... my od razu weszlismy na parkiet:P Nagle zauważyłem, ze niedaleko nas bawia sie 4 dziewczyny i 3 chlopakow. Wiele ładnych dziewczyn tam się bawi, ale jedna z nich wyjątkowo przypadła mi do gustu... wlasciwie miala w sobie wszystko co podoba mi sie w kobietach... Brunetka o brazowych oczach, nieco nizsza i mlodsza ode mnie. Po jej stylu bycia i zachowaniu widac bylo ,ze to nie "latawica" tylko ulozona dziewczyna. Usmiechnieta i radosna... zakochalem sie od pierwszego wejrzenia. w miare uplywu imprezy zdazylem zauwazyc, ze zaden z tych facetów nie jest jej chlopakiem ani narzeczonym. tanczyla z nimi ale widac bylo, ze ona ma do nich dystans. Niestety przez cala impreze nie mialem odwagi poprosic jej do tanca... byc moze byla zbyt ladna i zbyt idealna jak dla mnie... Teraz ciagle o niej mysle... ale to juz tzw."musztarda po obiedzie"... Jedyne na co moge liczyc, to ze byc moze ją gdzies kiedys spotkam... Tylko pytanie co wtedy... znowu mi braknie odwagi?

jest szansa ze ją jeszcze spotkasz. Jedź w to samo miejsce za tydzień :D ja tak robiłam i po 3 tygodniach w koncu pojawił się :) a jak juz ja spotkasz to popros do tanca :) badz mily, lap kontakt wzrokowy